-
Zawartość
1820 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Omega
-
- Celestia przeniosła go już do Ponyville - poinformowała cię Luna z przepraszającą miną - nie dała się przekonać by oddać ci go w Canterlocie. Im szybciej dolecimy, tym szybciej go odzyskasz. Lecimy?
-
- No to ruszajmy - zakomenderowała i wyszła z komnaty. Ruszyłeś za nią, a ona poprowadziła cię labiryntem korytarzy prosto na jakąś sporą marmurową platformę. Stał na niej już ciemnofioletowy rydwan. Był duży i bogato zdobiony. Zaprzężono do niego dwa pegazy o fioletowym umaszczeniu. Obaj prezentowali się znacznie bardziej okazale niż ci gwardziści w złotych zbrojach. Ta dwójka stałą wyprostowana, odziana w ciemnofioletowe zbroje a ich twarze nie zdradzały żadnych emocji.
-
- Możliwe, ale to już nie twój problem - ukróciła dyskusję Luna - pojedziemy natychmiast. Zbieraj się i idziemy. Chyba, że masz jeszcze jakieś pytania?
-
- Elementy Harmonii - wyjaśniła Luna - A Twilight Sparkle nie jest wcale taka zła. Pomogła mi dostosować się do nowego otoczenia, po powrocie z wygnania. Nie ma się co zamartwiać.
-
- Tak, to uczennica Celestii i Powierniczka Elementy Magii - zaczęła wymieniać Luna - nazywa się Twilight Sparkle. Jest dobra w niełatwych zadaniach.
-
- Do Ponyville - odpowiedziała krótko - mieszka tam pewna lawendowa klacz, która ma zadziwiającą zdolność zmieniania kucyków. Zostaniesz tak wysłany, ale oczywiście, będziesz się z nami komunikował.
-
- Świetnie, pójdę zawiadomić Rarity - ucieszyła się Twilight - spotkajmy się u niej za jakieś półgodziny, ok? Na razie - i pobiegła innym korytarzem.
-
- Widzę, że spodobał ci ten basen - zauważyła z uśmiechem - to jedyna taka komnata w zamku, więc czuj się wyróżniony. Ale nie dlatego tutaj przyszłam. Zapadła już decyzja gdzie cię przenieść...
-
- No to chodź, trochę tego jest - odpowiedziała Applejack kierując się do kuchni. Zobaczyłeś mnóstwo pyszności. Jabłkowe ciastka i babeczki, szarlotka, zupa owocowa i wiele innych potraw. Wszystkie z jabłkami, zastanawiałeś się, ja kto możliwe, że jeszcze im się to nie przejadło...
-
- Wszyscy już na niego czekamy - odpowiedziała Serafina - nawet bliźniacy. Naprawde musiało im się nudzić.
-
- Raz... dwa... trzy! - komenderuje Apple Bloom z prześcieradłem w pyszczku. Razem udało wam się położyć obrus w miarę dokładnie. - Widzę, że stół nakryty - usłyszałeś Applejack za swoimi plecami - no to teraz tylko przynieść całe jedzenie i można zasiadać do stołu. Chodźcie, pomóżcie mi z jedzeniem.
-
Spojrzałeś na nią z dna basenu. Ona również na ciebie patrzyła. Nie byłą wyniosła, chyba nawet parsknęła śmiechem, nie słyszałeś tego, byłeś pod wodą. Zobaczyłeś, że nakazuje ci kopytem byś wyszedł z basenu. Pewnie miała ci coś do powiedzenia.
-
- A właśnie, Rarity obiecała niedawno przedstawienie swoich najnowszych projektów przed jakimś znanym projektantem - powiedziała nieoczekiwanie Twilight - chciałabyś do nas dołączyć? Mamy w sumie jeszcze trzy dni czekania.
-
- Widzę, że dobrze się bawisz - usłyszałeś znajomy głos znad basenu. Podniosłeś głowę i zobaczyłeś Lunę. Wyglądała lepiej i zdrowiej. Ciekawe ile właściwie siedziałeś w tej wodzie, że zdołała już wydobrzeć...
-
- No dobra - odpowiedzieli bardzo niechętnie. Poprowadzili cię przez labirynt korytarzy i schodów prosto do jakiejś dużej komnaty. Była bardzo przestronna i dobrze urządzona. Gdy wszedłeś poczułeś charakterystyczny zapach słonej, morskie wody. Dochodził z drzwi po prawej stronie. - To twoja komnata - poinformował cię strażnik na odchodne - nie wychodź z niej. To tyle - i zamknął drzwi. Zlekceważyłeś go, i poszedłeś do tego pokoju po prawej stronie. Gdy otworzyłeś drzwi stanąłeś jak wryty. To byłą łazienka. Ze sporej wielkości basenem wypełnionym chłodną morską wodą...
