Skocz do zawartości

Gandzia

Brony
  • Zawartość

    1929
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    13

Posty napisane przez Gandzia

  1. Gdy dojechałem pod barierę, limuzyna się zatrzymała. Wysiadłem z samochodu i podszedłem do lśniącej ściany, ostatniej przeszkody na drodze do Equestrii. Powoli dotknąłem ją.

    - Hm, ciekawe, czy uda mi się... - Nacisnąłem nieco mocniej, wyobrażając sobie, że przechodzę na drugą stronę.

  2. Z powrotem w biurze... Ciepła herbata, wygodny fotel i odpowiednia temperatura, jakże różna od panujących na zewnątrz mrozów. Od razu wziąłem się za czytanie raportów. Wynikało z nich, że wprawdzie RFL udało się zająć Łódź i Śląsk, ale nie potrafiły go utrzymać. FOL prowadziło walki partyzanckie, na ograniczoną wprawdzie skalę - w końcu mamy zimę - ale jednak skuteczne. "Zreformowany" RFL powinien mieć teraz trudności z zaopatrzeniem.

    Wziąłem następny raport. Tym razem był to meldunek wywiadu, do którego dołączono zdjęcie stojących w portach Niemiec okrętów RFL. Wśród nich rozpoznałem kilka jednostek rosyjskich. Dziwne, moje kontakty w Rosji nic na ten temat nie wiedziały...

    Wybrałem numer telefonu do pewnego jegomościa. Po chwili odebrał.

    - Biereżakow, słucham.

    - Witajcie, generale - przywitałem się. - Z tej strony Pietrowski. Czy wiadomo wam coś o rosyjskim wsparciu dla organizacji RFL?

    - Ach, to... - Generał zamilkł na chwilę. - Widzicie, mamy z tym pewien problem. Oficjalnie Federacja zachowuje w tym konflikcie neutralność, jednak pewna grupa krótkowzrocznych głupców zdecydowała się na współpracę z IV Rzeszą, jakby zapominając, co Giermańce zrobiły naszej matuszce Rasji w XX wieku. Traf chciał, że są to wysoko postawieni oficjele z Obwodu Kaliningradzkiego...

    - I oni wszyscy wysyłają wsparcie Thalbergowi - bardziej stwierdziłem, niż spytałem.

    - Tak, podobno chcą ogłosić secesję od Rosji. Bez obaw jednak, nasi chłopcy już coś z tym robią.

    - Doskonale.

    Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, po czym rozłączyłem się. To tyle, jeśli chodzi o współpracę RFL z Rosją.

    Wróciłem myślami do przemowy Celestii, nim wyrzuciła mnie z Equestrii. Jej słowa to ostateczny, koronny dowód na to, że bariera to jej sprawka. A skoro można ją kontrolować zaklęciem, to pewnie istnieje też sposób na jej zniszczenie. Pozostaje tylko kwestia promieniowania... Najlepiej zrobię, jeśli przeprowadzę badania u źródła. Podniosłem słuchawkę i wybrałem numer do jednego z moich podwładnych.

    - Zdzisław, przygotuj moją limuzynę. Muszę się gdzieś udać.

  3. - No pięknie. - Otworzyłem oczy i zorientowałem się, że jestem po drugiej stronie bariery. Obok, na ziemi, stał mój śmigłowiec. Bariera oddzielała mnie od Equestrii, ale okolica była inna, niż poprzednia granica bariery - znaczyło to, że kolejne partie Ziemi znalazły się pod panowaniem Celestii.

    - Czterdzieści procent, co? - Dotknąłem taflę bariery. Pulsowała dziwną, magiczną energią. - To oznacza konieczność przesiedlenia ponad miliarda ludzi. Ciekawe, czy pomyślała o tych nieszczęśnikach... Ale ja i tak znajdę sposób.

    Odwróciłem się i ruszyłem w stronę śmigłowca.

  4. Domek był zawalony wszelkiej maści rupieciami. Zatrzymałem się na chwilę, gdy rozpoznałem niektóre z nich. Rower jeszcze zrozumiem, ale rękawiczka? W domu kucyka? Zapamiętałem, by sprawdzić to miejsce, gdy tylko zakończy się ta cała afera - kucyk z zamiłowaniem do ludzi powinien być przydatny. Znalazłem też całkiem ciekawy list, który schowałem do kieszeni - nigdy nie wiadomo, do czego się może przydać...

    Właśnie, Discord! Może on zna rozwiązanie tej zagadki! Wezwałem pilota, by podwiózł mnie pod barierę Canterlot - może uda mi się przez nią przejść?

    [Canterlot, granice bariery]

  5. (Ja nie mogę, chwilę mnie nie ma i już ponad 100 powiadomień. Streści ktoś?)

    Wysiadłem ze śmigłowca i wszedłem do pałacu Chrysalis. Zobaczyłem królową Changelingów.

    - Kolejni wędrowcy? - zdziwiła się.

    - Tak, tak. Mam parę pytań. Ponoć Celestia miała tu przybyć. Wiesz coś o tym?

