Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Hoffner

  1. Szybko dojechałem Pendolino do Wrocławia lecz bilet kosztował mnie za dużo. Stanowczo za dużo ale jednak czas ma swoją cenę. Po dworcem już stał czarny dostawczak. Mam nadzieje że mają to o co prosiłem. Zapukałem z tyłu jeden ze znanych wszystkim utworów. Tylne drzwi się otwarły się ukazując dwóch chłopaków i jedną kobitę a za nimi mały arsenał.

    - Już jestem. Jak sytuacja ze strażnikiem? - zagaiłem.

    - Leci helikopterem. Sądząc po kierunku w stronę Czech - odezwała się Aneta gdy ja wsiadałem i zamykałem drzwi.

    - No to gazu. Na autostradę bo i tak ma przewagę czasu i prędkości! - pogoniłem kierowce co z piskiem opon ruszył.

    - Plan jest taki; Dopuszczamy go po tym łapiemy i wyciągamy z niego informacje jeśli będzie trzeba. Tak to śledzimy. Pierścień ze srebra załatwiony mam nadzieje?

    - Sygnet z mojej biżuterii - rzuciła mi rzeczony przedmiot który złapałem bez trudu. Ładna robota. Jeden z tych co raczej nie ma ładnie wyglądać. Masywny ciężki mający zwiększyć siłę ciosu. Doskonale.

    - A i na miejscu broń we ostateczności tak by unieruchomić. Zrozumiano. Mamy zlikwidować gagatka co nam psuje reputacje ale najpierw trza info z niego wyciągnąć w miarę możliwości. Prawie na pewno to większa siatka a strażnik ma nas do nich doprowadzić. Jakieś pytania?

    - Czemu szef ma czerwone oczy? - znów odezwała się Aneta. Zamurowało mnie wiedziałem że o czymś zapomniałem.

    - Cena życia - odpowiedziałem zagadką zgodnie z prawdą.

    Następne rozmowy zeszły na sytuacje we Wrocławiu i na temat akcji. Tak do Czech.

  2. Mój chód przerwał dźwięk dzwonka. Znowu Aneta dzwoni. Ciekawe z czym znowu. Patrzyłem się chwile w ekran będąc przed przejściem dla pieszych zanim odebrałem.

    - Co znowu?! - spytałem się ruszając na zielonym.

    - We Wrocławiu widziano strażnika królewskiego. Był też na ostatnim miejscu zbrodni.

    - Faktycznie ciekawe. Co teraz robi?

    - Jedzie gdzieś jest pod obserwacją.

    - Czyli wiecie co robić więc po co dzwonisz?

    - No widzisz brakuje nam organizacji. Nie jestem wstanie pozbierać chłopaków. Nie jestem ich przewodnikiem potrzebujemy pana. Niech pan przyjedzie jak najszybciej. Potrzebujemy pana bo wszystko się sypie. - Milczałem chwile bijąc się co mam zrobić.

    - Jadę do was będę za dwie godziny - ruszyłem na dworzec by znowu wsiąść do pociągu. Ten strażnik mógł dostarczyć nam nieświadomie cennych informacji by dalej rozgrywać tą partię.

  3. Patrząc na tytuł czytamy „Equestria: Mroczne wieki” mamy ogólny zarys tego, czego się spodziewać. Kolorowa kraina zostaje pokryta najgorszym wyobrażeniem naszego świata opanowanego przez wszystkie jego problemy razy 10. Obserwujemy tu obie skrajności np. głód i obżarstwo. Wszystko to z biegiem czasu jest wyjaśniane jak do tego doszło z wielu perspektyw.

    To w takim wyobrażeniu autor osadził bohatera, co sam jest częściom tego zła, które ma za zadanie pokonać. Jest on z początku swoistym autsajderem o własnych zasadach z misją daną przez mistrzów. W trakcie jego poglądy się zmieniają. Przeistacza się w coś lepszego. Budzą się w nim normalne emocje, których był pozbawiony. Z początku miał tylko jedno w głowie. Dyscyplinę i posłuszeństwo. Łamie większość zasad pierwszego i drugiego dnia, gdy został wypuszczony na wolność. Zaznaje uczuć które według nauczycieli były złe.

    Akcja pełna tego, co najlepsze. W wielu genialnie opisanych scenach wyczuwalne jest napięcie bohatera podczas podejmowania decyzji. Czasami tępo wydaje mi się ciut za szybkie, ale widocznie takie ma tak być.

    Jak na razie najlepsze rozdziały według mnie to; III, VI i VIII.

