Skocz do zawartości

MisterGonzo

Brony
  • Zawartość

    106
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez MisterGonzo

  1. Gdy dostrzegłem lecące w moim kierunku obrzydliwe kule utworzyłem świetlistą barierę, która uchroniła mnie przed obrażeniami. "A więc twierdzi, że choroba rozwija się w ciemności? Świetnie się składa, biorąc pod uwagę, że pojedynek kończy się chwilę po zajściu słońca." Ostatni ropny pocisk spadł na ziemię. Nie było dużo czasu. Szybko podniosłem zdrową, prawą rękę. Niezwykle jasne światło zaczęło świecić na przeciwnika. Poczułem ból w lewej dłoni - wyglądała coraz gorzej, w kilku miejscach skóra wyraźnie popękała. Nie wyglądało to dobrze.
  2. Przyjemnie się go słucha, ale nic specjalnego. 7+/10 Najlepszy western świata z przegenialnym soundtrackiem Ennio Morricone. Złamanie wewnętrznego regulaminu działu. Proszę na następny raz uważać. ~ Emronn
  3. Odskoczyłem. Żrąca substancja rozlała się na ziemi niszcząc roślinność i zanieczyszczając powietrze. Zerknąłem na niebo. Słońce powoli skrywało się za horyzontem - nie zostało dużo czasu, może choroba nie zdoła się rozwinąć. Lewa ręka zaczęła pokrywać się zielonym. trującym narostem, który rozchodził się w stronę łokcia. Wszelkie zaklęcia leczące były bezużyteczne. -Z tym smrodem chyba miałem rację. - powiedziałem spoglądając na wynaturzoną forme przeciwnika. - Chyba kiedyś będę musiał zdobyć tę słynną Księge Śmierci. Zawarta w niej magia jest, z tego co widzę, bardzo potężna. Fala ognia buchnęła z mojej zdrowej dłoni w stronę muszych skrzydeł oponenta. Nie chciałem dać mu szansy na użycie ich. Ponadto postawiłem na ziemi dwie magiczne pochodnie. Miało mnie to obronić przed zatrutym, zzieleniałym powietrzem, które pojawiało w obecności demonów.
  4. Gore samo w sobie jest nudne. Gore połączone z innym gatunkiem to już inna bajka.
  5. MisterGonzo

    Fani Luny

    Jak to możliwe, że jeszcze tu nie byłem? Serdecznie proszę o dopisanie mojego nicku na listę.
  6. Siedział na łóżku, przy którego brzegach stali jego rodzice. Jego głowa była zabandażowana. Doskonale pamiętał - wdał się w bójke z jakąś bandą źrebaków w jego wieku. Jeden z nich - jednorożec cisnął w niego kamieniem. Tak właśnie wylądował w szpitalu. -Mamo... Tato... Przepraszam - zdążył powiedzieć. *** Wspomnienie rozmyło się. Wrócił myślami do teraźniejszości - rana na głowie bolała, krew spływała po twarzy ograniczając widoczność. Przeciwnik krążył wokół niego, zapewne badał sytuację i starał się znaleźć odpowiedni moment na atak. Delafontaine przybrał pozycję obronną. Jego wróg ciągle krążył. Nie dał mu szansy wyprowadzić ciosu, gdy tylko trochę się odsłonił - zaatakował. Uderzył w jego miecze, miał nadzieje, że mu je wytrąci. Przeturlał się za jego plecy i zamachnął się celując w tylne kończyny. *** -Na przyszłość uważaj na głowę, synu. - odparł jego ojciec, po czym wyszedł razem z matką. Został sam w szpitalnym pomieszczeniu. Ból w głowie zniknął. Czuł tylko straszliwy wstyd. *** Wstał i momentalnie zaczął wodzić wzrokiem po ziemi. (Uważaj na głowę, synu...) Gdy tylko znalazł poszukiwany obiekt podniósł go i założył. Znów miał hełm - głowa była bezpieczna.
  7. MisterGonzo

    Eloszka

    3 sezony w 2 dni? Chyba mam nowe wyzwanie. Co mi szkodzi, i tak nie mam co robić
  8. Ja to pytanie zadaję sobie codziennie od 1,5 roku. To dopiero jest "nienormalne".
  9. Z tej trójki (śpiew, pisanie, rysowanie) jestem dobry tylko w pisaniu
  10. Obrazów u mnie nie wyświetla. Nie wiem czy ten problem tkwi w moim komputerze/wyszukiwarce, czy są nieodpowiednio wrzucone.
  11. Delafontaine potoczył się po ziemi. Hełm spadł mu z głowy, w ustach czuł smak krwi. Przeciwnik, który go kopnął stał teraz obok wbitych w ziemię dwóch mieczy, jego oczy nie zdradzały żadnych uczuć, w skupieniu wpatrywały się w jakiś punkt w oddali. Z trudem wstał. Na jego broni pojawiła się ciemnoszara poświata, po czym momentalnie uniosła się. Przed oczami migotały mu ciemne punkciki - był otępiały, ale gotów do walki. Widząc to Arashel również wyciągnał miecze i ustawił się w pozycji obronnej. Delafontaine zaatakował. Szybki cios w obydwie przednie kończyny. Wstał z przyklęku, uderzył w prawą część torsu chcąc złamać żebra oponentowi. Zwieńczył precyzyjnym atakiem w głowę. Odsunął się od oponenta oczekując kontraataku.
  12. Chyba wystarczy przejrzeć tą stronę odpowiedzi, żeby dokładnie określić, czego nie lubię w fandomie.
  13. Nadrobiłem wczoraj "Gladiatora" z 2000. Moim zdaniem mocno przereklamowany. Przewidywalny, przeciętnie zagrany (Russel Crowe mimo wszystko się jednak popisał, reszta obsady nie wypada aż tak dobrze) i przeładowany sztucznym patosem. Muzyka jak to u Zimmera - nic specjalnego, ale pasuje do filmu. Ogólnie oceniłbym go na 6/10. Widowiskowy, ale za mało treściwy. P.S. W piątek o 22:20 na Polsacie można zobaczyć "Fight Club" - tym, którzy nie widzieli zdecydowanie polecam.
  14. MisterGonzo

