-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-Każdy zgon da się zatuszować. Przecież on, będąc takim skur... No, wiesz. Pewnie ma wielu wrogów.
-
-Pozbądź się go. Tak po prostu. - Powiedziałam beznamiętnym głosem.
-
-Nieważne, wprosiłeś się bez pytania.
-
Dzięki. _______________________________ -I dlatego że je hodujesz chcesz porwać własną siostrę?0
-
-Nie, nie, nie, bez nerwów... Przysięgam na mój honor, że nie żywię się większymi ode mnie. A jeśli chodzi o profesję, to w sumie jest to samo co wiedźma, tylko że pod wodą. Najlepiej gdyby zbiornikiem wody było morze i stąd przymiotnik "morska". - Po chwili niska postać uwolniła się z lin i zaczęła otrzepywać z glonów, wyrzucając je przy okazji z powrotem do morza.
-
*Nie wiem czym są Serpiny.* _______________________________________________________ Spojrzałam pytająco na Gold.
-
-Dzień dobry. Witam. - Z lin i glonów wysunęła się biała ręka z lekko błękitnymi błonami między palcami. - Miło mi poznać. - Ręka wyraźnie czekała na uścisk. Otrzymawszy go, z powrotem schowała się w plątaninę lin, które poruszyły się. - Jestem wiedźmą morską i...- Tu nastąpił pełen zrezygnowania jęk- Ał. Można nazywać mnie Dearme, to zresztą... Byłoby logiczne, bo tak się zwę... Znalazłam się tu przypadkiem, tak sądzę. -Stworzenie zaszamotało się w linach- Szukałam pewnego statku, a trafiłam na zupełnie inny... To psuje mi nieco plany, rozumiecie. -Liny znów poruszyły się- Mogłabym prosić kogoś o pomoc?
-
-Dobra, pora się zmywać - Rzekło coś, po czym klasnęło rękami. W momencie klaśnięcia z rąk poleciało kilka słabych, turkusowych iskier. -Aha. Jestem uziemiona na nie tym statku co trzeba. Fajnie. -Kontynuowało monolog.
-
-Czym zajmuje się twój braciszek?
-
-Szkoda. A co za stworzenia tu... gnieżdżą? Urzędują? Pływają...? - Coś zamyśliło się. - Jaki gatunek?
-
-Nie mam rodziny, więc... Nie, myślę że nie. Rozumiem że jesteście spokrewnieni?
-
-Uhm. To dobrze. Miło mi poznać. Jaki to statek? I czy to w ogóle jest statek? - spytało coś z kłębowiska lin.
-
Spojrzałam na nią, a następnie na kucyka. -Dlaczego miałeś jej nie śledzić? I dlaczego śledziłeś?
-
Coś spróbowało się podnieść, jednak sukcesów z tego nie było. - Przepraszam - Odezwało się cicho. - Czy ktoś tu jest?
-
-To nic mi nie mówi, tym bardziej nic nie wyjaśnia. Mów coś sensownego.
-
Tacy mondrzy i domyślni to są ludzie. Albo brakuje im swojego wkładu, to tytuły wymyślają.
-
-Jeśli nie będziesz grzeczny, w następnej turze miecz zaprzyjaźni się z twoją szyją.
-
Na pokładzie tymczasem leżało mokre coś zaplątane w liny. Jeśli ktoś wystarczająco spostrzegawczy odnalazłby oczy pod plątaniną mokrych włosów, stwierdziłby, że coś jest trochę oszołomione.
-
-Zwykle się nie mówi, ale wydaje mi się że z nią tego nie konsultowałeś.
-
-To znaczy, że nie zawaham się ciebie zabić, jeśli nie będziesz posłuszny. Dlaczego chciałeś ją porwać?
-
-Jeszcze nie. Ale zaraz może się nią stać.-Wyjęłam czerwony miecz z płaszcza- Wiesz co to znaczy?
-
-No już, wykrztuś coś z siebie. Wiem że potrafisz.
-
Śmierć jest moją ulubioną postacią. Najbardziej podoba mi się ten cytat: "Chciałem powiedzieć - wyjaśnił z goryczą Ipslore - że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć. Śmierć zastanowił się przez chwilę. KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE."
-
Ale za to ładna legenda została stworzona po tym, jak zginął. (Płakałam!)
-
Ja się cieszę jak tylko przypominam sobie ostateczny los tego gnojka Joffreya...