Skocz do zawartości

OneTwo

Brony
  • Zawartość

    171
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez OneTwo

  1. Ten fiction.mlppolska.pl jeszcze działa? U mnie strona jest dosłownie pusta. Testowałem na chrome i firefox. Efekt załączony: http://zapodaj.net/cbf42085e44fb.png.html Ja tam nie wchodziłem tam z miesiąc albo nawet dwa i nawet nie wiem czy ten serwis istnieje. Może o czymś nie wiem, ale chciałem wrzucić tam nowy rozdział mojego opowiadania o ile to możliwe.
  2. Wróciłem do sporej przerwie! Na początku chciałbym wam podziękować za liczbę odświeżeń przekraczającą już 1000 W każdym razie oto nowy rozdział. Schody do nieba - Rozdział II Klucz do zrozumienia Miłego czytania! Dodatkowo dodałem możliwość udzielania komentarzy bezpośrednio w dokumencie google. Dotyczy to również moich poprzednich tekstów. Teraz komentowanie będzie dla was jeszcze łatwiejsze. Cóż stawiam sobie przy okazji proste postanowienie, aby pisać więcej. Dlatego każdego dnia będę poświęcał przynajmniej 15 minut na kreatywne pisanie tego dzieła do momentu jego skończenia, a czekają nas jeszcze dwa rozdziały.
  3. Cóż ja znalazłem świetną grę tego typu. Szczerze ją polecam. Jak się ma wprawę to rozgrywka jest przednia Niestety wysoki poziom trudności może powodować u niektórych frustracje i zniechęcenie. Dlaczego ludzie nie potrafią docenić tego co mają?
  4. Byłem ciekaw tego odcinka. Dawno nie było epizodu gdzie Rarity odgrywa pierwszoplanową rolę. Doczekałem się i dostałem bardzo przyjemny odcinek. Odpowiednia ilość humoru, odpowiednia ilość wzruszających momentów. Może nieco naiwny, ale nie ma w tym przecież nic złego. Cały ten serial przecież taki jest. Przynajmniej nie kłuje to mocno w oczy. Ogólnie jakbym się czepiał to ta metropolia Manehattan to powinna być nowa stolica Equestrii w przeciwieństwie do Canterlot, którym jest jeden zamek i trochę mniej lub bardziej szykownych domów. Zdaje sobie jednak sprawę, że stolica nie musi być najbardziej ludna w kraju to moje luźne przemyślenie. Ogólnie to nowe miasto jest mało kucykowe i nie pasuje mi zwyczajnie do klimatu fantasy z jakim utożsamiam MLP. Ot kopiuj wklej Nowy York. Nie jest to wielka wada, ale ten kontrast z innymi lokacjami mnie trochę razi. Fabuła jest dobra. Dobrze wyeksplatowany jest motyw hojności. W sumie to dla mnie pierwszy odcinek gdzie jest on znacznie bardziej widoczny u Rarity. Morał jest trafny. Ogólnie to przyjemny slice of life z sukienkami. Nowy antagonista jest zły i wredny, ale nie jest irytujący jak Diamond Tiara za co duży plus, natomiast cieszy mnie, że jej pomocniczka zdobyła się na wielką odwagę i powiedziała prawdę. Nie jest łatwo się przełamać w takiej sytuacji. Wiem to z własnego doświadczenia. Bohaterowie zachowują się dobrze. Podkreślę już w sumie to co każdy powiedział, że relacja Spike-Rarity o ile takie sługusowanie może i do małego smoka pasuje to taka hojna dama mu nie pomoże? To trochę niekonsekwentne. Rarity świetnie stroiła humory, co nie raz powodowało na mojej twarzy uśmiech. W sumie wrednie wykorzystywała swoje przyjaciółki i nie podziękowała za włożoną z sercem prace, ale to była dobra lekcja. Przecież one nie zajmują się zawodowo szyciem i nie dostały za to pieniędzy. Nikt nie jest kryształowy co jest dużym atutem całej serii. Pierwsza piosenka jest całkiem przyjemna ale na kolana mnie nie powaliła. Nie jest zła, ale po MLP spodziewam się więcej w porównaniu do "Pony Everypony Should Know" wypada dla mnie średniawo i w sumie niewiele z niej wynika. Dla mnie druga krótsza pieśń świetnie buduje smutnawy klimat, co bardzo mi się spodobało. Podkreśla ładny morał z tego odcinka i gani za nieodpowiednie zachowanie. Swoją drogą Rarci zaświeciły się dziwnie oczy w jednym momencie w kolorach tęczy. Na początku myślałem, że znalazła swój klucz do pudełka z drugiego odcinka. Fajny moment. Ładnie to wyglądało, ale dlaczego to tak podkreślili? Ogólnie w każdym odcinku dają jakąś zagadkę i mam wrażenie, że twórcy tylko trollują i nic z tego nie wykorzystają. Obym się pomylił. Mnie ogólnie cieszy, że wychodzi nowy odcinek i zawsze staram się czerpać z niego radość. Nie ma nic złego w czepianiu się o różne rzeczy w serialu ile nie robimy z tego przesadą.
