Skocz do zawartości

Tarreth

Brony
  • Zawartość

    2317
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez Tarreth

  1. No to pięknie. Idealny plan - zawiódł. Nie poszło tak, jak Iroh by chciał. Jednak... To nie była zła wiadomość. Dlaczego? Bo gdyby wszystko szło zgodnie z planem - to oznaczałoby pułapkę. Tak więc w tym momencie major nie musiał być tak ostrożny z decyzjami! Jedziemy na całego! Cios. Potężny cios prawie trzymetrowego orka. Cios mechaniczną ręką. Młot, zdolny zmiażdżyć niejeden kamień - być może nawet kosmicznego marine! I w tym miejscu, zamiast kamienia, bądź Anioła Śmierci Imperatora stał... Zwyczajny człowiek. Oficer gwardii imperialnej, który naraził się zielonoskóremu. Śmieszne, nie? W mniemaniu Iroha - bardzo. Był większym sku&%$@lem, niż kosmiczny marine, skoro zdołał tak wnerwić tak wielkiego orka! Jest czym się chwalić. Pierwsza zasada zwarcia z orkiem - czekać na jego atak i uniknąć go. To pozwoli na wyprowadzenie najstosowniejszego kontrataku. Jednak jak uniknąć ciosu takiego bydlęcia, jednocześnie pilnując stosowności do kontrataku? Odskok w tył nie wchodził w grę. Zamachnąłby się do góry i malutki Iroh rozmazałby się na pancerzu krążownika imperialnego, stacjonującego na orbicie. To samo z odskokiem w bok. Jeden prosty, dodatkowy ruch w bok i można by było szukać majora po długim, na prawdę bardzo długim, prostym szlaczku krwi. Więc... Skoro ani w tył, ani w bok - to w przód. Mechaniczne kończyny mają to do siebie, że nie są tak elastyczne i gibkie, jak naturalne. Są ciężkie i nieraz utrudniają swobodne poruszanie się - zwłaszcza, jeśli było to zrobione ze złomu. Gdy Oplujryło wykonał zamach, Iroh rzucił się w przód - pod nogi orka. Plan był prosty: Prześlizgnąć się pod nim i zadać cios szablą. Tylko jaki? Złożony, ot co! Pierwszy cios w ścięgno nogi po stronie mechanicznego ramienia - jeśli ostrze energetycznej szabli ucięłoby nogę, to major nie miałby nic przeciwko temu. Wtedy tylko kopnąć go w zad i niech leci na ryj. Dalej jedynie odskoczyć i zastanowić się nad możliwościami orka. Bez nogi i z ciężko ranną organiczną ręką byłby wielki trud zaatakować majora. Zwód. Zmusić go do wykonania ataku, który kompletnie wytrąci go z równowagi i wtedy zadać cios w odsłoniętą część ciała - najlepiej głowę. Jeśli jednak nie uciąłby nogi, to trzeba zastanowić się nad kontynuacją ataku. Wykonując artystyczny zamach bronią, a jednocześnie wykorzystując pęd broni... Wbić ostrze w tyłek orka. Taki cios nawet, jeśli nie byłby zdolny do zabicia - pomimo wbicia możliwie jak największej części szabli - to na pewno doprowadzi do chwilowej niemożności kontaktowania. Wtedy w kręgosłup, bądź klatkę piersiową na wylot czy coś. Jakikolwiek cios, który zabije meka. I to wszystko w zemście po pistolecie boltowym, który został zmiażdżony przez orka. Menda.
  2. Przepraszam za opóźnienia, ale... No właśnie nie wiem. Bo Ja no. Teraz będę regularnie odpisywał! ______________________________ Ochoczo wyciągnąłeś/aś konsolę do gier. Piękna maszyna, bezlitosny pożeracz wolnego czasu. Jednak nigdy nie było Ci żal tego czasu! Księżniczki były zaciekawione maszynerią. Podczas gdy Ty szukałeś/aś odpowiedniej gry, Siostry patrzyły Ci przez ramię, obserwując każdy ruch. W końcu zadecydowałeś, Że gra wyścigowa będzie najlepsza na początek kariery gracza. Po krótkim szkoleniu z obsługi gry, pozwoliłeś księżniczkom zagrać. Ich kaleczne starania, ich wysiłek, włożony w utrzymanie pojazdów na torze graniczył z olimpijczykami. Jednak każda kraksa dawała im dużo radości - zwłaszcza, gdy zderzały się ze sobą. Prawie dwie godziny trwały ich heroiczne zmagania, kiedy w końcu Luna rzekła, że już nie chce grać. Próbując zmienić grę, obie księżniczki się jakoś skrzywiły. - Często w to grasz? Ile godzin dziennie? - Spytała Celestia - Nie lepiej wyjść na powietrze z przyjaciółmi? - dodała po chwili, nachylając się lekko. W międzyczasie Luna przeciągała się leniwie, ukazując Ci całokształt jej ciemnych, pięknych skrzydeł. Zdawało Ci się, że w tym pokoju zapanowała noc. Niczym czyste, gwieździste niebo gdzieś, gdzie ich piękno nie jest blokowane przez budynki, przez światło miasta. Lecz to była tylko chwila. W mgnieniu oka jej skrzydła znów się złożyły, a Twój wzrok powędrował na Lunę, która z niemałą niecierpliwością oznajmiła: - Jakie masz jeszcze rozrywki? Celestia uśmiechnęła się lekko, acz wciąż siedziała spokojnie.
