Skocz do zawartości

Komisarz Goblin

Brony
  • Zawartość

    282
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Komisarz Goblin

  1. Przesz wyżartą szparę między deskami zajrzałeś do środka. Nikogo tam nie było. W zasadzie to nie było tam niczego. Żadnych mebli, żadnych ozdób ani czegokolwiek. Jedynie mocno przeżarte schody na górne piętro. Ale było też coś, co naprawdę przyciągnęło twoją uwagę. Białe nienaruszone drzwi. Nie mają klamki i całkowicie tu nie pasują. Są umiejscowione tam, gdzie w zwykłym domku była by piwnica.
  2. Szybko zsunąłeś się po rynnie z powrotem na dół, tym razem bliżej czarnoksiężnika niż byłeś na początku. Ten wciąż z uśmiechem na twarzy wyciągnął z rękawa zakrzywiony sztylet. Jego ostrze było ząbkowane i miało jakby na sobie zaschniętą krew. Po za tym był dość długi jak na sztylet. Prawie jak krótki miecz...
  3. Im głębiej wchodziłeś w las, tym drzewa były wyższe i grubsze. Wokół panował półmrok spowodowany gęstą koroną. Nagle ujrzałeś przed sobą coś czego nie powinno tu teoretycznie być. Bardzo stary i zniszczony drewniany domek. Okna były powybijane i spowite pajęczyną. Drewno już zaczynało próchnieć, tak że było prawie widać wnętrze domku. Śpiew ptaków był tu jakby przyciszony...
  4. Szczęście ci dopisuje. Po paru minutach znalazłeś mnóstwo pysznych poziomek. Bez chwili zastanowienia najadłeś się nimi i nawet trochę schowałeś na później. Jedynym elementem nie pasującym do spokoju tego miejsca, był lunarny niszczyciel widoczny na horyzoncie...
  5. Niestety nie ma tu czegoś takiego. Dach jest całkowicie płaski. Teoretycznie mógłbyś spróbować przeskoczyć na inny dach, ale może to być bardzo trudne. Po za tym zawsze zostaje opcja zejścia na dół. Może zabicie czarownika coś da? Ciekawe czy Basilowi udało się uciec...
  6. Siedząc tak wśród tej całej zieleni zasnąłeś... Nie masz pojęcia ile spałeś, bowiem obudziłeś się późnym rankiem. Rozejrzałeś się leniwie wokół. Żadnego niebezpieczeństwa... Nawet z radością odkryłeś, że w strumyczku pływają małe rybki.
  7. Gdy już pierwszy gargulec był prawie na dachu z całej siły uderzyłeś w jego szponiastą łapę. Spadł na dół z pokruszoną łapą i na dodatek złamał sobie kamienne skrzydła. Niestety dla twojego miecza również nie było to miłe przeżycie. Ta część miecza, którą uderzyłeś została strasznie wyszczerbiona. Mimo to niebezpieczeństwo nie zostało zażegnane. Coraz więcej bestii wchodziło na budynek z zamiarem zabicia cię. Zaczynasz się nawet zastanawiać czy naprawdę było ich AŻ TYLE na budynkach. Śmiech czarownika był coraz głośniejszy i coraz mniej kontrolowany. Długo nie wytrzymasz tutaj, a kto wie jakie jeszcze sztuczki zna ten szarlatan?
  8. W końcu odpoczynek... Nareszcie znalazłeś czas, aby usiąść i rozkoszować się szumem koron drzew i cichym świergotem ptaków. Jeszcze chyba nigdy nie czułeś się tak wolny jak teraz. Chciałbyś aby ten czas nie przeminął.
  9. Znalazłeś się na dachu. Na szczęście był ustawiony poziomo, więc bez trudu mogłeś się na nim poruszać. Milczące bestie zaczęły wspinać się po budynku za pomocą twardych szponów. Z góry masz łatwiejszą pozycję...
  10. - Rozdzielmy się! - Powiedział Basil. Twój towarzysz zaczął odliczać. 3 Obydwoje obserwowaliście się mroczne kamienne sylwetki zbliżające się do was. 2 Ich ciężkie kroki zostawiały na bruku wgniecione ślady. Czarnoksiężnik zaśmiał się cicho, chowając twarz pod kapturem. Nagle zdałeś sobie sprawę, że nie obmyśliłeś żadnej drogi ucieczki. Byłeś zbyt zajęty widokiem szydzącego maga. Ale było już za późno... 1! Teraz! Basil wystartował, wbiegając w zaułek. 3 gargulce weszły za nim. Spojrzałeś przed siebie. Same budynki. Aczkolwiek, dostrzegłeś szanse ucieczki w postaci rynny na jednej z kamienic.
  11. Po chwili błądzenia, udało ci się znaleźć mały strumyczek. Bez jakiegokolwiek zastanowienia napiłeś się. ... ... ... Woda jeszcze nigdy nie smakowała tak dobrze...
  12. Rzeczywiście niedaleko znajdował się mały lasek. Bez zbędnej zwłoki ruszyłeś ku niemu. Na całe szczęście tereny poza Canterlotem są raczej wolne od bitwy, z racji braku ważnych miejsc.
  13. Wędrowaliście po opustoszałym Ponyville. Towarzyszył wam jedynie dźwięk zawodzącego wiatru. W oddali było słychać odgłos grzmotów. W końcu dotarliście do miejsca, w którym powinna znajdować się Trixie. Niestety wóz był całkowicie zniszczony. Wyglądał jakby zmiótł go jakiś wybuch. Na budynkach w pobliżu widniały czarne ślady eksplozji. Odbyła się tutaj magiczna bitwa, to jest pewne. Tylko dlaczego nie obudziło to Pyra? ------------------------------------------------ Kyre Dark Przyglądałeś się dokładnie temu miejscu. Pomyślałeś, że to pewnie ta Trixie próbowała się bronić. Lecz nagle coś uderzyło twoje zmysły. Coś więcej niż sama pozostałość magii. Gdzieś w mieście jest ta istota, która jest odpowiedzialna za to co się tu dzieje... ------------------------------------------------------ Fasthoof i Lightning Tumble Staliście na holu opuszczonego szpitala, gdy nagle wszystkie drzwi się otworzyły w tym samym czasie. Gdzieś w dalszej części korytarza usłyszeliście odgłos tłuczonego szkła. Coś tu jest nie tak...
  14. Komisarz Goblin

