- Ta, właśnie miałem o to pytać... - powiedziałem, gdy charakterystyczny dźwięk tłuczonej cukierniczki przerwał mi. Pochodził z kuchni - Słodka Celestio, jak ty ją utrzymujesz w ryzach, kiedy idziesz do pracy? - zapytałem, teatralnie wzdychając - Przykuwasz ją kajdankami do kaloryfera, czy co? - jak na zawołanie przed oczami pojawił mi się obraz Cindrell w swoim stroju strażniczki "pastwiącej się" nade mną przykutym do łóżka. Cholera, albo faktycznie mam coś z głową, albo ta klacz niesamowicie na działa. Albo oba. Ta, pewnie oba.
Potrząsnąłem głową i uśmiechnąłem się przepraszająco do Cindrell.
- Przepraszam, przez skojarzenia pomyślałem o jednej durnej rzeczy. Zasadniczo, wczorajsza noc nie wyszła mi na dobre pod pewnym względem, raczej mi tylko "zaszkodziła" - zaśmiałem się cicho. Oczywiście, że mi zaszkodziła, nie pamiętam jej przecież!!!
Podszedłem do drzwi i wyjrzałem w kierunku kuchni.
- No tak, i po cukierniczce. No nic - stwierdziłem, patrząc na "pobojowisko".