Kiwnąłem głową z pełnym zrozumieniem. Problemy Iwana rzucają się czasem w oczy, a raczej w nozdrza. Poza tym, w końcu to dobry znajomy, a ja i tak używam mydła raczej oszczędnie. Nie żeby to miało jakiekolwiek znaczenie, tym cholerstwem z ledwością dawało się wymyć choćby ręce. Pomyślałem przez chwilę o konsekwencjach swojej decyzji, po czym poklepałem kolegę po plecach.
- Nie ma problemu, zgłoś się po robocie. Tylko nie spodziewaj się cudów, sam nie mam za wiele. - powiedziałem przepraszająco, powoli kierując się ku wejściu do miejsca pracy.