- Nie ma czasu. Będę wdzięczna za nastawienie ręki, ale nie teraz. Chcę znaleźć ocalałych. To ważne, a ręka prawie nie przeszkadza...tutaj na - rzekła dziewczyna i ruszyła dalej. Zatrzymała się w niewielkim, kwadratowym pomieszczeniu. Wąskie, strome, metalowe schody pozwalały dostać się na niższe i wyższe piętro.
- Co sądzicie o rozdzieleniu się? - zapytała obecnych.
- Idziemy - zarządziła Victoria i ruszyła w jeden z korytarzy statku. Wzięła ze sobą broń, choć bardziej niż ewentualni miejscowi martwiła ją załoga. Na szczęście nie cały statek był zepsuty. W tej części wciąż działały światła, oświetlające pomieszczenia. Żarowki rzucały blade światło na metalowe ściany.
- Jeśli wychodzisz, włóż kombinezon, albo nie wracaj. Nie chcemy żebyś przytargał w swoim tyłku coś, co chciałoby nas zabić - rzuciła do odchodzącego Jacoba. Zastanawiała się, czy ją zignoruje, czy odwarknie coś - jak na niego przystało.
Z otworu po wyrwanych drzwiach sączyła się wilgoć i chłód. Mgła powoli i leniwie wdzierała się do statku.
N: Maszaj
A: Kosmos, gwiazdy, zryty wilczy pysk. A co do Tomka: "Być posłusznym"
S: Tyle linkaczy... Całe dwa
O: Coś się mocno udziela w Grach i Zabawach...
N: Tak bardzo Caps Lock.
A: Nie przypominam sobie, żebym zezwalała na swoje zdjęcia rano.
S: Jedna z tych najbardziej zarąbiaszczych.
U: Przyjazny, uprzejmy gościu. W każdym razie dla mnie.
- Jasne, że chcę. A potem, kiedy już wszyscy będziecie martwi jak ten w kokpicie, znajdę w tej mgle odpowiednie materiały, wytopię części, naprawię statek i odlecę na ziemię, okryta sławą. Tak, chcę was zabić - orzekła do Zacharego, uśmiechając się.
- Nie. Nie skąd. Ale sądzę, że na pokładzie półtrupy nie będą chciały strzelać do was. Broń chyba nie jest wam potrzebna... O ile ranni faktycznie nie zmienili zachowań. Zmienili...? - zapytała, nie odrywając wzroku od Zacharego.
Zaraz potem jej wzrok wylądował na Jacobie, siedzącym na podłodze niby mały dzieciak i bawiącym się bronią.
- Pójdziecie ze mną. Wiążę wszelkie nadzieje, że nie jest to żart. Staniecie przed obliczem Księżniczki Celestii, tak jak teraz stoicie przed moim. Za dnia jest bardzo zajęta, jak ja w nocy. Lepiej dla was, żebyście mówili poważnie. A teraz za mną - rozkazała Pani Nocy.
- I ciekawe co z nią zrobisz. Ciekawe. Nikt tutaj nie jest zbędny, a ty nie możesz niczego nikomu zabierać bez pozwolenia. To kradzież - wysyczała zmora.