Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Hoffner

  1. Och już odpisali. Pomyślałem widząc, kto dzwoni.

    -Odpisali szefie. Przyjadą.

    -Dobra teraz najważniejsze. Weźmiesz młodzików i ty, jako ich przywódca wybadasz sytuacje my w tym czasie będziemy na Kiełbasianej na rogu w razie, czego. Tak to jest cena za twoją bezmyślność ty do tego doprowadziłeś. W razie, czego wypijesz i ciebie wsadzą.

    -Ale szefie.

    -Pytałem czy ktoś jest karany. Siedziałeś cicho. Teraz płać.

    Wymieniliśmy parę zdań próbował się kłócić, ale przyjął do wiadomości wszystko, co miałem mu do powiedzenia.

    [jestem dostępny po 19]

  2. Ze snu wyrwał mnie dzwonek telefonu. Bardzo głośny dzwonek dla mej pulsującej głowy. Popatrzyłem na to, kto dzwoni. Dawid? Po co on dzwoni tak wcześnie. Zrezygnowany odebrałem przyciskając zieloną słuchawkę.

    -Namierzyli nas – powiedział szybko spakowany.

    -Że co? – myślałem, że się przesłyszałem. Robota była czysta.

    -Dostałem email. Wiedzą chyba, że myśmy spacyfikowali wrocławskie.

    -Jakim cudem?

    -Nie wiem skąd, ale mają mój email.

    -Masz czyste akta?

    -No… - urwał. Czyli miał coś na koncie

    -Czego chcą? – powiedziałem na wydechu gniewnie.

    -Spotkać się.

    -Wyznaczyli gdzie?

    -Nie. Chcą się z tobą porozmawiać. Nie jest napisane, o czym.

    -Odpisz. Zrobimy to na naszym terenie. Nie przez telefon i tą całą sieć. W razie, czego spacyfikujemy ich i będzie po sprawie. Pomyślmy lokal na rynku Pod strusiem? To ta Pizzeria pod ziemią gdzie Aga pracuje. Będzie można obstawić i  daleko od naszego osiedla. Ten piątek o 19 będzie sporo naszych. Odpisz im podając te dane. Ja dzwonie resztę i poinformuje o sytuacji. Trza uszykować broń krótką.

    -Już się robi.

    -Nie licz, że ominą cię konsekwencje. – I się rozłączyłem myśląc jak to się skończy.

    Wziąłem komórkę i wysłałem do wszystkich informacje o tym, co się stało. Nie zawiedli po chwili otrzymywałem kolejne odpowiedzi, że przybędą.

  3. Miarka się przebrała po tym jak POZ wykonał atak na metro w warszawie i sponifikował wszystkich, co tam byli. Rozpoczęliśmy atak w biały dzień niedługo po tych wiadomościach obciążających Equestrie zabijając wszystkich bez wyjątku w biurach Adaptacyjnych tak jak było zaplanowane.

    To byli zdrajcy nie godni nazwania ludźmi, jeśli chcieli wybrać los na kopytach. To był by dla nich błąd, od którego ich uratowaliśmy zapewniając spokój ich duszom. Było dużo osób przed miejscami ataku. Jedna krótka seria i się rozbiegli się w popłochu.

    Szturm zaczęliśmy atakując blokując wszystkie możliwe drogi ucieczki. Nawet pegazy nie mogły się wydostać.

    Podłogi w budynkach spłynęły krwią. Jej zapach, jej kolor były takie… nie wiem jak to wyrazić byłem dumny z tego, że wykonałem obowiązek względem ojczyzny i uwolniłem jej ziemie spod kopyt agresorów. Znów będziemy mogli żyć czysto nie oglądając ich przeklętych pysków. Nie słyszeć ich kłamstw, że chcą naszego dobra. Nie z nami te numery.

    Po robocie udaliśmy się do baru opijając wielkie zwycięstwo morzem zimnego piwa w wiadomościach było, że nie tylko my zrobiliśmy czystki w biurach, ale w całym kraju odbyły się podobne akcje.

    Nie spróbują szybko znowu a nawet, jeśli to będziemy gotowi, bo póki mogę zacisnąć pięść. Będę walczyłby utrzymać ten stan albo polegnę.

