Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Nick: Znany na forum, chociaż żadna rewelacja. Awatar: Hipsterski. Nie każdy ma kucyki ze starej generacji na awatarze. Jest progres. Sygnatura: Średnio mi się podoba, z drugiej strony nie jest tragiczna. Neutralnie to oceniam. Użytkownik: W stosunku do mnie uprzejmy, więc w porządku.
  2. Arcybiskup z Canterbury

    Star Wars: Victor Hush

    - Zabiją mnie, jeśli nie będę miał tego, co chcą! - Zaprotestował, ale powoli wyciągnął w stronę Victora metalową puszkę. Teraz był chyba bardziej zły, niż przerażony. Dlaczego zawsze, wszystko idzie nie tak? Przecież planeta miała być pusta, to miało być łatwe zlecenie!
  3. Arcybiskup z Canterbury

    Star Wars: Victor Hush

    - Jak mogłem coś ukraść, skoro właściciel od dawna nie żyje? - zapytał. - Plany. Wziąłem jakieś stare plany, szkice, czy coś takiego... - Westchnął przeciągle. - Puść.
  4. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Apokryf

    Kilkanaście minut później drzwi do domu otwarły się i wstąpiła przez nie Twilight Sparkle u boku kucyka o długiej, różowej grzywie i żółtej sierści - klacz pegaza. - Och - westchnęła klacz, która prawdopodobnie nosiła imię Fluttershy. - Jest zmarznięty. Powinien dostać wody i trochę ziarna, to mu na pewno nie zaszkodzi. Mówisz, że wleciał tu sam, tak? - zapytała. Twilight pokiwała głową, a w tym czasie żółta klacz pogładziła Drago kopytkiem po piórach.
  5. Arcybiskup z Canterbury

    Star Wars: Victor Hush

    - Bo nie chcę zostać w tej trupiarni ani chwili dłużej, niż to potrzebne - odpowiedział, próbując zatuszować strach. - Daj mi w spokoju zarobić na życie, kupo złomu!
  6. - Patrz, patrz jaki bezczelny! - oburzyła się dziewczyna, unosząc pięść, żeby jeszcze raz z całej siły wymierzyć cios. - Czekaj, czekaj, czekaj, stój! Mona, on faktycznie może nic nie wiedzieć! Nie wygląda na złoczyńcę! - Mężczyzna próbował ratować sytuację. Odchrząknął. - Przepraszam bardzo - zaczął uprzejmie. - Czy nie jest pan przypadkiem złoczyńcą, który więzi jakąś zacną niewiastę, albo chce zamordować kogoś ku czci swoich barbarzyńskich bogów? - zapytał. Jaenr miał umrzeć. Gdyby ktoś oznajmił mu, że umrze w ciągu najbliższej dobry, zapewne by nie uwierzył. Nikt nie wierzy, jeśli nie przekaże mu tego pewna wysoka postać w czarnym płaszczu... ... A wtedy z reguły jest już za późno. Kiedy w Ankh Morpork zapadała noc, Śmierć miał z reguły dużo pracy. Noc to pora łowów skrytobójców, i jeden z nich, Charles, właśnie te łowy rozpoczynał.
  7. Eomeer Mistrzyni puściła rękę i zaatakowała z drugiej strony - z boku. Uniosła miecz nad głowę i skoczyła, aby ugodzić nim Eomeera w ramię. Mandus - Darth Vader - odpowiedział tylko Kyle Katarn. - Swego czasu najsilniejszy z Jedi... jak na niego zadziałała Ciemna Strona? Tandekhu Były zarówno ubrania, jak i zbroja, oraz dokładna ilość rzeczy, jakie zażyczył sobie Darth. Dwie godziny później do pałacu wróciła Flosa. Zdecydowała się poczekać w swoich komnatach.
  8. Arcybiskup z Canterbury

