Grim nie był takim tępakiem, jakim mógł zdawać się w pierwszej chwili. Co ciekawsze, nieraz musiał walczyć z ogniem na swojej farmie, nauczył się więc go poskramiać. Błyskawicznie szurnął tylnymi kopytami, tworząc tym samym jakby wygaszoną ścieżkę, po której szybko przegalopował, w przelocie radząc innym uczynić to samo. Wciąż miał do dyspozycji naładowany pistolet i miecz. Przetoczył się zatem, by zmylić demoniczne stworzenie, po czym wycelował uważnie, na ile możliwości pozwalały i bez ceregieli strzelił Guardianowi w tułów. Nie by zabić, ale by obezwładnić. Bo widać, że drużyna nie może JEDNEJ CHWILI wytrzymać bez cholernych czarów. Miecz zakreślił świetlisty ślad w powietrzu.
- Ja ostrzegałem. Nikogo nie zabijesz i nic nie podpalisz. - oświadczył spokojnym, choć lekko zdyszanym głosem. Jeśli znowu miał robić za żywą tarczę, rozjemcę czy kata, to nie cofnie się. Za to może lepiej będzie, jeśli mniej odporni to zrobią. - Gospodarzu, zabierz rodzinę. Animal, weź Blue by osłonić farmera. Atlantisie, bądź łaskaw pomóc Yellowowi. A ty, Rebonie, pokaż na co stać twoje ostrze. Reszta też może się przydać.