Obiecałem przeczytać i przeczytałem. No dobrze... Fanfik jest zdecydowanie męski, a od razu widać, że autor jest krytykiem literackim, który w życiu czytał bardzo dużo. Świadczy o tym bardzo dobra, wręcz rewelacyjna narracja, bogate opisy i kompletny opis świata. Tak,opisy to chyba najlepsza część dzieła, są plastyczne i fachowe. No cóż... to mogłoby się wydawać oczywiste... że dojrzali ludzie tworzą dojrzałe opisy i piszą dojrzałym językiem, ale uważam, że warto to pochwalić. Zwraca uwagę język dialogów, w sumie bardzo podobny do stylu narracji. To cały Ty, czyli opowiadacz, troszeczkę rubaszny, ciągnący aksamitną ciepłą i absolutnie żywą historię. Jest to nawet nieco teatralne, przywodzi na myśl styl Brzezińskiej i Wiśniewskiego. I tutaj mam pierwszą uwagę, że przez ten styl ginął troszkę klimat i realizm. Czyli mamy dramatyczną eksplozję, a bohaterowie sobie żartują i chichoczą. Nie śpieszą się i to pomimo, że grozi im zatrucie i kto wie co jeszcze. Tutaj całkowicie zabrakło mi dramatyzmu. Ten z kolei pojawił się przy śmierci pegazicy. I też mi się nie spodobał, gdyż mieliśmy wyraźne oddzielenie: -blok tekstu walka -blok tekstu wzruszenie -znowu walka -coś tam innego Jak dla mnie to wszystko powinni być wymieszane, gdyż w trakcie samej walki wszystko się miesza. Z jednej strony nas atakują, z drugiej ktoś ginie, czujemy smutek, ale walczyć trzeba. Wspomnienia np. żołnierzy jasno mówią, że nierzadko czuli wszystko naraz w trakcie walki. Sama walka tez mi się nie spodobała, była dość sztywna i pozbawiona emocji. Opis, że się kogoś zabiło zajmujący jedno zdanie, to troszkę niewystarczające. Szczególnie, jak w jednym, krótkim akapicie opis dużej części starcia mieści się dosłownie w 2-3 zdaniach i ogranicza do opisu "odparł falę atakujących napastników" (mniej więcej tak to brzmiało). Tutaj wiadomo, że opisy walk to dla mnie świętość i może nie jestem miarodajnym krytykiem, ale personalnie mnie to znudziło. Potem mieliśmy ciekawe opisy tej dawnej wojny. Wróciła dobra, wyczerpująca narracja i opisy. To było ok. Owszem, świat jest dyskusyjny, jak każda wizja, ale to było ok. Jednak równocześnie jestem zmuszony wytknąć pewien fakt, że w fanfiku podążałeś kilkoma wytyczonymi przez fandom ścieżkami. Przykładowo, nazwy krajów jak Zebrica, Prance, Camelu to pewien fandomowy kanon i osobiście cenię jego łamanie, a więc wymyślanie własnych nazw i ich charakteru. Okej, ale w sumie nie warto się czepiać pierdół, takich jak "freski naskalne" (freski są wykonywane na mokrym tynku, ktoś tak elokwentny jak Iron Smoke powinien to wiedzieć) lub pewnych literówek, których trochę było. Przejdźmy do rzeczy ważnej, a więc fabuły. Niestety, ale mi się nie spodobała i trochę wynudziła. Ten fanfik jest świetnym produktem rzemieślnika, który ma wielką wiedzę na temat literatury i dzięki temu posiada wysoko rozwiniętą umiejętność pisarza. Jednak... tutaj brakuje sztuki, która uczyniłaby to dzieło zachwycającym, niezapomnianym i głębokim. Do momentu, który mogliśmy poznać, fanfik póki co nie zachwycił mnie swoją magią. Nawet scena rozpaczy, której opis powinien mnie zniszczyć, był... poprawny, zawierał potrzebne elementy, ale nie miał w sobie uroku. To oczywiście rzecz względna i subiektywna, moje prywatne odczucie. Dlatego opowiadanie ma świetną formę, ale nie podobała mi się treść. Może temat był nie taki? No nie wiem... bo piszesz świetnie, tylko może lepiej o czymś innym?