Skocz do zawartości

kameleon317

Brony
  • Zawartość

    691
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kameleon317

  1. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - To co? Zaproszenia do buntu chcesz wysyłać pocztą? A może rozdawać ulotki? Na razie musisz się wstrzymać. Poukrywasz się kilka dni i pomyślimy. Ktoś chce kawy - spytał nalewając sobie do kubka z expressu.
  2. kameleon317

    [Gra] Wodospady Cienia

    - Nie masz za co przepraszać - zrobiło siě głupi elfowi za doprowadzenie do takiej sytuacji. - Tak. Mam na imię Cery - pozwolił jej usiąść pierwszej na ławce. - Co myślisz o trzymaniu nad tutaj na siłę?
  3. kameleon317

    [Gra] Wodospady Cienia

    Cery ruszył za dziewczyną. Może precyzyjniej. Dał się wyciągnąć na dwór. W sumie nie miał nic przewciwko. Kruk leciał nad nimi w pewnej odległości. - Jesteś z Francji? - spytał i przyśpieszył kroku, aby nie męczyć dziewczyny ciągnięciem go.
  4. kameleon317

    [Gra] Wodospady Cienia

    - Cery - przedstawił się. - Myślę, że są lepsze miejsca do rozmowy - do pomieszczenia wleciał kruk, który usiadł niedaleko dziewczyny. Zakrakał kilka razy i odleciał. - Raven przekazał, że na zewnątrz jest pogodnie. Może wyjdziemy?
  5. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Czyli chcesz konfrontacji? Dobra. Jeszcze dzisiaj przyprowadzę tu Landraxa. Wymślcie jakiś plan działania, a jeśli czegoś zabraknie. Na przykład min przeciw pancernych to dzwoncie do Ruperta - Krasus wszedł do kuchni, zapalił papierosa i zaczął robić kawę. - Wypiję i się zmywam po Landraxa. Radzę myśleć już teraz. Tylko nie zniszcie ogródka. W szczególności 4 nagrobków.
  6. kameleon317

    [Gra] Wodospady Cienia

    Elf siedział spokojnie przy stole. Myślał nad sensem takich godzinnych rozmów. "Nie mam nic przeciwko poznawaniu nowych osób, ale zmuszanie nas do tego nie do końca mi pasuję". Z rozmyślań wyrwała go dziewczyna w bluzie z kocimi uszami na kapturze. - Witam - wstał i pocałował ją w rękę. - Rozumiem, że to ty jesteś Marie?
  7. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Przestańcie z tym buntem. Jesteś po-szu-ki-wa-na. Nie możesz wyjść, a co dopiero organizować bunt. Poza tym... - zauważył, że Treyna dostała sms-a. - To znow ten elektryczny narwaniec?
  8. kameleon317

    [Gra] Wodospady Cienia

    Cery podszedł powoli do osób rozdających rozpiski. "Jak zwykle spóźniony. No, ale przynajmniej nie musiałem się tutaj tłoczyć." - Cery Hyjal - powiedział czekając na informację gdzie tym razem przyjdzie mu mieszkać. Szybkie czytanie w myślach i... "Wampir? Victor. Trzeba zapamiętać. Mam nadzieję, że się z nim dogadam. Chociaż z wampirami to nigdy nie wiadomo." Nie czekając na odpowiedź ruszył w kierunku swojego nowego domu. Otworzył drzwi i powiedział. - Witam Cię, Victorze. Jestem Cery.
  9. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Jak przyjdzie, któryś z nich... Dzwonić do mnie i uciekać. Oczywiście zostawię wam trochę sprzętu. Może być RPG? To w sumie byłoby dobre - Krasus wyobraził sobie swój dom w zgliszczach. - Jednak nie. Dam wam jakieś karabiny. A RPG dam ludziom, którzy będą was pilnować. To tyle. Chodźmy - wysiadł z samochodu i wszedł do domu drzwiami w garażu.
  10. kameleon317