  5. Kochani wiem, że dosyć długo musieliście czekać na kolejną część. Jestem pewny, że się wam spodoba. Kolejne zdecydowanie dłuższe opowiadanie aż dwukrotnie, a to dopiero pierwszy rozdział. Osobiście dodałem do tej części tag [Mature] Schody do nieba - Rozdział I Trawa iluzji Zmieniam tytuł z powodu kontrowersji wokół tego fanfica. Jednak pierwsze opowiadanie zachowa swój oryginalny tytuł, stanowi ono również prolog do drugiego dzieła literackiego. Kolejna część już się piszę PS: No i jest okładka!
  6. OneTwo

    Odcinek 7: Bats!

    Ja z zainteresowaniem śledzę czwarty kucykowy sezon. Zaczął się świetnie, chociaż takie odcinki jak Daring Do lub ten Power Ponies mimo, że naprawdę śmieszny to zupełnie mi nie pasował do naszego serialu. W tym odcinku scenarzyści naprawdę dobrze uchwycili charakterystyczny klimat i poruszyli nieco mroczniejsze klimaty nie angażując w to masę udawanej kopytnej przemocy tylko ruszyli głową. Z początku niby nie ma nic ciekawego ot AJ zamierza znowu zbierać jabłka, jednak przeszkadzają jej wampiry. Tutaj wchodzi piosenka, która ładnie przedstawia nam konflikt na linii ekolodzy - farmerzy, który ma sens. Piosenka jest dobrze wykonana dosyć mroczne partie w wykonaniu AJ świetnie kontrastują jasnymi wstawkami FS. Interesująca jest ta dwuznaczność po samej piosence. Czyżby FS była przytłoczona przez swoje negatywne myśli w trakcie utworu i samej argumentacji? Podoba mi się ten motyw. Jest połowa odcinka a tu mane 6 wydaje się, że rozwiązuje problem i możemy skończyć odcinek wpisem do pamiętnika, ale jednak fabuła zaskakuje czego dawno nie miałem okazje doświadczyć w MLP. Wszystko jest w miarę spójne i logiczne jak na serial animowany fantasy. Nie ma tu jakiś naciąganych zaczarowanych komiksów. Można się nawet trochę przestraszyć. Postacie zachowują się tak jak powinny. Jest odpowiednia dawka humoru. Mimo, że pomysł na odcinek nawiązuje do równie popularnych wampirów to nie robi tego na siłę jak Power Ponies, ponieważ odpowiednio dopasowuje nowe elementy do klimatu serialu. Naprawdę dobrze mi się oglądało Swoją drogą biedna ta Fluttershy. Najpierw robią z niej Hulka, a potem wampira. W kolejnym odcinku pewnie czeka ją przemiana w wilkołaka.
  7. Chciałbym tutaj podziękować Frostx`owi za naprawdę miłą niespodziankę w postaci przelektorowania mojego fica. Tego się naprawdę nie spodziewałem! Wykonał to naprawdę wspaniałą robotę i z wielką przyjemnością można posłuchać jego interpretacji. Mnie to wzruszyło i zmobilizowało, aby mimo wielu spraw na głowie z większym zapałem zabrać się napisanie kontynuacji. SPIDIvonMARDER: W planach jest napisanie fica składającego się z pięciu rozdziałów, więc historia będzie znacznie dłuższa. Głuchoniema klacz będzie lepiej opisana. PS: Wyrzucony został tag comedy Zgodnie z waszymi uwagami.
