Ponieważ "Relikt" będzie omawiany w tym tygodniu w Klubie Konesera, to postanowiłam go przeczytać. Szczególnie, że to opowiadanie dawno znajdowało się na mojje liście lektur fandomowych.
Moi poprzednicy się zachwycali, a ja mam mieszane uczucia. Za chwilę wyjaśnię Wam dlaczego.
"Relikt" to dobre czytadło albo fanfik fast food. Czyta się lekko, czyta się przyjemnie, pomimo przemocy i śmierci zachowany został serialowy klimat. Przypomina mi to fanfiki z początków fandomu. Nie byłoby to też chyba dalekie od prawdy określenie, ponieważ to dzieło zaczęło powstawać w 2013 roku, a ukończono je w 2014. Dawno. Historia przywodzi mi na myśl parę innych fików - "Broken Bonds", "W Poszukiwaniu Dawnej Chwały", a nawet CRISIS.
Forma jest znośna, ale wyłapałam sporo baboli. Głównie pierdoły, ale jednak są.
Fabuła jest ciekawa i przyjemnie się ją śledzi. Niestety, ale przewidziałam rozwój wydarzeń i zakończenie na samym początku opowiadania, jeszcze nim klacze wyruszyły z Ponyville. I trochę mnie dziwi, że one mimo podejrzeń nic z tym nie zrobiły.
No, ale dobrze, wyruszamy na przygodę. Potwór, potwór, potwór. Do tego cudowny ratunek! Tyle razy, z czego dwa razy przez innego kuca. W ostatnim momencie! To się serio zrobiło wtórne. Kolejne potyczki już zwyczajnie nudziły. Podróż też się zaczęła nudzić.
Potem mamy paladyna i znowu coś śmierdzi. Podróż przez Preeze, zakończenie... Jeszcze do niego wrócę, ale to przy postaciach. Do tego przez całość przewija się parę wątków, które są imo zbędne. Choćby księga - wykopaliska, karawana, gryfy. Ja bym to wycięła. Nie jest ważne skąd gryfy miały księgę. Znalazły/ukradły/kupiły. Raczej dziwi mnie miejsce, w którym ją trzymały.
Cała fabuła kręci się wokół pewnych artefaktów i jest to fajne rozwiązanie. Ma taki klimat starych RPGów.
Wycięłabym też pewne sceny Rarity. Niby to podsyca ciekawość, ale z drugiej strony... spoileruje całą fabułę?
Jeśli chodzi o postacie, to jest różnie. Ale nie podoba mi się Mane 6. Nie są jakieś szczególnie złe, ale coś mi w nich nie leży. Flutterka, Dash i AJ są jeszcze ok... A reszta...
Rarity - ja wiem, że tu występują okoliczności łagodzące, ale serialowa Rarity nigdy nie była tak upośledzona umysłowo by skarżyć się na wystrój jaskini. To w gruncie rzeczy twarda klacz, a nie tępa modnisia. Jej teksty często irytowały, jakby autor próbował podkreślić, że ona lubi czystość i modę, ale mu to nie wychodziło. I serio obrażanie się o to, że gwardziści gadają o szkieletach przy damach...
Rainbow - tępa dzida, czyli serialowa RD . Nie ma się do czego przyczepić, jej zachowanie mi bardzo pasuje.
Pinkie Pie - nie podobała mi się. Dlaczego? Widzisz... Ona tu nie była irytującą różową zarazą, która ma wieczny słowotok i skacze jak pawian z ADHD. Była zbyt ogarnięta, jej żarty miały zbyt wiele sensu. Przy tym za często łamała czwartą ścianę. To psuło klimat. Pinkie Pie to raczej postać, przy której nigdy nie wiesz czy wie co robi, czy gada od rzeczy.
Fluttershy - była ok. Poza jedną akcją.
Twilight - z jednej strony była ciekawie przedstawiona, bo miała jakieś wątpliwości, próbowała myśleć (dość opornie, ale jednak). Z drugiej...
Jeśli chodzi o OCki, to jest ok. Ortik mnie nieco irytował, najbardziej polubiłam chyba paladyna i panią podmieńcową. A czemu paladyna? Bo nic nie jest takie proste jakie się wydaje.
Jeśli chodzi o opisy, to jest spoko.
Co sądzę o "Relikcie"? Spoko fanfik, polecam. Może i szału nie ma, ale i tak jest fajnie