Skocz do zawartości

MisterGonzo

Brony
  • Zawartość

    106
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez MisterGonzo

  1. Ja tu widzę szansę na kilka Globów i Oscarów.
  2. Ja tu widzę szansę na kilka Globów i Oscarów.
  3. Obiekt na piersi przeciwnika przekręcił się z cichym kliknięciem, moje ciało błyskawicznie pokryło się zgnilizną i ranami, w których natychmiast pojawiły się uciążliwe larwy. Upadłem na ziemię zwijając się z bólu. Spojrzałem na pieczęć. "Chyba ostatnia rzecz, jaką mogę zrobić" - pomyślałem. Skupiłem całą pozostałą we mnie magię i rzuciłem kulą ognia. Nie miałem pojęcia, czy zniszczenie runy przyniesie mi ukojenie, czy da zupełnie odwrotny skutek. Byłem zbyt wyniszczony chorobą, żeby zdobyć się na coś więcej, niż ten desperacki ruch.
  4. Ciął mnie w plecy. Czułem spływającą po plecach krew, rana za chwilę pokryje się zielenią i wylezą z niej kąsające, białe robaki. Obróciłem się w stronę przeciwnika i wycofałem. Stał bardzo blisko wiązki. - Wydaje Ci się, że byłeś sprytny? - zapytałem kpiąco spoglądając na oponenta, po czym użyłem prostego zaklęcia telekinetycznego, żeby wepchnąć go w świetlistą barierę. Przewróciłem się, choroba zaczęła rozprzestrzeniać się na lewej nodze, mocno ją osłabiając i utrudniając chodzenie. "Jeszcze tylko chwila" - pomyślałem.
  5. Huragan porwał mnię i rzucił w stronę świetlistej ściany areny. Prawym ramieniem uderzyłem w wytworzoną przez pryzmat wiązkę. Materiał na płaszczu zaczął się palić, więc szybko zdjąłem go i odrzuciłem. Po chwili usłyszałem huk, ale był to fałszywy alarm - magma uderzyła w ziemię tworząc w niej sporej wielkości, tlącą się dziurę. Byłem teraz w dużej odległości od przeciwnika, wystarczająco dużej, by użyć zaklęcia powodującego wstrząsy na małym obszarze. Miałem nadzieję, że to go przewróci, albo chociaż spowolni.
  6. Rodzice nic nie wiedzą. Matka jest raczej zbyt zapracowana, żeby się takimi rzeczami przejmować, a z ojcem mam słaby kontakt. Znajomi i przyjaciele. Większość "prawdziwych" przyjaciół wie i toleruje. Z osobami, które znam od niedawna i/lub nie mam do nich zaufania nie zagłebiam się w takie tematy. W Internecie oczywiście pojawiają się zarówno osoby które tolerują, jak i te, które hejtują. Na zakończenie "rozmowy" z tymi drugimi stosuję od dawna sprawdzony sposób:
  7. Teleportowałem się za plecy stwora i otworzyłem przed nim portal. Bestia runęła do środka i przeniosła się z powrotem na południe. Nie chciałem zabijać pierwszego oswojonego przeze mnie smoka. Postaram się go wyleczyć, gdy wrócę do sił. Z ran na popękanej lewej ręcy zaczęły wypełzać białe robaki. Wychodząc z mojego ciała sprawiały ból, co gorsza czasami wgryzały się w zdrowe miejsca przyspieszając rozwój choroby. Starałem się je odpędzić, ale pojawiało się ich coraz więcej. Musiałem je zignorować i mieć nadzieję na szybki koniec walki. Otoczyłem przeciwnika pięcioma buchającymi z ziemi słupami ognia, które połączyły się nad jego głową i w formie magmowej masy zaczęły spadać.
  8. Kula wytworzona przez przeciwnika eksplodowała w powietrzu. - Nie starasz się. - powiedziałem. - Czyżbyś był już zbyt osłabiony, żeby wymyśleć coś groźniejszego? Choroba zaczęła rozprzestrzeniać się na klatce piersiowej, rany na ręce wyglądały coraz poważniej, skora była koloru zgniłej zieleni. Miałem nadzieję, że uda się ją odratować. Nie chciałem dać oponentowi wygrać, nie po tym wszystkim. Arena została otoczona płomieniami. Z ognistego portalu na środku areny wyłonił się pokryty ciemnoczerwonymi łuskami smok. Powiódł wzrokiem po miejscu, do którego został przywołany, spojrzał na swój cel, jego kocie źrenice zwęziły się. Nie był olbrzymi - miał co najwyżej 4 metry wzrostu - ale pochodził z południa. Gatunki z ciepłych krain - specjalnie szkolone do mordowania. Już jako młode są wypuszczane i zostawiane same, tylko najsilniejsze mogą przetrwać. Siła fizyczna, spryt i instynkty drapieżców czynią z nich jedne z najgroźniejszych bestii świata. - Jak widzisz, zostawiłem sobie coś na koniec. Nazywa się Dagon. - dodałem po chwili. - Takie imię nosi Twoja klęska. Smok wzbił się w powietrze i rzucił na przeciwnika.
  9. Przeciwnik zaczął walczyć bardziej defensywnie. Prawdopodobnie myślał, że choroba sama mnie wykończy, a on nie będzie musiał się wysilać. Nie miałem jednak zamiaru się poddawać. Położone przeze mnie pochodnie przestały emitować światło pod wpływem ciemności MasterDasha. Lewa ręka była już całkiem popękana, nie mogłem nią poruszać. Dobrze, że do końca walki zostało mało czasu. Stworzyłem trzy unoszące się wokół mnie kule ognia, które pozwalały mi trochę lepiej widzieć i wystrzeliłem wiązką prądu w miejsce, w którym - jak mi się wydawało - stał demoniczny wróg.
  10. Przecież to się niczym nie różni od "normalnej" wersji poza brakiem wokalu, aż tak nie lubisz Jamesa? No dobra. Dużo mówić chyba nie trzeba, najlepsza płyta Metallici w końcu zobowiązuje, nie? Świetna ballada, ciekawie zrealizowana, ale jednak skłaniam się ku wersji z wokalem. Śpiew nadaje jej jakiś specyficzny urok. 9/10. Wspominałeś coś o Scorpionsach? http://www.youtube.com/watch?v=SUMcA--ejOc
  11. (Wybacz. Nie dostrzegłem tej kursywy. Wytłumaczmy to jednorazowym czytaniem w myślach.) Odskoczyłem ledwo unikając wyskakującej z ziemi larwy, uderzyłem ją prostą kulą ognia, ale to wystarczyło, żeby ją powalić. Choroba rozprzestrzeniała się, już niemal cała ręką była pokryta zielenią i swędziała. Odparłem od siebie myśli o zatruciu i skupiłem się na walce. Stwierdziłem, że przed skupieniem się na przeciwniku muszę zająć się demonami na jego barkach. Znowu oślepiłem ich emitując jasne światło i zaatakowałem dwoma eksplodującymi, magmowymi pociskami.
  12. MisterGonzo