  8. Golden patrzył na to co wyprawiał Omega. Niezbyt rozumiał o co w tym wszystko chodziło. Miał nieco lęku wśród lekarzy, ale jego kompan do takich nie należał, prawda? Unosił się nieco w powietrzu i był sporo od niego oddalony. Jedynie westchnął niezbyt zwracając na jego wypowiedź i zachowanie, które niezbyt potrafił zrozumieć. Był przecież bezpieczny w powietrzu w przeciwieństwie do osób, które musiały chodzić na niepewnej ziemi. Cóż bardziej nie mógł się mylić. Obrót się dokonał, a wszystko niebezpiecznie latało w powietrzu. Nagle wszystko zgasło. Prześcieradło uderzyło z wielkim impetem w Pegaza. Rozłożyło się na nim. Przykrywało go w całości. Nic nie widział i nie wiedział co zrobić, ponieważ uderzenie były zaskakujące silne, a on stracił rachubę wszystkiego. Przynajmniej chwilowo. Spadał. Nawet nie liczył na nikogo, bo w tym stanie nie mógł nawet tego zrobić. Uderzenie o ziemie nie było jednak twarde. - Dziękuje - z trudem wypowiedział to magiczne słowo. Jakby miał ostatnio jakieś dziwne problemy z mówieniem. W głębi był wdzięczny, że Scythe się dla niego poświęcił swoje własne ciało. Prześcieradło, które spowodowało teraz nie tylko przykrywało jego, ale też Omegę. Byli w ciemnościach. Zamknął na chwilę oczy. Zapomniał na chwilę o wszystkim jakby to nie miało znaczenia. Widocznie impet uderzenia był wystarczająco duży, aby nawet oszołomić na chwilę masywnie zbudowanego pegaza. Odczuł ból, ale nie zawył z tego powodu. Widocznie na chwilę stracił wszystkie siły oraz zmysły. Leżał na nim nie będąc tego nawet świadomym. Następnie zszedł z niego i odrzucił przykrywający ich materiał. Podłoga rzeczywiście była dziwna. Była miękka, dzięki temu też lądowanie nie było zbyt twarde, a specyficzna akcja ratunkowa mogła się udać. - Wstawaj! - Nakrzyczał my wprost do lewego ucha oraz szarpnął nim z całych sił, aby go wybudzić z tego stanu nieświadomości. - Przeżyjesz! Wyjdziemy z tego cało! - Kontynuował w żołnierski sposób próby ogarnięcia Omegi. Uderzył go nawet lekko w policzek swoim kopytem - Nie jest tu bezpiecznie. No ruszaj się ... - wydawać się mogło, że tracił chwilowo nadzieje, jednak złapał się za swoje lewe skrzydło. Zgryzł zęby i zaczął tłumić ból. Sam z pewnością się nie miał planu ruszyć się z tego miejsca dopóki jego towarzysz z drużyny nie wstanie. Nie mógł go zostawić po tym co dla niego zrobił.
  9. Dziękuje za komentarze. Miłe, mniej miłe, krótsze i dłuższe. Dla mnie są bardzo istotne, jeżeli chciałbym kontynuować pisanie. Ostatnio zastanawiałem się nad swoim opowiadaniem. Zdecydowałem się, że zmienię tytuł serii i wyrzucę tag komediowy, kiedy napiszę kolejną część. Mam pomysły na dalsze przygody naszej specyficznej pary. Niestety mam wiele rzeczy na głowie (praca, studia, projekt) i nie wiem kiedy to nastąpi. Cóż mam tylko nadzieję, że będzie opłacało się czekać Pozdrawiam czytelników również tych, którzy się ukrywają!
  10. Patrzy na tagi i kiwa głową. Pamięta, że został ostatnio zdyskwalifikowany. Ja nie napiszę? Nie będę się obrażał. W każdym razie lepiej się zapytać, aby nie było niespodzianek. To TCB to musi być jakieś wielkie i rozbudowane czy wystarczy sam wątek eliksiru ponyfikacyjnego?
  11. Wiem, ale dopiero zdałem sobie z tego sprawę, gdy wrzuciłem fica do fimfiction. Nie do końca wiedziałem jak ta technologia działa. Jednak nauczyłem się robić ebooka i ładnie go sformatowałem pewnie lepiej niż ficowy automat
  12. Przedstawiam wam mojego skromnego fanfica Genialny idiota zwany Sawantem wyrusza w trudną podróż do Canterlotu, aby poznać magię przyjaźni, której nigdy nie miał okazji zaznać. Czeka go prawdziwe wyzwanie w świecie interakcji międzykucykowych. Pierwsze opowiadanie jest prologiem do kolejnego tekstu literackiego. W planach jest napisanie trzech chronologicznie ułożonych opowiadań. Miłego czytania! Okładka: Poradnik idioty - Jak znaleźć przyjaciela? Formaty: Google, epub, mobi Schody do nieba Całość formaty: Google, epub, mobi Rozdział I - Trawa iluzji Formaty: Google Uwagi: Dodany do rozdziału tag [Mature] Rozdział II - Klucz do zrozumienia Formaty: Google Rozdział III - Twoje oczy, nasze błądzenie Formaty: Google Rozdział IV - Gdzie leży prawda? Formaty: Google Rozdział V - Podróż przez las i skrajne emocje Formaty: Google Rozdział VI - ... Formaty: Google Na dworze karmazynowego króla Rozdział I - Schizoidalna XI wieku Formaty: Google Rozdział II - Epitafium Formaty: Google Rozdział III - Taniec marionetek Formaty: Google Rozdział IV - Rozmawiam z wiatrem Formaty: Google Opowiadanie na fiction.mlppolska.pl Komentarze jak zawsze mile widziane. Zarówno te pozytywne jak i negatywne. Nie krępujcie się! To już koniec opowiadanie zostało ostatecznie zakończone! Dziękuje wszystkim!
