-
Zawartość
2367 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Sajback Gray
-
- Mamy już dane. Załatwcie wszystko co potrzebne by to dopracować. - Zaraz potem, skierowałem się do mojego biura. Źrebaki mnie zaskoczyły. - Tatusiu... co ci się stało? - Miałem wypadek, lecz już dobrze. - Na pewno? - Tak skarbie. - Przytuliłem oba źrebaki. - Tatuś musi napisać. (Zamieniam wszelkie inne listy do Luny, na jeden) Witaj Luno. Z pewnością wiesz już co się stało. Zakon podbił całą bazę POZ. Starałem się ich powstrzymać, lecz zawiodłem. Wybacz... starałem się, ale wolałem poświęcić baze, niż kucyki i ludzi się w niej znajdujące. Zaraz potem naród Polski, zaczął mordować kuce w biurach. Zapewne niewielu przeżyło. Teraz jestem w nowej bazie, a zakon ostrzelał plażę z kucykami, ponownie użył wirusa i pali kucyki w piecach. Ja nie wierzę już w ludzi. Wybacz że list jest nieco mokry, ale nadal przez to płaczę. Próbowałem nawet się zabić.... . Michael.
-
- Transfer zakończony w 100%. Obiekt Aleksander, nie jest już potrzebny. - Dezaktywować nanoboty. Mamy już to co chcieliśmy. - Zrozumiano. - Wszystkie monitory zgasły. - Z tego co wiem, zakon zaatakował ponownie gazem. Co za kretyn. - Ponownie napiłem się herbatki. (Sorki Pad, ale tego nie da się tak łatwo wykryć. Powiedzmy że to dezaktywowałem, a ty na godzinkę straciłeś przytomność. Taki skutek
-
Dotarły do mnie wieści o ostrzeliwaniu kucyków. Ja jedynie na to parchnąłem. Czy on myśli że jestem kretynem? Niech dalej zabija kucyki. Wszystko idzie zgodnie z planem. Jeśli myśli że to mu pomoże, to niestety, ale dał się podejść. - Ile jeszcze zostało? - Pół godziny. - Wyśmienicie. - Mówiac to, napiłem sie herbatki ziołowej. (Kombinuj komputerku Komputer, kombinuj. A może ja nie chcę cię atakować? A może chcę. A może jednak nie chcę. )
-
Zmieniłem wygląd.
- Pokaż poprzednie komentarze [1 więcej]
-
A może byś do sesji się włączył na stały, hmmm? Zegar uprzedził, ze będzie zabijał spadajacymi cegłami
-
( Ja zakonowi? No coś ty. Nie zrobiłbym czegoś takiego ) - Co chcesz zrobić, kiedy uzyskasz dostęp do tych danych, Michael? - To tajemnica, lecz projekt już ruszył. FOL mimo wszystko pomogło nam bardziej niż myśli. - Została godzina. - Świetnie. Powiedomię naukowców.
-
Zwyczajny dzień w akademiku Noc jak każda inna. Majestatyczny księżyc, wzniósł się właśnie ponad nieboskłon, gwiazdy zaczęły rozświetlać noc, a ty udałaś się wraz z przyjaciółka do lasu. Była pora wiosenna, więc pomyślałyście, że miło będzie zrobić sobie nocowanie w lesie. To głównie był jej pomysł, a ty się zgodziłaś. Twoja koleżanka zaczęła rozpalać ognisko, a ty lekko zmęczona oparłaś się o drzewo i zasnęłaś. W twoim śnie pojawiła się tajemnicza zakapturzona postać. Była wysoka i udało ci się wywnioskować, że była alicornem. Podeszła do ciebie i powiedziała "kolejny pionek". Kiedy to zrobiła, krajobraz zaczął się rozmywać, a ty się obudziłaś. Poczułaś, że to nie jest pień drzewa, tylko coś zimnego... jak podłoga... . Ku twojemu zdziwieniu znajdowałaś się w jakiejś komnacie. Tower of Sorrow Pomieszczenie wyglądało jak sypialnia. Wielkie łóżko, kilka szafek i okno. Wiele pytań cisnęło się do twojej głowy. Interakcje: Zbadanie szafek, Ogólna ocena pomieszczenia, wyjrzenie przez okno.
-
( Źle rozumiesz. Co ja jestem, Komputer? A badź se tam Hitlerem, mnie to na razie wisi. )
-
(Komputer przesadza. Tworzy trzecią wojne światową. No to się zabawimy. Aha, nie mozesz zjednoczyć sobie Europy, złamałbyś zasady gry. Państwa może przydzielać Eliza ) Informacje z ciała aleksandra, cały czas przeciekały do naszych komputerów. Jeszcze około dwie godziny i transfer będzie kompletny. Dobrze że Czechy są po naszej stronie i staraja sie nam jakos pomagać. najłatwiej by było uzyć bomby atomowej, która została jedna z czesci naszej głównej broni, lecz nie jestem psychopatą. Bedąc w sali komputerowej otrzymałem telefon. okazało sie że Cocoon jest już zbudowane i właśnie teraz transportowane do naszej bazy. Wybacz, ale nie pozwolę ci skrzywdzić Equestrii i innych mieszkańców. Metody działania tego człowieka są naprawdę niemozliwe. Kiedy dane zostana przesłane, nawet zakon nas nie powstrzyma. Zdobędę kontrolę nad tym wszystkim. Ludzie są zbyt naiwni by sami decydować, a taki szarlatan przyniesie jedynie ból i zniszczenia. pora zjednoczyć nas wszystkich. Jeśli uważają naz za potwory, to się nimi staniemy. Muszę napisac list. Luno. Ponownie przepraszam. Tym razem ze względy na mój stan emocjonalny. Teraz juz lepiej sie czuję i dalej staram sie prowadzić to wszystko. Zakon z pewnoscią jest jeszcze gorszy od RFL. Nie można pozwolic mu istnieć, bo zwruci swiat przeciwko nam! Im nie mozna ufać i nigdy sie nie powinno! Starałem sie z nimi dogadać, lecz to niemożliwe. Nie pozwolę im na dalsze zabijanie kucyków. Czas wyciągnąć konsekwencję. Michael.
