Skocz do zawartości

Tarreth

Brony
  • Zawartość

    2317
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Tarreth

  1. Wciąż słuchając słów zwiadowcy, gestem ręki nakazał rozstawić się reszcie żołnierzy. Głupio tak stać, kiedy dowódca idzie, nie?

    Iroh uśmiechnął się i rozejrzał jeszcze raz po pomieszczeniu.

    - Na ślepo się nigdy nie walczy. Jeśli istnieje jakakolwiek szansa pozyskania danych, które pomogłyby nam w walce, to musimy ją wykorzystać. Wiecie przecież, że nie rzucę was na rzeź - odparł, poklepując żołnierza po ramieniu.

    Następnie odwrócił się do drużyn.

    - No dobra, panienki. Naszym głównym celem jest przejęcie kontroli nad działem księżycowym. Jednak przeciwnik zdążył się... Zadomowić. Dlatego na tą chwilę naszym priorytetem jest odnalezienie terminala, czy innego pomieszczenia, z którego moglibyśmy pozyskać dane na temat obiektu i możliwych miejsc, gdzie orkowie mogli się przyczaić - wytłumaczył, występując lekko na bok - Dwa oddziały idą ze mną, poszukać takowego miejsca. Reszta zabezpieczy teren. Macie się osłonić i przygotować do walki. Jak jakaś zielona morda wejdzie wam w zasięg wzroku to macie ją momentalnie oddzielić od reszty jej paskudnego cielska - wydał rozkazy, po czym zawołał II i V oddział szturmowy - Wy idziecie ze mną. Reszta zostaje - oznajmił, po czym odwrócił się do rozmawiającego przed chwilą z nim Alexiusa - Żołnierzu, od tej chwili to wy pilnujecie tego miejsca. Znacie rozkazy: pilnować do naszego powrotu. A niech mi któryś choćby zostanie draśnięty...! - ostrzegłeś, grożąc palcem nowo mianowanemu dowódcy przed nosem.

    Następnie uśmiechnął się i ogłosił wymarsz grupy infiltracji.

  2. Księżniczka Luna preferowałaby coś bardziej ukazującego majestat, niż prostotę. Jakieś wstęgi, falbanki, aczkolwiek bez kamieni szlachetnych. To ma ukazywać ogrom kosmosu. O, jakiś materiał, odbijający światło, by dawało efekt migoczących gwiazd?
  3. Jak podoba ci sie uniwersum Wh40k to bym raczej radzil zagrac w figurkowego bo dow 2 ma mase niedociagniec ;)

    mimo to lepszy rydz niz nic

    Masę niedociągnięć? a w figurkowym to jest normalnie? Idziesz Space Marinem, rozwalasz wielkich orków, wielkich SM Chaosu, demony, Tyranidów i nagle Cię zabija jakiś goblinek, bo miałeś rzut słaby.

    ...

  4. No nie było tak pięknie! Nie było... Sprzęt podręczny nawalał.

    - Póki nie jesteśmy za daleko, sprawdź łączność z grupą Rajkovica. Jeśli jej nie ma, to jeden do niego leci i powie mu, żeby próbował się kontaktować z flotą z radia na statkach desantowych. I na jednej nodze z powrotem! Szybko tam wchodzić nie będziemy - rozkazał major, odwracając się do reszty ludzi - Dobra, panowie! Wchodzimy do środka i czyścimy teren metodycznie - pokój po pokoju. Kierujemy się w tym samym kierunku, podzieleni na dziesięcioosobowe drużyny. Żadna nie schodzi z oczu pozostałym! Ci orkowie pewnie się tam zadomowili, czyli mogą wyjść praktycznie zewsząd. Oczy dookoła głowy i uszy w ścianach, podłogach i sufitach, jasne? - wytłumaczył, kończąc pytaniem, które nie oczekiwało odpowiedzi. To miało po prostu być zrozumiane i przestrzegane, jak Imperialne Prawo.

    Wtedy major ruszył pierwszy, dołączając do zwiadowców. Poruszał się szybko, acz cicho.

    - Jak to tu wygląda? - spytał ich. Spytał, bowiem mieli już dość czasu, by zrobić wstępne rozpoznanie okolicy i sporządzić jakikolwiek raport.

  5. Uciąć offtop, bo warny polecą. (jest 2018, a ja ukrywam offtop z 2012 roku... gg) ~Szonszczyk

    - Przepraszam najmocniej... Po prostu ta euforia... Rany... Królewskie Rodzeństwo w moim domu - zacząłeś się tłumaczyć, jednocześnie popadając w zachwyt. Luna wyglądała na zadowoloną, a Celestia... I tak to wszystko rozumiała, więc po prostu siedziała, prezentując się dumnie i niewzruszenie zarazem - Hej, mam pomysł! Może ja coś dla was zrobię, hm? - zaproponowałeś.