  4. Przygotowania trwały całą parą. Robiliśmy dokładny plan atak na ile się da, a to było trudne. Dzieliliśmy się na zespoły w czasie wolny strzelaliśmy do puszek by się nauczyć obsługi broni. Wszystko było prawie dopięte na ostatni guzik. Jutro miał się rozpocząć atak na trzy Biura Adaptacyjne znajdujące się i działające w Wrocławiu. Były to budynki po szpitalne, do których nie mieliśmy aktualnych planów. Tylko parę wspomnień narysowanych na kartkach, jeśli ktoś w nich był. Będziemy iść na ślepo. To tylko zwiększy ryzyko, ale nie zniechęcało nas od próby pokazania kto tu rządzi. Jeszcze raz przyglądałem się mapie, która była przede mną. W tle leciała rewolucyjna muzyka zespołu Konkwista, co popadała w zapomnienie.

    https://docs.google.com/file/d/0B5Qbtx4Du02UUkdCRG1WdDlKaGs/edit

  5. Zawsze są zwiastuny czegoś. Coś pcha nas do pewnych działań. Zaczęło się od zatrutej wody. Teraz jeszcze wiadomości z "Faktów". Oczywiście NIKT nie pisze o kradzieżach i włamaniach do sklepów z bronią, co została zalegalizowana w Polsce 2020. Zdobyliśmy cały arsenał teraz czekamy na noc by rozpętać istne piekło we Wrocławiu tym, co to wszystko zainicjowali.

  6. Podeszliśmy przechodząc prze tłum, który dał nam wolną drogę. Kierując się do recepcji. Gwardziści się ruszyli, ale jedna bomba i leżeli na podłodze nieprzytomni by ich odstawić pod ścianę. Ja spokojnie zmierzałem do trzęsącego się ziemskiego kuca za biurkiem.

    -Witam ja mam sprawę do pana… - urwałem czekając aż się odezwie.

    -Stone Terra – przedstawił się drącym głosem. Bał się może lepiej. Nie będzie próbował kłamać.

    - Słuchaj ziemniaku. O co chodzi z tymi wodociągami? – wyrzuciłem z siebie nie mogąc wytrzymać.

    - My naprawdę nie wiemy. – zaprzeczył z przestrachem.

    - Jak to nie wiecie? – Zacząłem bawić się pięścią przed jego oczami.

    - Ale my naprawdę nie wiemy…- odezwał się żeński głos w stronę, którego się obróciłem. W szpitalnym kitlu szła wysoka blondynka, co od razu wzbudziła moje pożądanie, ale nie okazałem go, bo i po co. – …możemy tylko przypuszczać, że to kolejny atak POZu. Niestety udany. – Spuściła głowę. – Coście im zrobili podbiegła do leżących gwardzistów.

    - Nic im nie będzie. – zapewniłem. – Dostali na uspokojenie, bo chcieli nas zatrzymać.

    - Ale dlaczego? – pytała.

    - Bo tak chcieliśmy by było. – odburknąłem. – Skoro już wiemy, co się stało możemy wracać. – skierowaliśmy się stronę wyjście nie zważając na nic. Trzeba będzie wyplewić chwasty za to odpowiedzialne. Wszystkie.

  7. Chłopaki się powoli zebrali, mimo że minęło dopiero południe to ogłoszono wolne z powodu braku stałego dostępu do wody, co dało nam sposobność do zebrania się ze sprzętem potem w jeden tramwaj nr. 22 i przesiadka pod galerią w 3. Bez kasowania biletów, bo o nie się nikt nas widząc nie odważy się spytać. Kanary zauważywszy taką grupę jak nasza po prostu wychodzą.

    Pięć minut później stoimy przed biurem osadzonym w starym budynku szpitala na ul. Traugutta. Długi, 4 piętrowy budynek z czerwonej cegły z dużą ilością gęsto umiejscowionych oknach. Wokoło dużo osób. Dopatrzeć można było się nawet źrebaków niemogących ustać samodzielnie na nogach zawiniętych w koce i trzymanych na rękach z powodu zimna. Ludzie nas widząc przestraszyli się, chociaż nie mali, czego się bać. Dwóch ruszyło ze mną w stronę wejścia. Reszta została na placu.