-
Po chwili wruciłem do obserwacji organizmu kuca. Z pewnością dostarczy nam potrzebnych informacji. Jim niedługo także nam pomoże. Dzięki nowej zabawce.
-
- Dowiesz się w swoim czasie. Idź z nią do nowego ośrodka treningowego i wyprubuj. - Lekki uśmieszek. - Z pewnością ci się spodoba.
-
- Może ujmę to tak. Co z tego że wygramy tę wojnę, skoro przegramy na niej samych siebie... . Zapamiętaj te słowa. Mam dla ciebie prezent. - Podałem mu sporą walizkę.
-
- Musisz sam sobie na to odpowiedzieć. Nie powinna stać się krzywda Aleksandrowi, a bardzo nam pomoże. Ja się tego spodziewałem. On nie jest wierny nikomu. Nowe stroje dla naszych jednostek powinne być niedługo gotowe. Jak się pewnie domyślasz, nie będą zwyczajne. Mam dla ciebie pytanie. Dlaczego tak niechętnie atakuję, skoro mógłbym łatwo zdobyć władze siłą?
-
- Dobra odpwiedź. Nie zabiłbym nikogo, nawet w taki sposób. To coś o wiele lepszego niż jakaś mikrobomba. Wszystko niebawem się wyjaśni. Nie straciliśmy jednak arsenału. Chrysalis i gas nadal są pod naszą kontrolą. Walkę wygraliśmy dzięki dywersji PUPA. Pewnie byłeś w tedy nieprzytomny. Pojazd znajduje się w hangarze. Dobrze że baza sama w sobie jest pod ziemią. Dzięki Aleksandrowi, niedługo będziemy nie do pokonania.
-
- Ja na szczęście, planuję kilka kroków w przód. To co widzisz na monitorach, to funkcje życiowe Aleksandra. Nie dałem mu wtedy szczepionki. Zrobiłem z niego królika doświadczalnego. Co byś powiedział, gdybym jednym skinieniem głowy, mógł zakończyć jego żywot?
-
- Postaram się tego nie robić. Pamiętasz naszego drogiego przyjaciela Aleksandra? Pewnie o tym nie wiesz, ale podczas walki włamał się do mojego biura, ukradł listy od księżniczki i oddał je FOL, które podburzyło ludzi przeciw kucom. Jest jednym z głównych powodów masakry.
-
Zobaczymy czy to wszystko działa tak jak powinno. - Wzmocnij przekaz. - Dobrze Michael. Transfer na poziome komurkowym, dokonane 20% ogólnego skanu konkretnych informacji. Jesteśmy już blisko. - Na ekranie było widać różnorakie odczyty. Nagle przyszedł Jim. - O mnie się nie martw. Ktoś musi zarządzać tym cyrkiem. Twój list był raczej zbędny. - Obserwowałem odczyty.
-
Znalazłem się w pomieszczeniu z dużą ilością komputerów. Na jednym z nich, widziałem organizm kucyka. - Michael? Ty nie w łóżku? - Spytała pewna kobieta. - Jeszcze nie pora na śmierć, a śpiący nie jestem. Czy dane są przesyłane? - Tak. I to w najlepszym tempie. - Dobrze. Kiedy transfer się zakończy, pozbądź się ich.
-
Wztałem z łużka i wstrzyknąłem sobie adrenalinę. - Dojdę do siebie. Mam silne ciało. To już nie pierwsza kula która mnie trafiła. Muszę pójść coś sprawdzić. - Wyszedłem z sali szpitalnej i skierowałem się do sali komputerowej.
-
- To była rzeź... wymordowali kuce i ludzi jak jakąś zarazę. Mogłem coś zrobić... cokolwiek. Jak oni tak mogli? Co zrobiłem źle? Moje nerwy tego nie wytrzymały. Wybaczcie.
-
- Jak wrak człowieka... . Teraz zawiodłem także ciebie, moje dzieci i cały POZ.
-
Po długiej operacji, obudziłem się w łużku szpitalnym. Czułem się okropnie i bolała mnie głowa.
-
(Jesteśmy w Czechach... z Japonii zrezygnowałem na razie) Po dłuższym czasie, operacja się zakończyła sukcesem. Michael leżał teraz w jednej z sali szpitalnych, na łużku. Lekarze nie byli w najlepszym nastroju.
-
Czułem się coraz gorzej. Nie mogę już tego wytrzymać. Po prostu nie mogę. - Nie potrafię z tym żyć... po prostu nie mogę... . - Straciłem przytomność. Zawioziono mnie na blok operacyjny w celu wyjęcia pocisku.
-
Nadal patrzyłem na broń. To po prostu nie ma sensu. Nie dam rady nic zrobić. Po prostu nie potrafię ich bronić. To się ponownie powturzy. Wstałem z fotela trzynając broń. Ktoś nagle zapukał do gabinetu. Nie ważne kto to jest.... mam już tego dosyć... po prostu dość... . - Mam tego po prostu dosyć! - Wycelowałem pistoletem i strzeliłem sobie w klatkę piersiową. Leżałem na ziemi, krwawiąc. Nic już nie jest ważne... . (Mówiłem że to tak się skończy. Opis Hoffera to było za dużo dla niego. Taka postać.)