Skocz do zawartości

OneTwo

Brony
  • Zawartość

    171
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez OneTwo

  1. // Ano hulajkopytka to wiele lepsza nazwa Przy tworzeniu o tym nie pomyślałem. - Drewna. - Odpowiedział cicho Carl, robiąc drobny krok w tył. Widocznie nieco przestraszył się ogiera z taką ilością blizn. W sumie ciężko mu było oszacować ile potrzebuje. Nie robił on swoim życiu tak poważnych zakupów. - No no no dziesięć desek. - Odparł z trudem, poprawiając przy tym swoje okulary.
  2. Carl wrócił do swojego pokoju, niezbyt zwracając uwagę na odpowiedź recepcjonistki. Wziął swoją magiczną hulajnogę oraz plecak aby załadować nieco materiału. Był to o niebo wygodniejszy środek transportu. Nie musiał się tak przemęczać i przede wszystkim poruszał się nieco szybciej. Gdy był już na dworze ze sprzętem, to zaczarował delikatnie sprzęt i bardzo powoli się poruszał uliczkami Canterlotu w stronę składu drewna.
  3. - Dziękuje. - Odparł z uśmiechem. - Poznałem tam smoka i mu pomogłem. - Odpowiedział Carl, opowiadając w kilku słowach o tym co działo się w bibliotece. Odwrócił głowę w stronę pokoju, aby zabrać jeszcze swoje rzeczy przed kolejną wyprawą w świat interakcji społecznych, jednak miał nastawione uszy, aby wyłapać potencjalną odpowiedź uprzejmej starszej klaczy.
  4. Oj biedny, a przecież jednorożec miał dobre chęci. Jego uszy opadły, a jego początkowy entuzjazm nawiązywania nowych znajomości zgasł. Swoją drogą jak na niecały jeden dzień rozmawiał naprawdę wiele, chodź dla innych ilość jego słów była żadna. Udał się powolnym krokiem do miejsca swojego tymczasowego zamieszkania. Poprosił o kluczę i podążył do swojego pokoju. Rozmyślał o osobach, które spotkał dzisiejszego dnia. Była tu Shoeshine, Spike, recepcjonistka, bibliotekarka i te dwa niemiłe jednorożce na koniec. Mógł je wspominać. Udane, bądź nie z pewnością to były dla niego owocne doświadczenia, które pomogą mu w przyszłości. Gdy przypominał ze szczegółami jego rozmowę ze smokiem, to o uszy obiły mu się targi wynalazców. Jego marzeniem było stworzenie mechanicznego przyjaciela z którym mógł spędzać czas i potrafiłby go zrozumieć. Czy to możliwe stworzyć coś takiego? I jak to możliwe, że osoba, która nie miała żadnego przyjaciela mogła go stworzyć? To rozsądne pytania, ale Sawant myślał innymi kategoriami. On po prostu działał i nie zastanawiał się. Rozłożył narzędzia ze swojej torby z narzędziami i był gotowy do pracy. Zauważył jednak, że nie ma podstawowego budulca do swojego projektu - drewna. Widząc niedobór materiału, złapał się kopytkiem za głowę i doszedł do trafnego wniosku, że musi odwiedzić jakiś sklep. - Gdzie kupić drewno? - Zapytał starszą klacz z recepcji, zapominając w odpowiednim miejscu wstawić słowo "można".
  5. A ja może uderzę z nieco innej strony. Cóż prawdą jest, że lubimy ludzi, którzy są podobni do nas. Im bardziej zbliżona osobowość i zainteresowania tym większa szansa, że takiego człowieka docenimy. Efektywni sprzedawcy podczas rozmowy z klientem starają się nawet skopiować podczas rozmowy w sposób w jaki oddychamy. Skoro, więc działa to w rzeczywistości to ma to również przełożenie na lubialność kucyków. Ja sam najbardziej cenię Twilight najprawdopodobniej dlatego, że dziele z nią najwięcej cech wspólnych. Większość fandomu to faceci, a mi osobiście ciężko znaleźć mężczyznę, który zachowywałby się jak Rarity. Interesowałby się modą czy szył w wolnym czasie jakieś ciuszki. Zachowywałby się jak dama (to możliwe?) czy też panicznie bał się brudu. Trudno tutaj większości facetów znaleźć coś na tyle interesującego by uznać, że Rarcia is best pony. Po prostu zbyt babska jest. Stawiam, jednak, że spora część mniejszości pegasis ją lubi. Nie oznacza to również, że męscy wielbiciele kucykowej arystokratki nie mogą istnieć. Pisałem tutaj o jednym z wielu czynników, który wpływa na jej lubialność. Ja sam mimo ogromnej różnicy charakterów, zainteresowań ją lubię i znajdę coś w niej dla siebie. Jednak moją ulubienicą z MLP raczej nigdy nie zostanie.
