Dwadzieścia osiem, Dwadzieścia dziewięć i trzydziestka!
‘ Co ty tam liczysz?’
Tak tylko pomyślałem, że ilość korytarzy może się przydać. Trzydzieści dwa.
***
‘Oh. Ten korytarz ciągnie się w nieskończoność ! Kopytka powoli mnie bolą!’
Głos przejął kontrolę nad Gray idąc za nią.
Jestem księżniczką. Wyślę 11 letnią klaczkę na wyprawę do snu powierniczki! To takie proste!
‘ Ej! Jestem bardzo przydatna! Byli gorsi. Jestem lepsza od Wood’a i pewnie od osób z innych drużyn!’
Skoro o paniczu mowa kochanieńka. Sprawdzę co z tym rozpisem chorych.
Głos powoli szedł za Woodem lekko podskakując.
Gratuluję mądrej osobie piszącej tą rozpiskę. Pacjenci napisani salami, talentami i jadłospisem. Chyba w kolejności alfabetycznej. Nie lepiej Imię i sala? Prostsze to i praktyczniejsze.
‘ Nie uważasz, że byłoby to zbyt łatwe?’’
Ułatwienie wam się wcale nie przyda, bo przecież macie plan, wiecie gdzie jest powierniczka i wcale nie idziecie wciąż tym samym korytarzem.
‘ No dobra jest źle,ale ...’
Nagle z bocznego korytarza wyszedł szaro-grzywy ogier ubrany w kitel. Zagrodził im drogę.
‘Kolejny atak?!’
Bądź gotowa
Spojrzał na nich zmęczonym wzrokiem. Uśmiechnał się na widok Oczka
- Och, hej! - powiedział przymilnie- Akurat cię szukałem. Ordynator pilnie musi się z tobą skonsultować w sprawie jednej z pacjentek. Jest podobno bardzo ważna... - zawiesił głos patrząc wciąż tylko na Oczko. Nie raczył spojrzeć na kogoś z drużyny. - Twój zespół i tak ma na razie przerwę... - Uśmiechnął się i wskazał drogę.
Gray prychnęła lekko za sprawą Głosu
Założę się, że ważną pacjentką jest księżniczka jak jej tam było? TwiligahtSparkley?
‘Twilight Sparkle’
Zwał jak zwał. Sky nie pozwoli jej tak szybko odejść.
- Nie przejmuj się, zdążymy jeszcze pogawędzić gdy wrócisz od ordynatora - rzekł i pomachał jej niedbale kopytkiem.- Spokojnie, znajdziemy cię przecież - zapewnił
Klacz wzruszyła i ruszyła za chcącym już oddalić się ogierem.
Co?! On da jej iść. No jaki mądry! Brawo! Bis!
Ogier postawił butle i wyrwał dokumenty Woodowi aura magiczna znikła, gdy ten tylko dotknął papiery kopytem. Przebiegł kawałek i zagrodził drogę szaro-grzywemu.
- Miech ban... tfu! - wyjął papiery z pyska i złapał lewym kopytkiem -… zaczeka! Nasz kolega - spojrzał na Wooda wypełnił te rozpiski tak, że nie możemy się w niczym połapać. A niefartem zapomniał równierz, gdzie i kiedy mamy następny zabieg - zaakcentował ze złością dwa słowa.- Mógłbyś może wskazać nam drogę? -spytał
‘Oj nie dobrze. Zaraz się źle zrobi’
Czego się boisz? Jesteś ostatnią klaczą, którą świadomość zaatakuje.
‘Ciekawe co zrobimy bez Oczka. Może pokaże drogę. I czemu nie pójdziemy za Oczkiem. Sky wygląda na osobę, która nie zostawia drużyny samej.’’
Właśnie to robi.
Klaczka stała i obserwowała Sky’a oraz szarogrzywego.
- Tak? –Hej! Wydaje się być miły! - To doprawdy nietypowe, choć przyznaję, że sam też często gubię się w papierach. Za dużo dają nam tu papierkowej roboty... -Westchnął i obrzucił wzrokiem listę trzymaną przez Sky’a- Niestety, nie jestem w stanie pomóc, przecież każda specjalizacja ma osobne procedury. A ja nie jestem chirurgiem, tylko morfologiem -’Chyba nam współczuje’
On z nas kpi. Cham. I jeszcze zabiera klacz, która nadaje się na coś w naszej drużynie.
‘Hej!’
Powiedz mi znasz się na walce? Nie. Co potrafisz robić? Rysować.
