Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Pierwszy raz sprawdzam swoje umiejętności aktorskie. Mogłoby być grubo, gdyby ktoś dowiedział się o kombinowaniu nad trupami - odparła. - Tak, weźmy go.
  2. - Mamy już nawet dół - powiedziała przez łzy i wskazała płytkie zagłębienie w ziemi.
  3. Tori wyglądała teraz gorzej niż swoje standardowe siedem nieszczęść. - Ono... ono... Umierałoby w strachu i cierpieniach! - użyła chusteczki. Miała nadzieję, że Nick sobie pójdzie, bo kończył się jej zapas łez.
  4. - Nie, to nie tak. Chcieliśmy... Chcieliśmy je pochować - powiedziała Tori. - Spójrz tylko. Taka mała myszka... Mały, czarnooki gryzoń... Jego małe serduszko przestało bić, i... - W oczach Tori pojawiły się łzy. Pociągnęła nosem i zaczęła płakać.
  5. - Pod warunkiem, że dalej tu będzie leżał... - powiedziała. - Chyba żeby go stąd, hmm... zabrać?
  6. - Jeśli nie chcesz, to nie kombinuj. Ja ci nic nie każę... - powiedziała. - Nie chciałabym też, żeby ktokolwiek ucierpiał....
  7. - To tutaj - pokazała na smutną i zapewne martwą rzecz przy krzewach. Im bliżej była, tym kształt stawał się wyraźniejszy.
  8. - Ja też nie gwarantuję, że uda mi się cokolwiek zamierzonego... - odpowiedziała. - Co to jest, tam, koło krzaków? - zapytała.
  9. - Chciałabym to zobaczyć - powiedziała zgodnie z prawdą. - No i w zamian ja też mogę ci coś pokazać... O ile wyjdzie.
  10. Tori podążyła za Kentem. Jak na jesień, pogoda była całkiem miła. Nagle, zupełnie niespodziewanie wpadł jej do głowy pewien pomysł. - Czy jeśli znalazłbyś na przykład martwego ptaka, potrafiłbyś go ożywić? - zapytała.
  11. - No to dobrze. W zasadzie to jeszcze nie oglądałam terenu wokół szkoły - zauważyła.
  12. Arcybiskup z Canterbury

    [Zapisy] Star Wars

    Gandzi dziękuję za udział. Tomek - jak najszybciej postaram się wprowadzić postać do gry.
  13. - Zimno tam jest? - zapytała. - Bo jeśli nie, to ja też mogę już iść.
  14. - Dobr... - Chwila, chwila. Dwór równa się drzewa, świeże powietrze, kamienie i mnóstwo niebezpieczeństw czyhających na życie Tori. - ... Dobrze - odpowiedziała.
  15. - Mnie to pasuje. Moje współlokatorki... One nie są złe, w zasadzie nie mam zastrzeżeń, ale też nie są... ummm... zbyt rozmowne - odwzajemniła uśmiech.
  16. - Z ciekawości. Wiemy już że jest zebranie, ale chcesz, to przychodź. Twoi nie są zbyt rozmowni podobno...
  17. Tori szła przez korytarz - właśnie zmierzała do swojego pokoju. Ubrana była w czarną sukienkę do kolan, na nią narzucony był sweter. Na nogach - standardowo - były glany.
  18. (Nie jestem przekonana co do tego, że czas w rzeczywistości = czasowi w sesji, bo zawsze więcej osób jest wieczorem, niż rano)
  19. Tori wróciła z łazienki po umyciu się. Miała na sobie błękitną piżamę w żółte misie, na którą składały się krótkie spodenki i koszulka o krótkich rękawach. Na nogach miała zmaltretowane kapcie w kształcie żabich głów z szerokim uśmiechem i wytrzeszczonymi oczami. - Nie chciałabym, żebyście pomyślały, że się rządzę... dałam swoje kosmetyki i te inne na pierwszą półkę od góry - poinformowała cicho i weszła pod kołdrę.
  20. Po wyjściu chłopaków Tori spojrzała badawczo na swoje lokatorki. - Koleżanki, pozwólcie że pierwsza zajmę łazienkę... Obiecuję, że nie będę w nie zbyt długo - powiedziała i udała się tam, gdzie udać się planowała.
  21. Tori spojrzała na Nicka. - Nie mówię o nieszczęściu. Mówię o pechu - zaznaczyła.- Co do podejścia... Kiedyś próbowałam to zmienić, ale myślę, że lepiej jednak się z tym pogodzić i żyć w niepokoju, niż zgorzknieć - odpowiedziała.
  22. Tori z pomocą Kenta wstała i usiadła na łóżku. Powitała też chłopaka, który wszedł do pokoju, zebrała z ziemi swoje okulary. - Rzecz przedstawia się tak: Od jakiegoś czasu, to znaczy mniej-więcej szesnastu lat, prześladuje mnie pech. Zawsze. Jestem najbardziej pechową osobą jaką znam. Jeśli przez dłuższy czas nie dzieje mi się nic złego, to zaczynam się niepokoić, bo to może oznaczać większe skumulowanie pecha na jedno zdarzenie, innymi słowy - katastrofę - wytłumaczyła.
  23. - Tak - odpowiedziała. - Widzisz, jeśli chcesz, mogę ci wytłumaczyć, dlaczego - dodała z bardzo poważną i przedsiębiorczą miną Tori.
×
×
  • Utwórz nowe...