    To było.. Nieoczekiwane. Obie księżniczki postawiły uszy do góry, zaciekawione i lekko zmieszane.

    - To my przybyłyśmy dla Ciebie, nie Ty dla nas... No, ale powiedzmy, że tak... Co proponujesz? - spytała Luna, nachylając się lekko.

    Uśmiechnąłeś się szeroko i niemal zanurkowałeś przy telewizorze, by po chwili wyciągnąć pady do PS3

    - Zagramy! - krzyknąłeś ochoczo. Nie spodziewałeś się jednak, że fandomowe księżniczki różnią się od tych... najoryginalniejszych.

    - Zagramy? W co zagramy? Jak zagramy? - pytała Luna, wyraźnie zaciekawiona. Celestia w międzyczasie po prostu obserwowała wszystko ze spokojem i uśmiechem. Cieszyła się, że jej siostra jest tak pełna energii.

  6. - Dostanie się do Equestrii jest możliwe. W teorii. Tak, jak my pojawiłyśmy się u Ciebie, tak i Ty możesz pojawić się u nas. Jednak to tylko teoria... - odparła Luna, siadając w końcu.

    - Dlaczego? - spytałeś niepewnie.

    - Kolejna różnica pomiędzy portalem i teleportacją jest możliwość przenoszenia innych istot. W przypadku tego pierwszego - sprawa jest prosta. I twórcy portalu i każdy inny może przez to przejść. Niestety, w przypadku teleportacji nie jest to takie pewne. Możemy Cię przenieść, tak. Jednak nie mamy pewności, czy... doczekasz się wyjścia w Equestrii. To nie jest teleportacja na poziomie jednego wymiaru. Gdyby tak było, nawet teraz mogłybyśmy przenieść Cię gdziekolwiek. Problem w tym, że ta ściana, dzieląca światy bardzo chce, by tak zostało, więc trudne jest przenoszenie obiektów czyjąś mocą. Tłumacząc inaczej:

    Potrafisz prowadzić powóz. Prowadzisz i idzie Ci to dobrze. Ale czy jesteś w stanie dobrze prowadzić powóz, na którym Cię nie ma? Który tylko kierujesz głosem? To jest po prostu ryzykowne - tłumaczyła dalej Celestia.

    Magia nie jest łatwa w obsłudze. Nawet najprostsze zaklęcia wymagają dogłębnego studiowania, by poznać ich sekrety, by nigdy nie popełnić błędu.

    - Uch... Dobrze... To tak z innej beczki: Skoro to są wasze awatary... Jak długo możecie tutaj zostać? - pytałeś dalej.

    - Awatary to ucieleśnienia. Nie są kumulacją mocy, a kreacją magii. Żyje samodzielnie, lecz jedynie tak długo, jak długo chce tego twórca. Awatar to wciąż tylko wcielenie - skończyła Celestia.

    - Uech... Skomplikowane to... Lecz w tym wypadku, skoro nie jesteście jedynymi i oryginalnymi, a tylko... pośrednikami... Dasz się wykąpać? - spytałeś głupio, patrząc na Lunę.

    Luna nie była rozbawione, uderzyła Cię w nos lekko, acz dość, byś kichnął. Potem dostałeś rogiem po żebrach.

    - Auć! za co?! - spytałeś zbulwersowany.

    - My wciąż jesteśmy Celestią i Luną, człowieku. Nie zapominaj o tym! - warknęła Luna, oburzona totalnym brakiem szacunku dla niej i jej siostry.

  7. Pierwsze koty za płoty. Było póki co spokojnie... No, póki co. Jednak nie można było pozwolić, by orkowie się przegrupowali i uderzyli - to Gwardia Imperialna ma uderzyć pierwsza!

    Major Iroh Corrison cmoknął, oglądając pole bitwy i swych podkomendnych, po czym zadecydował:

    - Zbiórka wszystkich, którzy są zdolni do walki. Dzielimy się na dwie grupy po tyle samo żołnierzy. Pierwsza grupa osłania rannych, druga idzie ze mną - zaczął, wstając - Sentinele muszą tu zostać, a broń ciężka się tam nie przyda, więc zostają. Jednostki tutaj są pod rozkazami Komisarza Rajkovica - gestem ogłosił przygotowanie do kolejnego etapu walk - Nawiązać łączność z flotą. Jeśli mogą, niech ześlą wsparcie. Obie drużyny mają być w stałym kontakcie. Jak będziecie gotowi, to dołączyć. A, i najważniejsze... Rajkovic! - zawołał komisarza z uśmiechem na twarzy - Dostaniesz nowy przydział dopiero wtedy, gdy Ci pozwolę, haha! - o tych słowach rozkazał swym ludziom iść w stronę fortu.

