-Cokolwiek w tobie siedzi Gray, nie słuchaj tego. To nie jest tobą. A ciebie, ostrzegam, jeśli nie wyleziesz z tej klaczki, to sama cę z niej wykopie. Zrozumieliśmy się?
Ja? Oh nie! Uważaj bo wyjdę z niej! Gray, przyznaj. Gdyby nie ja upadłabyś ze trzy razy. Nie narysowałabyś Sky'a. Pewnie umarłabyś ze samotności.
Drzwi otworzyły się do połowy. Huk. Coś za drzwiami jęknęło. Mocne szarpnięcie drzwi.
- Auaaa..!- Za drzwiami stał ogier młody koloru ciemnego toffi. Miał kitel. Pocierał czoło kopytkiem- Nikomu nie chciało się ruszyć z miejsca, żeby zaktualizować listę oczekujących na operacje pacjentów, ale na głupie dowcipy to macie energię! - mruknął z wyrzutem.Groźnie potrząsnął papierami.
Imiona i Nazwiska. Ktoś wyprzedził Wood'a
Nagle zamarł. Wbił tępo wzrok w gromadkę. Cisza.
Jak z powietrza pojawiła się granatowa klacz. Wyglądała na zdenerwowaną. Odepchnęła uderzonego i podbiegła do najbliżej stojącej GrayPencil.
- Pani doktor! - Była zaniepokojona i przejęta - Czy operacja się udała? Czy on przeżyje? -Potrząsnęła lekko czekając na odpowiedź.
'Pomocy!'
Nie wiem nie potrafię!
Na Szczęście klaczki wtrącił się Sky
- Hej! Co pani sobie wyobraża? - warknął mocnym głosem, jak prawdziwy generał. Zepchnął jej kopyta z ramion Gray-- Szarpanie innych kucyków uważa pani za uprzejme powitanie? Trochę szacunku i opanowania, paniusiu, a może czegoś się dowiesz - odchrząknął i wyprostował sobie kitel- Co zaś do... Pacjenta - Gray odetchnęła.
- To nic jeszcze nie jest pewne - wtrąciła Oczko ratując zad Sky'a.
Ale wyczucie Woho. Nadal nie rozumiem czemu chcą się mnie pozbyć.
- Proszę jednak być dobrej myśli. Może to być zatrucie pokarmowe, albo żółtaczka typu C - To na pewno ją pocieszyło! Brawo i bis dla tej klaczy!
Kopytko klaczy powędrowało do pyszczka w celu rozpoczęcia histerii.
- W zasadzie - ciągnęła Oczko--nie ma większych podstaw aby określić. Ja jednak stawiała bym na …
- Dopóki nie ma ekapertyzy od kardiologa nie ma co stawiać ŻADNYCH hipotez - odciągnął klacz od grupy i łypnął na oczko- Jednak niech się pani nie zadręcza - powiedział pokrzepiająco.-Nasz zespół dokonał już istnych cudów w o wiele cieższych przypadkach - klacz spojrzała przez łzy, a ten się uśmiechnął.
Przyznam sam bym tego lepiej nie zrobił.
Klacz odeszła ze spuszczoną głową.
Myślałem, że podświadomość będzie groźniejsza...Pogadaj z Oczkiem albo szefem czemu chcą się mnie pozbyć? Jestem całkowicie uprzejmy, ale jeśli będą chcieli mnie wyciągać. W tym przypadku będą musieli wyciągać Ci mózg. Będę walczył.
'Ja do ciebie nic tam nie mam'
- No, skoro mamy za sobą ten niewielki incydent, może dowiemy się gdzie mamy następny zabieg. Prawda, młody? - głos Sky'a wyrwał ją z rozmowy. Głos był tak głośny, że usłyszeli go nawet pacjenci.
Ogier koloru toffi został przyjacielsko dźgnięty w ramie. Gray usłyszała dziwny dźwięk. Nie dźwięk kopyto-ramie tylko lekko inny twardszy dźwięk. Sam młodzieniec zachwiał się i stęknął.
- I czy nie mamy w harmonogramie powierniczek harmonii? Słyszałem że są gdzieś w tym szpitalu...
-Dawaj to – powiedział Wood zabierając magią kartkę – Jak będziecie dalej tak się guzdrać, to przed nowym rokiem nie skończymy – dodał zza kartki.
-Kółko teatralne się przydaje – szepnął wesoło.
Pan miły jest jednak panem wrednym. Aktualizuję listę drużyny. Super koksu szef drużyny. Dziwna klacz dziwne oczy wredna i zbuntowana. Przerażony wredny typek. Ciamajda z talentem artystycznym wyglądająca na dwa lata starszą. I teraz jest ten mały toffi ogier.
-…lista po aktualizacji wpadła w moje kopyta dopiero teraz, więc nie zdążyłem się jeszcze dokładnie przyjrzeć. –dokończył zdanie, którego początku nie słyszała Gray.
Szli dalej albo rozmawiając, albo milcząc.
Uważają mnie za złego prawda?
' Na to wygląda'
Więc czemu się nie pobawić i kiedy będą chcieli mnie wyciągać udasz opętaną?
'Nie widzę tego różowo wiesz? Opętana? To tylko pogorszy sytuację'
Oh nie! Potem zaczęlibyśmy się śmiać i wytłumaczyłbym im, że nie jestem groźny.
Głos znów przejął kontrolę nad klaczą chroniąc ją od potknięcia. Po chwili opuścił jej ciało.
Zrób sobie warkoczyk, albo poproś kogoś z pewnością Oczko zrobi ci kitusia, albo kłosa. Albo jeszcze lepiej koka! Oh pamiętam jak kiedyś byłaś taka malutka! Takie słodziutkie malutkie klaczysko! I jak Ci mama warkoczyki robiła. Doprawdy jej grzebień wyrywał włosy, ale zawsze coś nie?
'Skąd ty tyle o mnie wiesz? Jesteś szpiegem?'
Ja zawsze byłem w twojej głowie, ale obudziłem się kiedy wiedziałem, że może ci się stać krzywda. Jestem czymś jakby duchem, wspomnieniem, wymyślonym przyjacielem, stanem umysłowym.
-Mało to rozumiem- powiedziała głośno klaczka.
Znowu.
Zatkała pyszczek kopytkiem. I jakby nigdy nic ruszyła za grupą