  13. Ja kiedyś przeczytałem w jednej książce pewne zdanie. "Nie zadawaj się z debilami chyba, że ci za to płacą". Dlatego nie komentuje, nie spamuje, nie prowokuje, nie czytam komentarzy na kwejku, nie patrze na hejt, nie publikuje faceboowym wallu kucyków, nie daje każdemu linku do odcinków MLP, nie chodzę na studia w koszulce MLP, nie bawię się kucykami na przerwach, nie mam ustawionej tapety MLP na służbowym komputerze, nie puszczam na cały regulator w domu Smile Song, nie robię przypadkowym osobom hugów i nie krzyczę Friendship is Magic, nie robię cosplayu Fluttershy na głównej ulicy mojego miasta, nie dopisuje na karcie od głosowania podczas wyborów Partii Celestii (PC), nie piję alkoholu (ok przesadziłem). Po co to wszystko robić? Po to udowodnić swoją racje w internecie? Po co każdemu wciskać kucyki? Z tymi wojnami w necie jest jak z wojnami w Afryce. Nawet jak wygrasz to cały czas jesteś tylko biednym murzynem. Świata tak nie zmienisz. Najwyżej po wielkim trudzie jednostki, tracąc masę czasu i nerwów. Kucykami się baw odpowiednich miejscach, gdzie nie ma gimbazy. Tutaj czy tam na innych meetach.
  14. - Co za ulga! - pomyślał ogier zrzucając swojego towarzysza z pleców. Był wprawdzie silny, ale w warunkach zmiennej grawitacji wydawało mu się to znacznie trudniejsze. Poczuł też wewnętrzne zadowolenie z powodu dobrze wykonanego zadania. - Cóż to za zapach? - zapytał się siebie pod nosem, jednak przebywający w pobliżu Scythe musiał go usłyszeć. Wypowiedział to z wielkim zdziwieniem. Cóż nie codziennie czuje się aromat toffi, po zabawach z grawitacją. Chyba nie był głodny. Zresztą czy kiedykolwiek ktoś jadł coś w śnie? On przynajmniej takiej sytuacji nie pamiętał. Jednak uczucie szybko minęło. Jednak cały czas coś było nie tak podłogą. Wydała mu się bardziej miękka, a swoim dość masywnym kopytkiem mógł ją nieco ugniatać. - Coś tu nie gra! - wykrzyczał w myślach tłumiąc swoje uczucia. Obejrzał się wokoło szukając towarzyszy. Sykstusa nie widział wokoło, co go nieco niepokoiło. Dostrzegł też Thunderlighta z tą małą Vixen. Oboje chyba mieli kłopoty. Pegaz przewrócił tylko oczami. Trudno powiedzieć czy nie chciał im pomóc, czy jedynie zignorował to wydarzenie jako niezbyt niebezpieczne. W pobliżu stał uratowany przez niego drużynowy lekarz. Wokół jego kopytka zaczął owijać się jeden z tych przeklętych kabli. - Nie ruszaj się! - po żołniersku rozkazał swojemu kompanowi. - Te kable mogą być niebezpieczne. - zasugerował pegaz. Przyjrzał się im z bliska. Miał już z nimi do czynienia i nie było to przyjemne doświadczenie. Z całą pewnościa przydałby mu się jakiś ostrzejszy przedmiot. - Ten świrnięty technik by się teraz przydał - Pomyślał gorzko o konstruktorze z drużyny Cerastes. Brak narzędzia nie był powodem dla którego mógłby teraz zrezygnować z walki z elektronicznym wrogiem i za pomocą kopyt starał się uwolnić przyjaciela z niewygodnej sytuacji. Pomagając czasem sobie ustami, chociaż nie gryząc, aby nie przeciąć kabla na pół. Może specjalistą od kabli nie był, ale czuł, iż to nie byłby dobry pomysł.