  3. To było straszne. Na Imperatora, to było okropne. Pomimo swej popularności w pułku, nawet Iroh nie był w stanie tak dowodzić, by jego zołnierze słuchali go w takiej sytuacji... A powinni, bo to by dało im szansę przeżycia. Oj, już major rozmówi się z Rajkovicem, rozmówi. Po tym, co te oddziały przejdą pod jego nadzorem, to będą w stanie bagnetem zabić Krwiopijca. Jednak... Nie to było teraz najważniejsze. Pokazał się mek, którego oficer już znał... Jego wstrętny głos, tak brutalnie kaleczący imperialny język wzbudził w Corrisonie odrazę. Jednak nawet tak bezużyteczna namiastka galaktycznego bytu, jak ork... Taka bezmózga kupa flaków - była przydatna. "Oplujryło... Oplujryło... Oplujryło..." - Iroh słyszał to w głowie. Wciąż i wciąż. Uśmiechnął się promiennie do orka i... Opluł go. Lepka ślina, zebrana ze wszystkich kącików ust majora była idealna do takiego "strzału". Cel był jeden - wytrącić go z równowagi. To powinno wystarczyć, by major mógł chwycić za swój pistolet i dokończyć dzieła sprzed fortecy. Oddałby tylko jeden strzał, zbierając się z ziemi. Gdyby tak chybił, to szykował swą szablę na pchnięcie w gardło. Chciał, by jego ostrze przebiło głowę orka na wylot. Potem... Zebrać resztę i walczyć...
  4. No, Ares mnie uprzedził! Ma refleks chłopczyna!
  5. 1.Poruszanie się po dziale "twórczość" 1. Obowiązuje tutaj regulamin forum. 2. Jakiekolwiek niedostosowanie się do któregoś podpunktu będzie odpowiednio nagradzane. 2. Treści, wypowiedzi 1. Zero wulgaryzmów w komentarzach. 2. Nie kaleczymy języka ojczystego. Każdemu się zdarza lecz nadmierne łamanie tego punktu będzie nagradzane warnem. 3. Każdy ma prawo do wypowiadania się, lecz nie na zasadzie jednego słowa. Skoro już zdecydowałeś się napisać, to rozwiń swoją wypowiedź. 4. W związku z nagminnym pisaniem postów, jeden pod drugim (tych samych użytkowników naturalnie) przypominam, że jest to dozwolone, jeżeli od poprzedniego posta minęły co najmniej 24 godziny. W przeciwnym wypadku proszę o edycję posta poprzedniego. 4.1 Zasada zawarta w punkcie 4 nie dotyczy dodawania nowych rozdziałów danego opowiadania. 3. Dodawanie ficów 1. Przed umieszczeniem swojej pracy upewnij się, że nie ma w niej błędów. 2. Pamiętaj, aby otagować swoje dzieło. Forma obowiązująca - tagi umieszczone obok tytułu w nawiasach kwadratowych. Lista tagów, łącznie z obowiązkowymi zamieszczona jest w piątym punkcie regulaminu. 3. Każdy nieoznaczony może zostać przeniesiony do archiwum, lecz moderator ma obowiązek poinformować właściciela przynajmniej dwa dni przed tym faktem. 4. W pierwszym poście tematu powinien zostać umieszczony link do danego dzieła. Forma obowiązująca to link do google docs. Dopuszczamy również opowiadania w wersji audio. Nowe! Dla porządku dodam, że oprócz obowiązkowej wersji google docs można dodać wersje w innych formatach (pdf, epub, mobi, itd.) wedle woli i gustu, byle była też ta pierwsza obowiązkowa. 5. Jeden temat odpowiada jednemu fanfikowi. Wyjątek zachodzi, kiedy mamy do czynienia z serią. Wtedy w temacie muszą znaleźć się odpowienie Tagi, następnie powtórzone w samym poście, przy odpowiadających im fanfikach. 6. Jeżeli chcesz w komentarzu zamieścić obrazek, filmik lub inną wstakę to prosze ukryć go w spoilerze. Będzie lepiej wyglądało i szybciej działało. Podpunkt nie dotyczy okładek zamieszczanych w pierwszym poście. 7. Jeżeli autor chce usunąć swoje opowiadanie, to zobowiązany jest napisać PW do opiekuna działa z wyjaśnieniem i prośbą o usunięcie. Kasowanie na własną rękę jest bardzo niemile widziane. 8. Jeżeli opublikowane opowiadanie okaże się plagiatem, to jego autor może otrzymać całkowity zakaz publikacji w dziale opowiadań. 9. Zamieszczone opowiadanie może zostać usunięte, jeżeli prezentuje sobą niedopuszczalnie niski poziom. 10. Przy publikowaniu kolejnych rozdziałów, proszę umieszczać link do właśnie publikowanego również w pierwszym poście. To znacząco ułatwi czytelnikom odnajdowanie nowej zawartości. 