W miejscu w którym szukał Jone, nie było już nikogo. W każdym razie nikogo z ludzi, czy istot humanoidalnych. Co do reszty, zwracając uwagę na otwarte drzwi, nie można było mieć pewności. Co jakiś czas można jednak było odnaleźć plamy oleistej cieczy na podłodze.
* * *
Ranny jęknął. Trudno było powiedzieć czy usłyszał Jacoba, czy też resztki świadomości pozwalały tylko na dotarcie jednego bodźca - bólu. Kolejny konflikt zagłuszył nieco uwagę pozostałych, przez co nie słyszeli cichych trzasków i metalicznych skrzypnięć.
- Znowu do cholery? Znowu się użeracie? Czy tylko koleżanka tutaj - wskazała Victoria na 505 - jeszcze z nikim się dzisiaj nie kłóciła, mimo większych niż nasze kłów? Jacobie, zastanów się. Celując w niego zdołasz obronić się przed strzałami z dwóch innych stron?