    Zaprojektuj suknię!

    Może coś bardziej zwiewnego? Z metalowym elementami. btw. kiedy będzie Rarity?
  15. Komisarz Goblin

    Cosplay Rarity!

    Cosplaya Rarity są świetne. Nawet nawet ta Rarity. Rwałbym jak Reksio szynke. ^^ A tu Rarity w towarzystwie meksykańskiego Spike'a. Pewnie poderwał ją na burito.
  16. - Bogowie litości! - Krzyknął przerażony Basil. Kamienne bestie zbliżały się do was powoli. Ich ciężkie kroki sprawiały, że ziemia trzęsła pod waszymi stopami. Twój towarzysz mimo strachu wyciągnął swój miecz i chwycił go kurczowo w dłonie. - To nie może się tak skończyć... Musimy uciekać! Czarnoksiężnik stał jak stoi. Pod jego kapturem krył się szyderczy uśmiech...
  17. Udało ci się. Po drodze nie napotkałeś już nikogo. Wyjście z miasta jest całkowicie zrujnowane ale da się przejść. Przeszedłeś przez wyschniętą fosę i stanąłeś na miękkiej trawie. Aż przypomniałeś sobie, od jak dawna nie widziałeś żadnej zieleni na oczy...
  18. Nieznajomy podniósł lekko głowę lecz nadal zakrywał on większość twarzy. Aczkolwiek gdy się odezwał, ujrzałeś że jego zęby są zaostrzone w szpic... - Przybyłem tu, aby was zniszczyć nędzni Turanie! - Jego głos był równie pełen grozy co ryk rozwścieczonego lwa. Zanim zdążyliście cokolwiek zrobić wykonał on jakieś tajemnicze gesty rękoma, po czym schował je w rękawach. Jak gdyby zapomniał, że właśnie chciał was zabić. Nagle zrozumieliście co się stało. Nieznajomy rzucił zaklęcie... Albo to jakaś sztuczka, bo przecież czarodzieje to tylko naciągacze i oszuści. Mimo to, kamienne posągi ożyły i zeskakują z budynków z nadludzką zwinnością. Pierwszy raz widzisz coś tak niezwykłego. Jesteście otoczeni...
  19. Komisarz Goblin