    Zwiad. To jest najważniejsze. Dwójka gwardzistów dostała rozkaz wyruszenia przodem i przeprowadzenia rozpoznania. Musiał być kontakt radiowy.

  8. Księżniczki ponownie pokiwały przecząco głowami.

    - Nie możemy. To wasz świat. Wy jesteście kowalami swojego losu. Nie powinnyśmy wpływać na wasze losy... Poza tym... Kto słuchałby dwóch kolorowych alicornów? - wytłumaczyła Celestia, siedząc wciąż wygodnie, podczas gdy Luna wstała, by rozprostować kości.

    - Rozumiem... Ale skoro sam nie wiem, co chcę, a jednak was wzywałem... To jak mogę wiedzieć, co chciałem? - spytałeś, zostawiając temat pomocy światu za sobą.

    - To musi być coś głęboko wewnątrz Ciebie. Zastanów się... Może chciałeś się czymś z nami podzielić? Albo coś zrobić? - Celestia kontynuowała rozmowę, podczas gdy jej siostra zdawała się być bardziej zainteresowana wystrojem wnętrz.

    - Hm... HEJ! Zaraz moje wy kopytne! Jesteście w stanie stworzyć materialny avatar i przenieść go do równoległego (jak zakładam) świata, który następnie mogę dotknąć i uznać za prawdziwy... A nie jesteście w stanie wytworzyć portalu dla jednej chociaż osoby? Wydawałoby się to dużo prostsze niż utrzymywanie jakiegoś strumienia energii, wytworzenie fizycznego klona, czy dokonanie innego bajeru między wymiarami - genialna myśl i potężny argument.

    Lecz i odpowiedź była prosta. Księżniczka Luna wyszła na chwilę z pokoju, by wrócić z piłką do gry i monetą.

    - To teraz powiedz nam, człowieku: co jest łatwiej zrobić? otworzyć portal, wyrwę między wymiarami, by ktoś mógł swobodnie przejść... - tutaj usiłowała wcisnąć monetę w piłkę "na chama" - czy może po prostu przenieść ją z punktu A do punktu B? - tutaj przeteleportowała pieniążek do środka, po czym potrząsnęła piłką, na dowód obecności monety w środku.

    - Samo utrzymywanie takiej wyrwy w całości kosztuje dużo energii. To tak, jakbyś chciał utrzymać w basenie, pełnym wody kolumnę powietrza, sięgająca dna. Bez narzędzi, bądź mocy - niewykonalne. a nawet wtedy to jest trudne. Wierz mi - dużo prostsze jest wysłanie awatara, aniżeli otwieranie portali międzywymiarowych - objaśniła do końca Celestia.

  9. - Niestety, nie możemy tutaj zostać na zawsze - odparła po chwili Celestia.

    - Widzisz, my nie opuściłyśmy Equestrii. My tam wciąż jesteśmy. To, co widzisz to nasze awatary. Cząstki nas, które zmaterializowałyśmy w tym świecie - dopowiedziała Luna.

    To była trochę... Smutna wiadomość. Jednak zrozumiała - jako władczynie Equestrii, nie mogły od tak jej opuścić. Stąd pomysł utworzenia awatarów - inkarnacji i wcieleń tych samych księżniczek w innym wymiarze. Te same osoby, ta sama moc, te same ciała - lecz wciąż nie te jedyne i oryginalne.

    - Jak widzisz, przez sam fakt tego, że musiałyśmy wysłać tu nasze awatary oznacza, ze nie ma czegoś takiego, jak Portal do Equestrii - zakończyła Celestia.

    I wtedy zapadła długa, niezręczna cisza. Jednak... Nie na długo. Po chwili spytałeś, czy możesz dotknąć rogu Celestii, bo chciałeś się dowiedzieć, jakie to uczucie.

    - Złap się palcami za ząb, bądź nos i spróbuj ruszyć. Dziwne uczucie, nie?

    Z rogiem jest dokładnie tak samo - objaśniła Pani Dnia, uśmiechając się.

    _ No, ale przejdźmy do rzeczy. Wołałeś nas. Chciałeś, byśmy tu były. Niemal krzyczałeś nasze imiona! Co zatem pragniesz ode mnie i mej siostry, człowieku? - spytała już lekko znudzona Luna.

  10. ... Macie rozrzut. Co by z tego poskładać...

