Skocz do zawartości

Koschei O'Clock

Brony
  • Zawartość

    80
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Koschei O'Clock

  1. Nie przeszkadzaj sobie i śnij dalej Mam nowe świece zapachowe.
  2. Chyba 56 SŁÓW w języku obcym Za to ja niedawno nauczyłam się latać.
  3. Szkolnym? Przecież wylali cię ze szkoły równy miesiąc temu Za to ja dostałam tableta. A nawet trzy
  4. Chyba za pomocą zamrażarki Za to ja już trzeci rok uczę się w Hogwarcie.
  5. Fakt, że je własnoręcznie wykonałeś z tekturki i okleiłeś złotkiem z opakowania czekolady, pomińmy A ja mam na własność calutką bibliotekę, większą z dziesięć razy niż domy was wszystkich razem wzięte. I jest w niej basen. I jacuzzi.
  6. A oto, moi drodzy, przykład na to, jak bardzo kolorowy wydaje się świat po pewnych... "cukiereczkach"... Ja za to niedawno kupiłam sobie dworek w stylu wiktoriańskim i mam własną prywatną armię.
  7. Poczuła, że spada. A zaraz później jej ciało przeszył na wskroś okropny ból. Złamanie, pomyślała. Połamałam nogi... Na jej twarzy pojawił się bolesny grymas. Niedobrze. Przez ten uraz była teraz uwięziona na dole. Potrzebowała energii, i to bardzo. Nadal szalejący na górze areny pożar kosztował ją sporą ilość many, przez co nie mogła zrobić nic z uszkodzeniami swego ciała. Zupełnie nic. Nagle poczuła na skórze dotyk czegoś oślizgłego. Przez ból, który na moment odebrał jej jasność myślenia, nie mogła przez chwilę pojąć, z czym ma do czynienia. Tymczasem owa śliska, wilgotna rzecz powoli oplatała obolałe nogi czarodziejki. Po niej kolejna. I następna. Wszystkie stopniowo zacieśniały swoje sploty, sunąc ku gardle Koschei... Nagle nasza czarodziejka doznała olśnienia. To były korzenie. Żywy organizm. A co cennego posiada każdy żywy organizm...? Energię. Czystą, jakże w tej chwili potrzebną energię. Koschei uśmiechnęła się mimo bólu i zamknęła oczy, skupiając się na aurze życiowej pnączy. Tym razem musiała pobrać moc bezpośrednio z organizmu, bez pośrednictwa magicznych róż. Kontakt fizyczny z celem na szczęście upraszczał znacznie cały proces. Po kilku sekundach korzenie raptownie się zatrzymały, po czym każdy z nich, po kolei, rozbłyskał złotym światłem, po czym natychmiast rozpadał się w proch. Gdy wszystkie macki spotkał już ten sam los, rudowłosa uśmiechnęła się z ulgą. Natychmiast uleczyła obydwie kończyny, a i tak czuła się wręcz przepełniona energią. Bez wątpienia zapasy te przydadzą się później... Wtem przypomniała sobie o nadal trzymanej przez nią róży. Po chwili namysłu otoczyła kwiat czarem, który nie pozwalał go dotknąć ani zakląć nikomu ani niczemu poza nią i przymocowała zabezpieczony w ten sposób kwiatek do cylindra. Przelała także w niego pewną część zdobytej przez siebie energii - w razie czego roślinka mogła jej posłużyć jako awaryjne źródło many. Koschei pstryknęła palcami, po czym roztoczyła wokół siebie bańkę z pola siłowego. Razem