  15. Chciałbym pogratulować wszystkim, które dostały wyróżnienia. Ja zostałem zdyskwalifikowany. Słusznie czy nie oceńcie sami. Organizatorzy podjęli już decyzje. Nie złamałem żadnego punktu regulaminu tylko niepisaną zasadę, że w opowiadanie nie mogą ingerować osoby trzecie. Poprosiłem black_scrolla o wsparcie techniczne, jego wskazówki były na tyle cenne, że uznałem, że warto o nim wspomnieć jako korektorze. Cóż cały czas nie żałuje, że poprosiłem go o pomoc. Nie chodzi tutaj o wyróżnienia. Martwi mnie tylko fakt, że będąc uczciwym (mogłem przecież nie wspominać o tym w ficu) człowiek zostaje ukarany, a teraz na wszelki wypadek zostanie dopisany nowy punkt regulaminu. Cóż z feedbacku wynika, że mój pomysł ma potencjał. Możecie się spodziewać, że w przyszłości moje nieco podrasowane dzieło ujrzy światło dzienne.
  16. Golden miał sporo szczęścia. Przypadkowa decyzja o tym, aby wzbić się w powietrze była jak najbardziej słuszna. Z pewnością dla pegaza bardzo niecodziennym widokiem była unosząca się podłoga, która zmierzała wprost na niego - Niech, no na Celestie - służył dość długo jako strażnik, ale taka sytuacja go całkowicie zaskoczyła, nawet mimo faktu, że całkiem niedawno Sykstus informował wszystkich o chwilowych problemach z grawitacją. Szkolenie wojskowe, jednak w tej chwili było niezwykle pomocne i dzięki wyćwiczonemu refleksowi udało mu się w jakiś sposób być szybszy niż narastający kąt nachylenia. - Doskonale panie kapitanie - gorzko i z ironią, pomyślał o końcowym efekcie działań przywódcy. Wiedział, że nie chciał zrobić nic złego, wręcz pomóc drużynie, jednak chwilowo musiał wyładować swoją chwilową złość. Gdy uciekł natychmiastowo przetarł swoje czoło kopytkiem. Wiedział, że niewiele zabrakło, a miałby bardzo nieprzyjemne spotkanie z podłogą. Usłyszał krzyki. Słusznie zdał sobie sprawę z faktu, że jeżeli on jako pegaz miał problemy w tej sytuacji, to jego nielatający kompanii będą mieli jeszcze trudniej. Był jednak dosyć zdezorientowany nową perspektywą. Trudniej było podczas latania ustalić co jest podłogą, a co sufitem. Całe szczęście przeklęte kable, które go ostatnio nękały Goldena nieco rozluźniły uścisk. Jednakże latanie w tej pozycji sprawi nawet doświadczonemu lotnikowi wiele problemów. Każdy najmniejszy błąd może się skończyć twardym lądowaniem. Zauważył kątem oka Scytha, który był delikatnie mówiąc w nie najlepszej sytuacji. Nie zastanawiał się, wziął tylko głęboki oddech i ruszył, aby ratować lekarza z kompanii. Wiedział, że podejmuje ryzyko przedzierając się przez będące cały czas w ruchu elementy, które bez zastanowienia sunęły na sam dół. Sufit i podłoga cały czas zmieniająca położenie nie ułatwiały mu zadania. Jednak w takich chwilach nie mógł o tym myśleć. Ruszając na ratunek bardzo zależało by nikogo nie zawieść. Los jednej duszy był w jego kopytkach. Wydawać się mogło, że nie słyszał zupełnie innych, a nawet ich nie widział. Było w tym nieco prawdy, ponieważ liczyło się tylko to, aby złapać nieszczęsną ofiarę grawitacji i położyć ją w bezpiecznym miejscu.
