Skocz do zawartości

kameleon317

Brony
  • Zawartość

    691
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kameleon317

  1. Miano: Kliper Karawel Wiek: 28 Płeć: Mężczyzna Klan: Blomb(zamiast pisać kp wolałem grać w Overka i Drillem już zabrane) Charakter: Stara się być przyjazny, ale często, z powodu swojej szczerości, mu się to nie udaje. Jest strasznie leniwy, co ze słabością do alkoholu nie czyni go najodpowiedzialniejszym kompanem. Po odrzuceniu przez bliskich jest raczej nieufny. Historia: W młodości był zmuszany do nauki i ćwiczeń przez swojego ojca. W wieku 20 lat jego ojciec zmarł, a Kliper porzucił pracę nad swoimi umiejętnościami i zaczął "cieszyć się" życiem. Następne kilka lat przebalował i stracił szacunek jaki wypracował jego ojciec, który był wręcz legendą w klanie. Po odrzuceniu przez rodzinę i przyjaciół, postanowił odzyskać szacunek swojego klanu. Wygląd: Broń: Łuk. Ciekawostki: Zawsze ma przy sobie fajkę i trochę tytoniu. Cele: Odzyskać szacunek swojego klanu. (Rozpisałbym się bardziej, ale zabraknie miejsc.)
  2. Nie ma się czym przejmować. Skoro moja walka jest z góry wygrana. Tylko dalej nie wiem.. Dlaczego? Mawrikij stał z boku i rozgrzewał się przed walką, aby wyglądać wiarygodnie.
  3. Mawrikij po wyjściu na zewnątrz wyciągnął papierosa i zapalił. Świetna organizacja. U nas... to znaczy w Państwie Rad by do tego nie doszło. I znowu trzeba czekać. Przynajmniej moja walka nie ma być trudna. Co oni tam mówili w zasadach? Wątpię, żeby ktoś tego słuchał. Gdyby nie to, że to najłatwiejszy sposób, żeby się wybić... Może założę firmę? Albo pójdę do wywiadu? Oczywiście do tych , którzy dadzą najwięcej. Westchnął i zaciągnął się papierosem. Póki co to muszę wygrać. Później pomyślę.
  4. Uwielbiam kiedy nie wiem co się dzieję. Nawet nie wiem po jakiej stronie będę walczył. Co za głupota. Może wśród widzów jest ktoś znajomy? Rosyjski bohater porozglądał się wokół w poszukiwaniu znajomych twarzy. Następnie zaczął przyglądać się siedzącym obok niego wojownikom.
  5. Mawrikij spojrzał na niewolnika. - Masz złe nastawienie - uśmiechnął się Rosjanin i zabrał ciastka. - Przecież nie może być aż tak źle - powiedział powoli, jedząc ciastka. - Musi być jakieś inne wyjście - w jego głosie można było usłyszeć troskę. - Spójrz na mnie. Ja się nie poddaję. Mimo, że jestem w chujowej sytuacji - skończył jeść i podniósł z powrotem wzrok na Litwina. - Skąd to zwątpienie? Dlaczego chcesz teraz się poddać? Musisz iść i walczyć. Z jego truchła nie będę miał żadnego pożytku. Może mu pomogę i zyskam dłużnika. Lepiej, żebym go zyskał.
  6. - To dla mnie - spytał po angielsku, przyglądając się niewolnikowi. - Nie ma tego zbyt wiele, ale przynajmniej oszukam żołądek. Wiesz może co planują ze mną zrobić?
  7. Co oni chcą osiągnąć. Żadne państwo nie chce mieć u siebie świetnie wyszkolonego żołnierza? Przecież wiedzą, że zostałem uśmiercony przez mój kraj. Nie są na tyle głupi, żeby nie domyślić się, że chce działać po ich stronie. Westchnął i spojrzał na telefon. Mogliby mnie przynajmniej nakarmić. Jeśli chcą mnie zagłodzić... Bezsensu. Zbyt długo by im to zajęło. Rozejrzał się po pokoju. Nie ma co liczyć na szczury czy cokolwiek do upolowania. Przynajmniej trzymają mnie w dostatecznie czystym miejscu.
  8. Eeee, no ja bym wziął udział. Tylko zainteresowanie niewielkie.
  9. kameleon317

    [Gra]W obronie Ziemi

    (No chyba tak. Każda sesja z moim udziałem się tak kończy. To chyba klątwa XD)
  10. kameleon317

    [Gra]W obronie Ziemi

    Wilhelm obracając się z boku na bok, stwierdził, że jest potwornie głodny. Nie jadł nic od wielu godzin. Miejmy nadzieję, że dostanę coś do jedzenia na miejscu. Spróbuję zabić głód papierosem. Wyciągnął jednego z paczki i odpalił.
  11. kameleon317