z kulą uniosła się w górę i już po chwili unosiła się nad areną. Płomienie nie mogły przeniknąć przez barierę, więc nie groziło jej nagle spopielenie. Skupiła się i wygasiła część areny i odgrodziła ją barierą od ognia. Następnie przeczesała myślami teren przy dole, w którym sama się przed chwilą znajdowała, w poszukiwaniu umysłu Cameda. Po kilku sekundach znalazła go. Uśmiechnęła się i klasnęła w dłonie. Przed rudowłosą zmaterializowały się lewitujące, magiczne, ognioodporne pociski. Jednym pchnięciem dłoni posłała je w kierunku oponenta. Na arenie rozległ się donośny werbalny, jak i telepatyczny krzyk: - NIE CHOWAJ SIĘ, KOCHANIUTKI!
  8. - O Stwórco... Koschei w ostatniej chwili rzuciła zaklęcie pola siłowego, które osłoniło ją przed wszelkiej maści odpadkami. Skulona pod energetyczną barierą, próbowała zebrać myśli i skupić się na wybraniu stosownej odpowiedzi na atak oponenta... Przez głowę przelatywało jej wiele różnych możliwości, jednak żadna nie wydała się jej odpowiednia. Kolejne sekundy podtrzymywania pola tylko niepotrzebnie marnowały jej energię. Po chwili uśmiechnęła się i niemal niesłyszalnie wyartykułowała tylko jej znaną formułkę. Teren w promieniu pięciu metrów od kopuły pokrył się żywym ogniem, spopielając tym samym wszystkie znajdujące się w tym obrębie śmieci. Ostra woń płonącego, topiącego się plastiku podrażniła nozdrza czarodziejki. Okropność, pomyślała. Tymczasem płomienie w mgnieniu oka rozprzestrzeniały się po całej arenie, strzelając po nawet dwadzieścia metrów w górę... Istne morze ognia. I to nie byle jakiego ognia... W tych warunkach Koschei, nawet gdyby chciała, nie mogła się skontaktować z Camedem. Nie werbalnie. Wysłała wobec tego prostą wiadomość telepatyczną. Powinien ją usłyszeć... Chyba. Nie była pewna, czy jej przeciwnik nie będzie na tyle skupiony na pojedynku, że przeoczy jej przekaz. Jednak mimo wszystko - postanowiła spróbować. A więc widzisz... Chyba już domyśliłeś się, że to nie jest zwykły ogień, prawda? To demoniczny ogień z płomiennych źródeł Shrkang no Harr... Mam nadzieję, iż słyszałeś już tę nazwę... Spali wszystko, a przy użyciu odpowiednich zaklęć - można go wykorzystać jako potężną broń... Po tych słowach rudowłosa nieco poszerzyła zasięg swego pola siłowego na tyle, by móc stanąć w jego obrębie wysportowana i zrobić kilka kroków w prawo i w lewo. Następnie wypowiedziała kolejne zaklęcie i wykonała kilka płynnych, tanecznych ruchów. W tym samym momencie część płomieni skupiła się w jednym miejscu i uformowała się w kształt węża. Koschei spojrzała z zadowoleniem na efekt swych działań. Kosztowało ją to trochę energii, to fakt, ale zawsze miała jej trochę w zapasie, czyż nie...? Z uśmiechem na ustach skupiła się z całej siły na Camedzie, po czym wypowiedziała dwa słowa: - Bierz go. Płomienny wąż zareagował natychmiast - z groźnym sykiem ruszył w kierunku wyznaczonego mu przez Koschei celu i otoczył go pierścieniem demonicznego ognia. Mag nie miał żadnej drogi ucieczki, został bowiem całkowicie odcięty od reszty areny. Gad łypnął na niego złowrogo, po czym rzucił się w jego kierunku... - Ratuj się, jeśli potrafisz - zachichotała znajdująca się po drugiej stronie areny czarodziejka.
