Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Wywołałabym apokalipsę posłusznych mi zombie. Te, jak wiadomo szkołę mają gdzieś. I nauczycieli też, tak sądzę. Co byś zrobił gdyby wykoleił się tramwaj którym miałbyś wracać do domu w połowie drogi?
  2. - Nic się nie stało. Zupełnie nic. Oczywiście mogę ci pomóc, ale jeść będziesz tylko ty. Ja nie potrzebuję strawy. - Wzruszyła ramionami z przepraszającą miną.
  3. - Ustalmy że kiedyś upomnę się o zapłatę. Kiedyś, a może całkiem niedługo... Zobaczymy. Dobrze więc, jeśli chcesz się szkolić... Jeśli już uwolnisz więźniów, bo to masz zamiar zrobić... Co powiesz matce? - zapytał jednorożec.
  4. - Argumentacja, argumentacja. Niby dlaczego miałbym podjąć się tego beznadziejnego zadania? I jakie miałbym z tego profity? - zapytał.
  5. - Mogę ci pomóc... Tylko czy aby na pewno tym się żywisz?
  6. - No... Dobrze. Jasne. Dziękuję bardzo - odrzekła, niepewna co o tym sądzić. Skoro jest martwa, to chyba nie powinna jeść...
  7. Uczniowie z ostatniego semestru mogą zapisać się jeszcze raz, na semestr bieżący. Wystarczy tutaj, o, skrobnąć że się chce. I że się prosi, to przyjmiemy.
  8. - A ja czuję, że nie. Jestem konserwatystką. Jeśli chciałabyś czegoś ode mnie, wystarczy że pójdziesz nad jezioro. Będę wiedziała.
  9. Drzwi otwarły się z hukiem i do klasy wpłynęła granatowa, połyskująca mgła, niosąc za sobą błysk piorunów i grzmoty, które zwykle towarzyszą burzy. Tym razem jednak nie była to burza. Nie tylko. Na progu stanął bowiem cień. Wysoki i majestatyczny. -Witam. Wstańcie i powitajmy się jak na nauczycielkę i uczniów przystało. WSTAĆ! Do klasy dziarskim krokiem wmaszerowała klacz o czarnym futrze i w pełnej zbroi. Granatowa grzywa powiewała wojowniczo. -Należy do mnie poinformowanie Was, że w tym roku szkolnym zaszły bardzo istotne zmiany. Oj, tak. Bardzo istotne. Waszą nauczycielką od teraz jestem JA i mam nadzieję że się cieszycie, drodzy uczniowie. Bądź co bądź, spotkał Was zaszczyt i niespodzianka. Kto by pomyślał że będziecie mieć lekcje z Nightmare Moon, prawda? A Wasi koledzy powinni pomyśleć, to może by do tego nie doszło! Gdyby nie doprowadzili Luny do skrajnego poirytowania, wciąż by tu była. Ale obowiązek to obowiązek, należy go wypełnić. Jeśli komuś coś się nie podoba, tam są drzwi, tam kąt, a tam, jeszcze dalej, Księżyc. Mam nadzieję że wszystko jasne i mam nadzieję na miłą i owocną współpracę. I usłyszę tylko jak któryś gada, to bez ostrzeżenia poza planetę wysyłam zanim zdąży wypowiedzieć "przepraszam". A teraz moi drodzy możecie się przedstawić. Byle tylko wyraźnie. W swej łaskawości postanowiłam dać szansę uczniom sprzed roku, którzy mają ochotę nauczyć się wiele od Królowej Nocy tym razem. Będziecie mieli szansę spojrzeć na lekkcje z innego poziomu... A teraz szybko. I uważajcie na błędy. Za każdy przewiduję karę, a wyobraźnię mam bujną.
  10. Liza uśmiechnęła się ze zrezygnowaniem. - Alic, czy ty wiesz że ja nie jestem żywa?
  11. Liza uścisnęła Alic. - To bardzo miłe i hojne, ale powiedz mi... Do czego ja potrzebowałabym tych przedmiotów?
  12. - Och, chyba się nieco przeceniasz. Ty jesteś przemądrzałym młodym kurduplem, któremu odbiło z powodu mocy i myśli że potrafi więcej, niż potrafi naprawdę. - Nieznajomy prychnął lekceważąco.
  13. - Zostaw mnie. Proszę. Chcę być teraz sama. Dziękuję a całe to twoje zaangażowanie, ale muszę iść i pozbyć się połączenia z jeziorem, a nie wiem jak! To trudne. Bardzo trudne.
  14. - Daleko. Jak najdalej! Idę jak najdalej i nikt mnie nie powstrzyma! - wrzasnęła Liza wojowniczo.
  15. - Chcesz się zaprzyjaźnić przez przekleństwo, tak? Cóż, oryginalnie. Niezwykle oryginalnie, a ty znowu nie myślisz. To chyba genetyczne. Z góry założyłeś, że nie jestem kucem. To, że zmieniam kształty nie oznacza że jestem podmieńcem! I co teraz powiesz, ty pseudoprzyjazny cwaniaczku? - zapytał granatowy jednorożec. Wydawało się, że podchodził do Fiury'ego z nieco zbytnim ładunkiem pogardy.
