Skocz do zawartości

Grento YTP

Brony
  • Zawartość

    556
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    19

Wszystko napisane przez Grento YTP

  1. Ziemniak spotykamy się znowu... przyjrzyj się zatem memu słowu. Już jakiś czas temu przeczytałem początek Twojego, co by tu nie mówić, wyjątkowego fanfika. Tak - jest wyjątkowy. Ty powinieneś iść pisać trzynastą... czternastą księgę Pana Tadeusza! Albo stać się lepszym niż 3/4 raperów w Polsce. Szacun za to, że wszystko jest utrzymane w jednym rytmie (no czasem liczba sylab szwankuje, ale co tam) i wszystko się rymuje. To wymagało sporego wysiłku. Jednak ta wyjątkowość, która zdaje się być największą zaletą jest również największą wadą. Autor jest tego świadom, gdyż już miałem okazję z nim o tym porozmawiać. To opowiadanie bardzo specyficzne, o dziwnym klimacie. No i ta forma... przede wszystkim forma. Bo tak naprawdę nie mamy nic poza nią. Treść nie obrazuje nam niczego wyjątkowego. Można podziwiać tutaj jednie stronę techniczną. Ja jestem zdania, że nawet książka z dobrą historią, ale fatalnie napisana i tak jest lepsza od takiego nic niewartego, lukrowanego fanfika, za którym nic się nie kryje. Sztuka dla sztuki! Oczywiście aspekty techniczne, warsztatowe również mają wpływ na to, jak historia zdoła wybrzmieć w całym dziele. Nie zapominam o tym. Więc co się dzieje w fanfiku? Starlight, komuszka stara, przejmuje władzę i zamierza zgotować Equestrii wojnę. Mamy tutaj opis życia kucyków, rewolucję przemysłową, a później również niepokój związany z widmem nadciągającego konfliktu. Wszystko jest pokazane w postacie takiej jakby kroniki. Narrator zwraca się do czytelnika w paru miejscach, co przywołuje wspomnienia z głosem jakiegoś opowiadacza bajek, który to zabierał nas swą opowieścią w baśniowy świat. No i właśnie to jest też największa bolączką dla mnie. Wszystko to jest opisywane nam, nie pokazywane, tylko opisywane i to jeszcze w taki podręcznikowy sposób. Normalnie jak na lekcji historii. Niestety patrzymy na to wszystko z perspektywy narratora, a nie bohaterów, którzy mogli by dać życie tej opowieści. I to ciągnie się przez cały czas. Poza rymowaną formą ten fanfik nie ma polotu. Z przykrością to stwierdzam. Oczywiście ważnym czynnikiem jest również to, że to po prostu nie dla mnie, a wciąż istnieją pewne zasady, które pozwalają bardziej zaangażować czytelnika. Tego tutaj nie ma. Dalej mamy narrator pochyla się nad okrucieństwem wojny, nad wieloma klęskami, które się z tym wiążą. Następuje krytyka bezsensowej przemoc i cierpienia biednych żołnierzy, którzy przede wszystkim chcieliby żyć normalnie i w spokoju, ale niestety muszą ruszać na front bo takie mają obowiązki. Jest to temat ciekawy i warty zgłębienia. Powiem tak; forma, mimo że jest całkiem niezła z takiego technicznego punktu widzenia, co jedna do mnie nie trafia. Historia to również nie jest nic specjalnego tak patrząc na to w suchy sposób. Jednak z potencjalnie czegoś nieinteresującego można zrobić coś, co wciągnie czytelnika na długo! No tutaj się to nie udało, przyznam szczerze. Ale nie ważne; jeżeli chcesz pisać w ten sposób, to pisz! Pisz tak, jak Ci najwygodniej i doskonal swój warsztat w tym kierunku, jeżeli tego chcesz. Czasami lepiej jest mieć małą grupkę oddanych fanów i pisać tak, jak się lubi, niż starać się na siłe przypodobać większej publice, nie czerpiąc z tego przyjemności. Także nie poddawaj się. Mam nadzieję, że z czasem również postarasz się napisać coś bardziej standardowej. Jeszcze parę spostrzeżeń ode mnie... - "Jednak zanim dalej pójdziemy, zanim jeszcze dalej polecimy, dodam jeszcze parę rzeczy, ważnych dla akcji, fabuły – kontentu, bo nikt nie zaprzeczy, że przebieg granic może pójść do zapomnianego odmętu." Nie, błagam... nie rób tego... Uff, jednak nie było dużo pokazywania stricte tego, co się znajduje na mapie strategicznej. - "Luna, wyzwolona przez siostrę spod koszmaru władzy, pomagała jej jak mogła, nawet w błahym wygarnianiu sadzy." Well, ktoś tu chyba utknął xd - "Wojna – ona nigdy się nie zmienia" ja pier****! Ile razy jeszcze usłyszę ten tekst! - "I tak pomylił się Artem w podróży swej, bo nie słuchał co Chan mówił mu, jednak to nie koniec myśli tej, nie skończę jeszcze tu." Metro? Dobrze, że nie Stalina... albo raczej Starlight. - "Wróćmy na chwile do PREnu, gdzie przydałoby się trochę tlenu." Oh shit... you are genius! - "Lepsze zrozumienie, czy przebaczenie?" Jeżeli chodzi o fanfiki to wolę już zrozumienie. Ghatorr wspominał coś nie coś już o tym, że da się pogubić w tych wszystkich rymach. Jest to niestety prawda... To by było tyle. Życzę powodzenia w pisaniu! Pozdrawiam!
