Zaiste, Grim doszedł do podobnych wniosków co spoglądający na niego Yellow. Logicznym rozwiązaniem zdaje się więc zdać ekwipunek mogący zwrócić uwagę strażników. Tylko, że kucyk niełatwo obdarzał innych zaufaniem, a i skan wzbudził jego podświadomą dezaprobatę. Otrząsnął się po nim nieznacznie, jakby przeszedł przez przeciąg. Z myślą, że bezpieczeństwo jest najważniejsze, odłożył do skrzyni puklerz, a następnie począł zdejmować z siebie kolczugę.
- Panowie wybaczą, za chwilę doprowadzę się do porządku. - oznajmił z cicha. Nagle zastanowiło go, jak niecodziennie wygląda w tym pancerzu oraz to, iż czuje się w nim lepiej niż kiedykolwiek przypuszczał. Gdy tylko kolczuga znalazła się w skrzyni, dołączył do niej miecz, takiż sam los spotkał juki, położone z wyjątkową ostrożnością.
- W środku są leki i prowiant. Proszę o dobre zabezpieczenie skrzyni, jeśli łaska. I niech nikt tam nie zagląda - zrzędził, grzebiąc w wyposażeniu. - A, jeszcze jedno. Mogę wziąć pistolet, czy będzie zbyt widoczny?
O nóż nawet nie zapytał, ukrywając go w kurtce. Starał się umieścić broń tak, aby łatwo było po nią sięgnąć tak w razie czego. Z juk wyjął jeszcze trochę pożywienia oraz bukłak, z którego pociągnął kilka solidnych łyków i szybko, by nie zabierać za dużo czasu zapakował go z powrotem. Przeżuwając jedzenie, oczekiwał na odpowiedź wojaka.
(Tak przy okazji, wiesz Kapi, iż posiadam kompas i lunetę? Zupełnie zapomniałem...)