  17. Golden Shield mimo wielkich chęci i determinacji ledwo parł do przodu przez tajemniczy labirynt zbudowany z pralek. Każdy kolejny krok przez ciasne pomieszczenia wydawał się coraz trudniejszy, a końca drogi nie było widać. Już kolejny raz pegaz zaplątał się w kablach tego zdradzieckiego wydawało się miejsca. Niezbyt to mu się podobało, ale cóż miał zrobić? Rozplątywał kable, które dosyć nieprawdopodobnie owinęły jego przednie kopyto oraz lewe skrzydło. Wydawało się to niemożliwe z zdroworozsądkowego punktu widzenia, ale przecież nie byli w prawdziwym świecie. Szybko się ocknął słysząc głos swojego dowódcy, który skomentował jedynie wyraźnym skinieniem głowy. Po chwili zabawy z oplątującą elektroniką był gotowy do drogi, ale zupełnie nie wiedział gdzie iść. Usłyszał jak mu się wydawało głos maszyny, którejś pralki z pobliska. Jednak co go nieco zdziwiło był to dziwaczny konstruktor z drużyny. - Dziękuje za współpracę, co to ma znaczyć? - zaczął się zastanawiać w myślach. - Też dziękuje! - odpowiedział Thunderlightowi z solidną dawką sarkazmu, by następnie z niezadowoleniem prychnąć pod nosem. Cała ta sytuacja sprawiała, że nieco tracił zdrowy rozsądek. W akcie desperacji chciał wspiąć się ogromnych pralkach, aby poszukać jakiegoś drobnego znaku w labiryncie albo tej zaginionej smarkuli. Pewnym było jednak, że nie miał najmniejszych szans dostać się na tak wielkie urządzenia. Zauważył, jednak fakt, iż pralki nie sięgają sufitu. Był przecież pegazem i mógł latać. Przynajmniej wznieść się na wysokość, aby zobaczyć czy w ten sposób nie znajdzie się jakaś alternatywna droga wyjścia z tej skomplikowanej sytuacji. Rozprostował swoje skrzydła w ciasnym pomieszczeniu, biorąc jego masywne ciało ledwo to mu się udało. Zaczął się wznosić w powietrzu. Wtedy też usłyszał głos kryształowego kuca, który polecił mu, aby się nie ruszał, ponieważ majstruje coś z grawitacją. Było już za późno. Nie miał pojęcia co może się teraz stać. Mimo że przeżył już wiele to ta niepewność napawała go strachem.
  18. Jak znaleźć przyjaciela? Poradnik idioty [slice of life][Comedy][sad] Finalnie mój pierwszy fanfic ujrzy światło dzienne! Jestem ciekaw jak pomysł się przyjmie. Włożyłem w niego sporo pracy, jednak muszę przyznać, że równie dobrze bawiłem się pisząc to małe dzieło. Osobiście nie uważam, że limit 1500 słów nie pozwala na napisanie niczego sensownego. Owszem jest trudniej, ale jak się skupi na najważniejszych rzeczach i wymyśli się krótką ciekawą fabułę, to człowiek się zmieści w wyznaczonym limicie. Tak korzystając z okazji. Kiedy można spodziewać się ogłoszenia wyników?
  19. Pegaz, słysząc słowa od klaczy przyjął je z lekkim niepokojem, ponieważ ich kamuflaż nałożony przez podświadomość mógł w każdej chwili paść, a to oznaczałoby kłopoty. Sam jednak nie okazywał zainteresowania dla praczki. Odwrócił się w stronę swojego dowódcy, a pytanie o samą Moon Spear uznał za mało istotne. Znali się zdecydowanie za krótko, a sama młoda klacz nie wykazała się jeszcze swoimi umiejętnościami. Zupełnie nie czuł, że jej strata ma w tej chwili większe znaczenie. Jedno było pewne powinni ruszyć się z tego miejsca zanim pojawią się kłopoty i na wszelki wypadek Golden postanowił przynajmniej na chwile trzymać język za zębami oraz nie wtrącać się w rozmowy z bytami podświadomości. Widząc chwilową bezradność Sykstusa chciał mu jakoś pomóc. Przynajmniej zapytać się o coś, jednak ku jego radości szybko się otrząsnął i znalazł z tej sytuacji rozwiązanie. Czy było dobre? Czas jeszcze pokaże. Sam jednakże nie podzielał entuzjazmu, że w misji chodzi o powierniczkę elementu życzliwości, jednak swoje przemyślenia wolał zostawić tylko dla siebie. Słysząc komendę rozkaz, która dla niego brzmiała nietypowo, tylko natychmiastowo przytaknął i ruszył jak zwykle z przodu potężnym wojskowym krokiem za tajemniczym światłem przez labirynt tego dziwacznego miejsca. W żaden sposób nie zwracał uwagi na napotkane przeszkody terenowe takie jak koszę na ubrania, wywracając jeden z nich po drodze, rozrzucając brudne szpitalne ciuchy w okolicy. Liczyło się obecnie tylko widoczne jasne światło i świadomość wykonywanego zadania, nawet jeśli miał odnaleźć małą klacz, za którą zbytnio nie przepadał.
  20. OneTwo

    Odgadnij stwora!