    Wciąż nie jesteś w stanie uwierzyć w to, co się dzieje. Raz po raz sprawdzasz, czy jesteś istotą trzeźwą. Nawet odważyłeś się dotknąć księżniczki Celestii, która... wręcz wystawiła kopytko, byś tak ręki wyciągać nie musiał - I tak, są one prawdziwe.

    - Czego potrzebuje? Przecież umiecie czytać w moich myślach, skoro wyczytałyście, że chcę was widzieć.. Nawet, jeśli sam o tym nie wiem... - burknąłeś zmieszany, na co księżniczki odpowiedziały serdecznym uśmiechem i przeczącym kiwaniem głowami.

    - Nie czytamy w myślach. My po prostu usłyszałyśmy, że nas wołasz - wytłumaczyła Luna.

    - Rrrrrrozuuumieeeem.... - odparłeś bez przekonania. Jednak przyjąłeś, jako prawdę. W końcu miałeś lepsze wytłumaczenie?

    - Hej! Możliwe jest stworzenie ambasady w Equestrii? - spytałeś nagle. Ot impuls, niekontrolowany wystrzał.

    Królewskie Rodzeństwo zmarszczyło lekko brwi, niczym jedna istota.

    - Nie. Equestrię zachowajmy naszym poddanym, a Ziemię wam. Przynajmniej na razie. - odparła Celestia.

  11. Czapka pomszczona. Trochę żal, że major nie mógł poszatkować zielonoskórych, ale... Lepszy rydz, niż nic.

    Żołnierze zaczęli przytrzymywać swojego oficera w słusznej obawie, jednak.. Niepotrzebnie. Iroh uspokoił się i praktycznie zesztywniał, powtarzając żołnierzom, ze już wszystko w porządku, że mogą go puścić.

    I na pewno puścili, bo czemu nie? Oficer, stając o własnych siłach spojrzał na komisarza Rajkovica.

    - A co? Aż tak mnie nienawidzisz? - spytał w zasadzie ze średnim zainteresowaniem, zmieszanym z dopisującym humorem - w końcu właśnie przed chwilą, mając szablę, pistolet i granat zdobył szturmem czołg i wyszedł praktycznie bez szwanku!

    Jednak radość radością, a atak musi trwać.

    Póki co pierwszym rozkazem było zebranie pozostałych sił szturmowych. Ilość żołnierzy, zdolnych do walki, ilość rannych, ilość sprzętu... No wszystko, co powinien dowódca wiedzieć.

  12. Zaprawde Imperator ukochał 1114 Pułk Cadiańskiej Gwardii Imperialnej, bowiem tylko tutaj działy się takie cuda. Samobójczy manewr okazał się być chyba najskuteczniejszą i najbardziej widowiskową metodą walki z orkowymi machinami.

    Jeszcze pod podwoziem czołgu, Iroh syczał jednym ciągiem najbardziej plugawe i ohydne przekleństwa w kierunku załogi maszyny - oj tak, Rajkovic dobrze go wyszkolił w tym kierunku - Nikt nie miał prawa dotykać JEGO czapki!

    Granat wylądował na silniku i eksplodował, ukazując żołnierzowi jego wręcz szalenie niestabilne i niepraktyczne wnętrze. I załogę oczywiście, jednak ta nie była tak uderzająca, bo każdy ork wyglądał tak samo - zielona kupa gnatów i mięcha, pozbawiona mózgowia.

    Pierwszym ruchem majora było dobycie pistoletu. Wymierzył on w załogę i z nienawiścią w oczach warknął w ich kierunku:

    - A to za moją czapkę, skur$%#le. - Był to niemal wyrok. Major Corrison zaczął wystrzeliwać pociski boltowe w orków, wstając jednocześnie. Chciał ich powybijać w jak najbrutalniejszy znany mu sposób. Pociski te miały to do siebie, że poza śmiertelnie poważnymi ranami rozpryskiwały się, powodując chaos. I na to też liczył Iroh, biegnąc w kierunku czołgu.

    Zaletą tego szturmu był fakt, że orkowie byli pod jego osobistym ostrzałem. Ponadto, jako załoga czołgu nie posiadali zbytnio broni do walki wręcz. I jeśli nawet, to z wnętrza takiej puszki ciężko się zamachnąć, czy bronić.

    To właśnie te zalety miały dać oficerowi przewagę. Dziki krzyk i przygotowana szabla miały być zwiastunem śmierci, czekającej na obcych.

    Celować w gardła, widząc zamach, czekać i odskoczyć - tak brzmiały najlepsze możliwe rady, dotyczące walki z orkami w bliskim kontakcie. Wpajane żołnierzom Iroha w każdym miejscu w galaktyce, gdy tylko mieli walczyć z Waaagh. I to Iroh, jako jeden z pierwszych oficerów pułku i największy orator tej taktyki miał zamiar walczyć z nimi w bliskim kontakcie.

