-
Zawartość
6029 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Posty napisane przez Szeregowa WW
-
-
- Cicho bądź! - zawołała i puściła chłopaka krzyżując ręce na klatce piersiowej. Odsunęła się i usiadła pod drzewem podkulając nogi pod brodę.
-
- Baka! Zboczeniec! - zawołała wtulając się w chłopaka. - Nie dość że rano wszystko widziałeś, to jeszcze teraz się gapisz... Pfpfppfpf.... - mruknęła udając że się obraża.
-
Lorence dźgnęła Jonathana łokciem w bok.
- Ej, no słuchaj co mówię. - mruknęła. - Chcesz znaleźć to całą ja ona tam miała Blair czy jakoś tak? - zapytała. - Bo jak coś to Xerx ci ją znajdzie.
Eami chwyciła Law'a za rękę.
- To kiedy pójdziemy je złapać? - zapytała z uśmiechem.
-
Policzki Emi lekko się zaczerwieniły, ale mniej niż rano.
- No i gdzie się gapisz zboczeńcu, co? - powiedziała i pstryknęła go w czoło. Przytuliła się do niego bardziej.
-
- Mhm... - mruknęła podnosząc się i przytuliła się do chłopaka. Popatrzyła na niego i zauważyła, że się rumieni. - Hę? - mruknęła pytająco i przekręciła głowę na bok.
-
- A weź nawet tak nie mów. - powiedziała śmiejąc się. - Ziiiimnoooo.... - mruknęła kuląc się w miejscu.
-
- Nie trzeba. - powiedziała z uśmiechem. - Jeszcze się przeziębisz i co będzie. Nie pójdziesz do szkoły... - zaśmiała się i usiadła pod drzewem. Tam przynajmniej było jakoś w miarę sucho. - Czyli teraz trzeba czekać... - westchnęła i po chwili kichnęła cicho.
-
Emi westchnęła gdy tylko zaczęło padać.
- Wykrakałam, brawo ja. - zaśmiała się. - Idę o zakład że też się rozchoruję... - mruknęła. Rozglądając się w około za jakimś schronieniem. - Jesteśmy na jakimś zadupiu.... Nawet nie ma się gdzie schować.... - mruknęła z niezadowoleniem.
-
Lorence pocałowała Jonathana w policzek.
- I tak cie kocham. - powiedziała z uśmiechem. Po chwili usłyszała co powiedział Law i zastanowiła się chwilę. - No to idziemy na polowanie. - zażartowała podając liskowi loda, który mu kupiła a ten grzecznie zaczął go zjadać. - Wygląda na to, że Dante się za to nie ma zamiaru zabrać, więc muszę wziąć sprawy w swoje ręce... - spojrzała znów na Jonathana. - A tą twoją niuńkę też trzeba będzie znaleźć, w końcu musi gdzieś być.
- O! O! - zawołała z radością Emi. - To ja też dostanę takiego? - zapytała z uśmiechem wskazując na chowańca Lorence.
-
Emi zaśmiała się wesoło wychodząc przed blok.
- Chyba nie mogę sobie pozwolić na chorowanie. - powiedziała z uśmiechem. - Ale, fakt, byłoby ciekawie.
-
Lorence popatrzyła na Jonathana.
- Ty też mogłeś mi powiedzieć coś podobnego. Hmpf. - mruknęła z udawanym obrażeniem. Po chwili się zaśmiała. - To ja poproszę jagodowe. - powiedziała do sprzedawczyni.
- A ja ciasteczkowe. - powiedziała Emily z uśmiechem i pocałowała Law'a w oliczek.