11. W dziale opowiadań dozwolone jest publikowanie komiksów autorskich lub tłumaczeń komiksów. Proszę opatrywać je tagiem [Komiks] lub [Comic] w zależności od preferencji językowej. 4. My Little Necronomicon oraz Seduction 1. Działy MLN i MLS nie wymagają już otrzymania osobnego dostępu. Należy umieszczać w nich opowiadania, które z powodu swej brutalności lub obecności erotyki nie mogą trafić do działu ogólnego. 2. Oba działy oznaczone są jako dostępne dla czytelników powyżej 18 roku życia. Jeżeli jesteś młodszy/a, i ignorujesz ostrzeżenie, to wchodzisz tam na własną odpowiedzialność. 3. W wyżej wymienionych działach znajdują się następujące rzeczy: - My Little Necronomicon: fanowskie opowiadania o wysokiej brutalności; Tag: [Gore] - My Little Seduction: fanowskie opowiadania o zabarwieniu erotycznym. Tag: [Clop] W tym dziale obowiązuje zakaz publikacji dla osób poniżej 18 roku życia. 5. Lista tagów
  6. Tarreth

    Co by tu jeszcze...

    To też jest dobre, nawiązałaby się ciekawa dyskusja. Popracuję nad tym
  7. Było zbyt pięknie. To wręcz prosiło się o pułapkę. Pomimo zachowania wszystkich protokołów bezpieczeństwa - te zielone małpy zaskoczyły oddziały Iroha, który miał teraz ciężki orzech do zgryzienia. Co robić? Ile ich? Jak się czują jego ludzie? Co z tego będzie? Major miał tylko nadzieję, że jego ludzie pamiętają to, co on im powtarza, jak mantrę: Orka trzeba szybko uderzyć w szyję. Inaczej nie da rady. Major Iroh rzucił się pędem w stronę orków, mając nadzieję, że któryś z zielonoskórych ma granat - w końcu jakoś ścianę rozwalili. Musiał walczyć w zwarciu. - Drużyna odcięta: Cofnąć się! - ryknął, zadając cios. Celował w szyję. Im szybciej, tym lepiej. Chciał zwrócić na siebie uwagę orków. Chciał, by go atakowali. Niechaj Imperator go chroni... Byle znaleźć jakiś granat, rzucić w wyrwę. Jakby nie było granatu, to pozostaje walka. Jednak nie zważając na wszystko, trzeba się zająć swoimi żołnierzami. Kolejny rozkaz był prosty: - Zabezpieczyć swoje pozycje! - krzyknął, odskakując. Najlepiej przy okazji upadając na ziemię. Teraz wszystko było w rękach jego gwardzistów. Pierwszy atak wręcz, bagnetami. Odskok i ostrzał. To musiało działać... W przeciwnym wypadku byli martwi.
  8. Ohydne napisy na ścianach tylko wkurzały majora, zawsze oddanego Imperatorowi i swoim ludziom. Orkowie na prawdę mieli talent do rozwalania dosłownie wszystkiego - nawet humoru. Każde kolejne przeczytane słowo powiększało grymas obrzydzenia na twarzy Iroha, który w końcu zatrzymał się przed rozwidleniem. Żołnierze spojrzeli na niego pytająco, czekali na rozkazy. - Przede wszystkim plany budynku. Musimy mieć plany budynku. Jakiekolwiek. Mając plany, będziemy wiedzieli gdzie i jak się obracać, by być o krok przed zielonoskórymi. Teraz tylko pytanie: Gdzie to znajdziemy? - zaczął prowadzić monolog, patrząc jednocześnie na tablice. Niegłupim pomysłem byłoby zajęcie stanowisk ogniowych, wejście do zbrojowni. Jednak tam jest na pewno wielu orków, którzy przywitaliby ich odpowiednio. Dwa oddziały Gwardii Imperialnej - nawet Cadiańskiej - mało wskórają. Po chwili padła decyzja: - Dobra, ludzie. Idziemy w kierunku generatorów i sypialni. Gdzieś tam muszą być plany budynku. Albo przy generatorach, by Kapłani Maszyn mieli wgląd na miejsca, gdzie mogła być usterka, bądź gdzieś w sypialniach ktoś coś miał. Przeczeszemy każde pomieszczenie metodycznie: pokój po pokoju, aż znajdziemy coś, albo obrócimy wszystko do góry nogami. Standardowo: przodem idzie dwójka gwardzistów, osłaniana z tyłu przez resztę. Oczy i uszy otwarte, nie zgrywać bohaterów. Do dzieła! - rozkazał, jak zawsze tłumacząc swoją decyzję. Corrison lubił wykładać swoim żołnierzom swoje decyzje, by Ci wiedzieli dokładnie, co mają robić, jak mają robić i na co zwracać uwagę. "Tylko głupcy zadają pytania" - mądrość Imperialna, którą major Iroh Corrison kontrował tak: "Tylko głupiec tłumaczy w sposób, wymagający pytań".
