Skocz do zawartości

kameleon317

Brony
  • Zawartość

    691
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kameleon317

  1. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - To jest Sonny. Można powiedzieć, że mój współpracownik. Poza tym nie pamiętasz o co prosiłaś przez telefon? - odsunął wyważone drzwi, aby Treyna mogła wyjść.
  2. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Mam zapasowy garnitur w samochodzie. Poza tym w szafie powinny być jeszcze jakieś rzeczy - powiedział. Wszedł do łazienki, wziął miskę i napełnił ją wodą. Wrócił do pokoju i położył ją na stole. - Treyna. Możesz na chwilę wyjść? Robi tu się trochę tłoczno. No i wątpię, żebyś chciała oglądać go nago. Wychodzimy za pięć minut także radzę spiąć poślady. I pod prysznicem i tutaj. - Zastanowił się nad tym co powiedział. Znowu brzmi dwuznacznie.
  3. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    Krasus zobaczył dziurę w podłodze i powiedział. - Nie dość, że zrujnowaliście mi mieszkanie to jeszcze piętro niżej? James. Zadzwoń do Ruperta. Niech przyśle tu jakies ekipy sprzątające. A trupa tam gdzie zawsze. Smoother - spojrzał na upaćkanych od krwi semantów. - Widzisz Sonny z kim ja muszę pracować? - Spytał chłopaka po czym krzyknął. - Na co czekacie? Treyna pod prysznic, a wasza dwójka bierzę miski z wodą i myję się w pokoju. Tylko szybko.
  4. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - W tym świecie nie ma nic za darmo. Pomagam innym, bo sam często potrzebuję pomocy. Łatwiej pomóc komuś kto zrobił coś dla Ciebie wcześniej. Ludzka natura - mówił wchodząc po schodach. Spojrzał na drzwi do swojej kryjówki. Spod nich wylewała się krew. Wskazał byłemu hazardziście, żeby wyważył drzwi. - Nawet jeśli nic im nie jest to przynajmniej zrobimy sobie dobre wejście - powiedział szeptem do Sonnego i przesunął go lekko ramieniem za swoje plecy. Dał znak do wywarzenia. James wziął zamach nogą i drzwi wyleciały z zawiasów. - Tajna Policja. Wszyscy na ziemie - wykrzyknął Krasus po wbiegnięciu do mieszkania i wybuchł śmiechem. - Dzięki za zrujnowanie mi mieszkania.
  5. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Chodź z nami i sam się dowiesz - powiedział wyciągając pistolet zza marynarki i wymontował tłumik. Podał go chłopakowi i odpalił papierosa. - Widzisz tak jak mówiłem. Pomagam semantom. Z różnych powodów. Dla normalnego obywatela jestem biznesmenem z wieloma kontaktami, który stara się o fotel senatora jednej z dzielnic. Jest to tylko przykrywka dla mojej prawdziwej działalności. Naprawdę zabijam ludzi, gromadzę informacje, ratuję semantów, kradnę, oszukuję i jeszcze wiele innych rzeczy. Przy okazji pomagam. Prawda, James - spytał patrząc na mężczyznę w kapeluszu. - Prawda. Krasus pomógł mi uregulować długi karciane i skończyć z hazardem - uśmiechnął się. - Bez niego leżałbym pewnie zadźgany w jakimś rynsztoku Smoother. - Dlatego właśnie każdemu napotkanemu podaję mój numer. Jestem jak dobry wujek tego parszywego miasta - zabójca skierował się w kierunku kamienicy. Wypuścił dym z płuc i spytał. - To co? Idziemy?
  6. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    Krasus zatrzymał się przy swojej kryjówce. - Jeśli wybierasz się do Peunion albo Silens to chodź ze mną. Coś czuję, że będę musiał tam kogoś jeszcze zawieźć - westchnął i zobaczył wychodzącego z zaułku mężczyznę w długim czarnym płaszczu i kapeluszu tego samego koloru. W rękach trzymał niewielki karabinek SMG. - A więc co takiego się tam działo, James - spytał przybysza. - Prawdę mówiąc nie wiem. Widziałem jakiegoś faceta z gitarą, a później krew i ogień w mieszkaniu. Następnie jakieś kamienie i teraz jest cicho. - Brzmi tak absurdalnie, że Ci uwierzę - powiedział po czym otworzył bagażnik i wyciągnął z niego taki sam karabinek. - Sonny idziesz z nami, zostajesz w samochodzie czy idziesz w swoją stronę?
