Skocz do zawartości

Ukeź

Brony
  • Zawartość

    1391
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez Ukeź

  1. - Eee... no ten, nie próbowałem niczego, bez pomocy starszego brata - stwierdził nieco speszony. - Ale mógłbym spróbować. Tylko nie wiem co z tego wyjdzie.. - powiedział idąc powoli przed siebie.
  2. - No właśnie ja też, więc z chęcią zapoznam się z nim. I przy okazji, może wyłapie się jakieś fajne miejsca - stwierdził, szczerząc zęby w uśmiechu. Skierował się więc ku wyjściu na zewnątrz. Na dworze było raczej dość ciepło, więc taka w sam raz pogoda.
  3. (Ja już gdzieś pisałam, że Kent ma łóżko po prawej przy oknie, rozrysowane łóżka gdzie są masz w temacie z zapisami. Nie wiem, na których sypia reszta ale dobrze by było to określić)
  4. Krasnolud zaczął kwaterować nowego ucznia, przepisując coś do dokumentów. Kent zastanowił się, a potem uśmiechnął lekko. - Chyba jest na tyle ciepło, że nie trzeba żadnych okryć wierzchnich - stwierdził. - To co, idziemy?
  5. (Nie wiem, może ja źle rozumiem, oj zobaczy się XD)
  6. ( "Zadanie na piątek. Nie ćwiczycie, po prostu w piątek o dowolnym czasie przychodzicie, pięknie i barwnie opisujecie jak przyrządzacie eliksir(im bardziej barwnie, tym lepsze oceny!) i wychodzicie. (Po zaliczeniu eliksiru możecie go tworzyć )" dla mnie takie polecenie rozumuję jako, że mam opisać jednak ważenie eliksiru, a nie że ludek ma odpowiadać ustnie jak to zrobić xD)
  7. Alderamin również poszedł zaliczyć eliksiry. Co prawda za nauczycielem nie przepadał, ale miał nadzieję, że sam eliksir wyjdzie mu w porządku. Zwłaszcza, że jakoś ten przedmiot uznał za całkiem ciekawy. Bo czy mieszanie magicznych mikstur z różnych składników nie przypominało nieco mieszania farb? Tu i tu trzeba było brać pod uwagę odpowiednie proporcje do zamierzanego efektu, więc poniekąd miał już pewnego rodzaju wyczucie w takich kwestiach. Choć z pewnością nauczycielowi nie spodobałoby się porównywanie eliksirów z malarstwem, swoje zdanie na ten temat chłopak mieć może. - Dobry wieczór - przywitał profesora, po czym podszedł do stolika. Przygotował najpierw wszystkie składniki, układając je w miarę równo na blacie, a przynajmniej tak, by było mu wygodniej po nie sięgać. Mianowicie leżały one w kolejności takiej, jak powinno się je dodawać, zaczynając od tych najbardziej z prawej strony. W pierwszej kolejności rudzielec zabrał się za obieranie fig. Skórka całkiem nienajgorzej schodziła, więc nie było z nimi większych problemów. Następnie postawił kociołek nad słabym płomieniem, napełniając go wodą, która zaczęła się teraz powoli podgrzewać. Zabrał się teraz za krojenie chitynowych pancerzyków, które leżały w następnej kolejności. Jak na jego gust kwadraty wyszły mu równe, ale od linijki ich nie mierzył, więc ciężko powiedzieć, czy były perfekcyjnie geometryczne, ale mimo wszystko nie były koślawe. W międzyczasie spoglądał do kociołka, kontrolując wodę, która zaczynała lekko bulgotać, stopniowo podgrzewana. Wtedy dodał uprzednio przygotowany sok z cytryny, a potem od razu przystąpił do mieszania zawartości kociołka, pamiętając o zachowaniu zasady, trzy razy w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara i dwa ze zgodnym. Kiedy skończył z tym, chwycił moździeż, wrzucając do niego figi i ugniatając, tak, aż w końcu puściły sok i całość miała już ciekłą konsystencję. Dodał otrzymany płyn do kociołka, zwiększając przy tym płomień, jak pamiętał z przepisu. "Prawie jak gotowanie obiadu" przemknęło mu przez myśl, na co nieco się uśmiechnął. Płyn zaczynał nabierać już nieco niebieskawej barwy, a chłopiec w tym czasie zmiażdżył kwadraciki na proszek, wsypując go zaraz do eliksiru i zaraz znów mieszając, teraz ciągle w ruchu przeciwnym do wskazówek zegara. Nad kociołkiem powoli zaczynały unosić się wirujące spirale, a on przybrał jeszcze bardziej niebieskawy kolor. Na sam koniec Alderamin wziął miętę, która leżała najbardziej po jego lewej stronie i wrzucił do kociołka. Po chwili wyłączył palnik, a niebieskawy płyn przelał do fiolek, które postawił na brzegu blatu. - To wszystko - oznajmił, sprzątnąwszy stanowisko pracy i stawiając na biurku nauczyciela fiolkę z eliksirem. - Do widzenia. - Wyszedł.
