Skocz do zawartości

Tarreth

Brony
  • Zawartość

    2323
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Tarreth

  1. Equestria_Heresy.png

     

    Celestia nie walczyła z Nightmare Moon, bo... Jej nie było. Nie pamiętasz już? I tylko Elementy Harmonii mogły pomóc. To samo z Discordem - Celestia jest silna, ale nie wszechpotężna i nie da rady pokonac mitycznej magii, jaką jest Magia Przyjaźni, albo Miłości (Dlatego oberwała od Chrysalis). To z Dragonshy było trochę dziwne, fakt - też mi się odcinek nie podobał z tego względu. Ale tutaj poprawka na wiatr - robione to było pod kilkuletnich widzów, nie nas.

     

    hipokryzja? Nie nazwałbym tak tego. Celestia się myliła, co jest kolejnym dowodem na to, że idealna nie jest. I ten tekst z przeczuciem trochę na wyrost moim zdaniem... Nie wiem, na cholerę tam to dali.

     

    Nie wierzę, by Celestia nie lubiła Twilight, natomiast boję się, że stanie się coś w stylu zamiarów Lauren Faust - że Twilight przejmie władzę po Celestii i Lunie, które...

    No właśnie. Znikną? Stracą moc? Wyparują? Zamienią się w czysta energię? Umrą? Nie wiem. Ale wiem, że takie coś może się wydarzyć, a tego nie chcę.

  2. Sierżant zmierzył wzrokiem admirała. Na tego człowieka patrzył z góry - co mu się rzadko zdarzało, nawet, jeśli chodziło o cywili. Zdawał się być ze szkoły "używania zasobów ludzkich w każdy sposób", a to się nie zgadzało z wiarą Białych Rycerzy. Chociaż może coś było na rzeczy...?

    - Planeta jest w jakiejś anomalii, że nie można używać radarów albo skanerów, by wykryć niebezpieczeństwo? Przecież ta technologia jest obowiązkiem na każdej cywilizowanej planecie. Kapłani kultu maszyn budują iglice, by zapewnić Imperium dopływ informacji i ochronę. Czy jest coś, czego nam nie mówisz, admirale? - ostatnie słowo wypowiedziane było z pewną rezerwą - I jeśli tak faktycznie jest, to jaka pewność, że siły rozpoznania gwardii imperialnej prześlą nam dane, skoro tego typu anomalie odcinają wszelki kontakt? - pytał dalej, coraz agresywniej. Coraz bardziej patrząc na admirała z góry.

    I po raz kolejny zamilkł. Cisza, którą sprowadził Sarius była trudna nawet dla niego. Pragnął wygarnąć wszystko, jednak to by się kłóciło... ze wszystkim.

    - Jesteśmy sługami Imperatora. My wszyscy. W Jego oczach jesteśmy sobie równi. Dlatego nie podoba mi się, jaką rolę ma odegrać tutaj cadiańska gwardia imperialna - zakończył cicho - jak na Białego Rycerza.

  3. Sierżant był przez chwilę cicho, lecz w końcu przemówił:

    - Czyli mam rozumieć, że jeszcze nic nie jest ustalone - niby pytanie, a niby stwierdzenie z ust Białego Rycerza, który z kamienną twarzą przyglądał się admirałowi. Następnie Sarius wstał.

    - Imperium wysyła flotę, która ma odbić tę planetę z rąk heretyków, a nawet flota nie jest kompletna? Skoro na pokładzie tego okrętu zostali sprowadzeni przedstawiciele Adeptus Astartes, to oznacza, że pierwszy szturm wymaga wsparcia. W takim razie dlaczego mamy dołączyć ZA gwardią imperialną, a nie razem z nimi? Bowiem z tego, co teraz zostało powiedziane, to Młot Imperatora ma za zdanie odwrócić uwagę, a drużyny kosmicznych marines uderzają w konkretnym miejscu, gdy walki się rozpoczną - gdybanie. Jednak co pozostało poirytowanemu weteranowi, któremu przyszło słuchać jakiegoś beztalencia taktycznego? Ani to planowanie, ani to odprawa. Sarius w duchu odmówił krótką modlitwę, by Imperator zlitował się nad admirałem.

    Siwemu sierżantowi dużo teraz napływało na język, jednak ponownie powstrzymywał się od wypowiedzi, by dać pole do popisu strategom Imperium.