  7. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Podrabianie papierów? Może nawet wykonywałeś dla mnie jakieś dokumenty - powiedział z uśmiechem. - Jestem Krasus. Zapomniałem się przedstawić. Gdzie moje ma... - Krasusowi przerwał dzwonek telefonu. - Przepraszam na chwilę - odebrał.- Słucham. Co? Dobra. Zaraz tam będę. Wyślij tam kogoś, a w razie czego sam wkrocz do akcji - rozłączył się i zdecydowanie przyśpieszył. - Nie można sobie w spokoju porozmawiać - westchnął. - Ktoś zaatakował kogoś kto poprosił mnie o pomoc. Wracając. Dość często robię nowe dokumenty. Chyba masz nowego klienta. I nie, nie miałem na myśli prostytucji. Wyglądasz na zadbanego. Nie załatwiałbyś tego typu "interesów" w Smoother - uśmiechnął się przyjacielsko.
  8. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    Krasus odpalił samochód i nacisnął gaz. - To czym dokładnie się zajmujesz - spytał. - Może będę mógł skorzystać z twoich... usług - "znowu brzmię jak jakiś zwyrol. No, ale co zrobię." - Potrzebujesz czegoś? Pieniędzy, broni, ochrony - lubił kiedy ludzie wisieli mu przysługę albo byli w jakiś sposób od niego uzależnieni. Ułatwiało mu to przyjęcie danej osoby do jego siatki szpiegów i zabójców.
  9. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    Zabójca zamknął drzwi i wszedł do kamienicy, a później po schodach na drugie piętro. Schował broń za marynarkę. Zapukał do mieszkania numer 7. - To ja, Krasus - drzwi otworzyły się. Stał w nich mężczyzna w średnim wieku. - Panie Krasusie - widać było ulgę na jego twarzy. - Wiedziałem, że Pan przyjdzie. Tak jak pan mówił. W razie kłopotów dzwonić. Zapraszam - gospodarz zachęcającym ruchem ręki zaprosił gościa do środka. - Adrienne. Zrób Panu herbaty - żona rozmówcy poszła w kierunku kuchni. - Nie trzeba. Proszę usiąść - wskazał żonie miejsce na kanapie. - Dostałem również telefon od twojego pracodawcy - twarz mężczyzny przybrała blady kolor. - Zdradziłeś go? - Ale Krasus oni porwali mi córkę - wskazał na dziecko bawiące się w rogu. - Chcieli zrobić jej... - Zdradziłeś - spytał spokojnym głosem zabójca. - Tak, ale - Krasus wstał wyciągnał broń i zastrzelił mu żone. - Ale... - mężczyźnie załamał się głos. - Pomagam ludziom, ale nie toleruję zdrajców - dodał po czym oddał kolejny strzał między oczy gospodarza. Następnie wycelował dziecku w głowe i nacisnął spusg. Dla pewności strzelił każdej ofierze w serce. Wyszedł z mieszkania i schodząc po schodach wyciągnął telefon i zadzwonił. - Tak. Robota wykonana. Pieniądzę przelej na konto. Pamiętaj. Dzwoń w razie problemów - rozłączył sie i wyszedł z budynku. Wsiadł do samochodu i spytał - jedziemy dalej?
  10. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - To na wszelki wypadek. Zadzwoń w razie kłopotów - rozejrzał się po okolicy. - Jesteśmy na miejscu - Krasus zatrzymał się przy zabytkowej kamienicy i otworzył schowek w samochodzie. Wyciągnął z niego broń i tłumik. Zamontował go i wysiadł. - Wolisz zostać w samochodzie czy wysiąść - spytał. Zrozumiał, że sytuacja wygląda jakby miał zaraz zabić chłopaka. - Spokojnie - uśmiechnął się. - Wiem, że to wygląda podejrzanie. Muszę zająć się pewnym jegomościem. Tak jak mówiłem. Semanci nie zajmują się uczciwą pracą - znowu się uśmiechnął.
