Skocz do zawartości

Ukeź

Brony
  • Zawartość

    1391
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez Ukeź

    1. Pan E

      Pan E

      Czytałaś/oglądałaś Kokoro connect Ukeziu?

      Tom 3, parę miesięcy opóźnienia, still totally worth it.

  1. Cóż, wyszło na to, że lekcja pewnie się na tym skończy. A do następnej zostało sporo czasu. I co tu teraz z sobą zrobić? Chyba miał pomysł. Udał się do wieży Gryffindoru z zamiarem pobrzdąkania sobie przez chwilę na gitarze. Przynajmniej nikt nie będzie słuchać.
  2. Czarnowłosy również wylądował zaraz potem. No to tyle byłoby z latania. A szkoda. Podszedł do siedzącej pod murkiem dziewczyny. - Nic ci nie jest? Spokojnie, nie każdy musi to lubić - stwierdził ze spokojem. - Wracamy do zamku.
  3. Czarnowłosy zauważył, że coś jest nie tak jak powinno, gdy Clarie zaczęła spadać. - Pani profesor! Clarie! - krzyknął, po czym skierował się szybko w stronę dziewczyny, chociaż był trochę daleko i bał się, że do niej nie zdąży dolecieć.
  4. Wsiadł zaraz na miotłę o ze spokojem odepchnął się, by wznieść się w górę. Poczuł miły powiew wiatru we włosach. Tak, chyba właśnie szczególnie za takie uczucie lubił latanie. Zerknął na Clarie. Więc i jej udało oderwać się od ziemi. Uśmiechnął się, nie zwracając za bardzo uwagi na to, że dziewczyna nawet nie patrzy dokąd leci.
  5. - Ja trochę pogrywam, ale to nic specjalnego. Ale mugolska sztuka jest świetna - przyznał z entuzjazmem. - Lepiej się pospieszmy, nie zdążymy na boisko. Dotarli zaraz do reszty, kiedy odezwała się pani profesor. Cóż, zadanie proste, robił to wiele razy, więc przywołanie miotły nie stanowiło problemu.
  6. Błonia były naprawdę ładne. Alderamin uznał, że z pewnością będzie często przesiadywał po lekcjach pod jakimś drzewem tutaj. - Muzyka jest świetna, szczególnie na odstresowanie się, przy natłoku rzeczy na głowie. Grasz może na czymś? - zapytał jeszcze. W sumie zaraz zacznie się lekcja, ale zastanawiało go, czy na lataniu można normalnie rozmawiać z pozostałymi, czy też profesor sobie tego nie życzy.
  7. - Bardzo znana postać w świecie czarodziejów jest naszym szukającym. Ale może kto wie, jak skończy szkołę, może akurat. - Cóż, zawsze warto mieć jakąś nadzieję i się nie poddawać. - Ja quidditch lubię, bo coś się w nim dzieje. Nigdy nie interesowało mnie oglądanie takiej piłki nożnej, gdzie całe stado kolesi biegało za jedną piłką. Tu jest ich kilka, więc ciągle się coś dzieje i nie trzeba skupiać się tylko na oglądaniu jednej rzeczy w kółko. A ta złoty znicz to nie jedyne, co jest ważne, ale fakt, złapanie go daje najwięcej punktów. No i najważniejsze, że gra jest na miotłach. - Oho, rzadko ostatnio mówił aż tyle na raz. - Ale w sumie i tak bardziej interesuję się muzyką niż sportem.
  8. - Miło słyszeć, że nie nazywam się jak z zeszłej epoki. - I jakoś ucieszyło go to, że jednak dziewczyna z nim rozmawia, a nie ignoruje, jak to się często zdarza, gdy próbuje się nawiązać nowe znajomości. - Quidditch to jedyny sport, który w ogóle mnie interesuje. To chyba po rodzicielce, bo wiem, że grała kiedyś w drużynie - stwierdził z uśmiechem. - Też bym chciał, ale pewnie są tu lepsi niż ja. - Westchnął
  9. - Alderamin - przedstawił się kiwając lekko głową. - Tak wiem, moje imię jest dziwne, ale moja matka ponazywała nas wszystkich od gwiazd, taki wymysł. - Przewrócił oczami, ale się zaśmiał. Zastanowił się przez chwilę. - Ja wolę otwarte przestrzenie, zdecydowanie bardziej niż te zatłoczone. - Wzruszył ramionami. - Ale wiadomo, każdy woli co innego.
  10. Jemu w sumie niespecjalnie przeszkadzała droga w milczeniu. Ale zwrócił uwagę, że dziewczyna wyglądała na hmm... lekko przerażoną zbliżającą się lekcją. - Latałaś wcześniej na miotle? - zapytał. - Jeśli nie, to na prawdę nie ma się czego bać. Pewnie dużo osób nie miało z tym styczności do tej pory. - Uśmiechnął się lekko.
  11. Czarnowłosy uznał, że chyba jednak daruje sobie przyjacielskie pogawędki i zje coś. Padło na dwie grzanki z dżemem dyniowym. Szybko się z nimi uporał. W sumie to nie chciał spóźnić się na lekcję latania. Szybko wyszedł na zewnątrz, a po drodze ujrzał znajomą z wczoraj białowłosą. Krukonkę. - Cześć - przywitał się.
  12. Alderamin szedł obok nich, niespecjalnie wtrącając się do rozmowy, no ale, może jednak lepiej nie wychodzić na jakiegoś buca? - Ćwiczyłem w domu. Chciałbym w przyszłym roku być szukającym - odpowiedział na pytanie odnośnie latania.