    Używki

    Papierosy - nie. Z alkoholem miałem niedawno pewien niemiły problem, obecnie abstynencja. O narkotykach nie wspomnę, nic ode mnie nie wyciągniecie
  15. Monotonne. Poza tymi irytującymi, klekoczącymi dźwiękami niczym się nie wyróżnia. 5/10 - nie przypadł mi do gustu. http://www.youtube.com/watch?v=B_E8FanUJRo Doom Metalowi świeżacy, ale już widać, że zapowiada się duża, światowa kariera.
  16. N: Do tej pory nie wiem, czy ten sezon to był w końcu na kaczki, czy na króliki? A: Wczoraj Ś.P. Leslie Nielsen, dzisiaj (prawdopodobnie wykaże się ignorancją i niewiedzą) jakaś istota z różowymi włosami. S: Ace Ventura? Film z serii "Znają go wszyscy, a ja do tej pory go nie widziałem". U: Avatar Cadence, pomysłodawca walk rycerzy w dziale wyżej wspomnianej, zamiłowanie do Jacka Blacka i komedii - spoko koleś.
  17. Eh, połapałem się 2 tygodnie za późno. Szkoda, bo na pewno bym coś napisał.
  18. A dołączę do zabawy, ciekawie wygląda N: Kojarzy mi się z pewnym filmem, w którym występował Jean-Claude Van Damme - "Replikant" z 2001. Nie, nie polecam. A: Nie wiem czemu, ale przeraża mnie to spojrzenie. Chyba znowu nie będę mógł spać po nocach i będę siedział przed kompem do 4 nad ranem ;_: S: Jak rzucę szkołę to zostanę Alem? Genialne! U: Mało mogę powiedzieć, pierwszy raz go widzę na oczy, ale wygląda na fajnego gościa z poczuciem humoru.
  19. Instrumentalnie genialnie, wokalnie już nie tak fajnie. 6/10 Tak jakoś mnie ostatnio na AC/DC naszło. Jeden z lepszych kawałków. Złamanie wewnętrznego regulaminu działu. Proszę na następny raz uważać. ~ Emronn
  20. -Inna forma? Jeśli śmierdzi tak samo jak te latające istoty, to błagam, odpuść. - te słowa zabrzmiały zapewne niepewnie. Ręka bolała i utrudniała rzucanie zaklęć. Mimo wszystko, przemiana przeciwnika interesowała mnie, więc postanowiłem pozostawić go w spokoju. "Ta, jasne. Tak sobie tłumacz zmęczenie i rękę uszkodzoną po zabawach z prądem." - pomyślała karcąco ta irytująca część umysłu, która pojawia się zawsze w nieodpowiednich momentach. Zignorowałem ją i spojrzałem na MasterDasha, wokół którego gromadziły się już fragmenty zwłok.
  21. MisterGonzo

    Polska Kinematografia

    Oj tam, oj tam. Ja jak miałem 10 lat oglądałem z kuzynem "Cannibal Holocaust" Odnośnie "Pokłosia", to jest to obok "Obławy" i "Mojego Roweru" najlepszy polski film w roku 2012.
  22. Który "The Great Gatsby"? Ten nowy, czy ten z '74 ze scenariuszem F. F. Coppoli?
  23. -Nie masz do zaoferowania nic poza bandą bezmyślnych demonów? - zapytałem wstając i rozświetlając arenę jasnym światłem, pod którego wpływem groteskowe bestie obróciły się w pył. Wskazałem palcem na istotę siedzącą na ramieniu przeciwnika, po chwili leżała już w kałuży ropy drgając w konwulsjach. Spojrzałem na rękę, z której przed chwilą wystrzeliła jasnoniebieska wiązka elektryczności - była cała pomarszczona i wyglądała nienaturalnie staro. "To zapewne objawy choroby, którą zaraził mnie MasterDash." - pomyślałem. -Wygląda na to, że bez nich nie jesteś już taki odważny. - powiedziałem. Złożyłem zdeformowaną rękę w pięść, wycelowałem ją w stojącego naprzeciwko nekromantę i puściłem w jego kierunku piorun kulisty. Z uśmiechem patrzyłem, jak jasna, sycząca kula zbliża się do niego.
  24. Zepchnięty pod ścianę unikał coraz to kolejnych ataków. Przeciwnik był szybki, ale z jego zręcznością udało mu się wyjść z krytycznej sytuacji z kilkoma pęknięciami na zbroji, nic poważnego, żadnych ran. Uprzedzając kolejne cięcia Delafontaine przeturlał się od lewej strony Arashela i zamachnął się. Chciał zranić lewą, przednią kończynę, w najlepszym wypadku złamać. Oddalił się od ścian areny, chciał wyjść na bardziej otwartą przestrzeń, żeby nie zostać znów przypartym do muru.
×
×
  • Utwórz nowe...