  11. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Jesteś za szeroki w barach na taką sylwetkę. Poza tym miałeś coś w oczach, kiedy nazwałem cię kobietą. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Pracuję w tym zawodzie od najmłodszych lat - wyjeżdżali właśnie ze Smoother. Krasus zaciągnął się papierosem. - Zatrzymamy się w centrum. Będzisz mógł chwilę poczekać i wtedy pojedziemy na północ. Masz - zabójca podał mu kartkę z numerem telefonu.
  12. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Centrum Oldtown, a po kilku minutach do północnego - powiedział odpalając papierosa i otwierając okno. - Zgaduję, że taki piękny chłopak jak ty nie był tutaj, żeby się napić. Interesy? Większość sematów nie zajmuję się uczciwą pracą. W sumie to nic dziwnego...
  13. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - A no dlatego, że nie wałęsałbyś się po tej dzielnicy bez możliwości obrony - Krasus odpalił samochód i ruszył do przodu. - To gdzie cię wysadzić - spytał podająć otwartą paczkę papierpsów. - Chcesz?
  14. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Kobiety w tej dzielnicy to albo prostytutki albo kobiety wychowujące dzieci. Po prostu twoja gładka cera i piękna buźka tutaj nie pasują - wysiadł i otworzył drzwi. - Co do pomocy. Pomagam semantom. Szczególnie takim, którzy mogą mi się na coś przydać.
  15. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    "No i dobrze. Zostawił ją." Krasus spojrzał dziewczynie w oczy. "To jednak chłopak. Co nie zmienia faktu, że z takim wyglądem w tej dzielnicy." - Wszystko w porządku? To nie rozsądne, aby z takim wyglądem poruszać się po Smoother. "Albo ma mocne plecy u kogoś w dzielnicy albo jest semantą. Pierwsze jest mało prawdobodobne. Czyli to musi być to drugie." - Jadę w kierunku Oldtown. Zmierasz w tamtym kierunku - spytał tylko z grzeczności, bo wątpił, żeby przyjął jego oferte.
  16. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Może trochę szybciej - powiedział do pijaczków wychylając się przez okno samochodu. Kątem oka zauważył jakiegoś draba zaczepiającego dość drobną postać. "Krasus nie mieszaj się. To nie twoja sprawa. Nie jesteś jakimś obrońcą uciśnionych. Podjechać czy nie? Dobra. Poczekam na rozwój sytuacji. Może po prostu pyta o drogę... Kogo ja oszukuję."
  17. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Wy tak na poważnie z tą walką - spytał Krasus wyrzucając niedopalonego papierosa za okno. - Poza tym nie jestem jakąś fundacją. Pomagam tylko tym, którzy za pomoc mogą się jakoś odwdzięczyć. Musiałbym mieć naprawdę dobry powód, aby pomóc w czymś takim - zabójca zatrzymał się z piskiem opon. Na drogę w popłochu wyszło kilku pijaczków. - Dobra. Dokończymy rozmowę na miejscu - rozłączył się iczekał aż przejdą na drugą stronę ulicy.
  18. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Tak. Przy okazji zabijam nimi ludzi... I nie tylko - uśmiechnął się pod nosem. - Spokojnie. Telefony są czyste. Przynajmniej do końca miesiąca. Pierwsza sprawa. Jesteś w niezłym gównie. Wiesz, że za twoją głowę proponują 100 milionów szekli? Każdy bandzior marzy o tym, żeby spotkać cię na ulicy. Także radzę się nie wychylać - Krasus odpalił papierosa. - Druga sprawa. W szafie powinny być rzeczy na przebranie. Twoje ubranie rzuca się w oczy. Pod jedną z doniczek jest Colt. Radzę go mieć zawsze przy sobie. No i trzecia. Ci dwaj - zaciągnął się papierosem. - Nie radzę mieszkać w 3. W 2 można powiedzieć, że jesteście parą i wynajmujecie ode mnie mieszkanie. Spokojnie przejdzie. Przyjadę tam dzisiaj w nocy albo jutro rano. Jakieś pytania - spytał wjeżdżając do Smoother.