  6. - Ciebie również. Do zobaczenia. - Pożegnał się ze smokiem machając mu kopytkiem, jakby był to ktoś naprawdę dla niego ważny. Gdy oglądał odjeżdżający pociąg nagle zdał sobie sprawę, że nie ma obecnie nic ciekawego do roboty. Postanowił on powędrować w stronę swojego tymczasowego mieszkania, jednak nie zamierzał kończyć na dzisiaj z doświadczeniem interpersonalnym. - Jak się nazywasz? - Zapytał z zaskoczenia i z uśmiechem na ustach pierwszego lepszego kucyka, który spokojnie samemu przechodził ulicami Canterlotu. Widocznie wziął sobie głęboko radę Spike do serca, że w stolicy Equestrii jest dużo miłych stworzeń z którymi można nawiązać dialog oraz zawrzeć przyjaźnie.
  7. - Gdzie odbędą się targi? - Zapytał z entuzjazmem, nie zważając uwagi na zbliżający się pociąg. Chyba cały czas nie był świadomy, że zaraz smok odjedzie do Ponyville i niewykluczone, że go więcej już go nie zobaczy.
  8. - To dobry pomysł. - Odparł Carl i zanotował sobie informacje o targach w pamięci. Wydawało mu się, że to będzie ważne wydarzenie na którym musi się pojawić. - Targi wynalazców. Co jeszcze wiesz? - Popatrzył na smoka z zainteresowaniem i nieco nieskładnie zapytał. Zżerała go ciekawość taka, że niemal przewrócił Spika, uderzając go przypadkiem niezbyt mocno kopytkiem.
  9. Gdy usłyszał pytanie na chwilę się zastanowił. Nigdy bowiem nie był o był proszony o odpowiedź w takich sprawach. - Jestem konstruktorem. - Powiedział z lekką dumą w głosie, oglądając jednocześnie swój cutie mark. - Napędzam urządzenia magią, bo tak jest wydajniej. - Wypowiedział te słowa jakby były koronnym argumentem, a tak naprawdę nigdy się nad tym nie zastanawiał. Po prostu budował.
  10. - Nie jestem gadatliwy, ale staram się. Nie jest mi tutaj zbyt łatwo. - Odpowiedział smokowi jednorożec, dodając więcej niż przeciętnie słów do swoich dialogów, idąc za jego radą. Nie było to dla niego zbyt łatwe. Dzisiaj powiedział już naprawdę dużo słów w porównaniu do poprzednich dni. Nie szkodziło mu też odprowadzić Spika na dworzec. Sam przecież mieszkał niedaleko stacji kolejowej.
  11. - Ja z Manehattanu. - Odpowiedział Carl jakby był troszkę dumny, że z tego właśnie miasta pochodzi. - Szukam przyjaciół. - Dodał po krótkiej przerwie. Spojrzał na smoka i po chwili opadły mu uszy. Chodził z nim, ponieważ nie miał obecnie nic do roboty. A może udało mu się zdobyć przyjaciela? Pomyślał.
  12. Głos wściekłej bibliotekarki spadł jak grom z nieba na Carla. Przypomniały mu się najgorsze chwile jakie miał okazje w życiu przeżyć gdy starał się nawiązać relacje z innymi kucykami. A nie były to łatwe wspomnienia. Uronił kilka łez, ale nie załamał się, jak to mu się czasem zdarzało. Widocznie obecność nieco bliższej osoby mu pomogła, z którym zamienił kilka słów, mu pomogła. Po chwili pokiwał smokowi i był gotowy opuścić bibliotekę, z którą wiązał duże nadzieje.