  2. Fanfik o Celestii, która ma być kompetentna. To dobrze. Brakowało mi w serialu właśnie takiego obrazu księżniczki Słońca. Problem polega na tym, że została wykreowana na potężną istotę, jednak w późniejszym czasie nie mogła pokazać tego, że jest takim badassem. Grogar wypada pod tym względem o wiele lepiej. Jednym ruchem mógł pozbyć się Sombry. Myślę, że to samo mógłby zrobić z Celestią, ale on jest ostrożny, woli działać z ukrycia, a w dodatku to nie jest jego pełen potencjał, gdyż nie posiadał przy sobie swojego dzwonka. To jest potęga. Co by nie mówić, Celestia jest oczywiście również bardzo silna, ale nie udało się tego zaakcentować w kanonie. Ponadto, parę razy wpadła w poważne tarapaty i dała się podejść. Wtedy ktoś inny musiał ją ratować. A co się dzieje w samym fanfiku? Początek - uderzenie w grubego kalibra. Już na samym początku wiem co się dzieje. Sytuacja została zarysowana w paru zdaniach tak, że nie trzeba niczego tłumaczyć. Bardzo dobra robota. Nie ma czasu na dłużyznę i ekspozycję. Od samego początku tempo jest ostre, ale to również dobrze, zwłaszcza, że opowiadanie jest krótkie, więc akcja nawet nie zdąży zmęczyć czytelnika. Właściwie to pozostaje niedosyt... Napastnicy wbijają do sali tronowej, mordują wszystko na swojej drodze. Zastają Celestię, która... stoi i przygląda się sytuacji ze stoickim spokojem. Nawet widzi swą martwą siostrę, bezczeszczoną przez wrogów. Bawi ją pewność siebie minotaurów. Właściwie to brakowało jej jedynie ramion skrzyżowanych przed sobą i zadartego ku górze nosa, z wyrazem "No co mi zrobisz? No co?" Moment zdejmowania biżuterii przez księżniczkę był naprawdę kozacki. Za taką Celestię nic nie robiłem! To się aż przyjemnie czyta! Dalej mamy rozpierdziel, karanie napastników. Herszt bandy zostaje obrócony w proch jak jego żołnierze. Miasto się odbudowuje. Wszystko tak naprawdę wraca do normy. W sumie to aż zastanawiam się... skoro Celestia jest AŻ tak potężna, to czemu w ogóle pozwoliła na jakiekolwiek cierpienie jej poddanych? No może i zmartwychwstaną, ale i tak, wciąż te kucyki przeżywały te okropne chwile. Pod koniec dowiadujemy się również tego, że Celestia jest Słońcem. Słońcem. A jej kucykowa forma to tylko coś w rodzaju projekcji, awatara. Wiadomo, to jest fanfik, więc takie rzeczy mogą jak najbardziej się w nim pojawiać, ale jakby się nad tym zastanowić to... Celestia porusza samą siebie podczas zachodów Słońca? A jak potrzebna była szóstka magów, w tym Starswirl, to oni wtedy nią poruszali? Czy księżniczka Dnia istniała od zawsze? Ach, tyle pytań... Ale to dobrze. To ciekawy wycinek alternatywnego uniwersum. Tak więc fanfik naprawdę przyjemny. Minotaury zżarły aury. Życzę powodzenia w pisaniu! Pozdrawiam!