  6. Tak, to już była jakaś poszlaka. Przypomniałem sobie, co wiedziałem o changelingach. Tak, to może być to...

    Wezwałem śmigłowiec. Czekając na jego przybycie, przeszukałem bibliotekę w poszukiwaniu jakiejś mapy. Jeśli ją znalazłem, to zapamiętałem, gdzie leży Changea. Następnie wsiadłem do pojazdu.

    - Kurs na Changeę.

    [Changea, siedziba Chrysalis]

  7. - Bingo.

    Ruszyłem w stronę domu Pani Burmistrz. Nie zaszedłem daleko, gdy coś zaczęło się dziać ze słońcem i księżycem.

    - Co do... - powiedziałem, widząc tę anomalię. Wygląda na to, że księżniczki są naprawdę słabe... o ile jeszcze żyją albo nie dostały się do niewoli.

    [Dom Pani Burmistrz, Ponyville]

  8. Kolejny podejrzany list. Hm... Ciekawe, gdzie ta Ivory mieszka. Może tam będzie więcej listów? I ta kronika. Dlaczego jest pusta?

    Poszukiwania zacząłem od znalezienia adresu domu kucyka imieniem Ivory. Na poczcie powinni mieć jakiś spis adresów.

    Usłyszałem, jak ktoś wchodzi do ratusza. Niewiele myśląc, otworzyłem okno i wyskoczyłem na zewnątrz, po czym pobiegłem na pocztę.

    [Poczta, Ponyville]

  9. - Pomyślmy... Książka o Discordzie... Kto ją czytał i po co? - Sprawdziłem, na jakiej stronie była otwarta. - Drugie pytanie - gdzie szukać dalej? Ratusz?

    Wyszedłem z biblioteki. W oddali dostrzegłem barierę otaczającą Canterlot.

    - Hm, wygląda więc na to, że teoria o księżniczkach podtrzymujących barierę jest prawdziwa. Księżniczki osłabły i musiałby ograniczyć się do osłaniania stolicy. A może powód jest inny? Zagrożenie z wnętrza Equestrii, z powodu którego musiały zmniejszyć barierę?

    Skierowałem się do ratusza. Po drodze minąłem jakiś ciekawie wyglądający budynek, prawdopodobnie cukiernię. Zajrzałem do środka.

    [sugarcube Corner]

    Po krótkim rozpoznaniu znalazłem pamiętnik. Moja teza o osłabionych księżniczkach potwierdziła się. Ruszyłem ku ratuszowi.

    [Ratusz, Ponyville]

  10. - PIĄTKA! CHODU! - krzyknąłem na widok potworów panoszących się po ruinach i wskoczyłem do śmigłowca. Maszyna w ostatniej chwili uniosła się w górę.

    - Zatem tezę o powrocie Nightmare Moon można tymczasowo porzucić - powiedziałem do siebie, obserwując, jak patykowilki podskakują, próbując doskoczyć do śmigłowca. - Dalszych wskazówek poszukamy tam, gdzie rozbić się musi każda tego typu historia. Kurs na Ponyville, wysadź mnie przed biblioteką. Wiesz, to taki budynek zbudowany w drzewie.

    [Biblioteka, Ponyville]

  11. Święto Harmonii... To było kilka dni temu? Na śmierć zapomniałem. Zainteresowała mnie ta informacja. A jeśli...

    Wyszedłem z ratusza, szukając środka transportu. Nie znalazłszy żadnego, wezwałem przez telefon śmigłowiec. Zjawił się chwilę później, razem z informacją o przemieszczeniu floty RFL w kierunku Equestrii.

    - Trzeba się spieszyć. Iskra-5, kurs na las Everfree. Po dotarciu na miejsce wyrzucisz mnie, gdzie ci powiem.

    [Zamek Królewskich Sióstr, las Everfree]

  12. Zgodnie z prośbą Celestii, stawiłem się o odpowiedniej porze w odpowiednim miejscu. Czekałem cierpliwie, ukrywając się w krzakach przy miejscu spotkania. W końcu stało się coś, czego się nie spodziewałem.

    Bariera zniknęła.

    - Wygląda na to, że przynajmniej jeden problem zniknął. Ale dlaczego? Zniknęła sama, czy też może ktoś ją wyłączył?

    Z daleka dostrzegłem zarysy jakiegoś miasta; z tego, co pamiętałem, powinien to być Manehattan. Tak, w tamtejszym ratuszu może znajdę jakąś wskazówkę.

    [Ratusz, Manehattan]

  13. (Nie żeby coś, ale przy -32 'C warstwa śniegu już powinna być dość duża. Plus poniżej -35'C to temperatura w zimie 1941...)

     

    Dzięki kamerom miejskiego monitoringu mogłem obserwować, jak oddziały RFL wjeżdżają do miasta. Żołnierze rozglądali się na wszystkie strony, wieże czołgów obracały się w poszukiwaniu wroga.

    Wroga, którego nigdzie nie było.

    No, prawie nigdzie. Na tyłach atakujących wojsk rozgorzała krótka strzelanina, po której FOL wycofał się, zostawiając za sobą poległych wrogów i płonące ciężarówki z zaopatrzeniem dla RFL.

