@Moonlight, a których używałaś? Bo są takie małe i są ołówkowe. Testowałam jedne i drugie, i oba mają swoje wady i zalety. Na pewno są to kijowe kredki do szczegółów, bo są dość grube i słabo się temperują (dlatego tu lubię wziąć kredki z innych zestawów). Z warstwami bywa ciężko, trzeba uważać i wiedzieć co i jak z czym łączyć (zauważyłam, że niektóre kolory nie chcą współpracować, ale inne już tak). Kredki są też niepowtarzalne - dany kolor z jednego zestawu jest inny niż ten kolor z zestawu drugiego.
Te krótkie są dobre do przerabiania na wióry i rozcierania, robiłam nimi obrazki na patomorfologii, ale rysować też rysowałam. Tu przykład starej pracy tymi krótkimi Bambino. Łamią się i są za krótkie, więc do standardowego rysunku ich nie polecam.
Ołówkowe są za to niełamliwe i zazwyczaj przyjemnie się nimi pracuje (ale czasem zdarzy się jakaś oporna kredka - imo mają fatalne brązy i kiepskie fiolety). Mogłyby kryć nieco lepiej - tu sobie radzę nakładając drugi kolor lub kładę kredkę na ołówek (tak robię grzywy). Ogółem, da się nimi opanować warstwy, ale nie mieszają się tak ładnie jak Staedlery, gdzie nie mam wielu kolorów (np. nie mam fioletu), ale je sobie uzyskam mieszając kredki. Dużo można zdziałać pracując nad naciskiem kredki.
Jednak są to imo przyzwoite tanie kredki na początek. Czemu?
1. Są tanie, a niewykluczone, że początkującemu zabawa się znudzi.
2. Na początku i tak mało wyciągnie z droższych kredek.
3. Można je kupić w Biedronce. Nawet w wersji MLP.
4. Niełamliwe.
5. Wydajne.
6. Nie są ani miękkie, ani twarde.
Mój największy zestaw Bambino ma 24 kolory i chyba większego nie ma. Staedlerów mam za to 12 i chętnie kupiłabym jakiś większy. Ponoć istnieje zestaw 36 kolorów.