  13. Wspaniały obrót spraw! Wszystko szlo ponownie zgodnie z planem! Zdawało się, ze nawet Rajkovicowi wraca humor, skoro zdążył wyśpiewać swoja ulubiona litanię w ciągu tych kilku sekund upadku.

    - Błogosławieństwo Imperatora spływa na nas! Nasz Pan nas widzi! Nie zawiedźmy go! - major krzyknął, postępując jeszcze trochę w przód.

    Wtedy jednak zauważył, że orkowie już znali twarz swego głównego kata. Nic tylko uśmiechnąć się do kamery... I ją rozwalić, razem z jej operatorem.

    - Utrzymać pozycje! Nikt nie rusza za mną! Rajkovic! Trzymaj ich tutaj! Piechota ma ostrzeliwać xenosów za czołgiem! - kolejny rozkaz. Miał on dwie warstwy, bowiem to, co planował Iroh mogło... go drogo kosztować i w razie potrzeby ktoś musiał kontynuować natarcie.

    Jedyne, co oficer wziął ze sobą, to granat jednego z gwardzistów. Z imieniem Imperatora na ustach ruszył on do szturmu na czołg. Orkowie na pewno nie odrzuciliby pokusy i możliwości rozgniecenia "głupka", który biegnie z szablą na czołg. Na pewno chcieliby się pośmiać. Orkowie to zuchwałe i bezmózgie istoty - idealny materiał do manipulacji.

    Skok Wiary - tak można nazwać to, co zrobił major. Nie miał on jednak zamiaru skakać na pancerz - za duże ryzyko. Skoczył on przed siebie - na ziemię, ówcześnie upewniając się, że na jego drodze nie stanie gąsienica orkowego złomu. Położyć się i czekać, aż przejedzie. Gdyby tylko to zrobił, Iroh odbezpieczyłby granat i rzucił w silnik - a niech się pali cholera!

    Strach. Już po skoku Iroh poczuł, jak ogarnia go strach. Przed oczami zaczął widzieć obrazy jego ukochanej żony i ślicznej córeczki. Tęsknił za nimi. Bał się o ich przyszłość w galaktyce, ogarniętej niekończącą się wojna o przetrwanie Ludzkości.

    Bał się... I to ten właśnie strach dodawał mu sił. Ostrzył zmysły i przyspieszał reakcje. Bał się o swoja rodzinę - wiedział, że musi, nie.. Wiedział, że BĘDZIE ich chronić!

  14. - Imperatorze, chroń... - mruknął jedynie major, widząc to, co się działo na polu bitwy. Jego otępienie, jego strach był jednak chwilowy. Szybko zebrał się do kupy i szarpnął łącznościowcem w swoim kierunku.

    - CELOWAĆ W DZIAŁA DO K@#$Y NĘDZY! W DZIAŁA! TO SŁABE PUNKTY PANCERZY! - Iroh nie był wprawdzie mechanikiem, czy czołgistą, ale co nieco na temat tej technologii wiedział - musiał wiedzieć, jako dowódca i chciał wiedzieć, jako taktyk. Nieraz rozmawiał on z kapłanami maszyn i innymi mechanikami, pytając, co i jak działa. Ta wiedza mogła się przydać właśnie tutaj.

    Czemu rozkaz mówił o strzelaniu w działa? To wręcz banalnie proste - wokół dział jest najwięcej ruchomych elementów, więc najmniej spójnego pancerza. Były to elementy wręcz stworzone do oddawania strzału, by uszkodzić maszynę - a już na pewno uniemożliwić jej ostrzał. Znając jednak życie - i prawa fizyki - rozgrzane odłamki pocisku i pancerza zrobiłyby swoje wewnątrz machiny.

    Następnie wydarł się do swoich żołnierzy, by trzymali pozycje. Musieli trzymać. Ciężkie działa pomagały utrzymać względny porządek w ataku zielonoskórych, więc ranni mogli być ciut bezpieczniejsi. Jedynym problemem były te cholerne czołgi.

    Musiał jednak czekać. Póki były sprawne, atak był samobójstwem. Spojrzał jedynie na komisarza Rajkovica - facet to miał jaja. Nie mógł i nie miał zamiaru się wycofywać, mimo ran i zagrożenia życia. W końcu, gdyby on się cofnął, to cały szturm by szlag trafił.

    Major Iroh Corrison bardzo chciał mu pomóc, jednak wiedział, że jego pomoc zależy od ostrzału czołgów. Jeśli działa byłyby wyłączone, to mógł on wydać rozkaz do ataku - wydać rozkaz i pierwszy ruszyć szturmem w przód, dzierżąc swoja szablę w dłoni. Kilka pozycji w przód, by zdobyć trochę miejsca i odgonić przeciwnika.