  3. Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę... tak tam widzę. Wolałbym napisać; kocham, kocham, kocham, kocham... chociaż bez przesady, bo pomimo tego, że znacznie mi bliżej do tego drugiego uczucia względem fanfika, to jednak nie wszystko jest takie wspaniałe. No więc spotykamy się tu z fanfikiem Ghatorra, jednym z pierwszych, który pokazał się na początku tego roku. Już wtedy zwrócił moją uwagę, ale jako że byłem leniem i nie chciało mi się zbytnio nadrabiać zaległości z opowiadaniami fandomowym, to się dopiero teraz za to zabieram. Dobrze, że mamy takie dzieła jak Kruchość Obsydianu. To znacznie poprawia ogólną twórczość polskich bronies. Dodam jeszcze, że to jest moje pierwsze zetknięcie z twórczością Ghatorra. Przestrzegam przed SPOJLERAMI. No dobra, zaczynajmy tę analizę-recenzję. Początek to opis tego co prawdopodobnie wydarzyło się za kulisami w serialu, a raczej to, co powinno się wydarzyć. Mamy wprowadzenie do historii, póki co nic specjalnego. Jedynie zapowiedź Przebudzonego daje pewną dozę ciekawości. Ale to tylko punkt wyjścia, więc nie należy się czepiać. Wszystko jest poprawne. Żałuję, że nie zdecydowałeś się pokazać walki z minotaurem. Nie miałeś pomysłu jak to pokazać? To mogło być ciekawe, wartkie tempo akcji, która dodatkowo przedstawiłaby nam bohaterów, ich możliwość i charakter. Niby początek pokazał nam starcie z Przebudzonym, ale brakuje tego finału. Czemu? No dobra, koniec prologu, mamy liźnięcie tego całego wątku Przebudzonych, po krótce przedstawionych bohaterów, nie mogę powiedzieć, że jakoś ich polubiłem, bo to bardziej tak, jakbym przeczytał notkę biograficzną na Wikipedii na tematych tych postaci. W sumie nie musiałeś podawać od razu tego skąd pochodzą rodzice Sunsent. W sensie; co nam daje ta informacja? No może w przyszłości się dowiemy, ale może lepiej by było, gdyby to sama bohaterka nam to opowiedział w rozmowie z kimś innym? Bo póki co to wszystko nie miało żadnego znaczenia, żadnej konkluzji. Dobra, jedziemy dalej. Pomińmy już te rozmowy o Obsydian. Ok, jestem w stanie zrozumieć postępowanie księżniczek. Ogólnie rzecz biorąc rozdział pierwszy jest za bardzo przegadany. Można było to wszystko nieco zwęzić. Ważna jest tylko końcówka, czyli pierwsze zetknięcie z tytułową bohaterką - Obsydian. Cóż, ma nieco wyprany mózg przez tatusia. Mam nadzieję, że będzie w stanie skonfrontować się z poglądami ojca w przyszłości i nabierze swojej własnej tożsamości. Nie tylko tą, którą wpoił jej Sombra oraz mentorzy. Póki co możemy się spodziewać tego, że Obsydian będzie się starać wykorzystać sytuację i przechytrzyć Twilight. Mam nadzieję, że ta księżniczka nie wykaże się tępotą i w końcu coś zauważy. Ok, drugi rozdział No i zaczynamy od myśli Obsydian na temat tego, jak wyglądało jej życie przed upadkiem Sombry. Tu plus za to, że Siombra został pokazany jako władca mroczny, okrutny, a do tego inteligentnie kalkulujący. Nie tak jak w serialu, który zrobił z niego błazna. Serio, gdyby postąpił tak jak jego córka w tym faniku, to znaczy - poddał się Grogarowi, żeby potem wykorzystać moment jego słabości, to nie przegrałby z kretesem tak jak parę razy wcześniej. Przecież wiedział, że tak naprawdę może istnieć tylko dzięki Grogarowi. Do tego mamy również realistycznie pokazane to, jak jego wychowanie wpłynęło na Obsydian. W pełni rozumiem, dlaczego taka jest. No i rozpoczynamy teraz motyw podobny do tego, co był w Past Sins, a przynajmniej mi się z tym skojarzył. Twilight bierze pod opiekę kogoś kto niby ma jakieś tam powiązania