Skocz do zawartości

kameleon317

Brony
  • Zawartość

    691
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez kameleon317

  1. OFF-TOP Czy tylko ja mam ochotę zignorować post Nightmare? Podajcie mi jeden powód dlaczego 3 przywódców miało by przyjść do śmiesznego pułkownika?
  2. - Powiedz, że dasz im ciastko czy co tam sobie wymyślisz. Zdaję się na twoją wyobraźnie - poczekałem aż Corra odejdzie - No to postanowione - powiedziałem do Naszy - problem z tym co zrobimy po spotkaniu z nimi. Możemy ich zabrać ze sobą. Ta decyzja należy do ciebie.
  3. Spojrzałem karcącym wzrokiem na Corre - Wszystko zależy od tych, którzy wleką się z tyłu, szeregowy. Dopilnuj, żeby trochę przyspieszyli. Liczę na ciebie.
  4. - Bo ktoś musi. Tak powiedziałem ojcu, kiedy to postanowiłem. On sam był i jest żołnierzem, ale starał się mnie od tego odwieść. Ktoś musi walczyć po to by jego bliscy byli bezpieczni i świat w którym żyję pozostał taki jakim jest - spojrzałem na nią - poza tym za mundurem panny sznurem - uśmiechnąłem się - Kiedy spotkamy się z ojcem pójdziemy na północ. Możemy zahaczyć o Wschodnich i zobaczyć co z twoimi rodzicami. Później spotkamy się u Szamanów. Co ty na to?
  5. - 2 braci i siostra. Każde z nas poszło inną drogą. Ja zostałem żołnierzem. Mój starszy brat został wielce utalentowanym szamanem. Moja siostra została w naszej watasze. Zajmuję się rozmnażaniem i takie tam. Za to mój kochany brat Conrad. Czy może raczej Ten Który Kroczy Nocą. Jest Prorokiem - spojrzałem na Nasze. Chyba nie zrozumiała - to taka grupa wilków. Wybiera się jednego na 10 lat. I akurat padło na mojego brata. Mają białe oczy i mówią cytatami. A ty masz jakąś rodzinę?
  6. - SOC nie będzie chciał nas wpuścić. Nieznana jednostka niefigurująca w bazie danych. Trzeba się będzie tłumaczyć...
  7. Tylko jeden link może odzwierciedlić moje uczucia na temat tego co napisała Night - http://www.youtube.com/watch?v=6qLz1L9YqIs ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- - Będą mieli problem ze znalezieniem nas. Zaraz wejdziemy między drzewa. Obóz jest bardzo dobrze ukryty. A nadopiekuńczość mam po ojcu - prawie jak wszystko. Tylko serducho miękkie. To chyba jedyne co masz po matce. Dobrze, że nie wiedzą co musiał zrobić ojciec, żeby przeżyć. Nie patrzyli by na niego już w ten sam sposób. - mam nadzieję, że nie będziemy musieli uczestniczyć w wojnie. A i mój ojciec wywalczył prawo do tego, że to dowódca ustala czy samice muszą walczyć. Ja wam zabraniam - i co? Rozmowa ma się skończyć? W wojsku to nie było takie trudne - Jak tutaj trafiłaś? To znaczy do tej watahy - spytałem.
  8. Taki nawał nauki, że nie można wejść na kompa? Matura? Sesja? A nie. 1 klasa. Srsly? I nie wiem czemu mówisz twój wątek. Dobrze, rozumiem założyłaś go, ale myślałem, że te wątki są dla ludzi. Poza tym wojna jest ciekawsza od siedzenia na dupie i czekania aż skończysz naukę. Sorry coś musiało się dziać. Nie wiem. Usuń ten wątek jeśli cię to aż tak boli. -------------------------------------------------------------------------- Spojrzałem na Corre: - Cape Town. To podstawa. Później ja ruszam dalej do rodzimej watahy. W sumie wy też tam musicie pójść, żeby się spotkać z moim ojcem. Dostanę rozkaz to go wykonam. Na razie mam was tam zaprowadzić. To wszystko. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ PS. Stwierdzam, że mój post jest trochę offensywny, a taki nie miał być. No, ale nie usuwam czegoś co już napisałem.
  9. - Taaaa. Co nie zmienia faktu, że musimy dotrzeć do Cape Town. I to szybko. Później się zobaczy. I dzięki - uśmiechnąłem się do niej i obejrzałem się za siebie. Gdzie są wszyscy?