  8. - No to co, zwiedzanie okolicy? - zapytał. Zastanowił się chwilę. - Ja mogę iść tak jak stoję, bierzesz coś z pokoju, czy już się zbieramy?
  9. - To w takim razie, może po prostu przespacerujemy się gdzieś na dwór, zamiast siedzieć jak kluchy w internacie - zaproponował koleżance Kent. Tym razem na dyżurce przebywał krasnolud, który jak to miał w zwyczaju, uciął sobie drzemkę. Obudził go dopiero nowo przybyły chłopak. Wychowawca spojrzał na niego. - A gdzie dzień dobry? - zapytał, ale zaraz spojrzał na listy pokoi. - Podaj mi proszę dokumenty. Dziś jest zebranie, ominęło cię rozpoczęcie roku - powiedział do nowo przybyłego. - Zakwateruję cię do dwunastki, bo jest tam jeszcze jedno wolne miejsce.
  10. - Dobra, ale najpierw oddam pracę z zaklęć, potem będziemy kombinować z tym śledztwem - dodał jeszcze i zaraz go nie było w dormitorium. Poszedł dostarczyć pracę domową z zaklęć.
  11. - Przynajmniej jeden z nich jest średnio rozmowny - stwierdził. - Zostanę stałym bywalcem pokoju numer dwa, skoro tak. - Uśmiechnął się do niej szeroko.
  12. - Właściwie to miałem zamiar do was przyjść, żeby wam o tym powiedzieć. Ale poza tym na razie nigdzie się nie wybierałem. - Wzruszył ramionami i zaraz poprawił grzywkę która spadła mu na oko. - A czemu pytasz?
  13. - Znaczy tak po prostu o nim pomyślałem, bo jest taki "uprzejmy" i w ogóle. I samo to, że obraził Leonarda da Vinci to podejrzana sprawa - stwierdził i wzruszył ramionami.
  14. Kent nie czekając na jakieś specjalne reakcje ze strony współlokatorów wyszedł na korytarz, z zamiarem odwiedzenia pokoju dziewcząt. Chyba zacznie być tam stałym gościem. Po drodze ujrzał Tori. - Widziałaś, mamy zebranie po kolacji - stwierdził, zagadując.
  15. - Po ciszy nocnej możemy urządzić "spacerek". A nawet niekoniecznie wtedy. - Zamyślił się przez chwilę, a potem dodał ściszonym głosem: - Wiesz, jak dla mnie to ten cały profesor Malfoy jest podejrzany, może go trochę, hmm... pośledzić?
  16. - Trzeba więc to przeprowadzić jakoś w nocy - oznajmił po chwili namysłu, a zaraz potem się uśmiechnął. Może to nie był powód do radości, że ktoś umarł i sprawca jest nieznany, ale perspektywa prywatnego śledztwa mu się bardzo podobała. - A nauczyciele też nie mają oczu dookoła głów, więc wiesz.
  17. (No dobra dobra, przepraszam, w każdej sesji ostatnio mało mnie jest, bo mam dużo na głowie ;_; Ale już. Jest dzień, ale nie chce mi się pisać przemówień rozpoczęcio-rocznych, bardziej na późniejszym zebraniu się skupię) Następnego dnia przyszedł czas na rozpoczęcie roku. Nic ciekawego, trochę paplaniny pana dyrektora liceum, jakieś smęty i witanie nowych uczniów. Co tu dużo mówić, standard jak w każdej innej szkole. Na korytarzu obok drzwi do dyżurki wisiało ogłoszenie informujące, że dnia dzisiejszego, po kolacji, odbędzie się zebranie dla pierwszorocznych, wyjaśniające im zasady tu panujące. Kent mijając ową kartkę przyjrzał jej się przez chwilę, po czym wrócił do pokoju. - Widzieliście, dziś mamy zebranie - oznajmił obu współlokatorom, marszcząc brwi. - Kolejne nudne gadanie. Ale póki co mamy czas wolny.
  18. Ukeź

    Bronies na Animatsuri!