  9. Jeszcze nie ma obsady. Na razie mamy chętną na głos Octavii, ale (niestety) nic poza tym. EDIT: Dobrze by było, jednak nie jest to wymagane.
  10. Rudowłosa zatoczyła się do tyłu, uderzona siłą zaklęcia. Nie miała bladego pojęcia, co właśnie się stało. Na dodatek ta częściowa pustka w głowie... Z pewnym wysiłkiem zebrała myśli. Czuła, że ubyło jej nie tylko bystrości umysłu, ale także energii magicznej. Ugh... Okropne uczucie. Na dodatek była zbyt osłabiona, by móc odwrócić działanie czaru (jeśli w ogóle na tą chwilę było to możliwe). Co mogła zrobić w tej sytuacji?... Nagle coś ją olśniło. Być może nie miała many na tyle, by rzucać silne zaklęcia, jednak nie przeszkadzało to w używaniu silnych magicznych przedmiotów ... Koschei zdjęła ze swej głowy cylinder i sięgnęła do niego ręką. Po chwili szukania, wyjęła z niego... talię kart. Zwykłych, klasycznych kart. Na pozór zwykłych... W rzeczywistości rzucono na nie czar, dzięki którym nabrały one magicznych właściwości. Rzucanie zaklęć bez zużywania many - właśnie tego w tej chwili potrzebowała. Nadal czuła upiorne zawroty głowy, które straszliwie przeszkadzały jej w myśleniu. Zupełnie, jakby ktoś "ukradł" jej "pamięć RAM" mózgu. "Rzeczywiście niezły z niego informatyk" pomyślała. Przejrzała szybko karty, starając na nich skupić z całych sił. Wiedziała, że to tu było... Tak! Z uśmiechem wyciągnęła z talii krwistoczerwoną kartę, z wizerunkiem odzianej na purpurowo damy. Karta Królowej Kier. Tego właśnie potrzebowała. Ostatkiem sił mentalnych skupiła się na swym przeciwniku oraz jego kopiach i... upuściła trzymany przedmiot na ziemię. Z początku nie działo się nic. Ot - najzwyklejsza na świecie karta leżała sobie na arenie. Jednak już po kilku sekundach coś zaczęło się dziać... Miejsce, w którym leżała rzecz, błysnęło czerwonym światłem, po czym z powierzchni karty zaczęły wyłaniać się... różane pnącza. Magiczne, kolczaste gałązki stopniowo grubiały i zmieniały się w prawdziwe gałęzie, z których wykwitały różane kwiaty. Pnącza wystrzeliły ku kopiom Cameda... Tak, ku kopiom. Ich celem nie było zranienie bądź zaatakowanie maga, lecz wyssanie energii magicznej jego klonów, tak potrzsbnej w chwili obecnej Koschei... Kolejne różane macki oplatały repliki jej rywala, odbierając im całą zużytą do ich stworzenia manę. Magiczna roślina odróżniała je od oryginału dzięki ich aurze, mniej wyraźnej od aury Cameda. Jedna z gałęzi uniosła czarodzieja do góry nogami za nogę, by uniemożliwić mu zakłócenie procesu. Po minucie wszystkie repliki zniknęły. Zadowolona dziewczyna dzięki przesłanej jej