Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Liza siedziała sobie w najlepsze, kiedy ujrzała postać idącą w jej kierunku. Zachowywała się zbyt głośno? Nie, to niemożliwe... Szelest kilku liści chyba nie obudziłby nikogo. Z tej odległości? Dziwne. Chyba że jest to ktoś kto zabłąkał się, zgubił drogę, wybrał na spacer w nocy... Co mogą robić ludzie w nocy, w lesie? Odpowiedź wydawała się oczywista: mordować. O, tak. A zwłaszcza topić. I kiedy już miała wstać i zacząć zwiewać w kierunku jeziora, uświadomiła sobie że jej już chyba nic nie zaszkodzi. Powoli, opierając się o drzewo, wstała.
  2. Lizie nie za bardzo szło zasypianie. Dno było tej nocy bardzo zamulone i nie potrafiła się ułożyć. O, tak. Będzie musiała znaleźć sobie inną sypialnię, bo to tutaj już nie służyło jej tak dobrze. Pomyśleć że kiedyś spała w łożu z baldachimem... Cóż, było, minęło, trzeba cieszyć się z tego co jest. A jest noc i bezsenność. Topielica w myślach wypowiedziała słowo niepasujące do damy, po czym wypłynęła na powierzchnię i podążyła ku brzegowi. Po wyjściu ze zdumieniem stwierdziła, że noce tutaj są bardzo, bardzo chłodne. Łatwo się domyślić, gdzie się udała - do jedynego miejsca, do którego droga była jej znana. Do drewnianego domku na polanie. Nie chciała niepokoić domowników - oczywiście, że nie. Mimo wielu lat spędzonych pod wodą wiedza nie wypłynęła jej uszami. Wiedziała jak należy się zachowywać. Po prostu chciała tam usiąść i mieć świadomość że jest nieco bliżej innych. Jak zamierzała, tak zrobiła. Wędrówka przez las wydawała się krótsza niż ostatnio, mimo iż mniej przyjemna i trochę bardziej straszna. W końcu jednak dotarła na skraj lasu i usiadła pod jednym z drzew. Miała widok na dom.
  3. Arcybiskup z Canterbury

    [Zabawa] Moja góra!

    Bolące ramię odpadło, problemu nie ma. Omijając wszystkie trupy jakie spadły z góry wspięłam się na szczyt i niepostrzeżenie związałam Ci sznurówki. Chcąc zrobić krok potknęłaś się i spadłaś. Moja góra.
  4. Arcybiskup z Canterbury

    [Zabawa] Moja góra!

    Akt własności spłonął na stosie, razem z komornikiem. Góra jest moja.
  5. Próbowałabym uciec. Nie chciałabym być kucykiem. A gdyby ucieczka nie poskutkowała, to... Są inne, mniej konwencjonalne sposoby na uniknięcie ponyfikacji. Co byś zrobił gdyby ktoś kazałby zastrzelić kogoś pod groźbą zabicia Twojej rodziny i nie miałbyś możliwości zabić tego kogoś?
  6. Arcybiskup z Canterbury

    [Zabawa] Masz czy nie masz?

    W większości przypadków tak, ale bywają sytuacje w których tłum mi nie przeszkadza. Masz w sobie empatię?
  7. Aglet, jak to jest że zawsze, ale to zawsze czegoś się czepiasz? Mam dziwne wrażenie że większość Twoich zacnych postów jest właśnie po to, żeby się czepiać. W tym wypadku, jak zapewne wszyscy czytający się domyślą, popieram Anathielę. Nie napisała niczego co wskazywałoby na to, że nie potrafi przyjąć krytyki. Nie obraziła się, tylko ma ból siedzenia o wszystko i do wszystkich. Może taka moda ostatnio. Pierwsze, trzeba było nie najeżdżać bez powodu, może sześćsetny pościk byłby w lepszej sytuacji. Drugie, to Ty nie potrafisz rozmawiać z ludźmi o odmiennej opinii. Dała Ci kontrę, a Ty nie potrafisz wybrnąć, wobec czego odwracasz kota ogonem. Czysty smutek, żal i pożoga.
  8. Ano po to historia, żeby Jej Wspaniałość wiedziała o ewentualnych konfliktach z prawem. Na przykład.
  9. Arcybiskup z Canterbury

    Witajcie, witajcie

    Witam, witam! Pozwolisz Waść, że zadam dwa krótkie pytanka? 1. Słuchasz może metalu? Bardzo chwali Ci się że słuchasz rocka. 2. Kojarzysz Dave'a Mustaine'a? Z góry dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam.
  10. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Bounty Hunters

