Teoria całkowicie innej rasy jest dla mnie logiczna.
Ale żeby nie było, może zrobimy tak:
Chrysalis wywodzi się z królewskiego rodu pegazorożców (czy jak to się tam zwie), dawno temu panującego w Kryształowym Imperium. Zakładamy, że poprzedni władca został obalony przez Sombrę i/lub zabity w walce z nim. A czemu by nie, z tej linii pochodzi też Cadence. Otóż Królowa była niegdyś żoną zgładzonego przywódcy, wziętą do niewoli przez uzurpatora. Poddana okrutnym czarnomagicznym eksperymentom, wielokrotnym próbom przesłuchania (info o kryształowym sercu) czy zwyczajnym torturom stała się pierwszym osobnikiem nowej rasy. Coś jak tolkienowscy orkowie, czyli elfy wypaczone przez Morgotha. Dajmy na to, Sombra chciał za jej pomocą wyhodować sobie posłuszną armię. Pojawia się tu problem, bo Chrysalis nie chce współpracować. Z dobrodusznego kucyka stała się żądnym zemsty potworem, którego wyniszczona jaźń dążyła do stłumienia żalu po utraconym życiu. Ów żal przekuła więc w nienawiść, co dawało jej nowe, potężne umiejętności. Wciąż jednak Sombra był tym lepszym, on przecież dużo dłużej zajmował się mrocznymi sztukami. Uciekła więc, porywając przy okazji randomowych obywateli Imperium, by z nich stworzyć robotników mających dopomóc jej w realizacji planów. Luna z Celestią ją jednak ubiegły, wysyłając Sombrę w lód. Królowa Podmieńców ukryła się potem na długie lata, nie dając znaku życia, powoli rozwijając swoje państwo i nową rasę. Eksperymentowała na własną rękę, bo mimo zmiany wyglądu oraz mocy na inteligencji nie straciła. Wynikiem tych działań były istoty myślące, lecz mające zakodowany w genach rozkaz posłuszeństwa w razie potrzeby. Ponadto biedaki też zostały oderwane od dawnego życia, co stanowiło pożywkę dla ich mocy przez pierwsze lata. Przemienieni zachowali zdolność do rozrodu (choć inaczej, niż robią to zwykłe kuce. Wiecie, spaczenie i te sprawy) co dało im możność przetrwania w brutalnym świecie. Ewolucja Podmieńców trwała, przyspieszona magią Chrysalis oraz tą naturalnie działającą. Z czasem istoty te przestały czerpać siły z nienawiści, bo w Equestrii to towar deficytowy. Przerzuciły się na miłość, uczucie równie wiele dające, a łatwiej dostępne. Powstały dwie możliwości wzrostu populacji. Zwykłe rozmnażanie się i przemiana. Teraz przemiana: jest to po prostu oczyszczenie kucyka z miłości, a w ramach efektów ubocznych także innych uczuć. Służy do tego, jak wiadomo kokon, który za pomocą śluzowatych wypustek wysysa co trzeba w postaci płynnej dzięki magii.
No, chyba tyle. Może jeszcze coś wymyślę.