Głośno dyszałem, wciągając w nos i usta powietrze przesiąknięte zapachem jej ciała. Czułem, jak policzki mi płoną. Było gorąco, cudownie gorąco. Instynktownie pochyliłem głowę ku pyszczkowi Cindrell, jakbym chciał sprawdzić, czy jej też jest tak ciepło i co chwila ocierałem się o niego, dotykając jej mięciutkiej białej sierści. Chwyciłem przednimi kopytami kołdrę, na której obydwoje leżeliśmy i podciągałem się, pomagając sobie w ruchach biodrami.
Moja cudowna... Moja królowa...
Szczęśliwą? Będziesz szczęśliwa... Nie dam cię nikomu skrzywdzić. Będę cię ochraniać. Będę ci usługiwać, gdy zapragniesz, będę cię zadowalać, kiedykolwiek i gdziekolwiek, jeśli zechcesz... Moja...
- Moja królowo... - szepnąłem z uwielbieniem, bez żadnego myślenia przyśpieszając ruchy. A jęki jej niczym muzyka. Czułem tę narastającą przyjemność, wiedziałem, co za niedługo nastąpi. Wkrótce Cindrell będzie ostatecznie moja!
Wpatrywałem się w nią. Chciałem ją zobaczyć, jak rozchyla szeroko usta w głośnym jęku, jak cała drży w środku, kiedy fale przyjemności zalewają jej ciało w jednym ostatecznym wybuchu. Przyśpieszyłem do granic możliwości.