  4. Księżniczko Celestio!

     

    Ostatnio po pewnej sytuacji w szkole dość nieprzyjemnej dla całej klasy. Popadłem w zadumę; „Jak bardzo można ufać innym ludziom. Czy ich słowa to tylko pusty przekaz, a to co robią to ich prawdziwe intencje.” Borykam się z tym problemem, bo gdy twój najlepszy kolega okazuje się złodziejem, co po dwóch latach drobnych zniknięć przedmiotów. Tu 10zł tam 20 itp. Został uchwycony na kamerze, gdy arogancko odnosząc profilaktycznie nasze „kosztowności” (czytaj portfele, komórki, łańcuszki itp.) z portfela kolegi wyciągnął dwieście złotych i schował do gaci. Po tym przez dwie godziny wypierał się, że to nie on i jak tu wierzyć komukolwiek? Nie wiem. Teraz milczy. Został wyrzucony ze szkoły. Wychowawczyni cieszy się, że pozbyła się problemu. Tylko, dlaczego robi to na bazie czyjegoś nieszczęścia?

     

    Mało tego najgorsze było jego stwierdzenie; „Współczuje ci.” Skierowane w stronę poszkodowanego. To zupełnie zmieniło pogląd na jego zachowanie. Że palił trawkę. Wiedziałem i dopóty mnie w to nie wciągał. Było w porządku. Ale kłamać w żywe oczy i tak grać przed wszystkimi, że to nie on jak już wszyscy wiedzieli, bo zobaczyli nagranie gdzie ewidentnie było widać. Zamiast wyznać, że; Tak to ja” i powiedzieć, dlaczego potrzebne mu to było. To nawet nie oszczędził swojego Honoru.

     

    Nie rozumiem wszystkich ludzi a na pewno jestem za młody by zrozumieć większość. Może narkotyki poprzewracały mu w głowie? Nie dowiem się i oby tak zostało.

     

    Jeden z wielu twoich uczniów

    Hoffner

     

    P.S.

    ​Przepraszam że dawno nie pisałem ale brak mi było tematu.

    • +1 1
  5. Czy zastanawiałeś się, co byś zrobił gdybyś mógł, bezkarnie zabijać, gdybyś był jak bóg  - nucę sobie myśląc nad tym wszystkim. Komu zależy na upokorzeniu nas. Nie miałem pojęcia. Inną sprawą była Lüge w mojej głowie co się teraz nie odzywała. Może i lepiej. Dziwnie mieć drugą osobę w głowie co zaczyna posiadać twoje wspomnienia i tak naprawdę nie wiesz co zrobi. To odrobinę przerażało. Nie wiedziałem do czego jest zdolna, a ta cisza mnie tylko dołowała. Byle obłęd mnie nie pokonał a może to jej celowy zamiar...

    Nagle tramwaj zatrzymał się gwałtownie i otworzył wszystkie drzwi.Awaria trza wyjść z tramwaju by dalej iść pieszo ku siedzibie FOL.

  6. Polowanie nie mając żadnych informacji jest jak chodzenie bez celu. Nie da się trafić chyba że ma się szczęście a na to powinno być tylko dodatkiem. Tylko skąd je wsiąść? Siedząc w przedziale myślałem. Jechałem w stronę siedziby Pietrowskiego. Jak ma zadanie powinien dać mi tego co potrzebuje. Przynajmniej w teorii. Z drugiej strony nie posiadam pełnej sprawności fizycznej co może stanowić nie lada problem. Chaosu mam nie używać bo może to zwrócić uwagę solarki i przez to wyląduje w kamieniu. Jak bym mógł już był bym zdrowy i miał cały arsenał z przyszłości. Problemy. Lüge zaczęła chichotać mi w głowie.

    - I z czego się śmiejesz? - powiedziałem na głos. Akurat sam byłem w przedziale.

    - Z twojego rozumowania. Możesz mieć wszystko i nie możesz a to cię wkurza. Tyle na wyciągnięcie ręki... - mówiła przez to zaczęła mnie jeszcze bardziej wyprowadzać z równowagi. Zwłaszcza jak wymieniała kolejne przedmioty.

    - Nawet nie wspominaj - rzekłem zły zakładając ręce na piersi - Dojechaliśmy. - Pociąg zahamował. - No to idziemy.