    Jeden prosty manewr, by jego ludzie poczuli siłę.

  15. Nie sposób było przedrzeć się przez własnych ludzi. Jedyny rozkaz, którego nigdy by nie usłuchali, to wypuszczenie majora na pierwszą linię. Musiał on zatem pilnować wszystkiego z tyłu. A miał, co robić.

    - Co ja mówiłem o ostrożności! Celujcie w gardła! Celujcie w gardła! Od tego macie bagnety! I odskakiwać od ciosu! Jak macie pole, to rzućcie granatem! Do kupy, ludzie! - krzyczał, starając się ogarnąć chaos, jaki panował w okopach. I pomimo tego, wciąż bitwa była aż nadto łatwa.

    Myśli majora skupione były na możliwej zasadzki. I chwilę potem w brodę sobie pluł, ze o tym myślał. Gdy łącznościowiec przekazał mu informacje, ten tylko spojrzał na niego z furią w oczach.

    - Na prawdę muszę wydawać pozwolenie na takie manewry?! Komisarz Rajkovic też tu ma władzę! Piechota ma się wycofywać! Wszystkie sentinele do bramy! Działa ciężkie niech ostrzeliwują piechotę - tylko na Imperatora, niech schowają się za czymś! - rozkazał, po czym krzyknął do swoich ludzi - Wycofać się! W bramie nas potrzebują! Przygotować granaty i szukać dobrze osłoniętego pola! Mają czołgi! Dwa oddziały osłaniają nasze przegrupowanie! Nie zostawać w tyle! W razie czego sygnalizować reszcie i koncentrujemy ogień na pościgu! RUCHY! RUCHY! - ryczał, kierując się szybko w kierunku bramy głównej. musiał się schować w okopie i ocenić sytuację.

  16. No, widzę, że tutaj mamy niewielu specjalistów, hę? Nie dziwię się - osobiście też za zupami nie przepadam. Jednak przejdźmy do zawodów! Wasza Wysokość?

    Tak. Zupy były na prawdę smaczne. Każdy z konkurentów zaprezentował coś... prostego, a zarazem zadowalającego.

    Pomidorowa rulez!

    Ekhem... Wracając. Według mnie, zupa, która zasługuje na zwycięstwo w tej konkurencji to...

    Zupa Czterech Żywiołów od maxkeypl!

    Nie na co dzień można zakosztować czegoś, co w palecie smaków ma prawie wszystko i zachowuje wciąż status przysmaku! Ponadto pomysł i nazwa mnie bardzo zachęciły! Gratuluje!

    I ja również gratuluję! (Acz pomidorowa i tak jest najlepsza :<) Zasłużyłeś na miejsce w tabeli wyróżnień!

    Następną konkurencją jest - nie zgadniecie - Danie główne! Tyle możliwości, by zachwycić podniebienie! Nic, tylko przebierać w przepisach i prezentować!

    Czekamy na wasze pomysły, prawda, Majestacie?

    Nie da się ukryć!

    _________________________________

    Przekąski - Airlick

    Przystawki - Ares Prime

    Zupy - maxkeypl

  17. Hej, Lukiner zapodał wersję, która najlepiej wpłynie na rozwój! Ale pomyślmy, jak to połączyć:

    Księżniczki patrzą na Ciebie... ze zrozumieniem. Z lekkim, pogodnym uśmiechem patrzą, jak uderzasz się w twarz, przecierasz oczy i zbierasz szczękę z ziemi. Trochę to trwa, a one mają ubaw.

    Cierpliwie czekają na zamówione przysmaki - nie są głodne. Po prostu chcą coś chrupać. Po jakimś czasie przynosisz smakołyki! A one spokojnie zaczynają... chrupać, patrząc na Ciebie pogodnym wzrokiem.

    W końcu... Odważyłeś się odezwać:

    "Jak... Jak się... Tu... Dostałyście...?" - pominięte zwroty grzecznościowe i tytuły są wybaczane - w końcu jesteś w szoku.

    "Poczułyśmy, ze pragnąłeś się z nami zobaczyć.. Więc przybyłyśmy. Nawet, jeśli nie zdawałeś sobie z tego sprawy, to na prawdę chciałeś nas zobaczyć.

    W czym możemy Ci pomóc?" - przemówiła Celestia, mówiąc spokojnie i powoli, by nic nie umknęło Twej uwadze.

  18. Witajcie moi drodzy!

    Lukiner natchnął mnie do założenia tego tematu. O co chodzi? Już tłumaczę:

    Oglądasz sobie film. Pisze Ci po koszuli, skaczesz po foteli, przekładając nogę na nogę. Nie możesz się doczekać reklam, bo czujesz, ze zaraz Ci oczy wypłyną.