    Star Wars: Victor Hush

    - Widzisz tu gdzieś ośmiornicę, wielki, metalowy bydlaku? - zapytał młodzieniec. Były to dość odważne słowa, zwłaszcza patrząc na jego pozycję. Sięgnął ręką po coś, co wyglądało jak połączenie termosu z puszką.
  9. Owa niewiasta miała blond włosy, jasne niczym słoma. Delikatna uroda, jasna cera kontrastowała z błękitnymi oczami, z którymi bardzo ciekawie komponował się metalowy, ciężki hełm z rogami i ciężka kolczuga. - Mów draniu, wiem, że łżesz! - wrzasnęła, zaciskając usta i podnosząc po raz kolejny pięść. Jaenr nie był w stanie dostrzec jej towarzysza, chociaż ten podszedł teraz bliżej. - Przezwij go! To złamie jego ducha! - podpowiedział głos. - Motyla noga, psia twoja kostka! - warknęła niewiasta. - Dobrze? - Bardzo dobrze. Mów, zbirze! Gardło Sobie Podrzynam Dibbler postanowił nieco oddalić się od zbiegowiska - tak też zrobił.
  10. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Apokryf

    - Spike, będziesz taki miły i pójdziesz po Fluttershy? - zapytała Twilight. Smok spojrzał z powątpiewaniem w okno i skrzywił się. Następnie rzucił Twilight błagalne spojrzenie. - Och, dobrze, ja pójdę! - Klacz jednorożca przewróciła oczami i zaczęła schodzić po schodach. - Świetnie Twilight, przygotuję herbatę - odkrzyknął smok i ruszył - prawdopodobnie do kuchni - by spełnić obietnicę.
  11. Mandus - Ale przecież to jest jedna z najważniejszych cech Jedi! Samokontrola! Po Ciemnej Stronie zatracasz ją zupełnie. Chciałbyś kiedyś zabić tę swoją strażniczkę? - zapytał. Tandekhu Mężczyzna kiwnął głową i pożegnał się, po czym wsiadł do transportowca. Właz zamknął się i statek odleciał, pozostawiając zabraka razem z jego cieniem, skrzyniami i chmurą piasku powstałą po wystartowaniu. Ragnesh Kroki Jedi oddaliły się i po krótkim czasie ucichły, zagłuszone przez plusk wody towarzyszący krokom Ragnesha. Tymczasem woda robiła się coraz głębsza i już po chwili sięgała aż do połowy łydek, a na tym nie zamierzała widocznie poprzestać. Na szczęście po bokach kanału znajdowały się wąskie chodniki. Avain Zacisnął oczy z całej siły, próbując nie narażać ich na obrażenia. Czuł zacisk na szyi. Z pasa wiszącego z ramienia wyrwał jednak niewielką, metalową kulkę i rzucił nią w kierunku Avaina. Zatrzymała się zaledwie kilka kroków od Jedi, zamigotała kilka razy, po czym wybuchła. Avaina otoczył dym i poczuł, jak tysiące mikroskopijnych igieł wbija się w jego ciało, rani skórę.
  12. Dibbler spojrzał na pergamin chciwie. Wyrwał go z ręki Jaenra i zaczął studiować uważnie, ze skupieniem na twarzy. Lewą ręką podtrzymywał podbródek. - Hejże, wygląda to całkiem nieźle. I tylko za cenę duszy? - zapytał zdumiony. Wtedy spoważniał. Już on znał takie numery, byle turysta nie nabierze go na marne sztuczki. Zaczynało się od duszy, a kończyło na domu i całym majątku. Oj, nie, on nie da się nabrać, nie taki stary lis, dobrze zapoznany z tym biznesem. Już miał odmówić uprzejmie i zaproponować nowy obiekt sprzedaży, kiedy tajemniczy młodzieniec zniknął mu sprzed twarzy. Jaenr poczuł uderzenie - najpierw w bok, a potem głową o bruk ulicy. Zaraz potem do jego uszu dotarł krzyk. - Dobrze, Mona! Tak jest, należało mu się! - kibicował ktoś, zapewne jakiś mężczyzna. Jaenr tymczasem poczuł na twarzy grad pięści, a potem uścisk na szyi. - Gdzie dziewica, zbóju?! - zapytał damski głos. Ktoś siedział mu na klatce piersiowej.
  13. Arcybiskup z Canterbury