  7. Ciekawe. Bardzo ciekawe. Ktoś szargał nasze dobre imię. Tylko skąd ja wezmę karabin lub pistolet do Wrocławia jechać mi się nie uśmiecha. Mój region można było by pobudzić do działania i zrobić obławę bez robienia scen. No dobra. Telefon w ruch i dzwonie do koordynatorki która będzie wiedziała co ma zrobić z zastrzeżeniem że nie ma wszystkich wybudzać bo nie ma potrzeby. Za duże ruchy są przeciwko nam. Następnie poszedłem do bankomatu a stamtąd do ciemnicy po jakąś spluwę. Dostałem jak za zborze ulubioną Berettę w znośnym stanie że nic nie powinno się z nią dziać z dwoma dodatkowymi magazynkami. Tak wyposażony ruszyłem na ostatnie miejsce zbrodni. Może coś zauważę.

  8. Siedziałem jeszcze parę godzin w łóżku szpitalnym mimo tego że mogłem wyjść natychmiast na własne żądanie. Oglądałem to co się działo w telewizji. Masy wyszły czyli zrobiły to o czym mówiłem już dawno. Wilkom nic nie groziło. Byli w spoczynku działali na własne konto. Więc co mam zrobić.

    Znajdź cel i podążaj za nim - odezwała się przerywając cisze.

    Wiesz że to moje słowa - pytałem się.

    Przeglądam twoje wspomnienia - westchnęła - Zmienny jesteś...

    Taa. - Ciekawe do czego się dokopała.

    Podniosłem się. Lewe strona zapiekła więc syknąłem co spowodowało że automatycznie zajrzała do mnie pielęgniarka.

    - Co pan robi - zaczęła ale ją wyprzedzi.

    -Wypisuje się, gdzie złożyć podpis. - Próbowała mnie powstrzymywać ale się nie dałem. Wziąłem swoje rzeczy co się nadawały do ubrania i skierowałem się do kafejki internetowej by tam wysłać maila.

     

    Antonie Pietrowski

    Akcja zakończona niepowodzeniem, cel żyje po dwóch próbach. Nie wiem jakim cudem. Jakby śmierć go chroniła. Dostał dwa razy, a stracił tylko oko. Czekam na dalsze instrukcje.

    Damian Lis

  9. - Było nas dwóch. Więc my. - Fol nam nie ufał i wysłał własnych ludzi tylko po co mieli by go ściągać jak strzelał do wyznaczonego celu. To się kupy nie trzyma. Co nie Ruge?

    No pewnie że się nie trzyma. Nie wykańcza się sprzymierzeńców - powiedziała z przekonaniem.

  10. - Teraz to już za późno nie sądzisz by coś zmienić. Stało się i się nie odstanie. Ręce zostały podane. Umowa zawarta. Pal licho że przed tym wypiłem litr żubrówki. Oko to nie nasza sprawa. Zgodnie z planem miałeś dostać w tyłek i w skrzydła byś nie zwiał. Wiesz może z której strony strzelali? Bo sokół robił to od strony jeziora - powiedziałem ciekawy czy mógł być tam ktoś jeszcze.

  11. - Coś ci powiem. Jedna zasada która jak długo żyje to się sprawdza III dynamiki funkcjonuje zawsze. Akcja i reakcja. A co do księżniczek. Czy to one nie mówiły że ich magia jest toksyczna dla nas? Bo myślę i przypominam sobie że to chyba po to jest bariera. Nie? Zeby trzymać ją od nas z daleka a u Discorda cena wcale nie była wygórowana a być może nawet odwleczona będzie jak się uda. I ****** jak małą rankę jak widziałem jak dostałeś co najmniej dwa razy nabojem na dzika by cie położyć. Reszty nie pamiętam. 

    Wywołałeś deszcz wódki - podpowiadała Ruge.

  12. - Nie współczułbyś gdybyś znał w tedy moją sytuacje. Jeśli wszyscy ci mówią. " Może pomóc ci tylko eliksir ponyfikujący " to cię coś trafia. A jednak nadal żyje i to nie na czterech kopytach - odgryzłem się - a co do wbijania... przyjemnością bym oskubał cię nafaszerował czosnkiem i marchewką potem nabił na ruszt i piekł wolno na ognisku spryskując wódką - rozmarzyłem się mając uśmiech na ustach i oblizując się z tegoż powodu. Koniny jeszcze nie jadłem.