  13. Pegaz po słowach Cloudsa nie utrzymywała już kontaktu wzrokowego z ogierem, jednak nie znaczyło to, że nie kończy z nim rozmowy. - Nie myśl tak! - Rzuciła w stronę niesfornego kuca, który się czołgał. - Nikt cię nie uważa za wyrzutka, po za tobą. Weź się w garść. Jesteś wśród swoich. - Powiedziała tak by dobrze usłyszał, a następnie na niego już nie zerkała. Nie chciała go na siłę zatrzymywać. Następnie się nieco zamyśliła na temat wydarzeń dzisiejszego dnia.
  14. - Podkochuje? To bez sensu. - Pomyślał Sawant. Klacz z klaczą przecież nie mogą się łączyć. Nie mógł tego zrozumieć, jak to może być możliwe. Widocznie za mało wiedział o życiu. - Rozmawiałem dzisiaj. Zaprosiła mnie na rodeo. Chętnie pójdę. - Odpowiedział nieco nieskładnie Carl, niezbyt zwracając na niezadowolenie smoka. W duchu się cieszył, że mógł z kimś pogadać. Dzisiejszy dzień był dla niego owocny, a jeszcze się nie skończył.
  15. Pegazica była zmęczona podróżą. Chodzenie, albo latanie ze skrzydłami jest z pewnością bardziej męczące, gdy ma się wielkie nienaturalne kopyta. Jednak nieco się przyzwyczaiła do swojej nowej formy, potrafiąc już lepiej zachować równowagę. Secret spokojnie sobie siedziała na zewnątrz opierając się o pień drzewa chatki Zecory. Pisała ona coś w swoim kalendarzu, przygotowując się do nowego dnia. Od czynności oderwało ją zamieszanie między dwoma ogierami, któremu się przysłuchiwała. Przybyła jak najszybciej się dało, ale było już niemal po całym zamieszaniu. Była nieco przerażona tym co zobaczyła. - Clouds. - Zwróciła się w stronę ofiary. - Dla mnie nie jest ważne jak wyglądasz, ale jak się zachowujesz. Ja nie prezentuje się lepiej jako pegaz. Spójrz tylko na moje kopyta. - Powiedziała, wychylając swoją nienaturalnie dużą kończynę aby ją zaprezentować w całej okazałości. - Bądź silny, niczym prawdziwy ogier. - Usiadła nieopodal nieszczęśliwca, jednak nie aż tak blisko aby nie przeszkadzać jednorożcom. - Czemu płaczesz, nieznajoma? - Zapytała, ponieważ czuła, że sytuacja nie wygląda najlepiej. Chciała też pomóc, nawet mimo tego, że nie znała się na magii i leczeniu.
  16. // W sumie też o tym pomyślałem, ale lepiej się zapytać. Carl był zadowolony, że ktoś mógł komuś pomóc. Trochę stracił zapał, gdy usłyszał, że smok już go więcej nie potrzebuje. Nie chciał jednak tracić kontaktu i możliwości rozmowy. - Znasz Shoeshine? - Zapytał, nieco nieładnie wkładając pyszczek przed głowę smoka, wybijając z rytmu wertowania księgi. - Ona jest z Ponyville. - Dodał, jakby to była naprawdę ważna informacja.
  17. - Chętnie! Razem zawsze raźniej. - Odpowiedziała pegazica z uśmiechem. - W razie czego pomożesz zachować równowagę. - Powiedziała, bardzo mocno akcentując ostatnie słowo, jakby miało szczególne dla niej znaczenie. - Nie czuje się dobrze w takich proporcjach. - Rzuciła po chwili na koniec, patrząc na swoje nierównomierne ciało.
  18. - Jestem Carl Sawant. - Przedstawił się wyciągając jednocześnie za pomocą telekinezy książkę, którą chciał dostać mały smok. - Proszę. - Podał mu obiecany egzemplarz książki o zebrach nie wiedzieć czemu z uśmiechem. Pewnie możliwość pomocy wywołała u niego radość. - Coś jeszcze? - Zapytał, czekając na dodatkowe zadania. //Swoją drogą jaki jest okres w sesji pod kątem MLP:FiM? Przydała by się wiedza czy Twi to księżniczka, czy miał miejsce atak na Canterlot.