    Zapisy do Amolka

    Dungeons & Dragons Imię i nazwisko: Dotovan Durga Przydomek: Rasa: Człowiek Wiek: 27 Pochodzenie: Cormyr Profesja: Nekromanta Chowaniec: Kruk (imię - Mysizmór) Historia: Dotovan urodził się w stolicy Cormyru, Suzail w roku 1372 kiedy to były toczone wojny z goblinami. Jego ojciec był żołnierzem i umarł w bitwie zanim zdążył go poznać. Matka była czarodziejką i oddała dziecko do adopcji by pomścić swego męża umierając w walce. Wychowaniem małego zajął Vandergahast, nadworny czarodziej i przyjaciel poległego w bitwie króla Azouna. Wychował on Dotovana na inteligentnego młodzieńca i zaszczepił mu on głęboką ciekawość dotyczącą magii. Z czasem nawet rozpoczął szkolenie na temat podstaw magii. Wiedzę chłonął niczym gąbka, lecz w praktyce wyglądało to znacznie gorzej. Dotovan miał dopiero 16 lat gdy prawidłowo rzucił swoje pierwsze zaklęcie. Sytuacja w kraju była w tym czasie znacznie spokojniejsza niż zazwyczaj. Na pewnej uczcie w zamkowej sali poznał on elfkę, która była emisariuszem z jakiegoś nieistotnego elfickiego lasu. Polubili się nawzajem i zaczęli się z sobą spotykać. Nikt nie był w stanie przeoczyć, że pojawiło się między nimi uczucie... Dwa lata później nie kryli się już ze swoja miłością. Dotovan zamieszkał razem z Elainą w jej rodzimym lesie. Tutejszy elfi czarodziej chętnie przekazywał mu w wolnych chwilach wiedzę o magii, ucząc go przy tym wszelakich technik i wypożyczając mu książki o konkretnych szkołach magicznych. Stawał się coraz lepszym czarodziejem. Cztery lata później człowiek i elfka pobrali się. Wiedli szczęśliwe życie kochając się nawzajem. Aż do czasu... Pewnej nocy wioska została zaatakowany przez mroczne elfy. Złych braci dobrych elfów. Wyszli z podziemia i wykorzystali skutecznie element zaskoczenia. Niestety Dotovana nie było był wtedy w wiosce. Gdy wrócił zastał tylko wciąż płonące budynki i trupy. Wśród nich znalazła się również Elaina. Był to prawdziwy cios dla młodego czarodzieja. Obwiniał sam siebie za to co się stało mimo, że od swego chowańca dowiedział się kto za tym stoi. Przez wiele dni zrozpaczony błąkał się po lesie. Wędrując w samotności nachodziły go różne mroczne myśli. W końcu doszedł do wniosku, iż przywróci swą ukochaną do życia choćby za cenę tysięcy istnień. I to właśnie zaczął czynić... Dotovan stał się bezwzględny i podły. Żądał tylko zemsty na mrocznych elfach i potęgi by wskrzesić swoją żonę. Zaczął poszukiwać artefaktów, które mogłyby mu w tym pomóc. Przez kolejne pięć lat udało mu się znaleźć magiczny hełm i kostur. Hełm to "czaszka bestii". Upodabnia ona użytkownika do chowańca, dając mu pewne korzystne cechy zwierzęcia kosztem wyglądu. Dotovanowi wyrosły skarlałe skrzydła pozbawione umiejętności latania. Za to wzbudzając strach i niepokój. Po za tym polepszył się znacznie jego wzrok i inteligencja. Kostur za to, to "berło rozpaczy". Pozwala on na schwytania duszy zabitej istoty i zamiany jej w energie magiczna potrzebną do rzucania zaklęć. Teraz nie bacząc na przeciwności losu, Dotovan zmierza do wielkiej biblioteki Candlekeep. Tam będzie księga opisująca źródło mocy na tyle silne by przywrócić do życia dawno zmarłą osobę. Wie to, ponieważ ujrzał to w swoim śnie. To nie może być przypadek. Elaine powróci do życia, a mroczne elfy zapłacą za swe zbrodnie. Wszystkie... Wygląd: Cel: Wskrzesić Elaine i zemścić się na całej rasie drowów Aspekty: Pozytywne: - Nieugiętość przed niczym - Potężne zasoby magicznej energii Negatywne - Wzbudzający strach wygląd - Długo się uczy czegokolwiek nowego na temat magii bezpośredniej Ekwipunek: - Czaszka bestii - Kostur rozpaczy - Szata połączona z napierśnikiem - 2 mikstury leczenia - 3 zwoje kuli ognia - 1 zwój sanktuarium
  20. W pewnym sensie ci się udało. Lunarni wycofali się do pozostałości po jakiejś fabryce i zniknęli ci z oczu. Twój strzał chyba ich przestraszył z racji tego, że nie wiedzieli ilu nowych przeciwników przybyło. W każdym razie ty i ten kuc macie spokój. Przynajmniej na razie, bo jeśli wciąż czają się w tej fabryce to są dość blisko.