  13. Sen to tak dziwne miejsce że nie ma czasu na odpoczynek zwłaszcza jak czujesz na plecach oddech Luge co pogania cię jakbyś był w jakimś wojsku. Raz zadowolona zaraz chce ci łeb odgryźć a ma czym. Nie wiem czy mnie napędzał strach czy chęć wydostania się z tego miejsca. Pewnie jedno i drugie.
    - Koniec - zarządziła - dość. Na razie dam ci na teraz spokój bo więcej i tak nie przyswoisz - westchnęła zawiedziona patrząc na mnie tymi swymi wielkimi ślepiami. - Jeszcze jedna informacja. Spójrz lustro - rzekła od tak a ja zbaraniałem. W lustro niby po co? Pośpiesznie udałem się do łazienki by zajrzeć w swoje odbicie. Wszystko było w porządku oprócz oczu. Nie miałem już jednego oka czerwonego lecz oba. - Wiesz że wszystko ma swą cenę? - spytała z przedpokoju.
    - Zawsze i wszędzie nawet przysługa ma konsekwencje - powiedziałem przeglądając się. Były nie naturalne. Utraciły swą barwę wolności na rzecz potęgi. - Teraz i tak już za późno na myślenie.
    ​- Podejdź tu jeszcze - powiedziała znużona wskazując łapą. Stanąłem przed nią i dostałem prosto w brzuch. - Czas wstawać i nie narozrabiaj za bardzo - wyszeptała mi do ucha gdy leżałem jak długi i sen zaczął się rozpadać .
     
    Otworzyłem oczy biorąc porządny oddech zrywając się z pozycji leżącej. W koło buczały maszyny a ja byłem przykuty do łóżka. Pociągnąłem ręką lecz kajdanki nie chciały puścić. Łeb mnie bolał tak jak lewa ręka i brzuch. Czyli moje ciało nie dało rady. Tylko co się w tedy stało?
    ​- ******* - zakląłem z tegoż powodu. Czyli mnie złapali i jak z tond uciec? Ilu przeżyło. Oto jest pytanie. Co najmniej 8 powinno być gotowych do akcji 5 rannych było jak wychodziłem z jednym. Jeśli nic się m nie stało to może mnie odbiją a jak nie to...
    Nawet o tym nie myśl - odezwał się głos w głowie - to w ostateczności. Będzie dobrze jak solarka nie zauważy tego co zrobiłeś ostatnio.
    Czyli nici z czarowania - powiedziałem zawieszony a chciałbym wypróbować tyle rzeczy.
    Nie inaczej - Odebrała mi nadzieje na błyskawiczne wyjście  stąd.
  14. Sfera Snu ==> to tylko umysł... nic w realu.

    Obudziłem się w swoim domu. Surowy wygląd nic nowego. Wstałem bez problemu jak by to co się wydarzyło ostatnio nie miało miejsca i zacząłem się rozglądać powoli i ostrożnie. Dotknąłem barku a tam nic nie było. Zero śladu bo pocisku. Sen? Na pewno tak. Tylko ja nie miewam snów. Zwalczyłem u siebie marzenia dawno temu. Nie były mi potrzebne. Liczyło się tu i teraz ewentualnie to co może się zdarzyć jutro. Nic więcej więc dlaczego śni mi się dom?

    - Bo wiem że tu możemy spokojnie porozmawiać - odezwał się żeński głos za mną. Nikogo chwile wcześniej tam nie było. Zwróciłem się nerwowo w tamtą stronę. Na czerwonym starym fotelu wygodnie siedziała hybryda o rubinowych błyszczących oczach. Miała ciało wilka ( lecz była wielkości lwa) jakby odjąć te sokole skrzydła i rogi antylopy wszystko wyglądała by normalnie. Gapiłem się chwile w jej stronę. - Czemu się gapisz. Siadaj po drugiej stronie i słuchaj bo nie będę powtarzać- rozkazała ostro. Więc zrobiłem to. Haczyk u Discorda? Prawdopodobne.

    - Kim ty jesteś. - Wskazałem na nią siedząc na miejscu. Ona w tym czasie siłą woli otworzyła barek z którego wyleciały dwa kieliszki i butelka wódki by nalać z naczynia. Zachowywała się jak by była u siebie w domu,

    - Jestem tobą zrodzoną z chaosu - odpowiedziała krótko.

    - Inaczej. Jak cię nazywać?

    - Lüge - powiedziała z niemieckim akcentem. Czyli kłamstwo. Ciekawie się zapowiada.

    - Jaki masz cel? - dopytywałem się dalej mierząc jej cierpliwość.

    - Ty masz żyć. Dopóty mój pan nie powie inaczej. O mało nie zaliczyłeś zgonu. Musisz opanować tą cząstkę która w tobie siedzi. Nie możesz czarować tak jak ostatnio bo Celestia cię przerobi na rzeźbę jak się dowie. Musisz być bardziej wyrafinowany w swoich działaniach jak chcesz się posługiwać tym co masz. Tym właśnie ja mam się zająć. Nie nie masz nic do powiedzenia w tej sprawie. - Wyprzedziła moje pytanie.-  Będę cię tu trzymać dopóty się nie nauczysz. Więc szybko opanuj to co ma być tobie dane i nie marudź.