    Star Wars: Victor Hush

    Nautolanin, zaledwie młody chłopak. Ubrany w szarą tunikę, skórzane buty i czarne spodnie, wpatrywał się w Victora z bezgranicznym zdziwieniem. - Technobestie nie mówią - powiedział z wyrzutem.
  14. - Och, proszę. Wszyscy bogowie są tacy sami. Ślepy Io na pewno by taką chciał. Dałby za nią... No, powiedzmy, że dziesięć dolarów. Nie, stój! Pięćdziesiąt dolarów! To przecież bóg, czy nie? Gardło sobie podrzynam, właśnie tyle by za to dał! - krzyknął z entuzjazmem.
  15. Za chwilę miał się przekonać, że to nie było dobre pytanie. Dibblerowi zabłysły oczy. Odchylił poły płaszcza tajemniczym gestem... - Miniaturowe latarnie morskie! - krzyknął, rozradowany. - Ale uważaj, cudzoziemcze... To nie są zwykłe latarnie morskie. Spójrz, świecą! - Zaprezentował jedną z nich. Faktycznie, świeciła. Pośrodku kulki na szczycie drewnianego drążka migotał słabo świetlik. - Młodzieńcze, sam Ślepy Io, ba, wszyscy bogowie dysku chcieliby mieć taką! To prawdziwy łut szczęścia, że mnie spotkałeś! Twoje życie stanie się od teraz lepsze, będziesz miał swoją własną, miniaturową latarnię morską! Musisz ją mieć! Czy kiedykolwiek miałeś problemy z... z... - Dibbler szukał odpowiedniego słowa - No, powiedzmy, z pęcherzem?
  16. - Hej, ty - odezwał się tajemniczy szept z bocznej uliczki. - Nie chciałbyś przypadkiem zrobić interesu życia? Gardło Sobie Podrzynam Dibbler, we własnej postaci, najmroczniejszej jej wersji. Krył się na rogu uliczki, robiąc to w tak sgestywny sposób, by zauważył go absolutnie każdy z odległości pięciuset metrów. Uśmiechał się przekonująco do Jaenra, jakby to właśnie ten uśmiech miał przekonać go do decyzji.
  17. Arcybiskup z Canterbury

    Star Wars: Victor Hush

    Nie musiał długo czekać na pojawienie się intruza. Już chwilę później usłyszał kroki - nerwowe, szybkie i głośne. Owy gość biegł - może w panice, a może po to, aby jak najszybciej się wydostać z upiornego budynku. Nie zauważył Victora i zderzył się z nim, w przeciwieństwie do cyborga nie zachowując równowagi - runął na ziemię z hukiem, coś metalowego potoczyło się po podłodze.
  18. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Apokryf

