-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
Drzwi wyjściowe z pokoju były bardzo ciężkie, a zawiasy skrzypiały już przy ich dotknięciu.
-
- Nie ma czasu. Będę wdzięczna za nastawienie ręki, ale nie teraz. Chcę znaleźć ocalałych. To ważne, a ręka prawie nie przeszkadza...tutaj na - rzekła dziewczyna i ruszyła dalej. Zatrzymała się w niewielkim, kwadratowym pomieszczeniu. Wąskie, strome, metalowe schody pozwalały dostać się na niższe i wyższe piętro. - Co sądzicie o rozdzieleniu się? - zapytała obecnych.
-
Nie. Nienawidzę upałów. Lubisz czytać horrory?
-
- To umrzemy z głodu. Nigdy nie uczyli cię praw natury? Słabszy i ten bez jedzenia umiera. To logiczne - rzuciła Nocturne.
-
- Idziemy - zarządziła Victoria i ruszyła w jeden z korytarzy statku. Wzięła ze sobą broń, choć bardziej niż ewentualni miejscowi martwiła ją załoga. Na szczęście nie cały statek był zepsuty. W tej części wciąż działały światła, oświetlające pomieszczenia. Żarowki rzucały blade światło na metalowe ściany.
-
Jeżeli o trunki alkoholowe chodzi... Gliceryna miała całkiem zabawny smak. Lubisz siedzieć zamknięty/a w czterach ścianach?
-
- Jeśli wychodzisz, włóż kombinezon, albo nie wracaj. Nie chcemy żebyś przytargał w swoim tyłku coś, co chciałoby nas zabić - rzuciła do odchodzącego Jacoba. Zastanawiała się, czy ją zignoruje, czy odwarknie coś - jak na niego przystało. Z otworu po wyrwanych drzwiach sączyła się wilgoć i chłód. Mgła powoli i leniwie wdzierała się do statku.
-
Nie, ale też nie jest tak, że wszędzie daleko. Kochasz towarzystwo ludzi?
-
Popieram Kruczka i Tomka. Całkowicie.
-
LT? Was ist das? Masz skrzydła?
-
Ciekawy typ, ciekawa osobowość, ciekawe przedstawienie siebie.
-
N: Maszaj A: Kosmos, gwiazdy, zryty wilczy pysk. A co do Tomka: "Być posłusznym" S: Tyle linkaczy... Całe dwa O: Coś się mocno udziela w Grach i Zabawach...
-
Nie ma własnego czołgu.
-
N: Tak bardzo Caps Lock. A: Nie przypominam sobie, żebym zezwalała na swoje zdjęcia rano. S: Jedna z tych najbardziej zarąbiaszczych. U: Przyjazny, uprzejmy gościu. W każdym razie dla mnie.
-
A ja w sobotę wyjeżdżam na dwa tygodnie. Amen.
-
- Jasne, że chcę. A potem, kiedy już wszyscy będziecie martwi jak ten w kokpicie, znajdę w tej mgle odpowiednie materiały, wytopię części, naprawię statek i odlecę na ziemię, okryta sławą. Tak, chcę was zabić - orzekła do Zacharego, uśmiechając się.
-
- Nie wiem. I co z tego? Ważne żeby iść tam z dobrym nastawieniem i nadzieją na sukces - odparła wilczyca.
-
- zatem idziemy polować. W... - przerwała na chwilę - ... W tę stronę! - padło zarządzenie i wilczyca potruchtała we wskazanym kierunku.
-
- I dla hobby będziesz komuś beztrosko brać dusze i sprzedawać komuś za pół ceny... Dobrze że nic mi nie grozi.
-
- Ach. Więc ten oto obywatel zabił cię, nie niewinny demon, któremu dasz czyjąś duszę, tak? - zapytała, uśmiechając się słodko.
-
- Nie. Nie skąd. Ale sądzę, że na pokładzie półtrupy nie będą chciały strzelać do was. Broń chyba nie jest wam potrzebna... O ile ranni faktycznie nie zmienili zachowań. Zmienili...? - zapytała, nie odrywając wzroku od Zacharego. Zaraz potem jej wzrok wylądował na Jacobie, siedzącym na podłodze niby mały dzieciak i bawiącym się bronią.
-
- Pójdziecie ze mną. Wiążę wszelkie nadzieje, że nie jest to żart. Staniecie przed obliczem Księżniczki Celestii, tak jak teraz stoicie przed moim. Za dnia jest bardzo zajęta, jak ja w nocy. Lepiej dla was, żebyście mówili poważnie. A teraz za mną - rozkazała Pani Nocy.
-
- To, dzięki czemu teraz tu jesteśmy. Zwiedzałam - odparła towarzyszka Fiury'ego. Schody zrobiły się lekko wilgotne, dlatego też szła teraz wolniej.
-
- I ciekawe co z nią zrobisz. Ciekawe. Nikt tutaj nie jest zbędny, a ty nie możesz niczego nikomu zabierać bez pozwolenia. To kradzież - wysyczała zmora.