Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Posty napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Elf wciąż zastanawiał się nad trasą. Wyciągnął z kieszeni mapę i ją rozwinął.

    - I tak będziemy przejeżdżać koło Hobbitonu, więc to jest tylko kwestia zahaczenia o wioskę. Z drugiej strony, Valtharze mógłbyś uzupełnić zapasy ziela fajkowego. I trochę uprzejmości, proszę. Szacunek to wbrew pozorom całkiem przydatna umiejętność... - Mówił, wciąż wpatrując się w mapę.

    Wtedy też Rograk przywołał swojego warga.

    - Stille nu - powiedział Gwydril cicho i poklepał konia po szyi.

  2. - A o czym mówisz? - zapytał nie po elficku. Zdawał sobie sprawę, że mówienie językiem którego nie zna reszta, może wzbudzać brak zaufania..

    - Najpierw tą szosą. Po dwóch godzinach natrafimy na Hobbiton. Zastanawiam się, czy nie ominąć go - odpowiedział Aaronowi. Zwrócił się jeszcze raz do numenorejczyka.

    - Ile tobie dane jest stąpać po Ardzie?

  3. - Mógłbym, moja droga. Jeśli ty przestaniesz stosować agresję. A co do Wojny o Pierścień... kartkując historię naszą, elfów, możnaby wysnuć wnioski że jesteśmy gorsi od orków. Tak więc proszę o spokój, jaśnie Lioso. Spokój i szacunek dla wszystkich, jeśli i ty chcesz do nas dołączyć. - Gwydril uśmiechnął się.

  4. - Gwydril z Doriath - odpowiedział zgodnie z prawdą. Tym razem mówił w języku powszechnym. Po wybuchu elfki powstrzymywał się, żeby nie wyjść z jakąś kąśliwą uwagą.

    - Och, ork? Faktycznie, to ork! Towarzysze, jakim cudem przyjęliśmy orka do grupy? Wczoraj wyglądał zupełnie inaczej, to przecież sługa Saurona i wszystkich nas pozabija. Zabije nieostrożnego maga, elfa, krasnoluda i człowieka, a oni wszyscy dadzą się podejść. - Próba zachowania uprzejmości zawiodła.

  5. W pewnej chwili zza zakrętu wąskiej, leśnej ścieżki powoli wyszedł szary koń z pasażerem na grzbiecie. Owym pasażerem była brązowowłosa, wysoka kobieta. Elfka.

    Gwydril odwrócił się i skierował na nią swój wzrok. Upewnił się, że zmierza w ich stronę, kiedy podjechała bliżej.

    - Elen síla lúmenn' omentielvo! Hwaet nemnad de? - zwrócił się do nieznajomej.

  6. - Sądzę, że da się radę utrzymać na koniu - odparł Gwydril z uśmiechem i podszedł do białego konia. Odwiązał wodzę od bariery i wsiadł na zwierza.

    - Krasnoludzie, wsiadaj. Zaraz wyruszamy - zawołał elf.

    W tym czasie zza horyzontu zaczęły wyłaniać się pierwsze promienie słońca, przerywając swoimi wiązkami  chmury, których sporo się kłębiło na niebie tego ranka.

    (Czekamy na Valthara z wyruszeniem. Prosiłabym o nie odjeżdżanie jeszcze spod gospody) 

  7. - Cadance i Armor to dwa kuce i to nie jest problem. Problemem są ich strażnicy, Celestia, Luna, Powierniczki Elementów Harmonii i cała reszta tałatajstwa, z czego częścią są ci, którzy kilka tygodni temu chcieli spalić mnie na stosie. Jak to rozwiążesz? - zapytała.

  8. - Kiedy już będziemy w drodze - wtrąciła się Moth -... postaraj się nie zdradzać zbytnio swoich kontaktów z panem Sombrą. Wygląda, jakbyś miał rozdwojenie jaźni. - Klacz zbliżyła się i spojrzała na widmo jednorożca  stojące pod drzewem.

    - Czyli w trójkę atakujemy Kryształowe Imperium?

  9. - Koń ma taką wyższość nad kucykiem, że jest szybszy. Wybacz, krasnoludzie, ale właściciel nie przyjmie zwrotów i nie posiada żadnych kucyków, nie mówiąc juz o tym że nie sądzę, żeby chciał mnie widzieć. Masz dwie mozliwości: albo opanujesz kierowanie koniem, albo jedziesz ze mną. Chcesz pokonywać długie mile Śródziemia z elfem na jednym grzbiecie? - zapytał.

  10. - To tutaj, te kawałki "sznura", to wodze. Chcesz skręcić w lewo, ciągniesz lewą rękę w lewo tak, żeby głowa konia również skręciła w tę stronę. Potem nauczysz się skręcać łydkami - po prostu dociskasz tę nogę, w którą stronę chcesz skręcić. Jeśli chcesz skręcić w prawo za pomocą wodzy, to ciągniesz w stronę kłębu, czyli tego wybrzuszenia tutaj - wskazał na kłąb. - Żeby ruszyć, naciskasz nogami na boki konia, ale LEKKO, bo inaczej pobiegnie. Żeby zahamować, znowu dociskasz łydkami boki konia i ciągniesz za wodze. Ciągniesz, nie szarpiesz. - Gwydril po wydaniu instrukcji usiadł na koniu za krasnoludem. - A teraz spróbuj ruszyć. I zrób to delikatnie.

  11. - Jesteśmy tutaj od kilku minut, ale nie. Nie spóźniłeś się - powiedział Gwydril i odszedł kawałek dalej, odwiązał lejce jednego z karych koni i poprowadził go do krasnoluda.

    - Stille nu -  mruknął do zwierzęcia i ustawił konia bokiem do Thanira. Koń stał teraz koło dość wysokiej ławki.

    - Tutaj stawiasz lewą nogę i opierasz się na niej. Ręce opierasz o siodło, a prawą przez to siodło przekładasz. Proszę, nie drzyj się kiedy spadniesz z konia - rzekł.

×
×
  • Utwórz nowe...