  16. - Bo twojej koleżanki tam nie ma, durniu patentowany. Na szczęście jest tu jeszcze ktoś kto myśli. Wiesz kim był ten którego wcisnąłeś w tę zapyziałą dziurę? Iluzją, oto czym był! Takie właśnie jest dzisiejsze pokolenie. Myśli tylko o zdobywaniu potęgi jak najmniejszym wysilaniu się, a bez tego nie myślisz! Przez to kiedyś wszyscy umrzemy. - Ogier popukał kopytem w czoło Fiury'ego.
  17. [Oczywiście. Mam nadzieję że wybaczycie mi rzadkie odpisywanie. Jak ogarnę szkołę - tydzień znaczy się - to postaram się lepiej i szybciej odpisywać] Rozmiękła ziemia na której leżały resztki statku miała dziwny, zielony kolor. I nie była to kwestia drobnej roślinności porastającej ją - ten kawałek terenu był łysy, usiany tylko drobnymi, idealnie okrągłymi, czarnymi kamieniami. Roślinność wokół była zróżnicowana. Pnie niektórych drzew były poskręcane na kształ warkocza i wygięte w dziwne kształty. Na mackowatych gałęziach miały drobne, granatowo - zielone liście. Z gałęzi innych wisiały cienkie, błękitne pnącza. Na skraju lasu ściółkę porastały sztywne rośliny podobne do korzeni. Nad lasem wyrastały ogromne drzewa o niewykle grubych i gładkich, szarych pniach.
  18. - Zniknął. Już chyba się nie dowiemy - burknęła.
  19. <Zamorduję. Pisz w czasie niedokonanym, okej? Proszę> - Nie wyciągniesz jej stamtąd. Wiesz czemu? - zapytał jednorożec.
  20. - Nie, nie gra. A śmiertelny jesteś tu ty, mimo że wydaje ci się, że jest przeciwnie. Jesteś młody, a wydaje ci się że wszystko wiesz i potrafisz. Wiesz do czego to cię doprowadzi? To ja ci powiem, durnoto ty. Do niczego. A teraz mnie zirytowałeś i mam doprawdy gdzieś że jaśniepani jaśnieczegośtam uważa cię za syna, tłumoku! - wysyczała klacz innym już, zmienionym głosem. Urosła nagle i zmieniła się w wysokiego ogiera o granatowym futrze i długich, prostych ogonie i grzywie. Jego oczy były żółte i przenikliwe. Na czole miał róg. - Skoro zamieniłem się miejscami z twoją przyjaciółką, gdzie może teraz być, hę? - zapytał z okrutnym uśmiechem.
  21. Liza warknęła zdegustowana. Nigdy nie czuła się jeszcze tak poirytowana. Miała wrażenie, że wszystko jest przeciwko niej. - Nienawidzę go, rozumiesz? NIENAWIDZĘ. To tylko grób! Tylko! Jakim prawem próbuje manipulować moim życiem? Na litość boską, to jest martwe! Martwe! Dlaczego tak się zachowuje? Niech mnie zostawi w spokoju! Wolę zginąć na dobre niż nie żyć w klatce! Topielica wzięła wdech. - Nie no, idę stąd! A ty - zwróciła się do jeziora groźnie celując w nie palcem - nawet nie próbuj mnie zatrzymywać, kupo mułu! - Rzekłszy to, oddaliła się nerwowym krokiem i zniknęła w lesie.
  22. - Bardzo dziękuję za pomoc, ale teraz akuat jej nie potrzebuję. W tym momencie sobie poradzę. SAMA - powiedziała do Zacharego. - Conradzie, prosiłabym, żebyś tam nie właził. Nie wiem czy wiesz, ale to w dość krótkim czasie może wybuchnąć, zapalić się, zapaść jeszcze bardziej! Wyjdź więc i proponuję poszukać kryjówki. Nie wiemy kiedy zapada tu noc i ile trwa... No i co wyłazi kiedy zapada.
  23. - Nie znam nikogo o takim umaszczeniu... Dziwne - rzuciła Meekness. - Próbujemy go powiadomić że tu jesteśmy?
  24. Z rogu wyłoniła się czerwona, lśniąca energia ukształtowana w szponiastą łapę i chwyciła kulę, a następnie rozgniotła i uformowała w szpikulec. Ten rzucony został prosto w Fiury'ego, zamiast jednak go zranić, szpikulec zmienił się w sieć, która oplotła jednorożca i przygwoździła do ściany, uniemożliwiając ruch. Podmieniec zbliżył się do niego, po czym przybrał postać Sombry. Zaraz potem Chrysalis, Mirage, a w końcu i Księżniczki Celestii. - Czy widzisz? Mogę być kim tylko chcę, a ty sądzisz, że mnie pokonasz. Ty, zaledwe źrebak. Silny, ale wciąż tylko źrebak! Oceniasz po wyglądzie, oto twój błąd! Czyś ślepy, synu Wielkiego Czarnoksiężnika? A może moc uderzyła ci do głowy? To arogancja? Odpowiedz.
  25. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Somada poczuła, jak Księżniczka jej się przygląda. Zauważył to także Arrow, który odwrócił się w jej stronę i spróbował ukryć nieufność. - Czy coś się stało, Księżniczko? - zapytał, mając widocznie nadzieję na przeczącą odpowiedź. Luna uśmiechnęła się nieładne, odsłaniając zęby. Przez jej twarz przebiegł bardzo niepokojący grymas, a oczy zalśniły. - Stało się wiele rzeczy, moi drodzy. Zwłaszcza w ostatnim czasie. A wiecie co stało się przed chwilą? Wpadliście w pułapkę.
×
×
  • Utwórz nowe...