energii poczuła się znacznie lepiej. Z uśmiechem pstryknęła palcami - tuż obok niej pojawiła się filiżanka ciepłej herbaty. Sięgnęła po nią i patrząc na dyndającego w objęciach roślinnej macki rywala, zachichotała. - Jak ci się podoba tam na górze? - krzyknęła. - Musisz mieć stamtąd wspaniały widok na arenę, czyż nie? Może ciut odwrócony, ale nadal wspaniały! Znów zachichotała i po wylewitowaniu filiżanki obok, klasnęła w dłonie. Macki jeszcze ciaśniej oplotły Cameda, wbijając przy okazji ostre kolce w jego ciało. Koschei znów przylewitowała do siebie filiżankę i po upiciu kolejnego łyku napoju, wypowiedziała sakramentalną formułkę: - Twój ruch. ((edytowałam, ponieważ przez jakiś błąd pojawił się doublepost))
  11. Ja także się zgłaszam - myślę, że będzie to ciekawe doświadczenie. No i poza tym - chciałabym się sprawdzić. Ja także się zgłaszam - myślę, że będzie to ciekawe doświadczenie. No i poza tym - chciałabym się sprawdzić.
  12. Jestem zdecydowanie na tak! Jednak jak wyglądałoby całe zgłaszanie się? Czy trzeba by było w poście zgłoszeniowym podać próbkę swojej pisaniny?
  13. Rudowłosa wysłuchała swego oponenta z uśmiechem na twarzy. Wyhaftowane na wysokim kapeluszu w biało-czarną szachownicę i utrzymanej w tym samym motywie sukience symbole magiczne błyszczały w świetle księżyca, rozsiewając wokół świetlne refleksy. Znajdujący się na jej piersiach zegarek tykał cicho, jednak wskazywał porę zupełnie inną od rzeczywistości. Nikt jednak nie zwracał na to uwagi, gdyż wszyscy koncentrowali się na samych magach, nie zaś na elementach ich strojów. Gdy Camed wyciągnął ku niej dłoń z kablem USB, czarodziejka obrzuciła przedmiot ciut nieufnym wzrokiem, jednak po chwili uspokoiła się i przyjęła podarek. Nie wyczuła żadnej aury typowej dla zaklęć, jedynie drobny czar tarczy ochronnej. - Dziękuję - odparła melodyjnym głosem, po czym zdjęła cylinder i spokojnie wrzuciła do niego złącze. - Drobne zaklęcie przestrzenne - rzekła do swego oponenta, zakładając kapelusz z powrotem na głowę. - No ale cóż, zaczynajmy. Publika się niecierpliwi - dodała, wskazując na widownię ręką odzianą w czarną, skórzaną rękawiczkę. - Pozwolisz, że zacznę. Cofnęła się kilka kroków w tył, po czym w powietrzu nakreśliła dłońmi magiczny znak. Co ciekawe, jej palce zostawiały po sobie błyszczący ślad złożony z magicznej energii. Po ukończeniu tej czynności, czarodziejka przeniosła ciężar ciała na jedną nogę, po czym z całej siły uderzyła w znak otwartymi dłońmi. Efekt był piorunujący. Uderzony twór z ogromną szybkością poszybował w kierunku Cameda, po czym uderzył go z całej siły przy akompaniamencie głuchego "bum" i snopu złotego światła. Siła uderzeniowa odrzuciła oponenta kilka metrów do tyłu, spychając go w kierunku wrót, z których przybył. Długowłosa uśmiechnęła się szeroko. Spokojnie poprawiła rondo kapelusza, czekając na odpowiedź Cameda...
  14. Koschei O'Clock