  4. (Lordzie Komisarzu, możesz trochę mocniej popychać akcje, taką jak przejście na drugą stronę pokoju, by zacząć rozmowę)

     

    Sierżant ruszył we wskazane miejsce. Trochę dziwiła go ta "pielgrzymka", ale nie było na co narzekać. Paladyn (kapitan) herbu Szkarłatnych Łez kazał mu przyjść na to spotkanie, więc poszedł. Gdy dotarł do wyznaczonego przez "gospodarza" miejsca, już nie chciał dłużej nic przeciągać, więc spoglądając na innych przemówił swym typowym dla Białych Rycerzy, pełnym głębi, niskim, donośnym i pięknym zarazem głosem:

    - Przejdźmy już do rzeczy - lakonicznie, jak zwykle. Po tych słowach odwrócił się, sygnalizując tym samym gotowość do omawiania wszystkiego.

  5. Sarius wysłuchał dowódcę zakonu Żelaznych Węży, by potem znów spojrzeć po dowódcach. Biali Rycerze z reguły nie mówili wiele, bowiem ich głos traktowali, jako dar od samego Imperatora, który użyczył im własnej głębi, by mogli nieść Jego Słowo. A takiego daru się nie marnuje. Jednak tutaj... To nie wyjątek, a zwykła konieczność.

    - Jestem instrumentem Woli naszego Pana i nikim więcej. Według mnie najlepsze będzie jednak poczekanie na wszystkich i wtedy omawiać taktykę - zawsze pobożny Sarius roztropnie podejmował każdą decyzję. Teraz jeszcze był czas, aby czekać - był czas, by mówić. Zatem najlepiej było, by wszyscy byli częścią tego spotkania.

    Z jednej strony weteran chciał zachęcić do dalszej rozmowy pomiędzy wojskowymi, lecz tutaj jednak jego powściągliwość, oszczędność względem daru wzięła górę. Co zrobią - ich decyzja. On tutaj był po to, by zapoznać się z planem i go konsekwentnie wykonać.

    Miał tylko nadzieję, ze pozostali dowódcy są już niedaleko. Tego typu spotkania nie lubią spóźnień.

  6. Wstydem byłoby się nie zatrzymać, by przynajmniej oddać honory swym braciom, a także Imperialnym Pięściom, które - w pewnym sensie - były także braćmi, a nawet przodkami Białych Rycerzy. Wszakże to z geno-ziarna Czarnych Templariuszy powstał zakon, którego chwalebne czyny i wiara są znane i wielce szanowane w całym Segmentum Pacificus.

    Jednak służba ponad przyjemności, dlatego sierżant ograniczył przywitanie do lekkiego i pełnego pobożności ukłonu w stronę grupki Najlepszych Imperatora, po czym ruszył dalej. Nie chciał im przerywać... zwłaszcza, że marines Imperialnych Pięści zdawali się bardzo zainteresowani kulturą Eridiańskich Astartes.

    Hełm trzymając pod pachą - czarny, ozdobiony złotym ornamentem nad szkarłatnymi wizjerami, oraz krótką modlitwą, spisaną nad lewym okiem - modlitwą samodyscypliny i opanowania, siwy sierżant przekroczył próg sali dowodzenia. Zmierzył wzrokiem wszystkich zebranych i podszedł bliżej miejsca, które - według niego - miało być centrum spotkania.

    - Chwała Nieśmiertelnemu Imperatorowi - powitał wszystkich ze stoickim spokojem w głosie. Był tutaj przede wszystkim, by słuchać, dowiedzieć się, jakie będzie zadanie jego i jego drużyny taktycznej. Ogarnął wzrokiem mostek. Tylu ludzi pracowało nad tą wojną. Każdy z tych ludzi był kiedyś dzieckiem, a teraz wiernie służy Jedynemu Imperatorowi, który to dla wszystkich znajdzie miejsce u swego boku.

  7. Jedno pytanie: Kto umieścił ten jednostronny, płaczliwy i cokolwiek żałosny artykuł o shippingach OC x kanon? Tak, nienawidzę tego typu shippinów, dlatego ja pisać artykułu o tym nie powinienem - ale tym bardziej nie powinien tego robić ktoś, kto jest nieszczęśliwie zakochany w Rarity (mówię o osobie, nie postaci). Litości...

     

    Dużo materiału, artykuły ciekawe nawet... ale ta jedna rzecz ponownie utwierdziła mnie w fakcie, że wciąż iewacie problemy z dobieraniem osób to pisania artykułów (przypomnę artykuł bobula o clopperach).