  9. Tarreth

    Co by tu jeszcze...

    RedSky, to było tłumaczone w serialu. Ogólnikowo, niedokładnie, ale było. I można dopisać resztę/to, co było wcześniej.
  10. Jedno, czy dwa z tych dział, to były wielkie działa plazmowe. Takimi pociskami to ciskało i to z taką częstotliwością, że to stopiłoby Baneblade'a, jak masło. Wszystko jest dobrze zrobione. Bo mało wiem :c ~Warmen
  11. Oooooo rany! To było na prawdę... Emocjonujące starcie, czyż nie, wasza wysokość? Taaaaak... Najadłam s- znaczy się, to była trudna runda! Jednak podsumujmy: Danie główne ma za zadanie zaspokoić głód, ma być kwintesencją całego posiłku. Pożywny, przyjemny dla oka, nosa i czego tylko nie wymyślicie. Wybór był na prawdę ciężki... Każda potrawa była specjalna pod innym względem. Jednak zwycięzca może być tylko jeden... I pomimo wielu głosów aprobaty ze strony Tarretha nie mogłam wybrać potraw, które wskazywał. Jednak zwycięzca wybrany musi być... Ogłaszam, że zwycięstwo w kategorii Dań Głównych przyznaję... Księżycowym Naleśnikom maxkeypl! Proste, dobre i ciepłe danie. W dodatku przypomina mi o mej siostrze, więc nie potrafię tego nie jeść z uśmiechem! Szczerze, obiad na słodko to czasem dobra rzecz... Nie inaczej! Zwłaszcza tutaj, w Equestrii. No, możemy przejść do kolejnego etapu? Tak jest, Wasza Wysokość! Moi drodzy, powoli zbliżamy się do końca oficjalnych zawodów. Jednak przed nami jeszcze trochę kulinarnych zmagań! Teraz przyszedł czas na desery - ile kucharzy, tyle pomysłów na wyśmienity deser, wisienkę na torcie całego posiłku. Pomimo pelnego brzucha, deser ma to do siebie, że mu się nie da odmówić! Czym nas zaskoczą nasi zawodnicy? ______________________________ Przekąski - Airlick Przystawki - Ares Prime Zupy - maxkeypl Dania Główne - maxkeypl
  12. Wciąż słuchając słów zwiadowcy, gestem ręki nakazał rozstawić się reszcie żołnierzy. Głupio tak stać, kiedy dowódca idzie, nie? Iroh uśmiechnął się i rozejrzał jeszcze raz po pomieszczeniu. - Na ślepo się nigdy nie walczy. Jeśli istnieje jakakolwiek szansa pozyskania danych, które pomogłyby nam w walce, to musimy ją wykorzystać. Wiecie przecież, że nie rzucę was na rzeź - odparł, poklepując żołnierza po ramieniu. Następnie odwrócił się do drużyn. - No dobra, panienki. Naszym głównym celem jest przejęcie kontroli nad działem księżycowym. Jednak przeciwnik zdążył się... Zadomowić. Dlatego na tą chwilę naszym priorytetem jest odnalezienie terminala, czy innego pomieszczenia, z którego moglibyśmy pozyskać dane na temat obiektu i możliwych miejsc, gdzie orkowie mogli się przyczaić - wytłumaczył, występując lekko na bok - Dwa oddziały idą ze mną, poszukać takowego miejsca. Reszta zabezpieczy teren. Macie się osłonić i przygotować do walki. Jak jakaś zielona morda wejdzie wam w zasięg wzroku to macie ją momentalnie oddzielić od reszty jej paskudnego cielska - wydał rozkazy, po czym zawołał II i V oddział szturmowy - Wy idziecie ze mną. Reszta zostaje - oznajmił, po czym odwrócił się do rozmawiającego przed chwilą z nim Alexiusa - Żołnierzu, od tej chwili to wy pilnujecie tego miejsca. Znacie rozkazy: pilnować do naszego powrotu. A niech mi któryś choćby zostanie draśnięty...! - ostrzegłeś, grożąc palcem nowo mianowanemu dowódcy przed nosem. Następnie uśmiechnął się i ogłosił wymarsz grupy infiltracji.