    Ja na Animatsuri będę na pewno, także ten ^^ Ale to jest 11-13 lipca, błąd w dacie, tak tylko uwagę zwracam.Co do meeta, mi pasuje chyba się tam jakoś spotkać~
  19. Chłopak przeczytał wszystko, marszcząc brwi jeszcze bardziej. Zaraz potem oddał gazetę Amy. - Wiesz, to się zaczyna robić coraz bardziej pokręcone. I definitywnie wymaga przeprowadzenia śledztwa. Prywatnego rzecz jasna - stwierdził ściszonym głosem.
  20. - Co jest? - zapytał, słysząc jak dziewczyna go woła. - Coś się stało? - Zmarszczył brwi, zastanawiając się, o co może chodzić.
  21. - Ale ktoś to musiał zrobić, nie uważasz? Wątpię żeby sama się czymś zatruła, czy coś - stwierdził, siadając w fotelu. - Moja siostra jara się kryminałami, zresztą jak moja rodzicielka jak była młodsza, więc teraz trzeba się nimi zainspirować i przeprowadzić hm... dochodzenie - stwierdził ściszonym głosem.
  22. Zmarszczył brwi jeszcze bardziej, najwyraźniej się nad czymś zastanawiając. - Myślisz, że to sprawka któregoś z uczniów, czy raczej nie? - zapytał nieco ciszej, odgarniając włosy które zakrywały mu pół twarzy.
  23. Alderamin, gdy tylko zobaczył Amy, wyrósł koło niej momentalnie. - To prawda, że ktoś umarł? - wypalił, marszcząc brwi, nie przejmując się bezpośredniością tego pytania. Ale w sumie... po co miałby to ubierać w jakieś kolorowe słówka? Nie było sensu. - Kto to był?
  24. (Potteroznawstwo? A pytania o ród Blacków będą? XD) Alderamin ćwiczył kilka razy zaklęcie i był raczej zadowolony ze swoich osiągnięć. Leonardo tym razem siedział zasadniczo bezpiecznie, na jego głowie, ukryty pod melonikiem i śpiąc sobie w najlepsze, gdy ten poszedł na zaliczenie. Kiedy dotarł na miejsce, przywitał się krótko z profesorką, by zaraz wyciągnąć różdżkę. Wziął głęboki wdech, powtarzając sobie w myślach, że w końcu to naprawdę nic takiego, a poza tym, taka "różdżko-latarka" na pewno jest przydatna i pewnie nie raz będzie z tego zaklęcia korzystać. Choćby żeby poczytać w środku nocy, ale to już swoją drogą. - Lumos - wypowiedział spokojnie ale wyraźnie, akcentując pierwszą sylabę wyrazu. Poruszył też przy tym delikatnie dłonią w prawo, minimalnie, wręcz nie zauważalnie, ale to w zupełności wystarczyło. Na końcu bukowej różdżki chłopaka pojawiło się źródło z początku delikatne źródło światła, ale zaraz rozjaśniło się mocniej. Idealnie, udało się mu bez większych niepowodzeń. - Nox - mruknął zaraz, by zgasić światełko, skoro było już po wszystkim. Różdżkę wetknął z powrotem w tylną kieszeń swoich spodni i ukłonił się nieco profesorce.
  25. (No właśnie ale Harry Potter wiki twierdzi, że wymawia się jednak "immobilus" a w innym miejscu na niej jest napisane, że "immobulus" a jeszcze angielskie źródła twierdzą "immobilis", więc mój mózg oficjalnie został sieczką <idzie grzebać w "Komnacie Tajemnic"> ach, tu to w ogóle jest tylko napisane o Hermionie używającej zaklęcia zamrażającego. Poddaję się XD)
×
×
  • Utwórz nowe...