  21. Basil lekko się uśmiechnął pod nosem. Patrząc przed siebie powiedział. - Nic nie szkodzi przyjacielu. Wiem, że gdyby walka trwała dłużej na pewno byś wygrał. Brama do górnego miasta pozostawiona bez straży nie była dla was problemem. Tym bardziej, iż Basil w 2 sekundy otworzył wrota wytrychem. On umie jednak więcej niż przypuszczasz... Kroczyliście wśród pięknych eleganckich budynków. Wiele z nich ozdabiały potężne posągi i kamienne gargulce. Miałeś wrażenie, że każdy z nich patrzy się na was przygnębionym spojrzeniem. Nagle o mało co nie wpadłeś na Basila gdyż ten zatrzymał się jakby zobaczył ducha. I można powiedzieć, że tak właśnie było. Jakieś 25 metrów przed wami stała zakapturzona postać. Miała na sobie ciemnoczerwony płaszcz i pas z wielkim metalowym kołem pośrodku brzucha. Grawerunek na kole przedstawiał coś w rodzaju ośmiornicy z ludzką czaszką zamiast głowy. Tajemnicza istota stała nieruchomo w miejscu. - To Stygijczyk? - Wyszeptał twój zaniepokojony towarzysz.
  22. Gdy już dokładnie sprawdziłeś możliwości ucieczki, stwierdziłeś że masz dwie drogi. Albo wrócić się, licząc że już nie będzie tam tych kuców przy aucie, albo przejście pomiędzy budynkami, które prowadzi drogą okrężną do wyjścia z miasta. To wszystkie ścieżki jakie udało ci się znaleźć. Następnie zająłeś pozycję i nie zwlekając dłużej, nacisnąłeś spust z zamiarem oddania krótkiej serii. Odrzut całkowicie cię zaskoczył. Tej broni NIE można używać bez pomocy magii. Zanim się przewróciłeś zdążyłeś zobaczyć, że pierwszym pociskiem trafiłeś lunarnego pozbawiając go życia. Za to kolejne pociski poszły w niebo. Jesteś zbyt wyczerpany aby prawidłowo korzystać z takiej broni. Do tego odrzut prawie wybił ci bark. A lunarni pewnie już wiedzą, że mają kolejnego przeciwnika...
  23. Wszyscy razem z tobą i Basilem wbiegli do miasta zanim wielkie wrota zostały zamknięte. Sytuacja w mieście diametralnie się zmieniła. Przedtem miasto sprawiało wrażenie jednej wielkiej meliny, teraz jest to dobrze zorganizowana forteca pełna wyszkolonych żołnierzy. Kusznicy i łucznicy zaczęli zajmować pozycje na murach. Tymczasem reszta piechoty zajęła się rozkładaniem balist i katapult a także rozgrzewaniem kotłów ze smołą. Basil złapał cię za ramie. - Sądze, że to dobry moment by dostać się do górnego miasta przyjacielu.
  24. Lightning Tumble Zaniosłeś kuca do szpitala. Natychmiast podszedłeś do recepcji i nagle zauważyłeś, że nikt nie siedzi za ladą. W ogóle nikogo tu nie ma... Na szczęście kuc zaczął się budzić. ----------------------------------------------------------- Pyro Niestety drzwi do kącika kostki cukru okazały się zamknięte. Może jeszcze nieczynne o tej porze? W zasadzie nie wiesz, która jest godzina bo nie nosisz zegarka. Po drugiej stronie ktoś ma podobny problem. Granatowo-czarny kuc z białym nietoperzem siedzącym mu na grzbiecie właśnie pocałował klamkę jedynego hotelu w Ponyville. Musi być tu nowy, bo nigdy wcześniej go tutaj nie widziałeś. Na pewno również był jakimś magiem. Dało się to po prostu wyczuć. ------------------------------------------------------- Kyre Dark Hotel jest zamknięty. Aczkolwiek wyczuwasz to... W środku została użyta czarna magia. Tak jak w paru innych budynkach. Po za tym miasteczko jest opustoszałe. Nawet w tej chwili widzisz tylko jednego kuca na ulicy. ----------------------------------------------------- Falka Dotarłaś w kocu do butiku. Co dziwne drzwi były uchylone a w środku nikogo nie zastałaś. Niepewnie wkroczyłaś do środka. Gdy niespodziewanie drzwi się za tobą zatrzasnęły. Co gorsza nie możesz ich teraz otworzyć, a w pomieszczeniu zrobiło się niepokojąco ciemno...
  25. Na usta cisnęły ci się przekleństwa. Nie mogłeś podejść bliżej. Pomiędzy obydwiema stronami ulicy jest całkowicie pusta przestrzeń, nie ma gdzie się schować. Pozostają tylko budynki ale jest duże ryzyko, że lunarni cię zauważą gdy będziesz przebiegał przez ulicę. Pozostaje ci więc samobójczy bieg, ostrzał z tego miejsca lub nadzieja, ze kuc wytrzyma zanim dotrzesz do niego drogą okrężną...
×
×
  • Utwórz nowe...