  8. Minęło parę dni zawieruchy na ziemiach polski, która obecnie jest wielkim kotłem zmian. Co rusz coś się dzieje a moja ręka nadal dobrze nie wydobrzała i sprawia mi trudność poruszanie nią. Nie to mnie jednak, ******** że musze siedzieć domu na zwolnieniu lekarskim, chociaż mogłem według siebie pracować bez przeszkód. Szef się jednak uparł, że ma mi się to zagoić trochę. Więc siedzę i oglądam, co w pudle leci a tam jak zwykle w dzień wiadomości, co złego w kraju się dzieje. Czyli nic nowego a to, że z niewiadomych przyczyn woda ma zapach wiśniowy, więc zgodnie z zasadami BHP jest niezdatna do picia, więc pozostaje mi skromne zapasy alkoholu głównie piwa na czarną godzinę. W telewizji niedługo podali, że woda zawiera eliksir ponyfikacyjny i odnotowano przypadki przemiany. Zagotowało się we mnie na tą wieść. Już nie walczą otwarcie. Wziąłem telefon i zacząłem wybierać kolejne numery. Czas zatańczyć pogo i się dowiedzieć parę rzeczy u źródła problemu, czyli tam gdzie mają eliksir.

  9.  

     

    (oj tam oj tam jakoś sobie poradzimy, P.S: Gdzie jest Hoffner ?)

    (Miałem szlaban na komputer i nic zrobić nie mogłem. Sytuacja opanowana. Jestem wolny. Ogarniam co się działo to chwile jeszcze potrwa. Może ktoś skróci mi co się działo od konferencji w Azji? A przede wszystkim co się dzieje we Wrocławiu. Bardzo bym prosił.)

  10. ********** dzień! Niby nigdy nic stoję przy wejściu w środku, bo na dworze pizga niemiłosiernie. Wchodzą kupują w te i z powrotem. Wszystko bez problemu. Ale coś się stało ludzie zaczęli masowo wbiegać do hipermarketu. Gonieni przez grupę innych ludzi. Dziwne a by jeszcze to udziwnić ci, co byli z tyłu nie do końca zachowywali się jak ludzie. Wydawali z siebie dziwne, nieartykułowane, piskliwe dźwięki. Mało tego widać, że to oni byli w ofensywie. Dobyłem tylko pałki z pasa i zacząłem tłuc delikwentów.

    Mocni byli. Ale gdy ogłuszyłem jednego to zielona mgła opadła ukazując prawdziwe oblicze. Czarne ciało wielkości kuca, zakrzywiony róg i skrzydła owada. Co to ***** było do teraz nie wiem. Ale gdy ten upadł jedno wgryzło się w moje ramie. Od razu poczułem jak uchodzą za mnie siły. Udało mi się walnąć pałką tak by zatłuc to na miejscu. Potem poszło z górki, bo reszta pracowników przyszła z pomocą. Podłoga pokryła się zielonym płynem. ***** było by dobrze tylko to ugryzienie. Mamy tu aptekę wiec opatrzyli mi to za darmo o dziwo w podzięce za wykonany obowiązek, że ich ocaliłem.

    Powalony dzień a jeszcze żeby mnie dobić jeszcze ten atak gazowy na Poznań. Nie wiem czy się martwić czy nie, ale jeśli to zrobiła będzie kicha. Oby jej się nic nie stało by jeszcze tego nie zrobiła. Miałem na myśli wracając do domu zmęczony po całym niezwykłym dniu roboty. Wstąpiłem do baru by dobrze zjeść. Nie mam czasu by gotować. Wszędzie było głośno o dziwnym ataku media nagłaśniały to, co chwila. A ja nadal nie wiem, co się do końca stało, ale się skończyło i to jest najważniejsze. Popisały się grupy militarne. A ja nadal martwię czy warto jeszcze zobaczę.

  11. Jak sam nic nie zrobisz to nic nikt nie zrobi. Ech. Nagranie nie przyniosło efektów. Trudno.

    Dostałem prace, jako ochroniarz w pobliskim supermarkecie. Lepsza taka kasa przynajmniej nikomu się nie pakuje nigdzie. Nie jestem między młotem a kowadłem jak mogłem być. Dobrze zrobiłem, bo Fol się rozpadł. Wszystko się im wali. Czyli jak zwykle w naszym kraju jedno upada więcej się rodzi. Nic nowego.