-
- Nie, spokojnie - uspokajała cię Luna - sama dojdę. Ale ty nie, zważywszy na to, że tymczasowo przenieśliśmy cię do innej komnaty. Strażnik! - zawołała. Po chwili pojawiło się już czterech gwardzistów z włóczniami i wojowniczymi minami, ale naraz przystanęli gdy zobaczyli ciebie podtrzymującego Lunę. - Tak, Wasza Miłość? - zapytał jeden z nich. - Odprowadźcie naszego gościa do jego komnaty - rozkazała robiąc kilka kroków przed siebie - ma tam trafić jak najszybciej. - Tak jest - zasalutowali jej strażnicy. Przed wyjściem Luna spojrzała na ciebie i pokiwała głową. Ale dlaczego? Na pożegnanie? A może podziękowanie? Kto to wiedział? Teraz ważni byli ci upierdliwi strażnicy.
-
- To było cięższe niż myślałam - odparła stając z trudem - zazwyczaj pomagam komuś zwalczyć jego koszmary. Nie wyrywam ich z umysłu. To było... nieoczekiwanie trudne. Ale mam nadzieję, że teraz już spokojnie zaśniesz - dokończyła z uśmiechem.
-
- Dobrze, nie ruszaj się - nakazała Luna siadając obok ciebie i zamykając oczy. Jej róg zaświecił i wypuściła z niego dwie srebrzyste nici. Te nici sunęły powoli w powietrzu i wniknęły w twoje usta. Zesztywniałeś czując przeszywające zimno. Nie czułeś już nici, tylko przenikliwe zimno. Miałeś trudności z pozbieraniem spójnych myśli, w twojej głowie panował chaos. Nagle poczułeś mocne szarpnięcie. To jedna z nici wyciągnęła z twoich ust ohydną, czarną smugę. Czynność ta powtórzyła się jeszcze kilkakrotnie powodując u ciebie straszny ból. W końcu Luna westchnęła i odwołała srebrne nici energii. Opadła ciężko na podłogę wyczerpana. - Już - zdobyła się na lekki uśmiech - koszmary powinny ustąpić. Miałeś w sobie strasznie dużo złych wspomnień. Ale już wszystko w porządku.
-
- Dobrze, musisz tylko usiąść i się zrelaksować - poradziła Luna.
-
- Pamiętam co się działo kiedy wróciłam do Equestrii po tysiącu latach - mówiła z nieobecnym spojrzeniem - wszyscy się mnie bali, ale zasłużyłam na to. Ale w końcu udało mi się. Znowu mam przyjaciół i jestem lubiana, a przynajmniej poważana. Tobie też może się udać. - A co do twoich koszmarów... - zaczęła z wahaniem - mogę spróbować. Kiedy chcesz spróbować?
-
- Trójząb dostaniesz jak już wyjedziesz - powiedziała Luna patrząc w okno - ludzie nalegali by go zniszczyć, ale Celestia na to nie pozwoliła. A staw się znajdzie. - Głowa do góry - spojrzała na ciebie - masz szansę zacząć od nowa. Wiem, że to nie łatwe, ale masz szansę.
-
Ruszyłeś przed siebie nie zważając na lekkie kołysanie łodzi. Po drodze nie spotkałeś nikogo. Okazało się, że wszyscy byli już w sali i czekali na Hightlighta. Zobaczyłeś, że jedyne wolne miejsce jest koło Serafiny. Pomachała do ciebie.
-
- Połóżmy ten obrus - powiedziała Apple Bloom chwytając w pyszczek jeden z jego rogów.
-
- Cóż, byłeś... znośny - odparła Luna rezygnując z książęcej pozy - mogło być lepiej, ale teraz to nie ważne. - Jeszcze nie wiem, gdzie cię wyślemy - kontynuowała - ale mam pewne podejrzenia gdzie trafisz. A jeśli moje podejrzenia okażą się prawdziwe, może się to stać jeszcze bardziej interesujące. Na razie jednak, może czegoś chcesz? Nie wiemy kiedy stąd odjeżdżasz, może masz na coś ochotę do tego czasu?
-
- To możemy ci obiecać - zgodziła się Celestia - muszę teraz załatwić coś ważnego. Luno, możesz zająć się resztą? - Oczywiście siostro - odparła Luna kiwając głową. Następnie Celestia ruszyła bocznymi drzwiami w sobie tylko znanym celu a ty i Granatowa Księżniczka zostaliście sam w sali tronowej.