    Higurashi no Naku Koro ni

    Zabrałam się dopiero za oglądanie tego anime (zaczęłam od I-szego sezonu, jakby co) i muszę, przyznać, że robi na mnie wielkie wrażenie. Od dłuższego czasu nie widziałam animca, który wciągnąłby mnie od pierwszych odcinków. A właśnie to zrobiło Higurashi. I tutaj prośba do niektórych - umieszczajcie materiały zdradzające fabułę w spoilerach. Nie psujcie zabawy. I pytanie: czy ktoś będzie tłumaczył sezon, który teraz wyjdzie?
  15. Koschei O'Clock

    Nowa ;D

    Witaj na forum! Widzę, że przybywa w naszym polskim fandomie pegasis (na dodatek w moim wieku). I bardzo dobrze! Interesujesz się kulturą japońską, rysujesz, piszesz opowiadania? Widzę, że mamy ze sobą sporo wspólnego. ^^ I także zapytam: czy czytasz mangi i oglądasz anime? Anyway: łap Toma , muffinka i baw się dobrze.
  16. Koschei O'Clock

    Przełam swój strach

    Ja natomiast mam eisoptrofobię. Ale cóż to takiego, ta eisoptrofobia? Otóż jest to... lęk przed lustrami. Nie żartuję. Na szczęście, wraz z biegiem czasu ten lęk stopniowo maleje, ale jeszcze niedawno był prawdziwym koszmarem. Czym się ta fobia objawia? Boję się przebywać przed lustrem sama lub w ciemnościach. Obawiam się, że zobaczę w nim coś, czego nie powinnam i nie chcę zobaczyć... Wiem, to absurdalne, ale naprawdę się boję. Jak już wcześniej wspomniałam, to stopniowo ustępuje, ale nadal jest męczące... Przykładowo - jestem sama w nocy w domu i boję się wyjść z pokoju. Dlaczego? Na wprost od drzwi wisi lustro...
  17. Fanfika przeczytałam już kilka dni temu, ale zapomniałam wyrazić o nim swej opinii. A więc muszę przyznać... że od dawna nie uśmiałam się tak, jak przy lekturze tego opowiadanka. Przy fragmencie z Applejack aż popłakałam się ze śmiechu! Brawa dla autora za dostarczenie mi rozrywki i dla tłumacza, dzięki któremu mogłam przeczytać ten fanfik w rodzimym języku! (nie żebym coś miała do angielskiego )
  18. Koschei O'Clock

    Zapytaj Dostojewskiego

    A więc, imć Dostojewski... Załóżmy, że idziesz sobotę nad strumykiem, a tu nagle spotykasz złotą rybkę/dżina/innego pokémona, który oferuje ci spełnienie trzech twoich życzeń... Nawet tych najbardziej absurdalnych i teoretycznie niemożliwych. I tu rodzi się pytanie: jakież to życzenia padłyby z twej strony, imć Dostojewski?
  19. Koschei O'Clock

    Doctor Who Quiz

    Poprawną odpowiedz podał... sosna! Three points for you. Pytanie za dwa punkty: Kim jest Valeyard?
  20. Koschei O'Clock

    Doctor Who Quiz

    Wydłużyłam czas ponad dwukrotnie i, niestety, żadnego odzewu. Przykro mi, Imko - zadaję nowe pytanie (za trzy punkty): Czym był głos bębnów w głowie Mistrza?
  21. 1. Tak. Jeśli okazałoby się, że pasujesz do innej roli/ról niż te, do których się zgłosiłaś, mogę zasugerować zmianę postaci. 2. Nie musisz mówić w ten sposób całego tekstu. 3. Raczej tak.
  22. Oficjalna wersja gry wyjdzie z zupełnie innymi postaciami, zaprojektowanymi przez panią Faust. Natomiast nieoficjalna wersja... Zaczęła żyć własnym życiem. Obecnie jej dokończeniem zajmują się nią m. in. ludzie z 4chana - dzięki nim grywalna stała się RD. Teraz podobno zamierzająa zabrać się za Fluttershy i... Derpy. A tak nawiasem mówiąc: nie ten dział. Tu dzielimy się swoimi pracami, a nie pytamy o gry. Nie żebym coś do ciebie miała, ale Inkwizycja zapewne się przyczepi.
  23. Koschei O'Clock

    Zapytaj Glossy Amber

    Ja, Mistrzyni Złotej Łopaty tego działu oficjalnie odkopuję temat! A teraz pytania: 1. Czego nie lubisz najbardziej? 2. Co sądzisz o marabutach? ( ) 3. Psy czy koty? 4. Mleko czekoladowe czy coca-cola? 5. Lubisz chaos? 6. Czy znasz Surprise? 7. Lubisz lizaki? A jeśli, to jaki jest twój ulubiony smak? 8. Masz uczulenie? A jeśli tak, to na co? 9. Co sądzisz o heavy metalu? 10. Czy jesteś przesądna? Tyle ode mnie. Życzę miłego dnia.
  24. Koschei O'Clock

    Doctor Who Quiz

    Dodaję, że za to pytanie należne są cztery punkty. I druga wiadomość: jeśli do jutra nikt (oprócz Imki, która to pytanie wymyśliła) nie odpowie na pytanie, zostanie podane nowe, tym razem stworzone przeze mnie. Daję czas do jutra do dwudziestej. Nie zawiedźcie mnie.
×
×
  • Utwórz nowe...