-
Zawartość
1820 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Omega
-
- Nie, na to nie mogę przystać - sprzeciwiła się Celestia. Najwyraźniej zamierzała twardo obstawiać przy swoim. - Możemy jedynie przenieść cię gdzie indziej - dopowiedziała po chwili - ale musisz być pod ręką. Bez ciebie wytropienie tego... czegoś będzie niemal niewykonalne. W końcu nie wiemy nawet jak to wygląda.
-
- Dobrze, tylko o to mi chodzi - powiedziała krótko Celestia. - Zarzuty wobec ciebie zostają oddalone, ale na razie pozostaniesz pod obserwacją - dopowiedziała po chwili - przeniesiesz się z lochów do jednego z zamkowych pokoi. Odpowiada ci to?
-
- Nie, po prostu jesteśmy odpowiedzialne za bezpieczeństwo mieszkańców Equestrii - odparła chłodno Celestia - i nie możemy zostawić tego zadania w kopytach kogoś takiego jak ty. Nienawiść cię zaślepia, i nie możemy ufać ci do końca. Przykro mi.
-
- To proste - zaczęła wyjaśniać Celestia - mówisz, że wyczuwasz ten prototyp. Dzięki temu go wyśledzimy, a następnie wraz z nami wytropisz i pokonasz go. Oczywiście nasza obecność i wsparcie może się okazać niezbędne. - Nie bądź zbyt pewny siebie - ostrzegła cię Luna - zdziałać zespołowo można zdziałać znacznie więcej
-
- Nikt nie powiedział, że nie zamierzamy pozwolić ci walczyć - Przerwała ci Luna - po prostu walka z tym czymś sam na sam to samobójstwo. Poza tym, tak jak powiedziałeś naszą bronią jest magia. Brutalna siła nie jest odpowiedzią na wszystko. Chcesz czy nie, musisz z nami od teraz współpracować. - Tak, chociaż wiem, że będzie to la ciebie... problematyczne - Celestia dodała swoje trzy grosze - ale nie pozwolimy ci samemu narażać życia.
-
- Nie bądź taki arogancki - powiedziała Celestia - nie jesteś niepokonany. We dwie nie miałybyśmy żadnych problemów z pokonaniem cię. Sam go nie pokonasz, z pewnością nie w tej postaci. Jeśli ten Prototyp jest tak krwiożerczy, to naszym obowiązkiem jest go zgładzić.
-
- Twierdzisz, że przesiedziałeś w lodzie 100 lat? - zapytała się wstrząśnięta Luna. - A co z Prototypem? - zapytała się Celestia - wciąż jest w lodzie?
-
- A jak właściwie przeżyłeś te 100 lat? - zapytała się ze zdziwieniem Luna - i kto pozabijał wszystkich strażników?
-
- Gdzie w takim razie są? - zapytała - i skoro przeżyłeś może powiesz mi, co tam się stało. Dochodzenie trwało kilka miesięcy i nic nie wykazało. W Otchłani nie było żywe duszy, gdy tam dotarliśmy.
-
- Nie zapomniałam - odparła stanowczo powściągając emocje - po prostu nie rozjaśnialiśmy tego. Na miejscu nie było żadnych ciał. Jedynie zgliszcza i krew. Co według ciebie mieliśmy zrobić? Przetrząsnęliśmy cały teren Otchłani!
-
- Nie martw się - powiedziała Twilight zauważając twoją minę - chodzimy razem tylko poza zamkiem. Nie zamierzam stać nad tobą jak jakiś strażnik - zaśmiała się - ale nie rób takich wycieczek jak ostatnio, nie informując nikogo. Zgoda?
-
- No, możecie iść - pożegnała się Celestia - mam zaraz ważne spotkanie. - Chodź Moon Light - zawołała cię Twiligh - nie przeszkadzajmy księżniczce.
