-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
Gwydril zrównał się z elfką. - Powiedziałaś, że mieszkałaś w Lorien. Co u Celeborna? - zapytał.
-
- Zamieszkują go hobbity, inaczej niziołki. To stąd pochodził Powiernik Pierścienia i trójka jego towarzyszy. Zresztą, poza Frodem Bagginsem wszyscy tam zamieszkują. Nie wiesz, jak wyglądają hobbity, Rograku?
-
- Najmniej konfliktowy członek grupy, co? - zapytał Gwydril, śmiejąc się do Aarona. - Oby tak dalej.
-
- Rozumiem. Co prawda zawsze chciałem odwiedzić Hobbiton, a że będziemy tak niedaleko... Cóż, szkoda. Ale jeśli nie chcecie przez niego przejeżdżać, rozumiem. Ominiemy go i podążymy wschodnim brzegiem Baranduiny - zadecydował.
-
Elf wciąż zastanawiał się nad trasą. Wyciągnął z kieszeni mapę i ją rozwinął. - I tak będziemy przejeżdżać koło Hobbitonu, więc to jest tylko kwestia zahaczenia o wioskę. Z drugiej strony, Valtharze mógłbyś uzupełnić zapasy ziela fajkowego. I trochę uprzejmości, proszę. Szacunek to wbrew pozorom całkiem przydatna umiejętność... - Mówił, wciąż wpatrując się w mapę. Wtedy też Rograk przywołał swojego warga. - Stille nu - powiedział Gwydril cicho i poklepał konia po szyi.
-
- Gratuluję wyniku - odrzekł Gwydril. Droga prowadziła teraz do lasu, mijając ogrodzoną łąkę z prawej i stromy stok z lewej strony.
-
- A o czym mówisz? - zapytał nie po elficku. Zdawał sobie sprawę, że mówienie językiem którego nie zna reszta, może wzbudzać brak zaufania.. - Najpierw tą szosą. Po dwóch godzinach natrafimy na Hobbiton. Zastanawiam się, czy nie ominąć go - odpowiedział Aaronowi. Zwrócił się jeszcze raz do numenorejczyka. - Ile tobie dane jest stąpać po Ardzie?
-
Gwydril dosiadł konia, który pozostawał wcześniej bez jeźdźca. - Sądzę, że możemy już ruszać - zarządził elf. Zrównał się z Valtharem. - Sześć tysięcy czterysta dwadzieścia dziewięć - powiedział cicho.
-
- Albo tego czarnego, albo białego, jeśli wolisz. Oba są równie spokojne, zadbam o to - powiedział. Wtedy też mag zapytał o pochodzenie, cele i marzenia. - Jak już mówiłem, pochodzę z Doriathu, którego nie przyjdzie mi już nigdy oglądać.
-
- Mógłbym, moja droga. Jeśli ty przestaniesz stosować agresję. A co do Wojny o Pierścień... kartkując historię naszą, elfów, możnaby wysnuć wnioski że jesteśmy gorsi od orków. Tak więc proszę o spokój, jaśnie Lioso. Spokój i szacunek dla wszystkich, jeśli i ty chcesz do nas dołączyć. - Gwydril uśmiechnął się.
-
- Gwydril z Doriath - odpowiedział zgodnie z prawdą. Tym razem mówił w języku powszechnym. Po wybuchu elfki powstrzymywał się, żeby nie wyjść z jakąś kąśliwą uwagą. - Och, ork? Faktycznie, to ork! Towarzysze, jakim cudem przyjęliśmy orka do grupy? Wczoraj wyglądał zupełnie inaczej, to przecież sługa Saurona i wszystkich nas pozabija. Zabije nieostrożnego maga, elfa, krasnoluda i człowieka, a oni wszyscy dadzą się podejść. - Próba zachowania uprzejmości zawiodła.
-
W pewnej chwili zza zakrętu wąskiej, leśnej ścieżki powoli wyszedł szary koń z pasażerem na grzbiecie. Owym pasażerem była brązowowłosa, wysoka kobieta. Elfka. Gwydril odwrócił się i skierował na nią swój wzrok. Upewnił się, że zmierza w ich stronę, kiedy podjechała bliżej. - Elen síla lúmenn' omentielvo! Hwaet nemnad de? - zwrócił się do nieznajomej.