    - To ty chciałeś rozmawiać, mój panie. Tylko i wyłącznie sobie zawdzięczasz tę niezwykle przyjemną pogawędkę! I, proszę... Trochę więcej uprzejmości. Dzięki niej życie i jego rutyna stają się znośne. Teraz zaś możesz spokojnie odłożyć łańcuch, jakąkolwiek broń którą masz przy sobie i wrócić na ścieżkę uprzejmości. Jeśli zaś dalej chcesz być niegrzeczny... Cóż. Na dziś dzień będzie to twój ostatni ruch. Jak więc będzie? - zapytała.
  11. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    - Tak, tak, tak... Doprawdy było to rozrywkowe stworzonko, nie da się zaprzeczyć! Brakowało mo tylko odrobiny poczucia humoru, i... - Discordzie - przerwała klacz. - Nie ukrywam, że zależy nam na czasie. Na wolności jest Nightmare Moon, a Equestria wciąż pozostaje pod panowaniem kozłów. Proszę, zacznijmy działać - powiedziała w miarę spokojnym głosem. Widać jednak było, że Twilight Sparkle jest zdenerwowana. - Oczywiście, droga panno Sparkle. Choćmy zatem - odrzekł, po czym wyszedł na zewnątrz. Beztrosko, jakby nie spodziewał się żadnych brodatych strażników w Ponyville.
  12. Należało tylko stwierdzić, gdzie owa placówka medyczna się znajduje i czy nie jest przypadkiem poczekalnią przed krematorium. W tej części Coruscantu zbyt często odnajdywano zwłoki, by móc dociekać ich tożsamości i pochodzenia, a i opieka zdrowotna nie była zbyt dobra i mało kto jej ufał. Tu jednak pojawiała się zaleta bycia Trandoshaninem.
  13. A więc zostałam pożywką dla silniejszego... - Niezmiernie miło się rozmawiało, ale jak zapewne się domyślasz, czasami potrzebuję snu. Ten przez ostatnie lata nie dał mi zbyt wiele wypoczynku, będę musiała stopniowo nadrabiać. Nie chciałabym cię wyganiać, możesz tu sobie zostać, ale ja już cię opuszczę. Dobrej nocy - powiedziała liza i powoli oddaliła się w stronę jeziora. Kolejna noc w chłodzie i mroku. Będę musiała wymyślić jakieś inne miejsce na sen... Ale czy topielcowi przystoi spać poza jego jeziorem?
  14. Arcybiskup z Canterbury

    [Zabawa] Moja góra!

    Nie zabiła. Banan odbił się i trafił w Celestię. Góra. Jest. Moja.
  15. - Nie ma źle, daję radę. Już dawno mi przeszło. Nie ma co się martwić. Naprawdę. Co się stało, to się nie odstanie, nie jest mi już aż tak przykro jak kiedyś! - odpowiedziała szybko. Miała nadzieję, że w żaden sposób nie uraziła rozmówczyni.
  16. - Mój mąż. Tego samego dnia, w którym odbył się ślub. Stwierdzam że to było bardzo niekulturalne, takie bezceremonialne wepchnięcie mi głowy pod powierzchnę wody. I nie wiem dlaczego to zrobił. Podejrzewam jednak, że to miało związek z pieniędzmi... A mnie bardzo nie lubił pan ojciec... Chociaż nie wiem czy posunąłby się do czegoś tak plugawego...
  17. Liza podeszła bliżej, po czym z wahaniem i niezdecydowanie poklepała towarzyszkę rozmowy po ramieniu. - Ja za to zostałam zabita przez członka rodziny. I to kogoś, kto był ostatnią osobą po której spodziewałabym się zamachu na moje życie. Doprawdy, bardzo nieprzyjemne doświadczenie...
  18. - Mokro. Wiecznie mokro. I na początku przeraźliwie zimno, z odrobiną smutku, złości i rozczarowania. Poza tym, odetchnęcie wodą nie jest przyjemne. Przynajmniej ja to tak zapamiętałam. Na pewno nie jest najgorzej, ale wolałabym obudzić się we własnym grobie, na własnym cmentarzu. Nie mam nawet nagrobka... Nikt o mnie nie pamięta.
  19. - Ponieważ moja osoba przebywała wtedy na dnie jeziora, prawdopodobnie od kilku dziesiątek lat. Dziś jest pierwszy dzień. Pierwszy dzień świadomości i dzień, w którym opuściłam muliste dno jeziora. Słoneczna pogoda? Cóż. Może i tak, ale raczej nad chmurami. Dość dużo się ich dzisiaj zrobiło... Choć nie pamiętam jak bywało wcześniej. Dużo rzeczy dopiero do mnie wraca... To dość krępujące - przyznała.
  20. - A więc sądziła pani, że utopiłam się mimo wykrwawienia, tak? Cóż. Ciekawa teoria. Niemniej jednak dobrze poznać jednego z wampirów znanych mi z opowieści... - powiedziała. "Choć dziwnego i zbyt kontrowersyjnego nawet jak na nie"
  21. - Nic nie wiesz, moja droga. Mogę przedstawić ci cały mój życiorys. Nie było tam szkoły, nie było żadnych chłopców. Był narzeczony. I nie znałam cię, musisz się mylić. Jeśli chcesz abym Ci uwierzyła, przybliżysz mi wszystko, co o mnie wiesz.
  22. - Pani musiała się pomylić. Ja żyłam na wiele lat przed tymi wydarzeniami... Tak sądzę. Czym jest WF? I o czym pani w ogóle mówi? Nie sądzę żebym aż tyle zapomniała i nie zabrałam pani syna... Ja nie miałam dzieci i dalej jestem zaginiona, z tą różnicą że nikt mnie nie szuka. Podejrzewam że moja dawna rodzina nie żyje... - powiedziała topielica. Nawet jej strój był świadectwem tego, że nie żyła w ostatnich czasach...
  23. - Nie pamiętam nikogo o takim wyglądzie. Niech mi pani przypomni tamte czasy, proszę. Przyznam że dopiero teraz wszystko sobie przypominam. A i chciałam zwrócić uwagę na to, iż sama się nie utopiłam. Pływać potrafiłam zadowalająco - odrzekła. Nie spodziewała się czegoś takiego. W jej umyśle nie pojawiła się nawet sugestia znajomości tej kobiety. [A drugi wąpierz jest daleko od domu]
×
×
  • Utwórz nowe...