    • +1 1
  8. Wiesz, Airlicku...? Nawet ja n to nie wpadłem, a co jest tak oczywiste.

    Lauren Faust powiedziała kiedyś, że Celestia zaplanowała wygnanie Nightmare Moon, gdy już musiała to zrobić. Zaplanowała to aż na tysiąc lat wprzód! Wiedziała, że za 1000 lat Elementy Harmonii będą miały nowego powiernika/powierników.

    Co za tym idzie, skoro Celestia ma dostęp do takiego dziwnego wymiaru, być może widziała też przyszłość Twilight? A może tylko jej potencjał i możliwości? W każdym razie w rzeczy samej - nie robiła nic, by Twilight się wykazała.

     

    Kolejny dowód epickości Słonecznej Pani <3

    • +1 2
  9. O Celestii tak mało, a tak wiele wiadomo. Ludzie jej nie lubią, bo jest mary sue, podczas gdy już podczas pierwszych sekund pierwszego odcinka pierwszego sezonu widać, że wszechmocna nie jest. Gdyby taka była, to:

    a) Oczyściłaby Lunę swoja mocą

    b) Wygnałaby Lunę bez elementów harmonii

    c) ???

     

    Ale musiała użyć elementów i mało z tym! Po tym wydarzeniu straciła z nimi więź.

  10. To ja wyjaśnię sprawę archiwizacji:

     

    Nie wiem, jak jest na tym silniku, acz podejrzewam, że tak samo, jak na poprzednim: Wątki same w sobie wiele miejsca nie zabierają. Więcej się zużywa na poddziały, sygnatury, grafiki, etc, etc.

     

    Archiwum natomiast istnieje, by trzymać porządek. Jak ktoś chce przywrócenia jakiegoś tematu, nie powinno być problemu.

    Dobrym rozwiązaniem jest tez nie archiwizować. Przy natłoku nowych tematów, stare pójdą na koniec. Acz to zrobi trochę bałaganu. Archiwizowanie nie jest złe, jeśli wciąż będzie możliwy do tematu dostęp.

  11. Nie mam nic przeciw normalnym hetero shippami. Jestem jak najbardziej za! Ale utrzymajmy OC wśród OC, a postaci kanoniczne wśród kanonicznych. Jak mówiłem: Nie mam nic przeciwko shippowaniu Big Maca jakąkolwiek klaczą, nie mam nic przeciwko shipom kanonicznym opisywanym, nie mam nic przeciwko, ale krew mnie zalewa, nóż się w kapsie otwiera i piana z ust toczy, jak widzę shipa OC z kanonem.

  12. Nie jestem zazdrosny, a to nie zwykłe OC, a ponysona (tłumaczenie: kucykowe wcielenie kreatora), więc coś tu jest nie tak? Forum trolluje? Jest złe? Ja tylko dosadnie mówię, co jest nie tak. To mi sie nie podoba, tamto. A inne po prostu Ty źle zrobiłes. Co zrobisz z informacjami, jakie dałem, Twoja sprawa. Jak używasz w sesjach i WoE wersji nie-przepakowanej, to czemu jej nie przyjmiesz, jako oryginał?

     

    Czemu w ogóle używasz innej wersji, skoro TO jest Twoja ponysona? Czyżby ktoś nie pozwolił Ci zjeść elementów harmonii? :raritylaugh:

    Czyżby straszne, trollujące WoE, czy inni trollujący straszni ludzie z sesji rpg uznali Twojego buldożera z lekarstwem na raka i lunchem z elementów harmonii za - Celestio, broń proszę - Mary Sue? Niemożliwe!

     

    A tak serio, ja swoje powiedziałem, zrób co chcesz. Już pal pięć ten shipping. To mogę tępić i tępić będę bo to zło. Ale nie wytępię, bo nie mogę nikogo do niczego zmuszać. Pomyśl o całej reszcie.

     

    Młot Sprawiedliwości dokładnie. Sprawiedliwość jest ślepa i używa wagi. Jeśli powiesz mi, że promień destrukcji i niszczenie zła nie jest overpower... Masz dobre chęci, jak mówiłem. Mało jest kucy paladynów. Ale nie postarałeś się od strony tekstowej. Dużo ładnych grafik, obrazujących rzeczy, ale to za mało.

    Już mnie nie lubisz? Witam w klubie, też mi się ciężko ze sobą żyje - coś jeszcze?