    [Zapisy] Wodospady Cienia

    Imię: Cery Nazwisko: Hyjal Wiek: 19 Rodzice: Ojciec wilkołak, matka elfka. Rasa: Elf Zwierzę: Kruk o imieniu Raven(oryginalnie). Charakter: spokojny, wesoły, przyjacielski, na wszystko ma czas, nieodpowiedzialny. Wygląd: 186cm wzrostu, niebiesko oki brunet z włosami za łopatki. Męskie rysy twarzy z kilkudniowym zarostem. Zazwyczaj chodzi ubrany w garnitur i długi płaszcz. Historia: Cery pochodzi ze Szkocji. Miał wspaniałe dzieciństwo. Do czasu, kiedy ludzie dowiedzieli się, że jego ojciec to wilkołak. Został brutalnie zamordowany, a młody elf musiał uciekać do Walii.
  11. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    Krasus jechał spokojnie po jednej z bocznych ulic Peunion. - Pograć w karty - westchnął. - Żeby Cię ukryć. We dwójkę zamieszkacie w moim domku na uboczu. Co dwa dni będzie was odwiedzał listonosz, który według teori powinnien dostarczać wam listy. Oczywiście to mój człowiek do przynoszenia wam czego potrzebujecie. Dom będzie po ciągłą obserwacją. Raz w tygodniu powinnienem znaleźć czas, żeby was spotkać. To tutaj - powiedział zatrzymując się na podjeździe, a później wieżdżając do garażu.
  12. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    Krasus zatrzymał samochód na uboczu. - Miejmy nadzieję, że do zobaczenia - powiedział do Sonnego. Wysiadł i ruszył w kierunku najbliższego sklepu. Kupił papierosy i z jednym już odpalonym wracał do sematów.
  13. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Nie miałem cię gdzieś tutaj wysadzić? Co, Sonny? Siedzisz cały czas cicho. Nie musisz się w to mieszać. Jak będę coś chciał - uśmiechnął się. - To cię znajdę. Przed nami wyjazd z Sillens. Szybka decyzja.
  14. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Nie kiepsko. Jesteśmy w czarnej dupie. Jak tak dalej pójdzie to znajdą ją jeszcze dzisiaj - wydywało się jakby Krasus zignorował to co szepneła do niego Treyna. - Mogę przedłużyć czas na ucieczkę. Choć pewnie ściga nas jeden z Braci Gromu. Czyli praktycznie jesteśmy martwi. Potrafią oni wyczuwać semantów na odległość. A co dopiero czterech w jednym samochodzie - na twarzy Krasusa było widać zmęczenie i zmartwienie. "Byłem dzisiaj zdecydowanie za miły. Teraz się to mści." - Masz. Wybierz numer Ruperta i powiedz mu, że ma rozpuścić plotę o następującej treści. Podobno ukryłaś się w Minedistrict i masz zamiar malutką łódeczką udać się do Bayment. Niech przez przypadek wygada to komuś z za długim jęzorem. Tyle - przyśpieszył trochę. Byli już niedaleko Peunion.
  15. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Za taką pierdołe nic mu nie zrobią. No i nawet jak ich uwolnimy to wątpię, żeby się do was przyłączyli. Choć większość ludzi to debile więc nie wiadomo - wyciągnął telefon i zadzwonił do jednego z policjantów zajmującego się łapankami. - Słyszałem, że mieliście dzisiaj imprezę. I był na niej jakiś młodzik, który pokazywał wam - Krasus przerwał swój wywód. - Nie mówisz poważnie. Chcesz mi powiedzieć, że jakiś skończony idiota zaatakował konwój. - rozłączył się i powiedział. - Ten frajer zajął się sprawą bez nas robiąc hałas na całe Oldtown.
  16. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Osbiście jestem na nie. No chyba, że macie jakieś argumenty za. - Wyrzucił papierosa za okno i odpalił następnego. - Za jeden argument, którego nie będę mógł obalić wykonam telefon i powinni zwolnić tego dzieciaka. Za drugi argument wyślę tam kilku ludzi z ciężkim sprzętem. Macie jeszcze do wyboru - spojrzał na exłowczynie - wysadzenie konwoju. Postawię po drodze człowieka z rpgiem, który wszystkim się zajmię. My zapewnimy im szybką śmierć i z czystym sumieniem pojedziemy dalej. Oczywiście za to ostatnio nue wymagam argumentów. To co wybieracie? - Spytał ze szczerym uśmiechem na twarzy. "Zobaczymy co zrobią. Czy mają coś w tych głowach? Czy zgrywają bohaterów? A może nie potrafią racjonalnie myśleć i działać pod wpływem presji? Powinienem po prostu zlać tą sprawę. Czuję jednak, że jest to ten typ ludzi, który nie może pogodzić się z tym jak funkcjonuję świat i chce z tym walczyć...".