  10. Uderzyłem ręką w pysk(facepalm): - Zrozum. Zostałem tu wysłany bo tak jak ty szanuję mojego ojca. Miałem właśnie przeprowadzić szybką misję, dostać przepustkę i mieć wolne. Ale zamiast teraz siedzieć u rodziny, znaleźć samice i spłodzić potomstwo to uganiam się po cały wybrzeżu, żeby was wyszkolić i być może uratować wam życie. Jeśli tego nie chcesz to albo odejdź albo doprowadź do tego, że ja odejdę. Ale to dopiero kiedy dotrzemy do Cape Town. Tam już będziecie bezpieczni. Największy obóz wojskowy na wybrzeżu - spojrzałem na nich wszystkich - nie ma zbiórki. Po prostu idziemy - powiedziałem spokojnym i smutnym głosem - w Cape Town wybiorą wam innego dowódce lub was puszczą. Nie do mnie należy ta decyzja. Nie dla mnie takie zadania, ojcze. Zawiodłem. Po czym zasalutowałem do żołnierzy z obozu i ruszyłem w stronę Cape Town.
  11. - Aha - powiedziałem po czym pożegnałem się z Samem i wróciłem na mostek - ile jeszcze - spytałem Faastera.
  12. 2000 post! JA jestem spokojny po prostu Nightmare nie podoba się, że podczas jej długiej nieobecności ktoś przejął dowodzenie. Tak wyszło. Teraz trzeba się dopasować. Co do elity to padłem. KONIEC Z OFF-TOPEM.
  13. b-marvin-b-F2-kill-enter. To dla Nightmare. A bardziej to co ona powinna napisać. Mam nadzieję, że ktoś to zrozumie. Rozumiem, że możemy być latającymi wilkami(...), gadać, walczyć itd. ale czytać i pisać to my raczej nie potrafimy. Tak tylko mówię. -------------------------------------------------------------------------------------------- - Ludzkie zabawki - powiedziałem po czym wyrzuciłem pergamin w krzaki i podszedłem do Lejli. Na początku chciałem ją przycisnąć do ziemi i poddusić za kwestionowanie rozkazu, ale później się powstrzymałem. Ach ja i moja przeklęta moralność. Co by się stało z tą watahą, gdyby przejął ją ktoś inny. Wolę nie wiedzieć - Tak trzeba. To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Następnym razem pobiegasz sobie na około obozu lub ponosisz zapasy wszystkich tutaj zgromadzonych.
  14. Żyję. Wszystkie kończyny na miejscu. Śpię w tym samym miejscu gdzie zasnąłem. O dziwo obok mnie wciąż leży Nasza. Znowu myślę, że jestem w koszarach. Tu nie trzeba wracać na wyznaczone miejsca na pobudkę, żeby cały oddział nie miał przechlapane. Ktoś biegnie. Bardzo szybko. To żołnierz, którego wysłałem z wiadomością dla szamanów. Otwieram oczy i staram się wstać tak, aby Nasza się nie zorientowała. Jest to prawie niemożliwe, ale mogę spróbować. Żołnierz wpada na polanę i mi salutuję po czym na ucho mówi to czego się dowiedział. Mój ojciec dalej walczy o to, żeby samicę nie musiały walczyć. Na razie doprowadził do tego, że decyduję o tym dowódca oddziału. Stara się, aby samice mogły same wybierać czy chcą walczyć, ale do tego jeszcze długa droga. Na razie wygrywamy na wszystkich frontach. Nie doprowadzamy do otwartych walk, a jedynie odziały specjalne kradną wschodnim jedzenie i nękają atakami w nocy. Dobrze. Ta skrzydlata jest już poszukiwana w każdej watasze szamanów. Też dobrze. Mamy się udać do Cape Town, a później do Auberdine i tam poczekać na ojca. No dobra. Czas na budzenie. - Wstajemy i zbiórka na środku polany - krzyknąłem. To było bezduszne. Na prawdę muszę wziąć tą przepustkę.