    [Zapisy]W obronie Ziemi

    Imię: Wilhelm Nazwisko: Shuller Wiek: 27 Płeć: Mężczyzna Miejsce zamieszkania: Niemcy Przodek: Fryderyk II Wielki Wygląd: Broń: Rapier. W ręce? Raczej nie. Wstawiam tutaj co by inni chociaż wiedzieli ile mam lat, bo co jak co, ale karty bez podawania swojej historii wyglądają biednie. Naprawdę biednie.
  12. kameleon317

    [Gra]W obronie Ziemi

    - Dzięki - powiedział krótko do kapitana i wszedł do wnętrza. Zajął jeden z foteli i wciąż jakby na kogoś czekając, przymknął oczy o spróbował zasnąć. Dzień pierwszy. Robi się tajemniczo i mrocznie. Zostałem pozostawiony sam sobie. Chyba oczekują, że taki człowiek jak ja nie może się nudzić. Nie wiem. Może zacznę powtarzać sobie włoskie zwroty? To może nie być zły pomysł. Poprawił się w fotelu i wyciągnął mocno już zniszczoną kartkę z kieszeni płaszcza. Przejrzał ja szybko i zaczął czytać. - Salve - przeczytał na głos i westchnął. Łacina prześladuję mnie nawet we włoskim. Pierdolę. Idę spać. Położył się wygodnie na siedzeniu i wrócił do próby zaśnięcia.
  13. kameleon317

    [Gra]W obronie Ziemi

    - Dzięki panowie. Będę o was pamiętał... - zamyślił się na chwilę, aby w końcu uśmiechnąć się w kierunku żołnierzy i powiedzieć. - Gdziekolwiek mnie mają zamiar zabrać. Zabrzmiało jakbym ich żegnał na zawsze i byli mi strasznie bliscy. Może to ostatni rodacy jakich zobaczę. Nigdy nie wiadomo. Wilhelm wszedł do samolotu i stojąc zaraz za progiem czekał na jakieś instrukcje czy wyjaśnienia. Mam nadzieję, że to już koniec przesiadek. I że w końcu ktoś opowie mi co, jak i czego od mnie będą wymagać. Niech nie spodziewają się, że będę biegał z jakimiś plecakami po lasach czy innych innych trasach. Nie, żebym uważał, że mi to nie przystoi albo nie mam kondycji. Po prostu czułbym, że marnuję swój potencjał.
  14. kameleon317

    [Gra]W obronie Ziemi

    - Nie mieli kogo atakować tylko... - wstrzymał oddech i zaczął oglądać Pragę. To mogła być ostatnia szansa, by podziwiać to co z niej zostało. Młody lekarz szybko wyłączył się na to co działo się w pojeździe.
  15. kameleon317

    [Gra]W obronie Ziemi

    Czechy. Słyszałem, że Praga to piękne miasto. Szkoda, że nie będę miał czasu na zwiedzanie. - Jesteście w wojsku od dawna czy od czasu ataku kosmitów - spytał Wilhelm oglądając widoki zza okna. - Moja rodzina to sami wojskowi. Mam przez to pewne - spojrzał na pasażerów. - Jakby to powiedzieć... uprzedzenia co do tego zawodu. Prawie zostałem wydziedziczony za pójście na studia - uśmiechnął się pod nosem. - Życie w wojsku jest ciężkie? Skoro zostałem do niego zwerbowany to przynajmniej powiedzcie jak to wygląda z waszej perspektywy. Czy brakuję w nim lekarzy? Może bycie lekarzem da mi jakieś fory w przypadku ciężkich treningów i wypraw. Ostatnią rzeczą o jakiej marzę to umieranie w walce...
  16. kameleon317

    [Gra]W obronie Ziemi

    - Czyli nie jest tak źle. A przynajmniej lepiej niż się spodziewałem - westchnął i oparł głowę o siedzenie z zamiarem drzemki. Uznał to za najlepszą opcję w jego sytuacji. W razie czego i tak go obudzą. Eskorta to eskorta.
  17. kameleon317

    [Gra]W obronie Ziemi

    Widzę, że nie martwi ich śmierć kompanów na froncie. Nie mój problem. Przynajmniej nie trafiłem na sztywniaków. W takich chwilach trzeba szukać pozytywów. - Postaram się zrobić to jak najlepiej. Co do tego nie miejcie wątpliwości. - Uśmiechnął się, aby powstrzymać swoją ciekawość. Dobrze byłoby się dowiedzieć jak wygląda sytuacja. Z drugiej strony nie chce poruszać tematu wojny. Wiele już nasłuchał się od ojca i dziadka l. O tej wojnie tak jak o wcześniejszych. Wyciągnął kolejnego papierosa dla zabicia czasu i odwrócenia swojej uwagi od rzeczywistości. Nie na dlugo. - Wecie może co dzieje się na froncie - Wilhelm nie wytrzymał i musiał o to zapytać. Lepiej niech mają dobre wieści.
  18. kameleon317