    Po 10 minutach męczarni nadchodzi ta wspaniała chwila! Startujesz, jak pocisk przeciwpancerny i idziesz do ubikacji. Masz sporo luzu, bo reklamy trwają niemiłosiernie długo.

    Po długim, mile spędzonym czasie, owocującym w kreatywne pomysły, które zrealizujesz po filmie wracasz.. I widzisz to:

    <Tu była dołączona grafika która wygasła> ~Szonszczyk

    "Witaj! Mógłbyś proszę przynieść więcej tych chrupiących przekąsek? Są świetne~!"

    I co Ty na to?

    Ja na przykład... Straciłbym czucie w nogach - w najlepszym przypadku. Najpewniej musiałbym być reanimowany. Kiepski początek, nie?

  19. No, to była świetna robota! Aż miło patrzeć, jak żołnierze Gwardii Imperialnej, wierni, niezłomni i odważni słudzy Nieśmiertelnego Boga-Imperatora pokazują, jak powinno się walczyć. Cadiańczycy - najlepsi z najlepszych. Tak daleko od domu tylko po to, by pokazać Imperium, kto jest najlepszy. Jak to mówi motto VIII Cadiańskiego Regimentu: "Mess with the best, die like the rest".

    Dwie baterie rakietowe leżały. To mogło poluzować trochę sytuację na orbicie. Powinno. Jednak Flota Imperialna miała własne zmartwienia, a major Iroh Corrison swoje.

    - Dobra, przenieść stanowiska broni ciężkiej bliżej wejścia głównego i rozstawić. Jedno na wejście, reszta tak, co by nikt nas nie zaskoczył z dziwnego miejsca. Trzy sentinele nam tu pomagają, a pozostałe dwa mają czekać na rozkazy i pomagać w obronie głównego natarcia. I niech Komisarz Rajkovic puści kogoś tam na zwiady. Najlepiej z jakąś kamerą, czy czymś - o ile tym dysponujemy - pierwsza fala rozkazów powędrowała do wojsk, których major nie miał pod okiem - to była ważniejsza sprawa o tyle, ze major nie był w stanie kontrować sytuacji na bieżąco.

    Teraz mógł się zająć czyszczeniem pola.

    - Dobra, ludzie! Dzielimy się na grupy po trzy oddziały! Każdy idzie w inna stronę. Powoli, ostrożnie - oczy dookoła głowy. Jak ktoś znajdzie coś ciekawego, to od razu mi meldować! Do boju! I niech Imperator ma Was w Swej opiece! - rozkazał i ruszył ze swoimi oddziałami przed siebie. Ostrożnie stawiał każdy krok, wytężając zmysły. Musiał widzieć, słyszeć, a nawet czuć wszystko. Było to niebagatelnie trudne, ale wojna znana jest z tego, że to dzięki niej ludzie przekraczają swe granice.

  20. Przez pewien czas będę odpowiadać bez rysunków. Cierpię na chroniczny brak weny...

    _________________________________________

    Witajcie! No, Tarreth coś szybko zamknął skrzynkę... Mało pytań, mało pytań...

    NO CO?! D: Nie chciałem, by Wasza Wysokość miała za dużo pracy...

    ... Po prostu nie rób tego więcej, dobrze? Przynajmniej do czasu naprawienia kamery.

    Dobrze ._.

    No, to pierwsze pytanie...

    Mortos102 pyta:

    Księżniczko Celestio mam dla Ciebie 2 pytania:

    1. Co sądzisz o słownictwie ludzi(wiadomo jakie słownictwo) i ich dbaniu o środowisko i zdrowie(papierosy itp itd)

    2. Czy masz inne uczennice oprócz Twilight? Jeśli tak to jakie ( jeśli można wiedzieć)

    1. To jest bardziej niż smutne. Jednak każdy jest kowalem swojego losu, a ludzie są i tak zbyt uparci i dumni, by kogoś posłuchać...

    2. Osobiście - nie. Twilight jest moją uczennicą i tylko jedną. I tak ostatnio poświęcam jej mało czasu...

    wiej007 ma pytanie:

    Wasza wysokość

    Czy jeśli istniałyby nieumarłe kucyki to twoim zdaniem warto byłoby starać się mieć z nimi sojusz?

    ... Żartujesz, prawda? Niech to, co odeszło odejdzie, dając miejsce nowemu życiu. Poza tym to czarna magia, która jest w Equestrii zakazana. Nie byłoby sojuszu. Wręcz przeciwnie - robiłabym wszystko, by chronić moich poddanych przed tymi potworami.