  13. Chłopak należał do takich, co to nigdy się nigdzie nie spieszą, więc spokojnie wyszedł z sali jak w przejściu się już trochę poluzowało. Zerknął na plan. Latanie razem ze ślizgonami. O, zobaczy czy są tak bardzo niesympatyczni, jak zdążył gdzieś usłyszeć w pokoju wspólnym. Akurat tej lekcji specjalnie się nie obawiał. Miał okazję bawić się na dziecięcej miotełce, gdy był mały, a jak już podrósł to stale ćwiczył. Właściwie quidditch był jedynym sportem, który go naprawdę interesował. No ale po drodze trzeba było jeszcze zahaczyć o wielką salę, na śniadanie.
  14. Chłopak też pogrywał sobie na czymś. Konkretniej rzecz ujmując, na gitarze. Ale raczej nie należał do takich, co by się tym na każdym kroku chwalili, a no i właśnie, uznał, że skoro pani profesor zabroniła rozmawiać, na sam początek lepiej uniknąć załażenia jej za skórę. Ot takie tam, lepiej zrobić lepsze pierwsze wrażenie.
  15. Młody Black nie miał za bardzo okazji w domu wiele ćwiczyć. Znaczy cośtam czytał w książkach i tak dalej, ale więcej znał teorii niż praktyki. Przynajmniej na razie. Ucieszył się, że Gryffindor dostał pięć punktów. O ile dobrze kojarzył, to w każdym roku domy rywalizowały ze sobą o to kto będzie ich miał najwięcej.
  16. Czarnowłosy przez chwilę przyglądał się zapałce. Jak on niby ma z tego zrobić igłę? No ale, skoro reszcie się udaje... Wyciągnął różdżkę. 11 i 3/4 cala, wiśnia, włos z ogona jednorożca. Po dwóch próbach i przed nim leżała igła.
  17. - Ja musiałem zapytać o drogę jakiegoś starszaka, bo też w życiu sam bym tutaj nie trafił. Pewnie po kilku latach tutaj nadal będę się gubić w tym wszystkim. - Przeciągnął się i spojrzał na nauczycielkę. Cóż, pierwsze wrażenie, że kobieta wyglądała raczej na surową. - Ciekawe jak to będzie na lekcjach.
  18. - O, cześć - przywitał ją zaskoczony. - Jestem tak zaspany, że nawet nie zwróciłem uwagi w pierwszej chwili, że to ty. - Uśmiechnął się lekko. - A jak tam? (A w ogóle... Wszyscy Gryfoni mają imiona na literę "A", interesujące XD)
  19. Chłopak usiadł gdzieś z brzegu ławki, nie specjalnie przejmując się tym, koło kogo. W sumie wciąż był trochę zaspany, więc nic dziwnego, że nie zwracał na to uwagi. Zebrał w kitkę swoje czarne włosy, czekając aż pani profesor zacznie.
  20. Alderaminowi przysnęło się nieco za długo, o czym zdążył zorientować się, gdy w dormitorium tłukł się jakiś jeszcze nieznany mu dzieciak. Nie było co marnować czasu na głupoty, ubrał się więc szybko i opuścił pędem pokój wspólny Gryfonów. Dopiero wtedy zerknął na plan lekcji. Transmutacja z opiekunem domu. Tylko jak on ma tam niby trafić? Po drodze jakiś uprzejmy czwartoklasista wyjaśnił mu którędy tam dotrzeć najlepiej, więc udał się tam czym prędzej.
  21. (Mi tam pasuje następny dzień, ale jak chcecie. Znaczy jeszcze trochę sobie pobędę XD Ale w sumie wiadomo, że nie zawsze wszyscy będą, więc tego.)
  22. Alderamin poszedł do dormitorium chłopców. Widział jeszcze Austriaka, no ale niedziwne, w końcu są z tego samego rocznika i w jednym domu. Rozłożył sobie najpotrzebniejsze rzeczy na szafce przy łóżku. Ogarnął podstawowe czynności jak udanie się do toalety, przebranie w piżamę i dopiero zalęgł na łóżku. Swoją drogą... Bardzo wygodnym. Jednak mimo zmęczenia przypomniał sobie, że nie może ot tak iść spać. Wygrzebał z kufra plakaty zespołów i reprodukcję jakiegoś obrazu (jak głosił podpis pod spodem, była to "Huśtawka" Fragonarda) po czym poprzyklejał je wokół swojego łóżka. - No idealnie - stwierdził sam do siebie. - Dobranoc - rzucił do reszty i zasunął kotary, z zamiarem odpłynięcia w krainę marzeń sennych. (Ja właściwie mam luźny tydzień, bo kończę szkołę także tego~)
  23. Kiedy tylko dotarli do wieży Gryffindoru, chłopak dostrzegł pod swoimi nogami dobrze znanego mu szarego i puchatego kota. Ot skubany, skąd on wiedział gdzie ma iść? No nic, zagadka... Jak zdążył się właśnie dowiedzieć od prefekta wejścia strzegł ruchomy portret nijakiej Grubej Damy. Odnotował w pamięci nowe hasło.
  24. Przeciągnął się na swoim miejscu. W sumie to chciałby dziś pozwiedzać jeszcze zamek, zobaczyć jak najciekawsze miejsca ale... czuł się nieźle zmęczony. Czekał aż uczta dobiegnie końca i ktoś ich zaprowadzi do pokoju wspólnego domu.
×
×
  • Utwórz nowe...