    - Walka partyzancka kontra klasyczna 1:0 - skomentowałem.

  14. - Szefie?

    - Słucham. - Spojrzałem na mężczyznę, który wszedł do biura. Chociaż wytężał wzrok, nie mógł mnie dostrzec z powodu ciemności, która spowijała moją część sali.

    - Wygląda na to, że RFL rozpoczął ofensywę na Śląsk.

    - W zimie, przy trzaskających mrozach? Ofensywę? Oni chyba nie wiedzą, co znaczy subtelność. - Odwróciłem się tyłem do petenta i włączyłem duży ekran, który zwykle wisiał wyłączony na ścianie. Przełączyłem widok na obraz z satelity. - Trzydzieści do czterdziestu czołgów, kilka niewielkich pododdziałów piechoty i duży oddział przeciwlotniczy. Grunt to odpowiedni sprzęt do operacji przeciwpartyzanckich. Śląskie frakcje i organizacje semifolowskie powinny sobie poradzić z tą parodią.

    - Nie pomożemy im?

    - Nie jesteśmy celem ofensywy. Dowództwo RFL działa, jakby walczyło z wrogiem klasycznym. Zobaczymy, co się stanie, jak już na ten Śląsk dotrą. W śniegu... Zmieniając temat. Macie to, o co prosiłem? - Wyłączyłem ekran, a gdy wygasł, obróciłem fotel, by widzieć rozmówcę.

    - Oczywiście. Zapis monitoringu miejskiego. Wybrałem nakazany przez pana fragment i nagrałem na nośnik, który nawet kucyki zdołają odtworzyć.

    - Doskonale - odparłem. - Zostaw go i wyjdź.

    Gdy za podwładnym zamknęły się drzwi, odtworzyłem nagranie. Thalberg wkraczający do domu, z odbezpieczoną bronią. Widoczne przez okna ślady walki. Ucieczka kucyków. Ruszający w pościg Kristian, z zimną krwią mordujący niewinne kucyki. Tak, to będzie odpowiednie. Jeszcze tylko dołączyć raport policji i wszystko będzie gotowe.

    Prawie.

    Przygotowałem papier i długopis, po czym zacząłem pisać.

     

    Szanowna księżniczko Celestio

    Nie zna mnie Pani, jednak ja dobrze znam Panią. Moje imię powinno na razie pozostać w tajemnicy.

    Z zainteresowaniem obserwuję, iż zgodziła się Pani na współpracę z panem Kristianem Konigiem Jorg Thalbergiem, znanym dowódcą RFL. Jest to ciekawy rozwój wydarzeń, zwłaszcza biorąc pod uwagę reformy, które przeprowadził w swej organizacji, chciałbym jednak zauważyć, że na Pani miejscu nie ufałbym temu człowiekowi. Powód? Proszę go spytać o to nagranie, a raczej o wydarzenie, które zostało na nim uwiecznione.

    Proszę pamiętać, że wbrew temu, co pan Thalberg może twierdzić, nie jestem wrogiem kucyków. Mam ku temu pewne powody, których jednak nie mogę zdradzić.

    Z wyrazami szacunku

    M.

    "Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wieczne dobro czyni".

     

    Natychmiast po zaadresowaniu przesyłki - listu, nagrania i innych takich - położyłem ją na stojącym przy wejściu stoliku. Wróciłem na miejsce, zgasiłem światło w mojej części pomieszczenia i dopiero wtedy wezwałem podwładnego, by zaniósł ją do najbliższego biura adaptacyjnego.

  15. Przeglądałem właśnie dokumentację z ostatniej akcji, gdy ktoś zapukał do drzwi mojego biura. Umieszczonym w fotelu pilotem wygasiłem światła tak, by połowa pomieszczenia była niewidoczna dla wchodzących, po czym pozwoliłem petentowi wejść. Był to jeden z moich podwładnych.

    - Szefie, wygląda na to, że Niemiec zaczął czystki w FOL. Zmienił nazwę organizacji, teraz to RFL.

    - Rozumiem - odparłem. - To było do przewidzenia. Pewnie zostało paru malkontentów?

    - Więcej niż paru. Niektórym nie podoba się złagodzenie antykuczej polityki, innym naruszanie suwerenności państwa polskiego. Najpewniej na dniach nastąpi rozłam.

    - Doskonale. W takim razie powinniśmy poczekać na rozwój wypadków. Węszą wokół nas?

    - Tak, zdobyli pańskie imię i nazwisko, ale nic poza tym.

    Po krótkiej wymianie uprzejmości podwładny odwrócił się i ruszył do drzwi, nim jednak wyszedł, dodał:

    - Ich szefostwo kontaktuje się właśnie z Celestią.

  16. - Dobra, Iskra-3 - powiedziałem. - Macie jedną szansę, potem nadlecą wrogie myśliwce. Odpalcie rakiety i działka.

    - Poszły! - krzyknął pilot. Przez monitor obserwowałem, jak pociski lecą w stronę celu.

    - W razie niepowodzenia zniżyć lot, wysadzić desant i uciekać. Komandosi mają schwytać lub zlikwidować cel. Powodzenia.

×
×
  • Utwórz nowe...