    Droga księżniczko Twilight. Udało mi się znaleźć szczegółowe informacje na temat tego stwora przeszukując mój prywatny bestalariusz stworzeń jaki mam na swoim specjalnym urządzeniu. Otóż trzeba przyznać, że stwór uwielbia bagienne miejsca. Jest również najpotężniejszą jednostką z cytadeli, wszak to już siódmy i najwyższy poziom jaki może potwór osiągnąć. Dysponuje ona niezwykłą wytrzymałością w wysokości 250 punktów, co jest naprawdę dobrym wynikiem. Przekłada ona obronę (20) nad atak (18), jednak niech to cię nie zdziwi potrafi atakować najlepiej używając zaklęcia teleportacji do miasta wrogiego przeciwnika. Jej obrażenia nawet jeśli skromne (25-45) to jej umiejętność ranienia każdego przeciwnika w jej zasięgu sprawia, że mogą być największe. Do tego blokuje kontratak. Nie jest zbyt szybka (7), jednak wystarczy aby odpowiednio ukąsić przeciwnika. Ja ją kupuje zwykle za 3500 złotych monet i jedną uncje siarki. Dość drogo, ale warto. Mogę ci pożyczyć trochę jeśli nie masz. Przyda ci się ktoś do pilnowania biblioteki przed nieproszonymi gości zwłaszcza, że nigdy nie odmawiała mi rozkazu chyba, że miałem małe morale. Dziwi mnie fakt, że w twojej książce ma aż 9 głów. Widocznie, ale z całym szacunkiem, jednak twoje informacje są niepoprawne. Tutaj jest w odpowiedniej jakości rysunek nieznanego artysty. A zapomniałem zwie się Hydrą Chaosu
  21. Po niezbyt ciekawej przechadzce korytarzami tajemniczego szpitala Golden liczył, że wkrótce znajdzie więcej przestrzeni. Nie pomylił się, ale rezultat przerósł jego najmniejsze oczekiwania. Taka ogromna sala mogła stanowić główny hol na zamku księżniczek, a tutaj był zwykłą pralnią. - Ciekawe jak wyglądają bardziej reprezentacyjne miejsca tego szpitala. - Pomyślał i wiedział, że tutaj można znaleźć poszlaki oraz z kimś porozmawiać by wyciągnąć informacje, które ich zbliżą do powierniczki elementu harmonii. Nagle usłyszał informacje z drugiej drużyny od Sky Shielda. Znał to imię i on również służył w gwardii, jednak jego specjalizacja była zupełnie odmienna od jego starych obowiązków. Poddawał w wątpliwość jego osiągnięcia, jednak z uwagą słuchał co miał do powiedzenia, ponieważ wskazówki są ciekawe i z pewnością pomogą. Doszedł do wniosku, że obecnie nie powinno być zagrożenia i raczej trzeba było odgrywać rolę mechanika niż strażnika. Problem w tym, że aktorem był marnym, a specjalistą od sprzętu jeszcze gorszym. Jednakże optymizmem patrzył na swoje nowe obowiązki wszak podświadomość podobno ma wysoką tolerancje na pomyłki. Dostał od Sykstusa zadanie rozglądania się za charakterystycznymi elementami. Jako pierwsza wpadła mu w oko poszewka ubrudzona w motylki. - Czyżby Fluttershy? - Pomyślał instynktownie i postanowił się uważnie przyjrzeć jeszcze raz wzorkowi czy aby na pewno układa się w charakterystyczny cutie mark dla powierniczki elementu życzliwości. Gdy słuchał historyjki swojego lidera w głębi czuł, że to nie jest wspaniała, a sama idea słuszna, ale przecież cel uświęca przecież środki i sam postanowił się dołączyć do rozmowy zadając klaczy, która prosiła o naprawę jedno pytanie. - I jeszcze jak się nazywała? - Spojrzał tylko na nią nieco rozlazłym wzrokiem podczas mówienia. - Wie pani. - Zrobił pauze i podrapał się kopytkiem po głowie, szukając odpowiednich myśli. - To potrzebne, aby zatwierdzić naprawę. Ci cali urzędnicy. - Dodał na koniec, chcą jakikolwiek sposób uargumentować swoją ciekawość, chociaż sam do końca nie wiedział czy dobrze zrobił uzupełniając wypowiedź kryształowego kuca.
  22. OneTwo

    Nieobecności

    29 lipca, 4 sierpnia całkowicie niedostępny - powód woodstock.
