Jako że był już temat, w którym mogliśmy się podzielić listą ulubionych postaci animowanych(i chyba w ogóle fikcyjnych), od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie stworzenie analogicznej anty-listy.
1: Hancock
To mógłby być po prostu hipsterski bohater, jak Kick-Ass albo Super, jednak nie lubię go za to, że jest po prostu obleśny. Bezdomność i alkoholizm jestem w stanie zaakceptować, ale czy naprawdę gościu musi mieć akurat taką nazwę? I jeszcze ta scena z przebiciem dachu przyczepy... I nie żebym był za bardzo pruderyjny.
2: Battletoads
W zasadzie to powinny być trzy zmutowane ropuchy, coś jak TMNT. Te postacie były moimi ulubionymi, jeszcze gdy znałem je tylko z gier, ale pewnego dnia ujrzałem kreskówkę, która dla nich powstała. Okazuje się, że moje BT na co dzień są... gimbusami i po prostu transformują się w pewnych okolicznościach. Jak to wygląda? Jak można to było tak...?
3: Robin z Teen Titans
Jak mnie on wkurza ilekroć go widzę. Nie żeby przeszkadzał mi jego charakter psychopaty, chodzi mi przede wszystkim o walki. Jeszcze mogę przeboleć kopanie Deathstroke'a we stalowym pancerzu, ale ciskanie Popielarzem(kilkutonowym golemem) jak szmacianą lalką razi debilizmem. Po prostu mimo iż teoretycznie gościu jako jedyny z drużyny nie ma mocy, w praktyce wygląda to tak, jakby ukradł moc Herkulesowi. Rozumiem, że to jest bajka dla dzieci, i jeszcze parodia komiksu, ale czy nie dałoby się stworzyć tej postaci zachowując odrobinę powagi?
4: Motomyszy
Już kilka razy próbowałem oglądać tą bajkę i wymiękałem po kilku minutach. Widziałem scenę w, której jacyś żołnierze(nie wiem, czy to były myszy) walczyli z armią robotów i w żadnego nie mogli trafić. I znowu, jak to wygląda? Rozumiem, że uczyli się strzelać od Drużyny A, ale nie trafić w całą armię to już przesada, a po za tym czy śmierć robota naprawdę byłaby aż tak brutalna, żeby nie można byłoby jej pokazać w bajce?
Wracając do samych mysz: dlaczego noszą apaszki i pudrują się przed lustrem? Dlaczego większość fanartów jakie mogę z nimi znaleźć to inne czynności seksualne?
5: Ironman
Może jestem przewrażliwiony, ale jak już wspominałem, po prostu nie mogę zaakceptować bohatera promującego wojnę, chyba że byłaby to wojna obronna. Niby mogę oglądać ostatnie filmy z tym bohaterem, ale na pewno nie będę go cenił. To samo tyczy się G.I. Joe.
6: Niebieski ranger z Power Rangers Turbo
Power Rangers nigdy nie było za ambitne, ale chyba nic mnie tak nie wkurzało w tym serialu, jak zrobienie rangerem chłopca, który na oko ma jakieś 8 lat. Do tego momentu przynajmniej design stał na jakimś poziomie, później nastąpiła teletubisiacja. Naprawdę nie chcę obrazić żadnego ośmiolatka, ale pod pojęciem fightera rozumiem co innego.
7: Nick Fury
Nie chcę znowu wyjść na rasistę i choć z tym wszystkim się zgadzam daruję sobie opisywanie, jaki to on beznadziejny się stał zmieniając kolor skóry. Na osobną uwagę zasługuje jego wcześniejsza ekranizacja, kiedy odgrywał go David Hasselhoff, jedyny amerykański aktor, który jest tak beznadziejny, że aż przypomina polskie gwiazdki, pokroju np. Ibisza. Wiem, że to nie ma wpływu na samą postać, że ogólnie to spoko psychopata, kumpel Punishera, etc, ale został mi już ostatecznie obrzydzony.
8: Kapitan Hero
Mimo iż w swych perwersjach zaszedł znaaaaacznie dalej, nie drażni mnie w takim stopniu jak Hancock, bo zarówno ta postać jak i cały jego serial jest tak przejaskrawiony, że mogę mieć z niego tylko i wyłącznie bekę. Mimo to i tak nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek choć trochę zdrowy umysłowo człowiek chciał utożsamiać się z pedofilem, nekrofilem, zoofilem etc, mimo iż jest superbohaterem.
9: Postacie z Beast Wars Neo
Jedna z dwóch 100% japońskich abominacji jaka powstała po oryginalnych Wojnach Bestii. Trudno mi to uczciwie zbesztać, bo widziałem tylko urywki w youtuberskich propozycjach do wyżej wspomnianego, ale coś czuję, że jeśli to kiedyś obejrzę, to tylko dla beki. Nie wiem jaki jest sens we zmienianiu się w królika, pingwina, czy szopa pracza(ok wiem, że to nie szop). Bycie koniem(jeśli nie MLP), czy żyrafą też nie urywa. OK Rattrap z oryginału jest szczurem, ale przynajmniej całkiem sporym szczurem, no i jeszcze przybiera formę transmetalową.
10: Frankenstein z Baragon vs Frankenstein
Chyba najidiotyczniejszy potwór z filmów TOHO. Głupsze byłoby już tylko Godzilla VS Lucyfer, ale TOHO w porę się opamiętało i zrezygnowali z robienia tego dzieła. Jestem sobie w stanie wyobrazić jak ten film powstał: weźmy amerykańskiego potwora, niech walczy z japońskim..., a że jest za mały i w ogóle to pasuje jak pięść do nosa, to nie ważne.
Wszelkie inne "fajne" postacie mile widziane, nie koniecznie od razu 10.