-
Gdy weszliście na górę, po całym domu dało się czuć pyszne zapachy. Applejack zrobiła coś pysznego, aż ci ślinka naleciała do ust. - Już je macie? - usłyszałeś głos Applejack - to połóżcie ja na stole i zaraz zaczynamy obiad.
-
- Ale jak to możliwe, że przeżyłeś? - zapytała się wstrząśnięta - o do tego ten ogon, co ci się stało? Byliśmy pewni, że z Otchłani nic nie zostało... - O co tu chodzi Celestio? - zapytała się Luna stanowczo - w naszych archiwach nie ma mowy o żadnej Otchłani. I co właściwie się w niej stało? - To... długi i krwawy rozdział w naszej historii - odparła Celestia wymijająco - nie warto go wspominać, tym bardziej, że sytuacja została opanowana, a wszyscy który o tym wiedzieli zdecydowali się zapomnieć. To już historia Luno, nic więcej...
-
Łatwo udało ci się je znaleźć skrzynie z obrusami. Wielka skrzynia stała w rogu, ale nie było na niej kurzu, czego nie można było powiedzieć o reszcie pomieszczenia. Otworzyłeś wieko, i wyciągnąłeś obrus. Apple Bloom również wzięła kilka zwitek materiału, których nie potrafiłeś określić i poszła na górę. - Chodź, bo obiad zacznie się bez nas - zawołała z góry.
-
Celestia spojrzała na Twilight, potem na ciebie. Uśmiechnęła się i skinęła głową. - Niech będzie - zgodziła się - ale od tej pory nie robisz nic samodzielnie - zwróciła się do ciebie - od tej pory Twilight będzie ci towarzyszyć. Uznaj to za karę za nie powiedzenia nam dokąd poszłaś. Mogło ci się coś stać, a my nic byśmy nie wiedziały.
-
- Znam jej ojca - odpowiedział z uśmiechem - sporo mówił o Serafinie. mam nadzieję, że choć połowa tego co o niej mówił jest prawdą.
-
- Cóż, skoro tak... - zaczęła Celestia nieprzekonana. - Czy to ważne? - zapytała się nieoczekiwanie Twilight - ważne, że mamy już jakiś ślad. Teraz musimy tylko odczekać te cztery dni i sprawdzić czy to prawda, czy nie.
-
Celestia otworzyła szerzej oczy. Najwyraźniej nie tego się spodziewała. - Ale to było 100 lat temu... - zająknęła się - nie mógłbyś....
-
- Nie trzeba, trenowałem z nimi sporo czasu - odparł spokojnie Bowe - teraz trzeba tylko uważać na nasze treningi. Lepiej mieć oczy z tyłu głowy.
-
- Cieszę się - powiedziała Celestia - ale to musiało być bardzo trudne. Jak udało ci się zdobyć te informacje?
-
Pośpieszyłyście razem przez zamkowe korytarze. Wpadłyście do sali tronowej, gdzie Twilight zawiadomiła Celestię, że masz dla niej nowe wieści. Pewnie chciała dać ci się wykazać, zostawiając ci przywilej składania wyjaśnień.
-
(I ponownie długi tekst napisany przez nas przez gg) - Witaj - odparła Celestia nie zważając na twoje nieformalne przywitanie, i zmarszczyła brwi - wydaje mi się, że już cię kiedyś widziałam, dawno temu. Ale to raczej niemożliwe...
-
- Wielkie dzięki - odparł Iwan uśmiechając się od ucha do ucha - Nie wiem co by było, gdybym nie miał mydła przez więcej niż dwa dni. Ratujesz mi skórę. Szliście dalej, w milczeniu. Kolejka posuwała się sprawnie, ale ilość pracowników była tak duża, że i tak musieliście czekać dobre pół godziny. - Kolejny dzień, pracy dla dobra partii - powiedział z westchnieniem Iwan - ciekawe, czy i dzisiaj nie wydarzy się nic ciekawego.