-
Zawartość
2954 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
2
Wszystko napisane przez Elizabeth Eden
-
- Nie, ale chyba dziecko mnie kopnęło. Nie ważne, idę się położyć - wstała.
-
Eliza zmrużyła oczy, patrząc jak się wykrzywiasz, ale nic nie powiedziała. - Nie ufam szpitalom. Mam dwóch wykształconych medycznie w laboratorium. Jak urodzę to urodzę i tyle, poradzę sobie - powiedziała i spojrzała trochę krytycznie na swój brzuch.
-
Eliza podeszła do ciebie i usiadła. - Mam nadzieję, że mnie nie kłamiesz, bo się obrażę - powiedziała. - Ja się czułam trochę słabo, bo dzieci robią się coraz bardziej uciążliwe. Wzięłam sobie wolne. Ale tylko na dzisiaj - dodała jakby sama do siebie.
-
Elizabeth usłyszawszy trzaśnięcie drzwi zeszła na dół. Zobaczyła Thomasa w salonie i zmarszczyła brwi. - Co ci się stało?
-
Eliza westchnęła. Zeszła na dół do kuchni, zrobiła sobie kanapki i wróciła do łóżka. Nie miała dziś na nic siły.
-
Elizabeth dzisiaj zadzwoniła do Aurory, pytając, czy zostanie w laboratorium w dzień. Oczywiście się zgodziła i tak nie ma rodziny i mieszka sama. Eliza spędziła cały poranek w łóżku. Niestety na zwykłe ciążowe skurcze jeszcze lekarstwa nie wynaleźli.
-
Elizabeth wieczorem trochę już zmęczona odłożyła książkę i poszła się położyć. To robiło się coraz trudniejsze w ciąży, biorąc pod uwagę, że lubiła spać na brzuchu...
-
Elizabeth wróciła dziś trochę później niż zwykle. Rozłożyła się na kanapie z talerzem kanapek i książką.
-
Elizabeth po wypiciu kawy pojechała do laboratorium. Była już dość gruba, co wytknęła jej Klara, która w nagrodę poszła karmić wszystkie Obiekty sektoru C na poziomie A. Eliza za to dzisiaj wzięła się za spokojniejszą pracę.
-
Elizabeth po zakończeniu pracy wróciła do domu i od razu poszła spać. To był wyczerpujący dzień.
-
Elizabeth rano wypiła kawę, ignorując Thomasa i pojechała autobusem do laboratorium rozmyślając, tak jak dawniej, tylko o badaniach. Potem wzięła się do pracy.
-
Elizabeth zasnęła trochę zirytowana. Było jej gorąco, więc zrzuciła z siebie wcześniej kołdrę.
-
- No i dobra - Elizabeth gniewnie odstawiła kieliszek. - Możesz to wypić, ja idę się przebrać i położyć. - po przebraniu w koszulę nocną do kolan położyła się do łóżka.
-
- Przecież mówiłam ci, że ciąża to nie choroba - powiedziała.
-
- Nic się nie stało, po prostu była obrzydliwa - powiedziała Eliza. Na wzmiankę o alkoholu tylko uniosła brwi.
-
- Moja matka uważa, że w ciąży nie powinno się pić alkoholu. Jest w tym trochę racji, ale dzisiaj po prostu muszę się napić - wzruszyła ramionami. - Ale nie dużo, poza tym to słabe wino. U mnie? Nic ciekawego, dzisiaj prowadziłam dość niemiłą... operację - westchnęła.
-
- Zdarza. Wspaniale, że chociaż ty nie robisz mi z tego wyrzutów - powiedziała wracając, siadając na kanapie i podnosząc kieliszek.
-
Elizabeth z westchnięciem zamknęła książkę i odłożyła na półkę. Potem poszła do swojego gabinetu. W sumie rzadko piła alkohol, ale dzisiaj miała jakiś taki przygnębiający dzień. Wzięła z półki wino, nalała sobie kieliszek i poszła z nim do salonu, zanim jednak z powrotem usiadła, odstawiła napój na stół i poszła jeszcze do kuchni po coś do jedzenia.
-
Elizabeth po zakończeniu pracy wróciła autobusem do domu. Thomasa jeszcze nie było. Zrobiła sobie kawę i usiadła na sofie w salonie z dobrą książką.
-
Elizabeth rano wstała, przebrała się i wyszła, nawet nie budząc Thomasa. Autobusem dojechała do laboratorium. Klara pracowała już w sumie od piątej, a Aurora właśnie kończyła nocną zmianę.
-
Elizabeth jeszcze przytuliła się do Thomasa i mruknęła: - Dobranoc - zanim zasnęła.
-
Elizabeth wieczorem wzięła prysznic i przebrana położyła się spać. Znowu śmiesznie rozkopała kołdrę, ale cóż, bywa.
-
- Widać - powiedziała Elizabeth kończąc posiłek - To ja teraz idę do siebie, do gabinetu. Rób co chcesz - powiedziała, wstała, pocałowała cię w policzek i wyszła.
-
- Nie mam pojęcia - odpowiedziała. - Ale kiedyś na pewno, nie przejmuję się tym - dodała, a potem pochyliła głowę, jedząc - jesteś na prawdę wspaniałą gosposią, te naleśniki są pyszne.