z czarną magią, ale w gruncie rzeczy jest niewinny... przynajmniej póki co. Ciekawi mnie, jak to się rozwinie. Czy Twilight zastąpi matkę Obsydian? No no no... skoro jest to ff w klimatach SoL, to jest to całkiem prawdopodobne. Pewnie będą jakieś dramy... związane z tym, że Obsydian będzie próbować przyzwać ojca z powrotem albo sama zająć jego miejsce. No zobaczymy. Później nasza Obsydianka dociera do Ponyvi... PONYTOWN i obserwuje całkiem nieznany jej świat ze swojej własnej perspektywy. Ten fragment jest niezły; nie dość, że mamy okazję dowiedzieć się jak to wszystko się rozwinęło po tych trzydziestu latach, to jeszcze możemy to zderzyć ze światopoglądem głównej bohaterki. Całkiem fajnie użycie córki Sombry, jako kogoś, kto miałby nam przedstawić zmienioną rzeczywistość z jej punktu widzenia. Dodam jeszcze, że... Heh, wiem, że do głupie, ale za podmieńca kucharza jestem skłonny dodać kolejny punkt. W sumie tuż po tym jak przybyła ta pokojówka Coxa, zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak dużo podmieńców służy Twilight. Nie żeby to było coś, co by mi się nie podobało... No ale niedługo potem dowiedziałem się, że została królową jednego ze szczepów podmieńców. Bardzo chciałbym się dowiedzieć, co się tam wydarzyło w przeszłości. Teraz wątek Kryształowego Zamku. Tak więc nasz poczciwy Sunburst, już jako Gandalf, postanowił przeprowadzić skan całego miasta. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Choć spodziewam się, że jednak coś znajdą... to wydaje się być oczywiste do dalszego popchnięcia fabuły. Lecimy dalej, rozdział 4 No i tutaj już widzę komentarze Cahan. Ok, w takim razie uznam, że po prostu jeszcze korekta nie jest skończona, spoko. Nie będę brał pod uwagę błędów, jakie tutaj znajdę. Kontynuujemy dalszą część poznawania świata przez Obsydian. Nauka, nauka, nauka... tak, tak. Wykład o dawnych dziejach oraz czytanie tekstów źródłowych. Aż mi się przypomniały moje lekcje z historii. Choć powiem szczerze, że było to trochę przeciągnięte. Znaczą część tego co przeczytałem zajmowała właśnie rutyna córki Sombry. Aż sobie zadawałem to pytanie w głowie; kiedy wreszcie Twilight wystawi ją na interakcję z innymi kucykami, najlepiej w jej wieku? Powinna coś takiego zrobić, nie...? No i się wreszcie doczekałem. Twilight obmyśliła jakąś intrygę, tirekową intrygę, która miała być pomóc Obsydian wyjść do kucy... Zaciekawiony zacząłem czytać dalej. Właśnie na to czekałem, bo to byłoby ciekawe do zobaczenia, choć mniemam, że przewidywalne... I tak jak przewidywałem; Obsydian nie okazała się być Bogiem interakcji społecznych. Dalsza część tego rozdziału ciągnie wątek tych ukrytych miejsc... ok. Ale później znacznie ciekawiej się zrobiło, gdy Twilight postanowiła odkryć, co za zaklęcie rzuca Obsydian na siebie przed snem. My już to wiemy, więc nie będzie zaskoczenia, jednak zastanawia mnie reakcja Twilight i co z tym pocznie. No nic, zobaczymy jak to się potoczy dalej. Fajnie był było, gdyby doszło do jakieś zmiany. Niech te miejsca w Kryształowym Zamku coś wykażą. No i więcej konfrontacji Obsydian z innymi kucykami oraz światem zewnętrznych, bo to jest najciekawsze. Z problemów zauważyłem jeszcze; - przekombinowane zdania, które usuwają najważniejsze ich aspekt - to że są czytelne, (czasami musiałem się wrócić i przeczytać to drugi raz), - niepotrzebnie przeciągnięte niektóre sceny, zbyt długo jesteśmy wodzeni za nos, - dobre opisy wewnętrzne bohaterów... ale czasem jest tego aż nad to (fajnie by było zostawić nieco tajemnicy lub po prostu