  23. Idąc przed siebie jako pierwszy z drużyny, nie zwracając zbytnio uwagi na różnego rodzaju niedogodności terenowe korytarza, który zdawał się Goldenowi ciągnąc się w nieskończoność. Na dodatek musiał się schylać, ponieważ był nieco większego niż przeciętnego wzrostu. Nie był z tego faktu zadowolony, jednak jako były strażnik nie wypadało okazywać niezadowolenia w takich sprawach. Milcząco stawiał, więc kolejne kroki. Czekając na pozostałych zatrzymali się na drobnym skrzyżowaniu. Sykstus właśnie wypatrzył znaki, które prowadziły do innych części szpitala, chociaż tak naprawdę z tego co obserwował to miejsce w którym byli w żaden sposób nie przypominało przynajmniej na razie Equestrianskiej placówki medycznej. - Pralnia, kotłownia. Na Celestie to nic nie mówi. Żadnej najmniejszej wskazówki. - Pomyślał z irytacją, będąc niezadowolony faktu, że w żaden sposób nie przybliżają się do wykonania powierzonego zadania. Uważnie słuchał kolejnego już przemówienia swojego lidera. - Tak jest! - Odparł błyskawicznie, będąc gotowy do dalszej drogi w kierunku mało interesującego pomieszczenia. Jednak coś nie dawało mu spokoju - Kapitanie. - Zwrócił się do kryształowego kuca, jednak nie aż tak pewnie jak przed chwilą mu potwierdził wykonanie rozkazu, jakby ciężko mu było przełamać relacje na linii dowódca-żołnierz. - Czy my nie możemy zmienić tego korytarza? - Zadał z pozoru głupie pytanie. - Jej wysokość Luna mówiła o innych prawach rządzących snem. - Dodał no koniec, starając się uzasadnić swoje dziwne słowa, jednak nieco żałował swojej wypowiedzi. Nie w jego stylu było sugerować przełożonym co powinni robić. - Też nad tym myślałem. Ale na razie nie widzę potrzeby naginania sennej rzeczywistości do naszych potrzeb - odpowiedział Sykstus. - Pamiętaj, że księżniczka Luna mówiła także o tym, że im częściej używana moc, tym podświadomość bardziej będzie wrogo do nas nastawiona, szczególnie dla ciebie, drogi Alfo - położył na krótko kopytko na ramieniu Golden Shielda, uśmiechając się lekko. Potem zwrócił się do całej drużyny - I proszę o nie mówienie do mnie 'kapitanie'. Nie mam takiego stopnia wojskowego. Może być 'dowódco'. Albo co mi tam, Sykstus, też może być. - Zrozumiano ka... - Jego głos nagle się urwał, a sam przełknął ślinę. - Dowódco. - Dokończył jakby ostatkiem sił i się nieśmiało uśmiechnął w stronę swojego "kapitana".
  24. - Nie, nie, nie jestem sztywny. - Zdecydowanie odpowiedział Carl, kojarząc pytanie zadane przez dziwacznych gości z drewnem. On z pewnością nie był kijem, jednak starał się trochę rozluźnić, lekko przeciągając swoje kopytka. Cokolwiek umalowane pegazy mówiły po za ostatnim pytanie niezbyt zrozumiał. Punki, antyrojaliści, fani blasta to były dla niego zupełnie nowe pojęcia, które ciężko mu było z czymkolwiek matematycznym skojarzyć. Jednorożec był jednak zadowolony z przyjęcia, chociaż tak naprawdę zabawa się na dobre nie rozpoczęła, a już świetnie się tu czuł. - Dobra impreza, prawda? - Powiedział, dając lekki wyraz swojej radości. - Jak się bawicie? - Zapytał po chwili na koniec pegazicy, mrużąc nieco swoje oczy.
  25. - Trzeci gość, czwarty gość, piąty gość, szósty gość. - Jednorożec liczył w myślach po kolei wchodzących uczestników zabawy, kiwając lekko głowę w górę i dół przy każdej iteracji. Tak naprawdę nie było w tym żadnego celu. Po prostu lubił mierzyć, liczyć rzeczy na które najzwyczajniejszy kuc nie zwrócił by najmniejszej uwagi. Z zaciekawieniem obserwował wymalowane pegazy. Carlowi wydawało się, że nie do końca pasują do tego towarzystwa, a może coś z nimi jest nie w porządku. - Cześć. - Rozpoczął cicho i nieco nieśmiało jednorożec, jakby się nieco przestraszył pary jaka do niego podeszła. - Jestem Carl Sawant. - Dodał już głośniej i pewniej. - Kim jesteście? - Rzucił swoim standardowym pytaniem. - Dlaczego jesteście tak umalowani? - Po chwili dodał na koniec jeszcze jedno pytanie z innymi emocjami, jakby się przejął stanem, wyglądem tych dziwnych kucyków.
×
×
  • Utwórz nowe...