    - Tyranka - rzekłem smętnie. Widziałem kobiety z takim charakterem nigdy nie były łatwe a ta skoczyła na mnie przygniatając do podłogi. Patrząc się prosto w moje oczy z iskrą nienawiści aż się zląkłem odrobinę.

    - Co mówiłam o marudzeniu? - pytała chytrze.

    - Dobrze psze pani - uśmiechnąłem się a Lüge ze mnie zeszła.

    - Lekcja pierwsza; Korupcja.

    I się zaczęło szkolenie...

  15. Podniosłem się odpierając kolejne ciosy. Broniłem się. Za dużo ich było. Nóż gdzież wypuściłem.- Czego po mnie się spodziewałeś? Wiedziałeś na co się piszesz. - Bo ostatnia nadzieja zawsze będzie we mnie. Zawsze trza mieć wiarę. Spojrzałem na prawą dłoń. - Tylko czy będę miał wystarczająco szczęścia? - pytałem się na głos po czym pstryknąłem palcami wierząc że wydarzy się coś nieoczekiwanego i stało się. Zaczął padać deszcz tylko nie zwykły. Zamiast kropel wody spadała wódka z nieba. Nie o to chodziło.

  16. ( Nie dając szansy ja też ci jej nie dam bo i po co.Pisałem przy wyjściu ze świątyni że ma być w przypuszczającym Co zrobiłem; uderzyłem. Co zrobić przyłożyć. Czyli tak jak jest na arenach w odpowiednich działach. Ale nie.)

    Pociemniało mi przed oczami. Upadłem na ziemie po chwili zacząłem szaleńczo chichotać. Wiedziałem że tak będzie. Jednak my jesteśmy watahą. Nigdy nie walczymy sami. Lojalność tylko w kręgu światła. Ciemności to nie dotyczy.

    - SOKÓŁ TERAZ UDERZAJ! - krzyknąłem by dać znak koledze co siedział po przeciwnej stronie jeziora co nas cały czas obserwował. Jeden pocisk Przeszył jego tylną nogę następny uszkodził mięśnie u nasady skrzydeł odbierając mu zdolność lotu. - I co teraz ptaszku?

  17. Nie wiem co myśli mój przeciwnik ale o czymś zapomniał o czymś bardzo ważny ale trza  dać mu szanse i utwierdzić jego przekonania że jestem słaby. Pycha go zgubi. Przeciąłem krąg jednym zdecydowanym  skokiem by przyłożyć mu ze standardowego robocopa.

  18. - Mam być renegatem? Skąd pewność że to ja a nie wataha dajmy na to z Trójkąta albo ktoś inny? Zemsta nie patrzy na czas ona się wypełnia wcześniej czy później mówiłem ci byś uważał. Czyż nie? - pytałem próbując oddalić od siebie podejrzenia. -  Pokonaj mnie a w tedy zyskasz mój szacunek i lojalność. Innej drogi nie ma. - spojrzałem na niego zimno idąc w stronę wejścia.

  19. (szybko się przemieszczasz. Ta miejscowość leży koło Poznania)

    Zatrzymaliśmy się w Cytrynowie u wujka Władka na farmie. Po prysznicu w zimnej wodzie i przebraniu się w świeże ubrania te które zwykle noszę. Do cholewy poszła srebrna mizerykordia do pasa standardowy nóż z którym Arrow miał już szanse się spotkać. Potem ruszyłem piechotą do kościoła. Przemierzałem brukowaną ulice bez pośpiechu. Poznałem parę znanych mi kiedyś osób lecz one nie poznały mnie. Spacerowym krokiem weszłem do miejsca które znałem na pamięć. Cel siedział tam gdzie miał być.

    - Su cuy'gar - przywitałem się z szyderczym uśmiechem siadając obok.

  20. I kolejny telefon od tej samej osoby.

    - Co znowu? - spytałem spokojnie.

    - Pietrowski się pyta czy Arrow się odezwał i jak tak to gdzie miejsce spotkania.

    - Przecież wiesz że tak.

    - Przekazać mu miejsce spotkania?

    - To krzyżuje mój plan...

    - Jaki plan?

    - Nieważne - zganiłem.

    - Odpisz mu to samo. - Rozłączyłem się.

    Plany nigdy nie wypalają...

×
×
  • Utwórz nowe...