(( Uwaga teraz ja steruję sesją bo mogę. ))
Nagle ziemia zaczęła drgać. Z każdą chwilą coraz mocniej. Trzęsienie. Skały zaczęły się sypać w waszym kierunku a smok nagle zniknął. Odłamki głazów leciały w waszym kierunku ale z jakiegoś powodu nikt nie mógł używać swych mocy, nawet najsilniejsi.
Po krótkiej chwili wszystko ustało. Zrobiło się niezłe pobojowisko, ale zbyt wielkich szkód nie było, większość osób była po prostu lekko potłuczona i nic poza tym. Strat w ludziach nie było. No może prócz jednego wyjątku. Nigdzie nie było widać Emily...
Moce każdego wciąż nie działały, a aura dziewczyny była wyciszona z niewiadomego powodu. Co zabawniejsze zniknięcia dziewczyny nikt nie zauważył prócz jednej osoby.
Lorence podniosła się z ziemi i otrzepała się. Rozejrzała się dookoła i gdy spostrzegła Jonathana zaczęła szukać Emily. Nigdzie nie mogła jej znaleźć.
- Widział ktoś Emi? - zawołała do pozostałych. Gdy po krótkim rozejrzeniu się nikt jej nie znalazł Lorence zaczęła się niepokoić.
Zaraz kazała wszystkim szukać ale niestety było to z lekka bezsensowne gdy nie można używać mocy ale i tak wszyscy szukali.
Po kilku godzinach poszukiwań bez skutku wszyscy jakimś cudem teleportowali się tam gdzie był Azazel z Law'em i resztą bez większych problemów.
Lorence spojrzała na Jonathana.
- I co teraz powiemy Law'owi? Chłopak się załamie... Jej aura się wyciszyła i ona w ogóle może już nie żyć... - powiedziała cicho do chłopaka. Ostatnie słowa dość ciężko przeszły jej przez gardło.