    Używki

    W takim razie będziesz żył długo, a szkodliwe używki nie zrobią Ci krzywdy. Nie rezygnuj z kariery, bo znowu staniesz się "zwykłym śmiertelnikiem".
  13. MisterGonzo

    Rodzina Rainbow

    Oczywiście, że się stawia, jeśli jest to wtrącenie, czyli w tym wypadku "i" po przecinku jest jak najbardziej poprawne. Dobra koniec off-topu. Podejrzewam, że wątek rodziców/rodziny Rainbow Dash nie zostanie rozwinięty. No bo tak na serio, po co? Scenarzyści mają teraz nad czym pracować, i są to sprawy o wiele ważniejsze niż wyżej wspomniana.
  14. MisterGonzo

    Używki

    Skończysz jako artysta. Chyba, że wcześniej zejdziesz na zawał, albo trafi Cię "złoty strzał".
  15. Heh... Jakieś pół roku temu miałem okres dużego zainteresowania twórczością Huntera S. Thompsona, pioniera dziennikarskiego stylu "Gonzo" i znerwicowanego narkomana. Musiałem wtedy wymyślić kilka nicków, a że "Doktorów Gonzo" było na tamtych forach/portalach mnóstwo powstał MisterGonzo. I tak zostało...
  16. Na swój sposób przedstawiają. Zombie to w końcu żywe, zmasakrowane zwłoki...
  17. MisterGonzo

    Oceń poprzedni film

    Jak taki świetny temat mógł obumrzeć? "Labirynt Fauna"? Świetnie zagrany, znakomicie zrealizowany, a zakończenie rzeczywiście jest genialne. Oceniłbym go na 8+/10. Chyba aż go sobie powtórzę. Guilermo del Toro nie zawiódł. Klasyka kina. Zwiastun też świetny.
  18. Słowo "Gore" zostało po raz pierwszy użyte do określenia filmów, które skupiały się na bardzo brutalnej przemocy. Cytując Wikipedię: Czyli do Gore można chyba zakwalifikować arty/ficki które: -Przedstawiają (niekoniecznie w realistyczny sposób) brutalną przemoc. -Są utrzymane w mrocznym klimacie. -Zostały stworzone w celu poruszenia i/lub przestraszenia czytelnika/widza/itp. itd.
  19. Takie obrazy to w pierwszym, lepszym filmie o średniowieczu można zobaczyć, a do Gore bym ich nie zakwalifikował.
  20. O "Batman: Arkham Asylum" nikt nie wspomniał? Nie jestem jakimś Pro-Gamerem i nie znam się na nich za bardzo, ale takiej animacji to ze świecą szukać. A i satysfakcja jaka.
  21. Pierwszy i ostatni obrazek z Gore ma chyba niewiele wspólnego.
  22. Tyle, że Lunarni to zazwyczaj ci bardziej zaciekli fani, i chyba właśnie dlatego więcej się o nich mówi.
  23. Ciosy przeciwnika rozbiły pancerz. Były mocne, ale wydawało mu się, że Arashel opada z sił. Postanowił to wykorzystać. Doskoczył do przeciwnika i zadał cios w prawą, przednią kończynę. Następnie zaatakował dolną część torsu i dwa razy zamachnął się na głowę. Delafontaine był zaskoczony, że udało mu się wyprowadzić tak silne ataki będąc tak wycieńczonym. "Wygląda na to, że adrenalina może naprawdę zadecydować o wyniku walki." - pomyślał.
×
×
  • Utwórz nowe...