Siedziałem przy ognisku, pilnując uważnie by zupa się nie przypaliła. Od czasu do czasu popatrywałem, co też porabia mój przyjaciel. Poza rozbijaniem namiotu oczywiście. Bardziej chodziło mi o to, jak się zachowuje w nowym otoczeniu. Bo mi podobało się tutaj. Piękny był ten las, niby taki sam, a jednak inny niż te pod Stalliongradem. Mimo czuwania nad posiłkiem zdolny byłem docenić otoczenie, w jakim się teraz znajdowałem. Poczułem się podniesiony na duchu.