Ogier ominął Sky’a i poszedł korytarzem z Oczkiem u boku.
- Idziemy za nimi - zakomendował- - Ja idę ostatni, Młody na przedzie, Gray i Wood w środku pochodu. Cicho i w odstępie, ale tak by ich nie zgubić. Naprzód - wskazał głową kierunek.
Paru pacjentów obserwowało Sky’a
Typowy dialog typowego lekarza.
Klacz chciała już iść.
- Nie – powiedział Wood- Znaczy się... - poprawił szybko-- Sądzę, że powinniśmy znaleźć spokojne miejsce do rozgryzienia kartek. Oczko z pewnością sobie poradzi. Ten ogier nic jej nie zrobi, a ta pacjentka może nie być tą, której szukamy.
Jesteśmy w czyimś śnie ten ogier zabrał nam członka drużyny, ale przecież nic jej nie zrobi! Bo co może się stać w śnie. Potnie ją, albo urządzi krwawy rytuał? PHE! Przecież zaprowadzi ją do sali pełnej bezpieczeństwa i króliczków!
- Jaka przerwa –powiedział spokojniej- Co on gadał? Musimy znaleźć kolejną pacjentkę i przygotować się do operacji. Może oni odpoczywają, ale my, chirurdzy ciągle pracujemy.
Ma łeb! Prawie z roli wypadliśmy.
Ogier odwrócił wzrok i powiedział coś cicho do Wood’a.
- Ale o tym porozmawiamy gdy dojdziemy do dyżurki pielęgniarek -powiedział głośniej- - może tam usiądziemy i odszyfrujemy to co tam nabazgrałeś -rzucił pochmurnie do ogiera toffi.
Ruszyli za idącymi kucami. Wood dorównał kroku Gray. Od niechcenia podał jej dokumenty.
-Znajdź mi kartkę papieru do nasączenia magią – powiedział z wyższością– Chyba wrzuciłem jedną pomiędzy puste formularze –Zajmę się tym.
Klaczka lekko prychnęła i oddała dokumenty Woodowi.
-Z tego co wiem to Sky ma prawo mi rozkazywać. On nie ty- powiedziała- Oh i nie myśl, że jesteś jakiś lepszy. Nikt nie ma prawa odzywać się z wyższością do damy.
Klaczka otrząsnęła się i zwolniła kroku. Tak, aby Wood nie musiał z nią gadać.
‘ Oh dzięki! Teraz będzie na mnie zły albo coś!’
Jeśli poprosi ładnie i miło to mu pomożemy. Teraz dostał to na co zasłużył. Powinnaś traktować się jak damę nie pacynkę, której można rozkazywać.
‘Też coś’
Pogadaj ze Sky’em. Nudzi mu się, a ty masz na mnie focha. Tak to wygląda.
‘Milcz’
Uspokoiła się i westchnęła. Zwolniła kroku, aby dorównać Sky’owi
-Hej- powiedziała tak, aby zwrócił na nią uwagę- Wy chyba uważacie z Oczko, że On jest zły prawda? On chcę tylko mojego dobra i pomógł mi nawet parę razy nie upaść.
Tak! Dobrze gada!
Łypnął na nią okiem.
- Tą grzywę to z chęcią bym ci obciął, Gray. I to najlepiej przed następną ucieczką - zrobił pauzę, aby pomyśleć-- On? Rozmawia z tobą? -spytał próbując zbadać teren.
-Moja grzywa?-Spojrzała na grzywę ciągnącą się do jej kopyt-Oh czy rozmawia? No jasne! Myślisz, że cały czas rozmyślam nad sensem życia? Ktoś przecież musi dotrzymywać młodej towarzystwa.- Ostatnie zdanie brzmiało dość obco. A głos, którym mówiła klaczka był nieco niższy.
- Nie wiem czym jesteś - powiedział powoli, dokładnie warząc słowa - i nie obchodzi mnie to zbytnio, ale jeśli rzeczywiście starasz się jej pomóc... -zrobił pauzę.