    [Gra]W obronie Ziemi

    - To byłoby za łatwe, prawda - spytał, ale raczej samego siebie niż któregoś z wojaków. Coś czuję, że ta podróż trochę potrwa. Dobrze, że przed zabraniem mnie zdążyłem ukończyć kurs włoskiego i odhaczyłem kolejny język z listy do nauczenia czy w przypadku kursu - liźnięcia.. Francuski, niemiecki i angielski był w szkole. Później łacina i hiszpański, która są ze sobą dość ściśle powiązane. Nie wspominając, że na medycynie ten pierwszy jest przydatny. Tyle rzeczy do nauki, a tak mało czasu. Mam nadzieję, że będę miał okazję nauczyć się czegoś nowego od reszty "wybrańców" i nie uznam tego czasu za stracony. Jeśli przeżyję. - Często zdarza wam się znajdować ludzi z wybitnymi przodkami - spytał żołnierzy starając się nie nudzić.
  19. kameleon317

    [Gra]W obronie Ziemi

    Gdzie oni mnie wiozą? To chyba nie jest porwanie. Stać mnie na okup, tylko po co cała ta otoczka? - Wilhelm rozejrzał się po współpasażerach. - Nie... Za dużo roboty. To czemu wozić go po lasach? Nie ma normalnych dróg, aby dojechać do bazy wojskowej czy lotniska? Nie wiedziałem, że nasza armia jest tak bardzo w tyle. - Wyciągnął i zapalił papierosa. - Z drugiej strony skoro ściągają ludzi mojego typu wręcz z ulicy i wożą po zadupiach to jednak mnie to nie dziwi. Dobra. Trzeba się czegoś dowiedzieć. - Wiecie coś więcej - spytał wyciągając paczkę papierosów w kierunku żołnierzy. - Jakieś szczegóły? Czy macie mnie gdzieś po prostu dostarczyć? - Sam zaciągnął się dymem w oczekiwaniu na odpowiedź lub jej brak.
  20. kameleon317

    [Gra]W obronie Ziemi

    Wilhelm niechętnie zgłosił się na badania. Jego życie jak na dzisiejsze czasy było wygodne. Skończył szkołę i miał zamiar pomóc w rodzinnym biznesie, a tu nagle wojna, a później badania. Wykonał wszytko tak jak mu kazano i chciał wracać, ale okazało się, że ma lecieć na drugi koniec świata zwalczać kosmitów, tylko dlatego, że jest potomkiem króla Prus, który nie żyje od kilku setek lat. - Nie mówicie poważnie, prawda - spytał. - Nie mogę teraz jechać. Czy to nie może poczekać - uśmiechnął się przyjaźnie do wojskowych. Mimo to wiedział, że to nic nie da. Co to starożytność, żeby do wojska brać bogatych i dobrze urodzonych. Nie nadaję się na trepa - westchnął w myślach. - Fryderyk II Wielki. Już nie miałem kogo mieć za przodka. Mógłby być nie wiem... Juliusz Cezar, albo Trajan. Kpina. - Zanurzył się w rozmyślaniach wciąż patrząc na wojskowych. - A co jeśli tak na prawdę sobie to zmyślili? Co jeśli jest to po prostu sposób, żeby wcielić kilku ludzi do armii za darmo. Pewnie tak właśnie jest. Oczywiście jeśli się nie zgodzę to wezmą mnie siłą. Wolę zachować pozory bycia odważnym i honorowym. - Skoro nie mam wyjścia to ruszajmy. Im szybciej wrócę tym lepiej - powiedział do żołnierzy i ruszył w kierunku ciężarówki.
  21. - Alkoholu nigdy nie odmawiam - podszedł do drzwi, aby odprowadzić gościa. - Również życzę miłego dnia i do zobaczenia.
  22. - Oj przestań, bo się zarumienię - uśmiechnął się i wyciągnął papierośnice. Otworzył i zaproponował gościowi jednego. - Poczęstujesz się - nie czekając na odpowiedz wyciągnął jednego i zapalił. Zaciągnął się i czekając na odpowiedź szefa pomyślał o rezydencji, która niedawno kupił, a raczej co do niej dokupić.
  23. Prawnik nalał szkockiej do tumblerów. Jedną podał bossowi, a sam usiadł naprzeciwko. - Bez problemu - wziął łyka trunku i oparł się wygodnie. - I tak trzeba poczekać na ich powrót - westchnął. - Nie wiadomo co im przyjdzie do głowy. Urządza jakaś masakrę i będę musiał stawać na głowie, żeby nikt się do nas nie przyczepił. Aż tak trudno o dobrych ludzi?
  24. William siedział wygodnie w fotelu przysypiając w trakcie czytania akt. Jego "pracę" przerwało pukanie do drzwi. Zerwał się wybudzony z pięknego snu i wskazał gościowi fotel. - Witam - uśmiechnął się szeroko. - Co cię tu sprowadza - spytał wstając i podchodząc do barku. - Rozmawiamy na sucho, czy się napijesz?
×
×
  • Utwórz nowe...