  13. Tarreth

    Zaprojektuj suknię!

    Księżniczka Luna preferowałaby coś bardziej ukazującego majestat, niż prostotę. Jakieś wstęgi, falbanki, aczkolwiek bez kamieni szlachetnych. To ma ukazywać ogrom kosmosu. O, jakiś materiał, odbijający światło, by dawało efekt migoczących gwiazd?
  14. Masę niedociągnięć? a w figurkowym to jest normalnie? Idziesz Space Marinem, rozwalasz wielkich orków, wielkich SM Chaosu, demony, Tyranidów i nagle Cię zabija jakiś goblinek, bo miałeś rzut słaby. ...
  15. No nie było tak pięknie! Nie było... Sprzęt podręczny nawalał. - Póki nie jesteśmy za daleko, sprawdź łączność z grupą Rajkovica. Jeśli jej nie ma, to jeden do niego leci i powie mu, żeby próbował się kontaktować z flotą z radia na statkach desantowych. I na jednej nodze z powrotem! Szybko tam wchodzić nie będziemy - rozkazał major, odwracając się do reszty ludzi - Dobra, panowie! Wchodzimy do środka i czyścimy teren metodycznie - pokój po pokoju. Kierujemy się w tym samym kierunku, podzieleni na dziesięcioosobowe drużyny. Żadna nie schodzi z oczu pozostałym! Ci orkowie pewnie się tam zadomowili, czyli mogą wyjść praktycznie zewsząd. Oczy dookoła głowy i uszy w ścianach, podłogach i sufitach, jasne? - wytłumaczył, kończąc pytaniem, które nie oczekiwało odpowiedzi. To miało po prostu być zrozumiane i przestrzegane, jak Imperialne Prawo. Wtedy major ruszył pierwszy, dołączając do zwiadowców. Poruszał się szybko, acz cicho. - Jak to tu wygląda? - spytał ich. Spytał, bowiem mieli już dość czasu, by zrobić wstępne rozpoznanie okolicy i sporządzić jakikolwiek raport.
  16. Uciąć offtop, bo warny polecą. (jest 2018, a ja ukrywam offtop z 2012 roku... gg) ~Szonszczyk - Przepraszam najmocniej... Po prostu ta euforia... Rany... Królewskie Rodzeństwo w moim domu - zacząłeś się tłumaczyć, jednocześnie popadając w zachwyt. Luna wyglądała na zadowoloną, a Celestia... I tak to wszystko rozumiała, więc po prostu siedziała, prezentując się dumnie i niewzruszenie zarazem - Hej, mam pomysł! Może ja coś dla was zrobię, hm? - zaproponowałeś. To było.. Nieoczekiwane. Obie księżniczki postawiły uszy do góry, zaciekawione i lekko zmieszane. - To my przybyłyśmy dla Ciebie, nie Ty dla nas... No, ale powiedzmy, że tak... Co proponujesz? - spytała Luna, nachylając się lekko. Uśmiechnąłeś się szeroko i niemal zanurkowałeś przy telewizorze, by po chwili wyciągnąć pady do PS3 - Zagramy! - krzyknąłeś ochoczo. Nie spodziewałeś się jednak, że fandomowe księżniczki różnią się od tych... najoryginalniejszych. - Zagramy? W co zagramy? Jak zagramy? - pytała Luna, wyraźnie zaciekawiona. Celestia w międzyczasie po prostu obserwowała wszystko ze spokojem i uśmiechem. Cieszyła się, że jej siostra jest tak pełna energii.
