Grim Cognizance przerzucał w rosnącej powoli irytacji papierzyska, badając je spojrzeniem. Czuł się bardzo niedouczony, bowiem nic z nich specjalnego nie potrafił wyrozumować, choć się starał. Czasem zdarzyło mu się pojąć jakiś drobny szczegół, co wcale nie przybliżyło go do znalezienia jakiegoś klucza zdolnego objawić mu znaczenie całości zgromadzonych tu zapisków. W pewnej chwili podniósł do oczu plik dokumentów pokrytych ładnym, wyraźnym, kaligraficznym pismem oraz rysunkami, chyba technicznymi. Chyba, bo podobne z lekka do planów narzędzi, co to czasem można w sklepie znaleźć. Zdumiał się wielce, dostrzegając, lub zdając się dostrzegać w pełni, przeznaczenie tego urządzenia. Wciągnął powietrze.
- Nielichy skarb tutaj mam, koledzy. - zwrócił się do Yellowa i Wiktora, który własnie wszedł do pokoju. Pokazał im spięte razem karty. - Chyba wiem, za co zgarnęli twojego wuja. W wojsku wynalazki robił, a jeden z rzeczonych wynalazków może być teraz niesamowicie potrzebny.
Zwinął plik w ciasny rulon, po czym ostrożnie, z pieczołowitością umieścił go za pazuchą, zabezpieczając tak, jak wcześniej klucze. Poklepał się po miejscu, w którym tkwiły plany, bo prawdopodobnie tym właśnie było znalezisko. Przepchnął się bez zbędnych uprzejmości przez pozostałych dwóch ogierów, udając się na przedpokój. To, co udało mu się odkryć uznał za na tyle ważne, by powoli zbierać się do powrotu. Nie warto kusić losu, jak sobie pomyślał. Mocniej naciągnął czapkę na głowę, a potem odwrócił raz jeszcze do towarzyszy.
- Uważam, że jeżeli Wiktor znalazł, co jego, moglibyśmy opuścić ten dom. - rzekł cicho.