    Warmen jęczy:

    Witaj Księżniczko Celestio. Jeśli masz czas, udziel rady również i mnie, skromnemu inkwizytorowi.

    Prosiłbym o jakieś porady, co robić, kiedy ktoś ma coś do zrobienia, lecz nie ma na to chęci, weny, ani niczego...

    Oj, Warmen, Warmen.

    Czasem nawet ja tak mam. Mam ochotę po prostu zostać w łóżku i leżeć. Wiesz, co robię? Wstaję, unoszę słońce... I wracam do łóżka! I nikt mnie nie wygoni!

    Morał? Zrób coś na czas, to masz święty spokój.

    Matzh jest ciekaw:

    Księżniczko czy czasem przenikasz do naszego świata?

    nie jestem pewien czy to pytanie było już zadane a jak było to bardzo przepraszam

    Nic nie szkodzi, mój drogi!

    Odpowiadając na pytanie... Przenikam. Zarówno ja, jak i moja siostra, a nawet Twilight, czy jej przyjaciółki. Wy tego nie widzicie, lecz możecie to poczuć. Wystarczy, że się otworzycie na nas.

    Kolejny zestaw pytań od Aresa:

    Droga Księżniczko

    Jaka jest twoja opina na temat tego, że Luna za dużo czasu spędza na grając w gry na konsoli ?

    Czy sama lubisz grać ? Jeśli tak, to w jakie gry ?

    Czy planujesz jechać gdzieś na wakacje ?

    Nieeee. Nie gra za dużo. Owszem, bardzo to lubi, ale nie przesadza. Było nie było jest księżniczką i ma swoje obowiązki! Poza tym lubi dbać o siebie. Często uprawia sporty. Bardzo lubi gry. Ja osobiściee lepiej bawię się w lekkoatletyce.

    Jakie gry lubię? Hm... Niewiele gram. Zazwyczaj w to, w co gra Luna. Gramy razem. Wolę jednak świeże powietrze - poza tym mam dużo królewskich obowiązków.

    Wakacje... Może nad Morze Słoneczne? Perełka nadmorskiej turystyki w Equestrii! O, Luna też chętnie odpocznie! Może zabiorę też Twilight z przyjaciółkami...?

    No, póki co to tyle! Chętnie odpowiedziałabym na więcej pytań, ale ktoś zepsuł sprawę... No, do zobaczenia, kochani!

  21. Uroki wojny. Choćby nie wiadomo, jak się starało - i tak nic nie pójdzie zgodnie z planem. To sprawiało, że bitwa żyje. Akcja ma reakcję.

    I w tym momencie major musiał szybko zareagować. Lecz jak?

    Jeśli wyśle posiłki do wejścia, orkowie sprzed fortecy będą mieli pole do popisu.

    Zaś nie wspierając tamtego punktu, zielonoskórzy mogli wylać się na żołnierzy właśnie stamtąd. Decyzja musiała zapaść szybko.

    - Wycofać się spod bramy i zabezpieczyć. Ostrzeliwać każdego orka, który pokaże zasmarkany nos. Jedno ciężkie działo skierować w tamtą stronę. Tam ma być zielony dywan! Musimy najpierw oczyścić tereny przed fortecą, byśmy nie dostali w plecy. Reszta ciężkich dział na stanowiska rakietowe - tam nie ma być nic do zbierania! - rozkaz był prosty. Major raz jeszcze rozejrzał się po okolicy - Zapewnić sentinelom bezpieczną drogę. Raportować im o każdym ukrytym orku, jakiego zobaczycie. Nie chcę, by trafiły na minę, granat, bądź inne cholerstwo. Komisarz Rajkovic niech przejdzie pod bramę i utrzymuje tam porządek - tak brzmiały ostatnie rozkazy. Następnie major wstał i ruszył przed siebie, do najbliższej grupki gwardzistów. Chciał im przewodzić w misji oczyszczania terenu.

    Czy ten rozkaz był właściwy...?

  22. Ale Ty mi się przymilasz, Magento! :celestiahug:

    Zaraz "przymilasz";p Celly jest fajna, znajduje się w mojej pierwszej trójce ulubienic ^^

    Tyle Celestii~ :megusta:

    I to jak świetnie wykonanych! Mi by się nie chciało bawić w te odcienie :P Jak długo Ci to zajmuje?

    Hmm, to zależy od rysunku: jeżeli mówimy o latającej Celestii,to pracę rozłożyłam sobie na dwa dni, rysując po 2-3 godziny dziennie. Szkic udało się zrobić w miarę krótkim czasie, ale cieniowanie jej włosów trwało i trwało... ;)

×
×
  • Utwórz nowe...