    Siedziałem w stróżówce przed przenośnym telewizorem jak to powiedzieli. Bariera opadła. Niby nic wielkiego, ale jak pomyślałem trochę dłużej. ******. Co to będzie. To zmienia sytuacje. Wszyscy będą tam gnać. Będzie ciekawie.

  12. Udało się puścili z samego rana. Tera trzeba patrzeć na rozwój wypadków. Wiara1 musi wypełnić swoje zadanie i jeśli pójdzie zgodnie z planem nie będziemy mieli już jednych wrogów na ulicach a jeśli drudzy nie będą mieli, z kim się bić to nam dadzą spokój i będzie można wyjść z kryzysu w atmosferze pokoju by wrócić do zwykłego szarego życia.

     

    1Ludzie

  13. Godzina zeszła. Mój głos został pogrubiony, ale tak by wyglądał na normalny. Pełna anonimowość w kominiarce. Po tatuażach nie rozpoznają za wiele osób takie nosi. Wypaliłem Na płytce przy czym schowałem jeszcze w kopercie i zapisałem czarnym markerem co się tam znajduje. Będą mieli temat myślałem i pośpiesznie opuściłem udając się do wrocławskiej siedziby TVP gdzie weszłam zostawiłem bez słowa na recepcji i wyszedłem. Jak mają trochę oleju w głowie to zrobią tak jak uważam jak nie trudno. Chciałem dobrze.

  14. Wróciłem do domu cały, ale zmęczony. Wiedziałem, co muszę zrobić. 

    Wziąłem przybiłem prześcieradło w przejściu ustawiłem krzesło i kamerę. Wiedziałem, co mam powiedzieć by osiągnąć zamierzony skutek.

    -Bracia! – Rozłożyłem ręce. – Chce wam uświadomić coś niezwykle ważnego dla ciebie każdy polaku. Widzicie, co się dzieje na naszych ulicach? Słyszeliście o incydencie w Hali Stulecia? Jeśli tak widziałeś naszych wrogów. Obce pojazdy wojskowe, obca pomoc humanitarna mimo wszystko, że poradziliśmy sobie sami. Czy robią to za darmo? Czy którykolwiek człowiek zrobił coś dla was od tak? Nie. To nie dzieje się bez ściśle określonego celu. Chcą zagarnąć nasze ziemie. Nie pozwólmy na to! Bracia wyjdzie na ulice przegnajmy zło, które się na nich poniewiera. Pokażmy, że nie jesteśmy słabi a wręcz przeciwnie. Pokażmy, że siła ludu to coś, z czym trzeba się liczyć. Liczę na was Polacy. Ochrońmy Polskę niech Orzeł Biały zaprowadzi z naszą pomocą nasz ład. Pamiętajcie. - Pokazałem prawe ramie. - Semper Fideli – Było wytatuowane. - Semper Invictus. – Na drugim. - Zawsze wierny, Zawsze niepokonany. – Tym zakończyłem mowę teraz pozostało mi obrobić i zanieść do telewizji, która to rozniesie a masa zrobi swoje wystarczy ją tylko pchnąć.

  15. -Nie.-powiedziałem na głos. Nie zrobię tego. Mieszać się nie swoje sprawy? To za łatwa kasa. Ciekawe z czyjego konta pochodzi? Pewnie z Niemiec i Rosji, co teraz tak silne. Mają chrapkę na te ziemie a to świetna okazja.

    Wstałem i oddaliłem się od tego wszystkiego wyrzucając świstek do kosza. Pieczętując tym swoją decyzje. Nadal miałem wątpliwości co zatruwały mój umysł. Akurat w porę za mną rozległ się huk. Przyśpieszyłem kroku kierując się na osiedle gdzie moje miejsce. Tam mnie pocieszą...

  16. (Zabije za to... "Haffnerowi" => tak się pisze Hoffnerowi)

    Wziąłem kartkę by przemyśleć wszystko jeszcze raz. Oddaliłem się w stronę Ogrodu Japońskiego by tam niedaleko w altananie usiąść na ławce.

    - Nie gryzie się to z moimi zasadami? - gadałem sam do siebie. Jak zwykle gdy miałem problem.