-
- Sądzę, że da się radę utrzymać na koniu - odparł Gwydril z uśmiechem i podszedł do białego konia. Odwiązał wodzę od bariery i wsiadł na zwierza. - Krasnoludzie, wsiadaj. Zaraz wyruszamy - zawołał elf. W tym czasie zza horyzontu zaczęły wyłaniać się pierwsze promienie słońca, przerywając swoimi wiązkami chmury, których sporo się kłębiło na niebie tego ranka. (Czekamy na Valthara z wyruszeniem. Prosiłabym o nie odjeżdżanie jeszcze spod gospody)
-
- Trochę mocniej i pociągnij wodze. Dobrze - pochwalił i zeskoczył z konia. - Teraz poczekamy tylko na Rograka i Aarona i możemy ruszać w drogę.
-
- Udało się, jak widzisz. Skręcił. A teraz go zatrzymaj - zarządził.
-
- Gdybyś po drodze zauważył Warga, to uważaj na konia. Nie reagują zbyt dobrze na ten gatunek - ostrzegł Aarona. - A teraz spróbuj skręcić - rzekł do krasnoluda.
-
- Cadance i Armor to dwa kuce i to nie jest problem. Problemem są ich strażnicy, Celestia, Luna, Powierniczki Elementów Harmonii i cała reszta tałatajstwa, z czego częścią są ci, którzy kilka tygodni temu chcieli spalić mnie na stosie. Jak to rozwiążesz? - zapytała.
-
- Kiedy już będziemy w drodze - wtrąciła się Moth -... postaraj się nie zdradzać zbytnio swoich kontaktów z panem Sombrą. Wygląda, jakbyś miał rozdwojenie jaźni. - Klacz zbliżyła się i spojrzała na widmo jednorożca stojące pod drzewem. - Czyli w trójkę atakujemy Kryształowe Imperium?
-
- Koń ma taką wyższość nad kucykiem, że jest szybszy. Wybacz, krasnoludzie, ale właściciel nie przyjmie zwrotów i nie posiada żadnych kucyków, nie mówiąc juz o tym że nie sądzę, żeby chciał mnie widzieć. Masz dwie mozliwości: albo opanujesz kierowanie koniem, albo jedziesz ze mną. Chcesz pokonywać długie mile Śródziemia z elfem na jednym grzbiecie? - zapytał.
-
- Nie potrafisz jeździć na koniu, a radzisz sobie na kucyku, czy chodzi tylko o wysokość? - zapytał elf.
-
- To tutaj, te kawałki "sznura", to wodze. Chcesz skręcić w lewo, ciągniesz lewą rękę w lewo tak, żeby głowa konia również skręciła w tę stronę. Potem nauczysz się skręcać łydkami - po prostu dociskasz tę nogę, w którą stronę chcesz skręcić. Jeśli chcesz skręcić w prawo za pomocą wodzy, to ciągniesz w stronę kłębu, czyli tego wybrzuszenia tutaj - wskazał na kłąb. - Żeby ruszyć, naciskasz nogami na boki konia, ale LEKKO, bo inaczej pobiegnie. Żeby zahamować, znowu dociskasz łydkami boki konia i ciągniesz za wodze. Ciągniesz, nie szarpiesz. - Gwydril po wydaniu instrukcji usiadł na koniu za krasnoludem. - A teraz spróbuj ruszyć. I zrób to delikatnie.
-
Ścieżki dźwiękowe, których nigdy nie zapomnimy
temat napisał nowy post w Kącik muzyczny Vinyl i Octavii
I jeszcze jeden utwór z Władcy, o którym zapomniałam, a który chciałam dodać, bo jest po prostu klimatyczny. Jak sama nazwa wskazuje, piosenka poświęcona jest Gollumowi, czyli najbardziej żałosnej i nieszczęśliwej postaci z całej trylogii. Gollum's song -
- Jesteśmy tutaj od kilku minut, ale nie. Nie spóźniłeś się - powiedział Gwydril i odszedł kawałek dalej, odwiązał lejce jednego z karych koni i poprowadził go do krasnoluda. - Stille nu - mruknął do zwierzęcia i ustawił konia bokiem do Thanira. Koń stał teraz koło dość wysokiej ławki. - Tutaj stawiasz lewą nogę i opierasz się na niej. Ręce opierasz o siodło, a prawą przez to siodło przekładasz. Proszę, nie drzyj się kiedy spadniesz z konia - rzekł.
-
- Ten jeden jest dość... żywiołowy, więc postawiłbym jednak na spokojne wejście, nie wskakiwanie. Czekamy jeszcze na krasnoluda - odrzekł.
-
Elf zerknął na Valthara i nadchodzącego orka. - Rograku, czy twój warg czeka na ciebie niedaleko? - zapytał. Dał znak Valtharowi, aby wybrał sobie konia na grzbiecie którego miał spędzić najbliższe godziny.