  17. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - To nie koncert życzeń. Katanę ci załatwie, ale na broń nie licz - powiedział i zaciągnął się papierosem. - Zobaczę czy będę miał z Ciebie pożytek. Jeśli tak to mogę ci nawet załatwić najlepsze panienki w mieście. - "Zepewne pomyśleli, że traktuję ludzi przedmiotowo. Zawsze dbał o swoich ludzi. Dzięki czemu wielu z nich potrafiło oddać za niego życie. Chyba rzeczywiście jest czarnym charakterem... No, ale z jakiej paki mam załatwiać obcemu karabinek?" - Co chciał? - spytał Treyny.
  18. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Więc masz z tym problemy? Hmmmm... Musisz trenować. Nasze moce są pomocne i musimy z nich korzystać, ale nie polegać. Tak jak ja. Niewidzialność jest przydatna, ale używam jej wtedy, kiedy muszę. Broń, którą ci dałem zatrzymaj. Czuję, że może ci się przydać - zamyślił się na chwilę i wyłączył swoją moc. - Nie zapomniałem o twoim pytaniu. Jaką chcesz broń? Wyślę ci pocztą - uśmiechnął się. "Muszę przestać spychać mniej ważne rzeczy na drugi plan. To jeszcze dzieci. Każdą rzecz traktują na poważnie i wkładają w nią całe serce. Jaki ja jestem stary." - Westchnął.
  19. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Spokojnie. Nie ma co się tak nakręcać - powiedział do zbiegłej łowczyni. - Nie zgodziłem się jeszcze wam w tym pomóc. Muszę przeliczyć wasze szanse i posiedzieć nad możliwymi do tego drogami - wyjeżdżali właśnie z Oldtown. - Mam nadzieję, że wasza dwójka ma dokumenty. Za to ty Treyna w razie jakiejś kontroli złap mnie za ramię i nie puszczaj. Będę wstanie na chwilę zwolnić to miejsce. Tak jak teraz - powiedział stając się niewidzialnym. - A właśnie. Sonny. Co ty potrafisz? To musi być jakaś umiejętność ofensywna - powiedział cały czas będąc niewidocznym. Jedyne co było widać to papieros, który lewitował w powietrzu.
  20. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Czyli nie żartujecie - Krasus trochę spoważniał i wyciągnął papierosy. Zostały mu tylko dwa. "I tak pewnie nikt z nich nie pali." Odpalił jednego i powiedział. - Proponujesz mi zastąpienie arcykonsula? Aktualnie staram się zostać senatorem jednej z dzielnic - spojrzał do tyłu. - A co wy o tym myślicie?
  21. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    ((Nie no Lucjan. Bądźmy poważni. Jak miałem na to zareagować? Poza tym nie strzelałem serią tylko pojedyńczo)) - Ta. Jak będziesz potrzebny to zadzwonimy. - "Ja na pewno nie będę do niego dzwonił. I tak przysporzył mi wystarczająco kłopotów." - A ty? Przyjaciół szukasz? - Powiedział do przybysza. - Masz. Nie mam czasu na pogawędki - wyrzucił kartkě ze swoim numerem telefonu i odjechał w kierunku Sillens.
  22. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    ((Sandrox, kogo znasz? Tych policjantów? To po co ich poraziłeś prądem?))
  23. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    Krasus spojrzał na Killua. - Ty tak na poważnie? Unieszkodliwiasz niebieskich pod moim domem - powiedział podchodząc do leżących policjantów. Ściągnął marynarkę i wyciągnął przez nią broń jednego z nich. Zamontował tłumik i strzelił każdemu z nich w głowę. Wyciągnął telefon i wystukał numer. - 5 sztywnych. Będą w mieszkaniu w północnym Oldtown. Tylko szybko - rozłaczył się, wyrzucił broń i założył marynarkę. Szybkim krokiem ruszył do samochodu. - Tak się kończy okazywanie komuś dobrego serca. Myślcie czasami. Policja przetrząsnełaby cała okolice w poszukiwaniu sprawcy. I jestem pewien, że znaleźliby 2 mieszkania zalane krwią - wsiadł do samochodu i spytał. - Jedziemy?
  24. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Jeszcze przed chwilą się śpieszyłaś - uśmiechnął się Krasus. - Ja jadę. Nie mam czasu na czekanie na osobę, która nie poprosiła mnie o pomoc. On chyba nie jest poszukiwany. I tak zabieram ze sobą o jednego więcej - wskazał na Lucasa. - James. Zostań tu i dopilnuj, żeby tu wysprzątali - powiedział po czym wyszedł z mieszkani i zaczął schodzić po schodach.
  25. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    James ze spokojem otworzył bagażnik. Nie zwracał uwagi na policjantów, którzy gonili jakiegoś faceta. Wyciągnął zapasowy garnitur i poszedł na górę. Dał go Lucasowi i powiedział. - Niedaleko jest 5 niebieskich. Gonią kogoś - Krasus spojrzał na niego. - Niech nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby mu pomagać - powiedział. - Gdzie się podział ten od prądu?
×
×
  • Utwórz nowe...