  17. No i się zaczęło w wiadomościach cały czas gadają Twilight Sparkle przyjeżdża do Wrocławia. Nie no to tylko przyniesie rozwałkę, jaka nie nastąpiła, odkąd rozwaliliśmy pochód za legalizacją zielska i tych wszystkich hipisów tylko teraz będzie o wiele gorzej. Pewnie cały FOL się zjedzie i POZ pewnie też. Ja ********* nic nie zrobić źle zrobić drudzy cię zatłuką. Pracy nie mam bo zakład oczywiście zamknęli. Co robić? W chałupie zimno a kasę trze oszczędzać. Bryy.

    Na mieście nie lepiej. Wszędzie gdzie się da wisi pełno plakatów FOL, co także oferuje pomoc. Nie przyjmuje jałmużny z niczyich rąk czy kopyt. Wszystko muszę zrobić sam nic innego nie uznaje.

    Może dołączyć do frontu? Nie stałbym się Bone Head’em albo Białym Wilkiem. Chociaż co to za różnica, kogo będę miał za sąsiada? Spora mimo wszystko. One nie mają technologii wszystkie granice się zamazują, Jak żyć w idealnym społeczeństwie, gdy się zna tylko ból? Rzadko to mówię, ale boje się zmian

    Będąc na przechadzce zawędrowałem jazdą na gapę 10 i tak nikt biletów nie sprawdza. Zaszedłem do tej Hali Stulecia niech mnie przekona. Zawsze należy wysłuchać obu stron.

    Stoję przed nie chce wchodzić do środka łatwiej jest się zmyć chociaż ta pogoda. Z megafonów wszystko będzie słychać. W kieszeni ściskam swój nóż. Tak na wszelki wypadek.

  18. Budzi mnie dźwięk budzika na sprężynę jeszcze PRLowskiej produkcji. Wstałem pośpiesznie utykając na nogę gdzie po wczorajszym upadku pojawił się ogromny siniec. Wyjrzałem przez okno a tam śnieg z deszczem. Przekleństwo, jeśli to zamarznie. Kuśtykam do kuchni i otwieram lodówkę. Pusta tylko jajka są. Biorę i robie sobie z nich śniadanie.

    Do roboty wyszyłem o 7 zahaczając o sklep by kupić gazetę. Na pierwszej stronie. „Kolejny zuchwały atak FOLu a POZ odpowiada…”.  Po ********** są jedni z drugimi po prostu nie normalni. Niech się wybijają. Póki, co to mnie nie dotyczy jest okej. Machnąłem ręką.

    Dochodzę do warsztatu a pod nim policja drzwi wywalone. Wszystko jasne włamanie było. Nie pomyliłem się. Szef kazała do domu to prawie poszedłem tylko do baru, bo, po co mam sam w chałupie siedzieć? Idąc tak zastanawiałem się. Kto to do ******* zrobił?

    Siadam w ciepłym barze zastanawiając się, kto. Co ja teraz zrobię a jak mnie z roboty wywalą i zamkną warsztat.

  19. Poniedziałek najwięcej roboty. Nie znoszę poniedziałków. Trzeba wstać z samego rana by na 7 być w robocie po hucznym spotkaniu w barze z kolegami przy piwie oczywiście, bo co może być lepszego? W pracy robota, która się nazbierała, bo w niedziele krótko czynne. A to opona strzeliła, a to coś się z silnikiem dzieje. Mój szef powtarza; nie robią takich aut jak kiedyś. Wyobrażacie sobie ile trzeba rozkręcić by do głupiej żarówki dostać? Masę a potem to skręć. Ale jest już 18 a wiecie, co to oznacza? Fajrant. Nic lepszego od niego nie ma. Tylko ściągnąć ******, pomarańczowy kombinezon i na spotkanie z braćmi z osiedla a z nimi prosto do baru na jakiś mecz obejrzeć popijając zimnym piwem oczywiście. Póki kasa jest.

    Już Lekko podpici wyszliśmy z naszego ulubionego baru i oczywiście, co się stało jak nikt nie odśnieżył chodnik? Jak wywróciłem się tak lewa noga stłuczona. Ja ********* ale zaczyna się tydzień. 

×
×
  • Utwórz nowe...