  19. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    Krasus wyszedł z rezydencji. Nie miał zbyt wiele do roboty. Postanowił, że sprzątnie cel jeszcze dzisiaj. W szczególności, że znajdował się w Oldtown. Wolał nie czekać aż zmieni kryjówkę. Wsiadł do samochodu i ruszył przez Ajacco w kierunku slumsów. "Nigdy nie mógł zrozumieć jak to miasto funkcjonuję. Nie mogło być na poważnie odcięte od reszty świata." Jego rozmyślania przerwał dzwonek telefonu. Spokojna piosenka różowowłosej gwiazdy, która ostatnimi czasy zyskiwała popularność. - Krasus Jupiter, słucham - powiedział odbierając telefon i rozglądając się za patrolami.
  20. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Panie Jupiter - lokaj stanął obok Krasusa. - Masz coś - spytał zabójca odpalając papierosa. - Tak. Jest aktualnie najbardziej poszukiwaną osobą na wyspie. Szczerze. Nie wróżę jej długiego życia. Za jej głowę proponują 100 milionów szekli. - Sporo. Nie patyczkują się. Nie wiem co jest bardziej kuszące. Przekabacić ją na naszą stronę czy zabić - Krasus zamyślił się. - Jeszcze coś? - Vito Konkellone ma dla pana zlecenie. Rutynowe. - Powiedz mu że zajmę się tym jutro. Dzięki Rupercie.
  21. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Panie Darkwood. Oto o co pan prosił - powiedział lokaj kładąc na stole papierosy, whiskey i posiłek. Przy okazji włączając telewizje na kanale z infornacjami giełdowymi. - Od dzisiaj Pan Jupiter, Rupercie - powiedział Krasus siadając do stołu. - Widzę, że nasze akcje w normie? - Tak, wszystko w najlepszym porządku. Czy życzy pan sobie coś jeszcze, panie Jupiter? - Tak. Znajdź mi informacje o zbiegłej łowczyni semantów. Młoda dziewczyna. Imię Treyna. Wiek 16. Niewysoka, chuda blondynka z długimi włosamu. Na pewno ludzie arcykonsula wystawili cenę za jej głowę. Poszukaj ich oferty i dowiedz się czegoś więcej. - Oczywiście - powiedział lokaj i odszedł.
  22. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    Zabójca stał przed swoją rezydencją. Był to jeden z jego bardziej okazałych domów. Do Krasusa podszedł jeden z lokai i otworzył mu drzwi. - Whiskey, papierosy i co tam macie do jedzenia - powiedział i ruszył w kierunku salonu. Miał nadzieję, że dziewczyna pomyśli i pójdzie do Oldtown. Od dawna pomagał poszukiwanym semantom. W końcu sam był jedym z nich.
  23. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    Krasus wyciągnął telefon i zadzwonił do jednego z zabójców w Oldtown, który wisiał mu trochę kasy. - Słuchaj. Podejdź do mojego mieszkania na północy Oldtown. Wiesz gdzie są klucze. Zostaw w środku kartkę z moim numerem. Drzwi mają być otwarte, a klucze połóż obok kartki. To tyle. Dzięki - rozłączył się i wyszedł z centrum.
  24. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    Ajacco. Dzielnica, której nie da się nie lubić. Można kupić wszystko, zjeść wszystko i załatwić wszystko. Aktualnie musiał się przebrać. Bluza z kapturem i dresy to nie najlepszy ubiór na dzielnice przepychu. Za bardzo rzucał się w oczy. Dlatego po drodze wstąpił do sklepu i kupił porządny garnitur. Tak ubrany powolnym krokiem zmierzał ku wyjściu z centrum handlowego.
  25. kameleon317

    [GRA]Odseparowani

    - Oglądać to ty sobie możesz panienki w odpowiednich klubach. Choć chyba jesteś na to za młody. Przepraszam - powiedział Krasus do dziewczyny. - Swoją historię opowiesz mi innym razem. Miejmy nadzieję, że w bardziej sprzyjających okolicznościach. Na mnie czas. Mam zbyt poszukiwaną gębę, aby przesiadywać w tej dzielnicy. Do zobaczenia - ruszył powoli w stronę wyjścia. Po drodzę "wypadła" mu kartka z adresem jednej z jego kryjówek w Oldtown. Zabójca wyszedł z dachu i ruszył do swojej kryjówki w Ajacco.
×
×
  • Utwórz nowe...