Tak ona nic poza ciastkami nie je. Lorence zaczęła szukać portfela w kieszeniach bluzy.- Oj nie dobrze... - mruknęła i zamyśliła się chwilę. - Xerx dawaj mój portfel! - zawołała a obok niej jak gdyby nigdy nic pojawił się biały lisek. W pyszczku trzymał zgubę dziewczyny, ale gdy ta pochyliła się i wystawiła rękę żeby jej go oddał ten pokręcił przecząco głową. - Dawaj go... - warknęła, ale chowaniec wciąż nie chciał jej słuchać. - Kupię ci loda, tylko daj mi to. - mruknęła, a lisek jak na zawołanie oddał jej to o co prosiła i wskoczył jej na ramię. - To jeszcze waniliowe poproszę. - powiedziała do sprzedawczyni i zapłaciła za wszystko jak gdyby nigdy nic. W końcu biały lis w lecie, w środku miasta to nic niezwykłego :")
-
- Też lubię i to bardzo. - powiedziała z uśmiechem i założyła buty. - Ale tak ci przypomnę, że ty nie jesteś w krótkich spodenkach i staniku sportowym. Jak się przeziębię, to nie będzie tak zabawnie. Będziesz musiał się mną zająć. - mruknęła wychodząc z mieszkania.
-
Lorence przytaknęła. Po chwili dotarli do budki z lodami.
- No dobra, teraz pytanie kto stawia. - zażartowała Lorence. - A tak serio, to wybierać jakie smaki chcecie i ile chcecie, dziś ja stawiam.
-
- Okuuu~ - powiedziała wesoło kierując się do drzwi. - Jest straszny upał... Mam nadzieję, że nie postanowi nagle zacząć lać.
-
Emi uśmiechnęła się do siebie na slowa Add'a, ale i tak się przebrała. Po chwili przyszła do chłopaka ubrana w czarny sportowy stanik, taki specjalny do biegania i krótkie ciemno granatowe spodenki.
- To jak, idziemy? - zapytała z uśmiechem.
-
- Mam się bać? - zaśmiała się wesoło. Słysząc pytanie Add'a dziewczyna natychmiast się zaczerwieniła i pstryknęła chłopaka w czoło. - Baka! - zawołała po czym podreptała do pokoju żeby się ubrać. Choć wcale nie miała ochoty zdejmować koszulki Add'a... Czuła się w niej dobrze i bardzo lubiła jego zapach... Ale jak mus, to mus.
-
Emi zaśmiała się wesoło widząc w jakim tempie Add zjadł śniadanie.
- Szybki jesteś~ - powiedziała, chłopak chyba naprawdę był głodny. - A może masz na coś jeszcze ochotę Króliczku? - zapytała i pogłaskała Add'a. -
- No już, już, nie denerwuj się. - zaśmiała się Emi. Po chwili wszystko było już gotowe. Dziewczyna położyła talerze na stole, usiadła przy nim. - Smacznego~
-
Emily parsknęła śmiechem.
- Add, Słońce. Najpierw to trzeba by podgrzać~ - zaśmiała się i wzięła talerze. Wzięła garnek, nalała do niego wody i postawiła na gazie, a na nim jeden z talerzy. W ten sposób łatwo jest coś podgrzać nie przypalając tego.
-
Emi pisnęła gdy chłopak ją podniósł, w końcu się tego nie spodziewała.
- Silny jesteś~ - zaśmiała się i pogłaskała chłopaka po głowie.
-
Lorence i Emi równocześnie podniosły rękę, spojrzały na siebie i zaśmiały się.
- Któraś z nas może. - powiedziała Lorence z uśmiechem.
-
- Wstawaaaaj! Pójdziemy pobiegać~ - zaproponowała dziewczyna. - No weź, jest taka ładna pogoda. Nooooo~ jęknęła ale widząc że chłopak nie reaguje podniosła się do siadu i zaczęła go łaskotać.
-
Emi zaskoczyła się i lekko zarumieniła.
- Oj no weź! Dopiero spaliśmy~ - zaśmiała się tuląc chłopaka. - A ty miałeś ćwiczyć. Wstawaaaj~
-
- Właściwie to sama nie wiem... Po prostu nie lubię być sama.... - mruknęła cicho wtulając się w Add'a. - I czemu ćwiczysz bez ochrony na ręce? Hm? A później się dziwić, że masz rany na rękach...
[Zapisy] [Gra] Rodzina Diabłów [Highschool DXD][Reaktywacja]
w Luźna gra ról
Napisano
- A ją to od razu pamiętasz? - powiedziała Lorence patrząc na Jonathana z niedowierzaniem. - Weź, ja się musiałam namęczyć żebyś mnie sobie przypomniał a tu... Pfpfpfpfp..... - mruknęła udając obrażoną.
- Już? Tak od razu? - zapytała Emi z uśmiechem.