    - Jak ty się tu znalazłeś? - zastanowiła się klacz. Podniosła ptaka magią i ruszyła na górę, do sypialni. Spod łóżka wyjęła niewielki karton. Do środka mały smok włożył ręcznik, a Twilight delikatnie odłożyła ptaka do środka i otuliła go pozostałą częścią ręcznika. - Trzeba będzie pójść po Fluttershy - odezwał się smok. - Tak. Nie wiem, co ten gatunek ptaka może jeść... - odpowiedziała Twilight, zakłopotana.
  19. Tandekhu - Droidy są już złożone, wystarczy je aktywować. Są w pojedynczych skrzyniach - wyjaśnił mężczyzna. - Coś jeszcze? Avain Niestety, hysalrianin trzymał miecze mocno mimo porażenia prądem. Atak Mocą nie zdziałał zupełnie nic, w przeciwieństwie do błyskawic. Chociaż na początku mięśnie gada zacisnęły się jeszcze bardziej, niemal pozbawiając Avaina tchu, to zaraz potem rozluźniły się zupełnie i gad odpełzł szybko pod ścianę, do której na chwilę przywarł. Pomieszczenie nie działało na korzyść Avaina - nie miał gdzie uciec, bo oprócz kolumn w rogach nie było tam żadnych mebli ani kryjówek.
  20. Tandekhu Transportowiec przybył zaledwie pół godziny później i wylądował na piasku, tuż przy pałacu Dartha. Podszedł do niego człowiek w średnim wieku i zaczął wymieniać zamówione rzeczy. W tym czasie robotnicy wynosili na poduszkowcach wielkie skrzynie z towarem i kilka mniejszych. - ... Metalowe płyty, panele świetlne... Ach, i w tamtej najmniejszej skrzyni jest zamówiona zbroja, komplet. Sprawdzone - poinformował mężczyzna. Avain Oponent jęknął, kiedy został przygnieciony do ziemi. Przełożył miecze do dwóch dłoni - miał wystarczająco długie palce, by utrzymać po dwa w jednej. Wsparł się dwiema dłońmi o podłogę, jakby chciał się podnieść. Zamiast tego cofnął się odrobinę do tyłu, napiął mięśnie w ogonie i wyskoczył jak sprężyna, by chwycić Avaina za stopy i potężnym uderzeniem powalić go na ziemię. Szybko zaczął owijać się wokół ciała Jedi, jednocześnie próbując nie dopuścić, by którekolwiek z ostrzy choćby drasnęło skórę. Chciał uduścić Avaina, zmiażdżyć jego kości. Ragnesh - Pytanie, które gdzie prowadzi. Znikąd nie czuję powiewu wiatru, ani nie widzę światła, choćby najmniejszego punkciku - powiedziała. - Wybierz, gdzie chcesz iść... Eomeer Zablokowanie mistrzyni odniosło sukces, w przeciwieństwie do ciosu pięścią. Nie zdziałał on zbyt wiele - został powstrzymany przez otwartą dłoń Mary, która chwyciła rękę Eomeera i wykręciła mu ją za plecami błyskawicznym ruchem. - Uwolnij się. Mandus - Poniżyć? Moim celem nie jest poniżenie cię, zrozum. Ja chcę, abyś pozbył się wpływów Ciemnej Strony. Ale dopóki ty tego nie zechcesz, będziemy się ze sobą męczyć - odpowiedział.
  21. Nad Ankh Morpork, najbardziej okazałym miastem Dysku, zachodziło słońce, rzucając ostatnie, tęskne promienie na dachy budynków. Zajście słońca nie oznaczało jednak wcale snu. Nie dla wszystkich. To właśnie teraz praworządni obywatele miasta - obecnie gatunek skrajnie zagrożony wyginięciem na terenie Ankh Morpork, chociaż wcale nie otoczony ochroną - udają się na zasłużony spoczynek. Ci mniej praworządni, ale wciąż lubujący się w świetle dnia również udają się na spoczynek, choć dyskutować można byłoby, czy zasłużony. Cała reszta prowadzi nocny tryb życia, albo ma bardzo ważne powody, by znajdować się poza bezpiecznym schronieniem o tej porze. Spójrzcie... Oto wysoki i umięśniony jegomość, którego twarz tradycyjnie skrywa cień rzucany przez czarny kaptur narzucony na głowę. Na ramiona zarzucił czarny płaszcz, którego krawędzie zamiatają bruk. Kroczy pewnie, a jego kroki sugerują iż nie jest to ktoś, z kim warto byłoby zadzierać, jeśli interesant nie spełniałby warunków jakimi są zaawansowany masochizm albo chęć popełnienia samobójstwa. Jegomość skręca i staje naprzeciwko niewysokich drzwi, które otwierają się z piskiem. - Wybacz, babciu, nie chciałem spóźnić się na kolację - mówi przepraszającym tonem i znika w głębi budynku. Zaraz za nim kroczył nieco niższy przedstawiciel rasy nieokreślonej, nieco mniej majestatycznie, choć wciąż pewnie. Blada skóra, czarne, długie włosy i... ogon?
  22. Tandekhu Zjawa Aunty była półprzezroczysta i połyskiwała niebieskim światłem. Na głowie miał kaptur, a jego usta były zasłonięte. Stał przy swoim sarkofagu. Wskazał uczennicy piach, na którym miała usiąść. Flosa posłusznie wykonała polecenie. - Jeśli chcesz, możesz zająć się swoimi sprawami. Wyczuwam, że ktoś się tu zbliża... - powiedział do Dartha Tandekhu. Mandus - W takim razie czas zmienić swoje przyzwyczajenia. W twojej sytuacji nie pozwalałbym sobie na zbyt dużo swobody... - powiedział. Eomeer Mimo iż Eomeerowi udało się uniknąć fali Mocy, po raz kolejny próby ataku zostały zniweczone. Mistrzyni przeskoczyła nad Eomeerem i pod nogi posłała mu potężną falę uderzeniową. Avain Książę zgrabnie omijał ataki Avaina, chociaż uderzenie Mocą nieco odepchnęło go do tyłu. Złapał w locie miecz Avaina i przeciął go na pół jednym ze swoich mieczy. Odsunął się na metr od Jedi i ustawił w pozycję obronną. Nie wyglądał na tak zwinnego, jakim był. Ragnesh Znajdowali się w kanale. Sklepienie było łukowate, a korytarz rozdzielał się na trzy drogi. - Nie wiem, co może tutaj żyć, ale nie podoba mi się ta sytuacja...
  23. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Apokryf