  17. - Dostanie się do Equestrii jest możliwe. W teorii. Tak, jak my pojawiłyśmy się u Ciebie, tak i Ty możesz pojawić się u nas. Jednak to tylko teoria... - odparła Luna, siadając w końcu. - Dlaczego? - spytałeś niepewnie. - Kolejna różnica pomiędzy portalem i teleportacją jest możliwość przenoszenia innych istot. W przypadku tego pierwszego - sprawa jest prosta. I twórcy portalu i każdy inny może przez to przejść. Niestety, w przypadku teleportacji nie jest to takie pewne. Możemy Cię przenieść, tak. Jednak nie mamy pewności, czy... doczekasz się wyjścia w Equestrii. To nie jest teleportacja na poziomie jednego wymiaru. Gdyby tak było, nawet teraz mogłybyśmy przenieść Cię gdziekolwiek. Problem w tym, że ta ściana, dzieląca światy bardzo chce, by tak zostało, więc trudne jest przenoszenie obiektów czyjąś mocą. Tłumacząc inaczej: Potrafisz prowadzić powóz. Prowadzisz i idzie Ci to dobrze. Ale czy jesteś w stanie dobrze prowadzić powóz, na którym Cię nie ma? Który tylko kierujesz głosem? To jest po prostu ryzykowne - tłumaczyła dalej Celestia. Magia nie jest łatwa w obsłudze. Nawet najprostsze zaklęcia wymagają dogłębnego studiowania, by poznać ich sekrety, by nigdy nie popełnić błędu. - Uch... Dobrze... To tak z innej beczki: Skoro to są wasze awatary... Jak długo możecie tutaj zostać? - pytałeś dalej. - Awatary to ucieleśnienia. Nie są kumulacją mocy, a kreacją magii. Żyje samodzielnie, lecz jedynie tak długo, jak długo chce tego twórca. Awatar to wciąż tylko wcielenie - skończyła Celestia. - Uech... Skomplikowane to... Lecz w tym wypadku, skoro nie jesteście jedynymi i oryginalnymi, a tylko... pośrednikami... Dasz się wykąpać? - spytałeś głupio, patrząc na Lunę. Luna nie była rozbawione, uderzyła Cię w nos lekko, acz dość, byś kichnął. Potem dostałeś rogiem po żebrach. - Auć! za co?! - spytałeś zbulwersowany. - My wciąż jesteśmy Celestią i Luną, człowieku. Nie zapominaj o tym! - warknęła Luna, oburzona totalnym brakiem szacunku dla niej i jej siostry.
  18. Pierwsze koty za płoty. Było póki co spokojnie... No, póki co. Jednak nie można było pozwolić, by orkowie się przegrupowali i uderzyli - to Gwardia Imperialna ma uderzyć pierwsza! Major Iroh Corrison cmoknął, oglądając pole bitwy i swych podkomendnych, po czym zadecydował: - Zbiórka wszystkich, którzy są zdolni do walki. Dzielimy się na dwie grupy po tyle samo żołnierzy. Pierwsza grupa osłania rannych, druga idzie ze mną - zaczął, wstając - Sentinele muszą tu zostać, a broń ciężka się tam nie przyda, więc zostają. Jednostki tutaj są pod rozkazami Komisarza Rajkovica - gestem ogłosił przygotowanie do kolejnego etapu walk - Nawiązać łączność z flotą. Jeśli mogą, niech ześlą wsparcie. Obie drużyny mają być w stałym kontakcie. Jak będziecie gotowi, to dołączyć. A, i najważniejsze... Rajkovic! - zawołał komisarza z uśmiechem na twarzy - Dostaniesz nowy przydział dopiero wtedy, gdy Ci pozwolę, haha! - o tych słowach rozkazał swym ludziom iść w stronę fortu. Zwiad. To jest najważniejsze. Dwójka gwardzistów dostała rozkaz wyruszenia przodem i przeprowadzenia rozpoznania. Musiał być kontakt radiowy.
  19. Księżniczki ponownie pokiwały przecząco głowami. - Nie możemy. To wasz świat. Wy jesteście kowalami swojego losu. Nie powinnyśmy wpływać na wasze losy... Poza tym... Kto słuchałby dwóch kolorowych alicornów? - wytłumaczyła Celestia, siedząc wciąż wygodnie, podczas gdy Luna wstała, by rozprostować kości. - Rozumiem... Ale skoro sam nie wiem, co chcę, a jednak was wzywałem... To jak mogę wiedzieć, co chciałem? - spytałeś, zostawiając temat pomocy światu za sobą. - To musi być coś głęboko wewnątrz Ciebie. Zastanów się... Może chciałeś się czymś z nami podzielić? Albo coś zrobić? - Celestia kontynuowała rozmowę, podczas gdy jej siostra zdawała się być bardziej zainteresowana wystrojem wnętrz. - Hm... HEJ! Zaraz moje wy kopytne! Jesteście w stanie stworzyć materialny avatar i przenieść go do równoległego (jak zakładam) świata, który następnie mogę dotknąć i uznać za prawdziwy... A nie jesteście w stanie wytworzyć portalu dla jednej chociaż osoby? Wydawałoby się to dużo prostsze niż utrzymywanie jakiegoś strumienia energii, wytworzenie fizycznego klona, czy dokonanie innego bajeru między wymiarami - genialna myśl i potężny argument. Lecz i odpowiedź była prosta. Księżniczka Luna wyszła na chwilę z pokoju, by wrócić z piłką do gry i monetą. - To teraz powiedz nam, człowieku: co jest łatwiej zrobić? otworzyć portal, wyrwę między wymiarami, by ktoś mógł swobodnie przejść... - tutaj usiłowała wcisnąć monetę w piłkę "na chama" - czy może po prostu przenieść ją z punktu A do punktu B? - tutaj przeteleportowała pieniążek do środka, po czym potrząsnęła piłką, na dowód obecności monety w środku. - Samo utrzymywanie takiej wyrwy w całości kosztuje dużo energii. To tak, jakbyś chciał utrzymać w basenie, pełnym wody kolumnę powietrza, sięgająca dna. Bez narzędzi, bądź mocy - niewykonalne. a nawet wtedy to jest trudne. Wierz mi - dużo prostsze jest wysłanie awatara, aniżeli otwieranie portali międzywymiarowych - objaśniła do końca Celestia.