  13. Dobra... Dostałem link do tego O... Wróć. Do tej ponysony, bo ponoć było tu coś, co zwróciłoby moja uwagę. I tak tez jest. Teraz moje słowa będą agresywne, nawet bardzo... Ale mam nadzieję, że z nich wyciągniesz wniosek:

     

    Na początek... To brakuje mu dużych skrzydeł, choćby upierzonych i przepełnionych magią oczu. Ta postać to mary sue. Idealny przykład wielkiego ego, bądź ogromnych marzeń. Jednak po kolei:

     

    Moce:

    Czary tego jegomościa wskazują na to, że zeżarł on Elementy Harmonii i rzyga tęczą - dosłownie. Zaklęcia, równające się z mocą alicornów, do których nawet Starswirl Brodaty nie sięgnął, mimo, że jego zaklęcia są legendarne. Ja rozumiem wielką moc magiczną, ale nawet Celestia nie potrafi zniszczyć zła pojedynczym promieniem z rogu. Magia tak nie działa. Przynajmniej nie pojedynczej istoty. Ale elementy harmonii to inna bajka. Czar leczący, wzorowany na paladynach - pochwalam. Podoba mi się system nerfienia tego jednego potężnego zaklęcia, choć nie tyczy się tego niszczyciela budynków. Zbyt OP.

     

    Paladyn... Pięknie! Uwielbiam ludzi, którzy dla odmiany cenią dobro i światłość, zamiast mrok. Ale to z kolei nie trzyma się kupy przy Księciu Acheronu - Rzece Cierpienia w krainie umarłych.

    Wygląda to tak, jakby był aniołem i Cerberem w jednym. To bardzo źle.

     

    Szlachcic - ok. Nie mam nic przeciw temu. Każdy może stworzyć OC... Chwila. To ponysona. Ponysona, czyli Twoje wcielenie w świecie MLP. Nie przesadzajmy. Ponysony mogą być ucieleśnieniem naszych marzeń, ale bez przesady. Rozumiem chwalebną, dobrą przyszłość dla ponysony - jest paladynem, magnatem, bogaczem, etc etc. Cokolwiek. Tylko musi to zawierać odpowiednio obszerną i wytłumaczoną historię, a nie trzy zdania napisane na kawałku srajtaśmy podczas posiedzenia w kafelkowym pokoju.

    Pisząc historię ponysony, trzeba się dwu-nie, trzy-nie... CZTEROKROTNIE bardziej starać, niż przy pisaniu historii zwykłego OC, bo wtedy ludzie nie patrzą na Twoją wyobraźnię, a na Ciebie. I tutaj, jak pisałem wyżej: Masz albo przeogromne marzenia, do których nie umiesz dosięgnąć, albo Twoje ego nie mieści się w Twoim mieście.

     

    Powinieneś popracować nad historią i mocami postaci, bo teraz wątpię, by ktoś brał Cię na poważnie.

     

    Teraz rzecz, która niemal wypala moje oczy: Shipping z kanonicznym kucem. Tępię, nienawidzę, spalam, niszczę. Jak kanon nie istnieje w MLP, tak są pewne granice, których trzeba się trzymać. Fanfikcja ma swoje osobne, bardzo szerokie granice, jednak i one istnieją. Granica sięga właśnie tu, gdzie relacje bliższe, niż przyjaźń pomiędzy kucem z serialu, a wytworem wyobraźni to czyste zło. Jak ktoś pisze fikcję - straszną bujdę i niemożliwy scenariusz pomiędzy kucami z serialu - choćby to było pomiędzy jedną z księżniczek, a bezimiennym gwardzistą (był taki, piękny fanfik) to można to przyjąć, bo ta postać jest w serialu i w żadnym wypadku nie usiłuje nawet podpisać się pod nią twórca fika.

     

    Ty natomiast dopuściłeś się podwójnej zbrodni: nie dość, że shipujesz wytwór swojej wyobraźni z kucem z serialu, to jeszcze jest to Twoja PONYSONA. Twoja kucokowa wersja... Spójrz na to z boku i powiedz szczerze, jak to wygląda? No właśnie. Wszystko ma swoje granice., Ty te granice nie przekroczyłeś o krok, skok, czy "galop" dziesięciominutowy. Ty się wystrzeliłeś z armaty w miejsce, gdzie nie wolno. I wywołałeś kolejną wojnę. Mało z tym! Historia tego shippingu - heretyckiego, brzydkiego shippingu jest napisana na kolejnym kawałku - POJEDYNCZYM KAWAŁKU - srajtaśmy! Nie starałeś się to pisząc? To był krótki tekst, a nawet nie usiłowałeś usprawiedliwić swojego shippingu (bo to, co zawarłeś w tekście wytłumaczeniem być nie może. za mało powiedziane, za mało, za mało.