  19. Jednorożec się nieco zamieszał słysząc odpowiedź, Canterlot, Twilight, Ponyville. Ciężko mu było dopasować te trzy pojęcia do siebie zwłaszcza, że znał tylko jedno. Chciał zadać mu kolejne pytania, ale szybko na słowo "pomoc" się otrząsnął. - Pomogę! - Odpowiedział natychmiast. - Jaka książka? - Zapytał się, przygotowując swój róg do prostego zaklęcia telekinezy.
  20. Szara klacz tylko lekko wychyliła kopyto, aby dać w jakiś sposób dać znak na przywitanie. Zrobiła to z trudem, tak by ponownie złapać równowagę. - Dziękuje, nie wyglądasz źle - Mówiła mierząc wzrokiem reszty uczestników wyprawy. - na tle pozostałych. Wszystko u ciebie w porządku? - Zapytała, licząc, że nie powiedziała czegoś głupiego.
  21. - Tak pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć. - Odpowiedziała i przytaknęła nowej znajomej, uśmiechając się lekko. - Jestem Secret Wish. - Przedstawiła się krótko. - A ciebie jak nazywają? - Spytała, próbując dostrzec jej cutie mark, który był niezbyt widoczny z jej perspektywy.
  22. Secret zrobiła wielkie oczy, widząc zachowanie Cloudsa pomyślała, że zachowuję się jak rozkapryszony źrebak, chociaż wiedziała, że nie jest mu łatwo. Wzruszyła swoimi kopytami ledwo co łapiąc po tym równowagę. - Potrafisz go zrozumieć? Mnie to przerasta. - Zapytała nieopodal co znajdującą się Green Flame.
  23. Pegaz zrobiło się przykro na widok na widok Cloudsa. Nie chciała bowiem aby tak się czuł tak źle. Przecież nie chciała jego krzywdy i nie zrobiła tego specjalnie. Chciała mu jakoś pomóc wstać, ale nie miała ku temu możliwości. Jej samej udało się wzlecieć by jakoś minimalnie się unosić. - Uspokój się! Wszystko będzie dobrze, tylko spokojnie. - Powiedziała do niego, aby go zmobilizować do dalszej drogi.
  24. Raptem do Carla dotarło, że nie powiedział niczego miłego, a przecież chciał tylko pomóc. Spuścił głowę i szczerze żałował swoich słów. Podążył on za małym smokiem, ponieważ w jego mniemaniu go docenił. - Dziękuje. - Skierował do niego to proste słowo. - Skąd jesteś? - Zapytał, ponieważ był ciekaw. Chciał zrobić to już wcześniej, ale nie miał ku temu wcześniej okazji.
  25. Secret nie miała ochoty zbytnio ochoty rozmawiać w tym stanie w którym obecnie była. Liczyła, że koszmar szybko się skończy. W takim stanie była przecież całkowicie bezbronna, ponieważ nie może wykorzystać swoich kopyt do walki, a sama po widoku uciekającej mantikory miała oczy szeroko otwarte na każde niebezpieczeństwo. Zresztą nawet latanie z takimi szczudłami było bardzo dla niej wyjątkowo uciążliwe i niezbyt szybkie. Czasem nie udawało się jej odpowiednio wysoko wnieść w powietrze, by ominąć przeszkody takie jak większy kamień czy przewrócony pień i twarde lądowanie było już tylko kwestią czasu. Pech chciał, że raz upadła tak niefortunnie, że zahaczyła swoimi nienaturalnie wielkimi kopytami Cloudsa uwięzionego w ciele Darknessa z wystarczającą siła by przewrócić dorosłego ogiera. - Przepraszam najmocniej nie chciałam, nie mamy dzisiaj szczęścia, prawda? - Powiedziała ze współczuciem w głosie, leżąc, by następnie podnieść się z trudem, używając swoich skrzydeł.
×
×
  • Utwórz nowe...