  20. Tarreth

    Sugestie v2.0

    Ponychan jest. Nawet polski. Nie widzę sensu. Poza tym, zasadą chanów jest prawie kompletny brak zasad. Nie.
  21. - Niestety, nie możemy tutaj zostać na zawsze - odparła po chwili Celestia. - Widzisz, my nie opuściłyśmy Equestrii. My tam wciąż jesteśmy. To, co widzisz to nasze awatary. Cząstki nas, które zmaterializowałyśmy w tym świecie - dopowiedziała Luna. To była trochę... Smutna wiadomość. Jednak zrozumiała - jako władczynie Equestrii, nie mogły od tak jej opuścić. Stąd pomysł utworzenia awatarów - inkarnacji i wcieleń tych samych księżniczek w innym wymiarze. Te same osoby, ta sama moc, te same ciała - lecz wciąż nie te jedyne i oryginalne. - Jak widzisz, przez sam fakt tego, że musiałyśmy wysłać tu nasze awatary oznacza, ze nie ma czegoś takiego, jak Portal do Equestrii - zakończyła Celestia. I wtedy zapadła długa, niezręczna cisza. Jednak... Nie na długo. Po chwili spytałeś, czy możesz dotknąć rogu Celestii, bo chciałeś się dowiedzieć, jakie to uczucie. - Złap się palcami za ząb, bądź nos i spróbuj ruszyć. Dziwne uczucie, nie? Z rogiem jest dokładnie tak samo - objaśniła Pani Dnia, uśmiechając się. _ No, ale przejdźmy do rzeczy. Wołałeś nas. Chciałeś, byśmy tu były. Niemal krzyczałeś nasze imiona! Co zatem pragniesz ode mnie i mej siostry, człowieku? - spytała już lekko znudzona Luna.
  22. ... Macie rozrzut. Co by z tego poskładać... Wciąż nie jesteś w stanie uwierzyć w to, co się dzieje. Raz po raz sprawdzasz, czy jesteś istotą trzeźwą. Nawet odważyłeś się dotknąć księżniczki Celestii, która... wręcz wystawiła kopytko, byś tak ręki wyciągać nie musiał - I tak, są one prawdziwe. - Czego potrzebuje? Przecież umiecie czytać w moich myślach, skoro wyczytałyście, że chcę was widzieć.. Nawet, jeśli sam o tym nie wiem... - burknąłeś zmieszany, na co księżniczki odpowiedziały serdecznym uśmiechem i przeczącym kiwaniem głowami. - Nie czytamy w myślach. My po prostu usłyszałyśmy, że nas wołasz - wytłumaczyła Luna. - Rrrrrrozuuumieeeem.... - odparłeś bez przekonania. Jednak przyjąłeś, jako prawdę. W końcu miałeś lepsze wytłumaczenie? - Hej! Możliwe jest stworzenie ambasady w Equestrii? - spytałeś nagle. Ot impuls, niekontrolowany wystrzał. Królewskie Rodzeństwo zmarszczyło lekko brwi, niczym jedna istota. - Nie. Equestrię zachowajmy naszym poddanym, a Ziemię wam. Przynajmniej na razie. - odparła Celestia.
  23. Czapka pomszczona. Trochę żal, że major nie mógł poszatkować zielonoskórych, ale... Lepszy rydz, niż nic. Żołnierze zaczęli przytrzymywać swojego oficera w słusznej obawie, jednak.. Niepotrzebnie. Iroh uspokoił się i praktycznie zesztywniał, powtarzając żołnierzom, ze już wszystko w porządku, że mogą go puścić. I na pewno puścili, bo czemu nie? Oficer, stając o własnych siłach spojrzał na komisarza Rajkovica. - A co? Aż tak mnie nienawidzisz? - spytał w zasadzie ze średnim zainteresowaniem, zmieszanym z dopisującym humorem - w końcu właśnie przed chwilą, mając szablę, pistolet i granat zdobył szturmem czołg i wyszedł praktycznie bez szwanku! Jednak radość radością, a atak musi trwać. Póki co pierwszym rozkazem było zebranie pozostałych sił szturmowych. Ilość żołnierzy, zdolnych do walki, ilość rannych, ilość sprzętu... No wszystko, co powinien dowódca wiedzieć.
