Kupiłam Nissana Patrola, władowałam do niego kilka gitar elektrycznych i ruszyłam zdobywać szczyt. Samochód co prawda głośny, ale że wódka uderzyła do głowy, nie zwróciłeś uwagi na ten dźwięk. Wyszłam z samochodu po uprzednim zaparkowaniu go, wyjęłam jedną z gitar i użyłam wobec Ciebie perswazji bezpośredniej, skutkującej olbrzymim guzem o ciekawej, choć monochromatycznej gamie barw. W każdym razie w pierwszej fazie lotu. Góra jest moja.