- Ujmę to tak - jeśli zdradzisz, to wyciągnę Cię z niej, zaprzesz się pazurkami czy nie, i grzmotnę takim egzorcyzmem, że nie pozbierasz się przez całe milenium - wycedził cicho do klaczki-A znam się na tym, więc wierz mi, że to zrobię. Jeśli jednak rzeczywiście pomagasz -wyprostował się i spojrzał w przód--Tedy witaj mi w drużynie, bezimienny pomocniku Gray - powiedział
-Phe co? I, że niby ja miałbym być zły? Znam tą małą klacz od źrebaka i mam jej chronić. PHE
chcesz mnie wywalić?-zapytał drwiąco- Jeśli spróbujesz to pomogę Ci. Wyjmij jej mózg, bo siedzę właśnie tam i żadne cho..lipne egzorcyzmy ci nie pomogą. Bez imienia nie jestem. Zowie się Resty.- klaczka potrzepała głową- już dosyć dobrze?- powiedziała po czym zaśmiała się lekko- Tak. Ma temperamencik prawda? Uwierz mi wydaję się być opryskliwy i wredny- ściszyła głos- i pewnie jest taki w 99%, ale! Jest w nim coś miłego co sprawia, że pomaga mi, gdy tylko się da.
Nauczyłaś się blokować. Połowa sukcesu.
Spojrzała się przed siebie i spojrzała na starszego ogiera.
-Ma około 15 lat- powiedziała po czym zmieniła temat- Jak myślisz Oczko potrafiłaby zrobić koka? Albo kucyka? Nie chcę ich ścinać.
Spojrzała na swoją czystą i piękną grzywę.
-Tyle lat ją zapuszczałam i nie oddam jej bez walki
Zaśmiała się
Ogier uśmiechnął się.
- Ciekawa z was parka - zerknął na klaczkę- Dalej niezbyt ci ufam, Resty, ale jesteś zabawny, a to plus - powiedział raźnie- - A grzywę obcinaj nawet na łyso, Gray. Przecież jesteśmy we śnie, prawda? Gdy nasza misja się skończy, i tak będzie na swoim miejscu tak samo absurdalnie długa jak przedtem .
Ogier pochylił się nad uchem klaczy i tak, aby nikt inny nie słyszał.
- Wood pewnie zabrał z sali coś ostrego, żeby poczuć się pewniej. Możesz spytać go czy nie ma skalpela czy czegoś takiego.
Klaczka zrobiła zakłopotaną minę.
Dopiero co go olałem miałbym go o coś prosić? PHE.
-Wood?-zapytał- Zachowuje się jak bałwan. Oh przestań. A może nie? No powiedz. Cichy spokojny i nagle staje się wredny i sprzeciwia się rozkazom. Zgodzisz się ze mną Sky, że jest w nim coś dziwnego prawda? Oh przyznaj ja sama nie jestem mniej dziwna. Mam w głowie gadający głos mający imię. dziwne prawda? To nie zmienia faktu, że jest dziwny i nie masz się do niego zbliżać. Śmie ci jeszcze rozkazywać.-klacz spojrzała na Sky'a- Ah. Tak wygląda większość naszej rozmowy. Odbiegamy od tematu, krótkiej grzywy. Mogę stworzyć nożyczki, ale podświadomość to wyczuje.
Spojrzała po korytarzu po którym szli
-Może do niego pójdę i go poproszę. Jeśli do niego pójdziesz to mogę cię zapewnić, że odmówi ci. Weź nie filozofuj. Pamiętasz co mówiłeś o Sky'u?Jest inny niż mówiłeś. Wystarczy go poznać. Nadal uważam, że jest...
Totalnym ' Jestem szefem zrobię wszystko dla powodzenia misji'
Klaczka zaśmiała się
-Cały czas odbiegamy od tematu.
Przewróciła oczami.
- Po pierwsze, oboje mówcie nieco ciszej - syknął --Bo zaraz pomyślę, że chcecie przejąć rolę Alfy. Po drugie -uśmiechnął się kwaśno-raczej nie poznacie tu innej strony niż mój pragmatyzm, więc Resty ma sporo racji, Gray. Jestem przecież w pracy. A co od grzywy...
Przełożył butlę do lewego kopyta. Nienaturalnie szybkim ruchem z dołu w górę przy szyi Gray, wysunął ostrze. Przecięło ono grzywę równolegle od podłogi kilka centymetrów pod brodą klaczy.Gray mrugnęła z przestrachu, jak to zwykle bywa, gdy wyczuwa się coś zbliżającego się do twarzy. Szybko wsunął ostrze i złapał odciętą grzywę zanim zdążyła spaść i rzucił pod ławkę obok właśnie przechodzili.
- ... Jakoś obeszło się bez nożyczek.
Chwila ciszy.
- Ogonek też ci przyciąć?- zapytał z łobuzerskim uśmiechem
Co on zrobił!?