  24. Zaprawde Imperator ukochał 1114 Pułk Cadiańskiej Gwardii Imperialnej, bowiem tylko tutaj działy się takie cuda. Samobójczy manewr okazał się być chyba najskuteczniejszą i najbardziej widowiskową metodą walki z orkowymi machinami. Jeszcze pod podwoziem czołgu, Iroh syczał jednym ciągiem najbardziej plugawe i ohydne przekleństwa w kierunku załogi maszyny - oj tak, Rajkovic dobrze go wyszkolił w tym kierunku - Nikt nie miał prawa dotykać JEGO czapki! Granat wylądował na silniku i eksplodował, ukazując żołnierzowi jego wręcz szalenie niestabilne i niepraktyczne wnętrze. I załogę oczywiście, jednak ta nie była tak uderzająca, bo każdy ork wyglądał tak samo - zielona kupa gnatów i mięcha, pozbawiona mózgowia. Pierwszym ruchem majora było dobycie pistoletu. Wymierzył on w załogę i z nienawiścią w oczach warknął w ich kierunku: - A to za moją czapkę, skur$%#le. - Był to niemal wyrok. Major Corrison zaczął wystrzeliwać pociski boltowe w orków, wstając jednocześnie. Chciał ich powybijać w jak najbrutalniejszy znany mu sposób. Pociski te miały to do siebie, że poza śmiertelnie poważnymi ranami rozpryskiwały się, powodując chaos. I na to też liczył Iroh, biegnąc w kierunku czołgu. Zaletą tego szturmu był fakt, że orkowie byli pod jego osobistym ostrzałem. Ponadto, jako załoga czołgu nie posiadali zbytnio broni do walki wręcz. I jeśli nawet, to z wnętrza takiej puszki ciężko się zamachnąć, czy bronić. To właśnie te zalety miały dać oficerowi przewagę. Dziki krzyk i przygotowana szabla miały być zwiastunem śmierci, czekającej na obcych. Celować w gardła, widząc zamach, czekać i odskoczyć - tak brzmiały najlepsze możliwe rady, dotyczące walki z orkami w bliskim kontakcie. Wpajane żołnierzom Iroha w każdym miejscu w galaktyce, gdy tylko mieli walczyć z Waaagh. I to Iroh, jako jeden z pierwszych oficerów pułku i największy orator tej taktyki miał zamiar walczyć z nimi w bliskim kontakcie.
  25. Wspaniały obrót spraw! Wszystko szlo ponownie zgodnie z planem! Zdawało się, ze nawet Rajkovicowi wraca humor, skoro zdążył wyśpiewać swoja ulubiona litanię w ciągu tych kilku sekund upadku. - Błogosławieństwo Imperatora spływa na nas! Nasz Pan nas widzi! Nie zawiedźmy go! - major krzyknął, postępując jeszcze trochę w przód. Wtedy jednak zauważył, że orkowie już znali twarz swego głównego kata. Nic tylko uśmiechnąć się do kamery... I ją rozwalić, razem z jej operatorem. - Utrzymać pozycje! Nikt nie rusza za mną! Rajkovic! Trzymaj ich tutaj! Piechota ma ostrzeliwać xenosów za czołgiem! - kolejny rozkaz. Miał on dwie warstwy, bowiem to, co planował Iroh mogło... go drogo kosztować i w razie potrzeby ktoś musiał kontynuować natarcie. Jedyne, co oficer wziął ze sobą, to granat jednego z gwardzistów. Z imieniem Imperatora na ustach ruszył on do szturmu na czołg. Orkowie na pewno nie odrzuciliby pokusy i możliwości rozgniecenia "głupka", który biegnie z szablą na czołg. Na pewno chcieliby się pośmiać. Orkowie to zuchwałe i bezmózgie istoty - idealny materiał do manipulacji. Skok Wiary - tak można nazwać to, co zrobił major. Nie miał on jednak zamiaru skakać na pancerz - za duże ryzyko. Skoczył on przed siebie - na ziemię, ówcześnie upewniając się, że na jego drodze nie stanie gąsienica orkowego złomu. Położyć się i czekać, aż przejedzie. Gdyby tylko to zrobił, Iroh odbezpieczyłby granat i rzucił w silnik - a niech się pali cholera! Strach. Już po skoku Iroh poczuł, jak ogarnia go strach. Przed oczami zaczął widzieć obrazy jego ukochanej żony i ślicznej córeczki. Tęsknił za nimi. Bał się o ich przyszłość w galaktyce, ogarniętej niekończącą się wojna o przetrwanie Ludzkości. Bał się... I to ten właśnie strach dodawał mu sił. Ostrzył zmysły i przyspieszał reakcje. Bał się o swoja rodzinę - wiedział, że musi, nie.. Wiedział, że BĘDZIE ich chronić!
×
×
  • Utwórz nowe...