    Smok akurat schodził ze schodów i zauważył niespodziewanego gościa. Podbiegł szybko do ptaka. - Twilight! Twilight! - zawołał. Czekał na odpowiedź. - A ty skąd się tu wziąłeś? - powiedział ni to do ptaka, ni do siebie. Klacz przybiegła, zdenerwowana. - Spike! Krzyczałeś, jakbyś tu zobaczył ducha, i... ojej. Ptak - stwierdziła. Miała fioletową sierść i ciemniejsze, fioletowo-różowe włosy.
  24. Arcybiskup z Canterbury

    Star Wars: Victor Hush

    W tych konkretnych ruinach, byłym pałacu Belii Darzu, czasem nawet udawało się napotkać jej widmo. w pewnym momencie jednak Victor poczuł, że w budowli jest ktoś jeszcze. Ktoś, kto na pewno nie jest martwy i nie jest technobestią...
  25. Avain Hysalarianin z niebywałą zręcznością podbił się w powietrze i znalazł się pomiędzy Mihre, a Avainem. Jedną z rąk wyrzucił w stronę zabraka, ale zrobił to tak szybko, że Avain nawet nie zdążył zauważyć, co konkretnie zrobił. Mihre natomiast wylądował na przeciwległej ścianie i szarpał się, próbując od niej odkleić. Mandus Uderzył o barierę z Mocy. - Nie odwracaj się do mnie plecami, jeśli ci na to nie pozwoliłem - powiedział spokojnie, ale zdecydowanie Kyle Katarn. Ragnesh - Włącz miecz i sprawdź... Trzeba też sprawdzić, czy nie ma tu kogoś, bądź czegoś poza nami... - odpowiedziała i sama zaczęła sprawdzać miejsce. Eomeer Cios w okolicę szyi został zablokowany mieczem, a pocisk z Mocy zwolniony. Mistrzyni zrobiła szybki ruch ręką, jakby odganiała się od natrętnego owada. Fala uderzeniowa poszła prosto na padawana. Tandekhu Ajunta odpowiedział. Był gotowy na przybycie Sitha i jego uczennicy do jego grobowca i był gotowy przekazać jej swoją wiedzę. Flosa tymczasem na razie bezskutecznie próbowała uderzyć cień. Przed chwilą wylądowała na ścianie. Teraz natomiast skupiła się i z powrotem ruszyła na swojego "oponenta", próbując cisnąć w niego Mocą. Mimo iż cieniowi nic się nie stało, zdołała uderzyć go w udo.
×
×
  • Utwórz nowe...