Klacz patrzała na leżącą pod ławką grzywę. Wzięła głęboki wdech, aby nie zacząć krzyczeć na Sky'a. Potrafiła zachować spokój, ale nikt nie ma prawa tykać jej grzywy. Spojrzała ze złością na Sky'a. Uspokoiła się po chwili.
-Twoje kopyto.- powiedział cicho- Resty ma rację. Coś jest nie tak z Twoim kopytem.
Spojrzała z zaciekawieniem na prawe kopyto Sky'a.
-Co z nim nie tak?- zapytała- słyszałam wcześniej dziwne dźwięki kiedy chodziłeś. Mogłeś mnie ostrzec przed obcięciem włosów.
Spojrzała na swój ogon.
-Mój ogonek?- westchnęła - jak wolisz.
- Prawda, mogłem ostrzec - rzekł patrząc na pacjentów-Ale wróg nie ostrzeże przed atakiem znienacka -spojrzał jej w oczy.- gratuluję opanowania wam obojgu. Rzadko widuję tak odważne klaczki. A kopyto...- odchrząknął- Powiedzmy że po pewnym wypadku chciałem być gotowy na każdą ewentualność - No dalej! Niech mówi!. Ogier skrzywił się i spojrzał w przestrzeń-Młodzieńcza głupota, wypadek, dużo bólu, proteza. Ogonek potem, pacjenci się gapią.Nie mów innym. Póki nie wiedzą jest lepiej.
- To brzmi przykro -powiedziała- Wiesz, ja mało co wiem o czymkolwiek. Ja nie mogłam nawet chodzić do sklepu obok domu zanim nie skończyłam 10 lat. Cała drużyna wydaje się być silniejsza. Bo jest silniejsza. Ty z tym twoim kopytem i umysłem. Oczko z oczami i magią. Taa. Jak myślisz długo będziemy szli? Może dojdziemy do jakiegoś centrum szpitala. Z windą i wszystkim. U nas w Fillydelphi był taki ogromny szpital gdzie było jedno centrum. Główne najbardziej uczęszczane i poboczne odnogi coraz mniej odwiedzane i rzadko widać tam było kogokolwiek. Skoro mowa o ważnej pacjentce. Jestem pewny, że to panna princessa Iskrząca powierniczka magii. Elementy harmonii z tego co wiem zazwyczaj były traktowane normalnie. Bez kłaniania się. Więc to musi być ktoś z wyższej półki.
Gray zaburczało w brzuchu.
-Jak możesz być głodna w śnie? Klaczo przerażasz mnie wmów sobie, że dopiero co zjadłaś i będziesz najedzona. Jak tak można... Oh opanowałbyś się. Awanturujesz się przy wszystkich. Wyzywaj mnie w głowie, a nie. Wychodzę na opętaną klaczkę z rozdwojeniem jaźni.-zrobiła pauzę- Cały czas odbiegamy od każdego tematu. Przepraszam, ale chaosu nie ogarniesz. To je Resty tego nie ogarniesz.
Klaczka zaśmiała się.
-Chyba długo z nikim nie rozmawiał.
Ogier roześmiał się.
-Wiesz co, los Equestrii wisi na włosku. Dorośli panikują jak źrebaki, ale ty, mała klaczka, główkujesz spokojnie nad sposobem jej uratowania nie tracąc dobrego humoru-odwrócił się w nieskończoną sieć korytarzy.
Że budowniczym ta monotomia się nie nudziła.
- Jesteś silna, Grey. Nie fizycznie i nie doświadczeniem, ale opanowaniem i wyobraźnią. Nie daj się zabić, bo bez ciebie oszaleję w tym pokręconym świecie - powiedział pół serio.
Zatrzymał się. Tak samo jak Wood i wracający zaniepokojony młodzik.
-Serio sądzisz, że jestem silna?- zapytała.
Klacz za pomocą głosu zaczęła nerwowo się rozglądać.
-Zgubiliśmy ją...- nadal się rozglądała- No świetnie! Własnie zgubiliśmy jedną z najbardziej pożytecznych osób w drużynie. Kosztela. A tak ją polubiłem. Tego nam brakowało. Resty. Nie możesz ułożyć mapy z wszystkiego co zapamiętałeś? Pięćset korytarzy. Dwieście pięćdziesiąt po każdej stronie bodajże każdy równie długi. Ni jaki z tego plan.
Westchnęła i spojrzała w przód.
-Idziemy dalej czy skręcamy do jakiegoś pomieszczenia?-zapytała patrząc na Sky'a
Z deszczu pod rynnę co?
‘Nie pocieszasz’