     

    Przerost formy nad treścią ponownie. I co ja tu widzę? Drzewo genealogiczne! Interesujące drzewo szlache... K***a, no nie. NO PO PROSTU K***A NO NIE! Celestio, czy Ty to widzisz?! Mało z tym, że zrobiłeś shipping de facto SIEBIE z kucem. Od razu dzieci przyznałeś! To przemilczę, bo mogę się nie opanować.

    To. Jest. Herezja.

     

    Podsumowując: Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane, a lenistwo to straszny grzech - i to krzywdzi nie kogoś innego, a samego siebie. Ta postać to mary sue, jakich widziałem dziesiątki - i każda jedna postać była bardziej denerwująca od poprzedniej.

    Zastanów się nad tą postacią, czy to ponysona, czy OC... I co z tą postacią robisz. Możesz nieświadomie zrobić krzywdę samemu sobie. Wszędzie potrzebny jest umiar, którego Tobie brakuje.

     

    Mam trzy OC:

    Majora w królewskiej gwardii. Pegaz weteran z jajami ze stali - samotny, podstarzały, musi pogodzić się z faktem, ze czas leci. Nie potrafi już latać, bo rana po jednej z bitew mu zabrania. I jak jest świetnym żołnierzem, tak nie zna nic poza wojskiem. Przeżył wszystko w wojsku i nic poza tym nie zna. Zrezygnował z miłości, z rodziny, ze spokoju w imię służby - czy to jest mary sue? Nie. Żadnych mocy, a nawet pełno różnych... Problemów.

     

    Kucyk ziemny, kompozytorka, diva, dyrygentka. Śliczna, młoda, utalentowana z bogatej rodziny. Znana w Canterlot ze swoich utworów, które dziś byśmy uznali za drugie Two Step From Hell. Niewidoma (Byłem pierwszy, potem ktoś zrobił Snow Drop i się zaczął wysyp niewidomych kucy), acz wesoła. Też nie ma chłopaka, nie szuka, bo pomimo wesołości ma dosyć niską samoocenę.

     

    Zebra. Szamanka. Mocy nie ma żadnych, chyba, że zaliczamy do tego to, co wyprosi u duchów, co proste nie jest. Walczyć nie potrafi, ma za to swojego ochroniarza, inną zebrę - wojownika, w którym się podkochuje. Nie umie się reinkarnować, nie ma tytułów, nic.

     

    Przykłady, moich OC, w których starałem się, by nie było nic zbyt mocne. Wszystkie trzy OC mają swoich fanów. Pytałem wielu ludzi, czy coś z nimi jest nie tak, czy coś nie jest zbyt "bajkowe". Trzeba znać umiar, bo inaczej będziesz na straconej pozycji.

     

    Przemyśl to i zmień, co trzeba, dopisz, odpisz, wymaż etc, etc. Bowiem póki co jest to straszne.

    • +1 6
  14. Dużo użytkowników ma ten problem. Zamiast pisać ,,ja też" czekajcie cierpliwie aż jakiś admin rozwiąże problem.

     

    ^ To.

     

    Shoutbox nie działa, bo jest NOWY i jeszcze w fazie dopracowania. Ma swoje bugi, nieścisłości, ktore Skysplit wyszukuje i naprawia. Zrozumcie też, że on jest tak, jak i wy człowiekiem, jest godzina prawie 23:00 i może poszedł spać - albo po prostu robi coś innego. Naprawi to z pewnością, jednak musicie uzbroić się w cierpliwość.

    • +1 1
  15. Proszę wybaczyć, ALE!

     

    Każdy Avatar, jako opiekun i właściciel działu ma prawo rekomendować kogoś do swej pomocy - by im się dobrze współpracowało. Po uzyskaniu aprobaty Wielkiego Avatara, użytkownik ten zostaje Regentem. Mogłem pisać szybciej, lecz w tym wypadku muszę niestety zamknąć wybory, bowiem od jakiegoś czasu to KreeoLe pomaga Avatarowi Applejack i toteż za wstawiennictwem Avatara KreeoLe zostaje Regentem Applejack.

     

    Zasada istnieje od dawna i była już kilka razy wykorzystywana. Za utrudnienia przepraszam.

     

    Wielki Avatar Tarreth.

    • +1 4
×
×
  • Utwórz nowe...