  15. Samica. Nasza. Nauczyłem się w końcu wyczuwać kto do mnie podchodzi i z jakimi intencjami. Nasza się skrada. Chce mnie zabić? Czekam na jej ruch cały czas gotowy do obrony. Lecz ona nagle kładzie się obok mnie. Na początku jestem zdziwiony. Nawet bardzo. Myślę o tym czego Nasza może chcieć od samca w nocy. Może... Nie, nie Garrus. Nie każda samica poleci na stopień wojskowy i ładny pysk. To nie koszary. Następna opcja... To też nie. Poza tym nie mam pewności... Nasza przysuwa się bliżej i idzie spać. Coś tu się nie zgadza. Może zaraz zostanie przegryziona moja tętnica. Widzę gęsią skórkę u Naszy. Czyli... jest jej zimno? Ja tu się spodziewam jakiś dramatów, skrytobójstw czy podrywu, a jej jest po prostu zimno? Życie żołnierza odzwyczaiło mnie od takich potrzeb, a co dopiero rozumienia ich. Nie czułem zimna czy ciepła. Po prostu byłem. Ni to ciepły, ni to zimny. Muszę wziąć przepustkę i wrócić do normalności chociaż przez jakiś czas. Spojrzałem na nią. Nawet o tym nie myśl. Przestań. Walczyłem ze sobą w myślach. W końcu objąłem ją łapą i zasnąłem dalej czuwając i czekając na swoją wartę.
  16. - Można z tego coś wyciągnąć na temat ich armii czy czegokolwiek na ich temat?
  17. Obserwuję otoczenie. Nic ciekawego. Zmiana warty. Może w końcu będę mógł odpocząć. Mam nadzieję, że tym razem nikt nie wpadnie w jakąś dziurę albo nie zaczną wyć i tym podobne. Ułożyłem się w wygodnym miejscu i zasnąłem cały czas czuwając.
  18. Na początku myślałem, że nie zrozumiałem. A później uświadomiłem sobie, że zrozumiała to pytanie jako obelgę. Nigdy nie zrozumiem samic. Skoro nie potrzebuję pomocy szamana to nie. Łaski bez. Wszedłem do obozu i powiedziałem: - Zmiana warty!
  19. Spojrzałem w dół - umiesz latać - spytałem i odesłałem swoich ludzi do obozu - proszę cię, tylko nie wałęsaj się po jakiś dziurach. Z góry dzięki - uśmiechnąłem się po czym bardzo wolnym krokiem ruszyłem w stronę obozu. Po kilku krokach odwróciłem się i spytałem - wszystko w porządku?
  20. Czy tylko mi się wydaję, że ten temat, aż krzyczy - Umieram! Ratujcie! ------------------------------------------------------------------------------------------------- - Po co wyłaziłaś z obozu - powiedziałem po czym poszedłem po żołnierzy, którzy spuścili mnie na dół. Trzymając jedną ręką innego wilka drugą podałem Lejli - Szybko. To nie jest najwygodniejsza pozycja - powiedziałem z zalotnym uśmiechem.
  21. - Coś przydatnego lub bardziej zaawansowanego - spytałem.
  22. Dziękuję bardzo. Kiedy będę potrzebował nowego avka wiem do kogo się zgłosić.
  23. - SOC jest słabe. Tak samo jak rada. Ja idę zobaczyć co u Sama - powiedziałem po czym ruszyłem poszukać Sama.
  24. 2 wilki, które zostały posłane za Nocturne siedziały ukryte w krzakach i obserwowały całą sytuację. Językiem migowym przekazali sobie następujące informacje. - Samiec. Samica. Rozmowa. Nie przeszkadzać - po wykonaniu tych kilku gestów ulotnili się tak jak się pokazali. Niewidoczne jednostki specjalne.
  25. Po tylu dniach biegu mogę w końcu odpocząć. Zamknąłem oczy i zasnąłem. Nagle usłyszałem czyjeś wycie. Jacob. Czego on chcę. Zobaczyłem, że jedna z tych. których imienia nie pamiętałem pobiegła w tamtym kierunku. Wysłałem za nią moich 2 towarzyszy. Kiedy wycie ucichło spróbowałem znowu zasnąć, ale oczywiście ktoś musiał znowu zawyć. - Ja się tym zajmę - powiedziałem do moich wilków i reszty watahy. Podszedłem do miejsca z którego ktoś wył. Lejla wpadła w dół. Na szczęście księżyc wszystko oświetlał - i co ty tam robisz? Będę musiał ci coś rzucić albo zrobić żywą drabinę z moich wilków - zacząłem szukać czegoś co nada się, aby ją wciągnąć.
×
×
  • Utwórz nowe...