Grim uciszył gestem Yellowa. Chciał dać mu tym do zrozumienia, że znalezisko jest zbyt cenne, by rozprawiać o nim w mieście okupowanym przez nieprzyjaciela, na dodatek w drzwiach domu, wewnątrz którego wymieniony nieprzyjaciel jakiś czas temu buszował. Ważność przejętych planów pobudziła w nim potrzebę zachowania jak najdalej idącej ostrożności, dlatego też nagle zaczął starać się poruszać możliwie cicho oraz dokładnie badać wzrokiem oraz słuchem całą okolicę. Spojrzał na podłogę, dostrzegając wyraźne ślady ich bytności tutaj. Wcześniej o tym nie pomyślał, ale teraz zdał sobie sprawę, że nawet dwulatek domyśli się, iż ktoś tutaj całkiem niedawno przebywał. Nie spanikował, na chłodno ocenił szanse na odnalezienie rebeliantów przez Podmieńce albo żołdaków Nightmare Moon. Doszedł do następującego wniosku. Ostrożność nie może budzić podejrzeń, należy zatem unikać patroli, trzymać się razem, ale jednocześnie sprawiać wrażenie trójki poszukujących karczmy turystów. Plan zdawał się dobry. Teraz wystarczyło modlić się o to, żeby w Canterlot nie wprowadzono godziny policyjnej...
Uważnie badając spojrzeniem drogę, którą przyszli, tkwił w cieniu domu. Ogier postanowił, że wyjdzie, kiedy upewni się o bezpieczeństwie otoczenia. Kopytem wezwał kompanów do zbliżenia się.