pokazać to w akcji, tak, żeby czytelnik sam mógł sobie wszystko wydedukować, a tak to wszystko dostajemy jak na talerzu). No mimo wszystko jest to dopiero początek tej historii. Pewnie wrócę tutaj za jakiś czas, gdy już pojawi się więcej treści. Wtedy będę mógł napisać coś więcej. No dobra, jeszcze parę spostrzeżeń, takich luźniejszych. - rozmowa Shininga z Twilight; on coś tam tłumaczy, że gryfi Imperator się nie ugnie i tak, i tak dalej, aż tu nagle Twilight krzyczy: Shining! Em... on tam stał od paru chwili, dopiero wtedy zareagowałaś? - szkoda, że nie padło więcej trupów. Od takiego minotaura oczekiwałbym mordu - jeżeli chodzi o Sunset, a nie przepraszam Sunsent, do jasnej ciasnej, przez to podobieństwo imion cały czas widzę oczami wyobrazi właśnie Sunset - Tempest jako terminator? Why not - Shining Armor nie wygląda już jak laluś z pisma dla klaczy i homoseksualistów, który akurat pozował w mundurze? Za to dziękuje bardzo... - lubię Sunbursta, więc części sympatii do niego, przenosi się automatycznie również na jego córkę - "W porównaniu do walki z opętanymi żądzą władzy tyranami zajmowanie się jedną nastolatką powinno być proste, prawda?" Nie xd. - "Dużo wody musiało upłynąć w Maresippi, zanim przestano żartować o tym, jak „rzucił żonę”… Wow to prawie jak ja "rzucający palenie". Całkiem zabawne. - "– Nie, w sumie jest nas dwanaście. Obsydian mogła tylko mrugnąć kilka razy, podczas gdy jej umysł szykował się do wywieszenia białej flagi." Hmm... prawilna reakcja. - "[Twilight] Z czasem nawet nauczyła się orientować, że właśnie robi coś źle, zanim efekty tego działania wybuchną jej prosto w twarz." To niepodobne do Twilight. - "[...] – Akhem… A zatem… Nazywam się Twilight Sparkle, mam 52 lata i jestem księżniczką przyjaźni…" To poszło tak dobrze, że Ghatorr aż musiał uciąć tę scenę. - "„Klacz jednorożca na ostro” – przeczytała na głos," W sumie to spodziewałem się tu już czegoś innego niż książki kucharskiej. Co mogę powiedzieć o fanfiku na zakończenie, już tak w paru słowach? Jest pyszny. Oby tak dalej. To tyle. Życzę powodzenia w pisaniu. Pozdrawiam!
  4. Schody to kolejny z wielu fanfików Malvagia. W sumie nie byłem zaskoczony tym, że Schody nie okazały się być dla mnie... schodami w trakcie czytania, gdyż po prostu już wcześniej miałem do czynienia z twórczością ww. autora. Tak więc jeżeli ktoś miał styczność z fanfikami od Malvagio, nie musi się martwić, ponieważ tym razem to krótkie opowiadanie również trzyma poziom, podobnie jak ich reszta. Nie będę jakoś specjalnie pochylać się nad technicznymi stronami opowiadania, bo wszystko pod tym względem jest poprawne i dopieszczone do ostatniej literki, co jest również zasługą korektora. Tak więc nie musisz czytać dalej, żeby zapoznać się ze zdaniem jakiegoś tam użytkownika forum. Po prostu idź czytaj! A więc o czym opowiadają schody? Odebrałem to jako opowieść o podróży wgłąb siebie, czego symbolem były schody. Konfrontowanie swoich przekonań, czynów ujęte w motywie podróży, który zawsze lubiłem, a który pojawiał się już często w literaturze, choćby w Jądrze Ciemności. Jak wiadomo podróż zawsze miała doprowadzić do rozpoznania przez bohatera otaczającego go świata oraz zrozumienie samego siebie, własnych uczuć i myśli. Aria pokonuje swoją przeszkodę i utwierdza się w przekonaniach. Nie jest to jednak proste zadanie. Z pozoru nieszkodliwe Schody są w stanie wystawić nawet najtwardsze charaktery na próbę. Zmęczenie fizyczne, psychiczne. Nieskończone Schody, które po niedługim czasie starają się wbić bezsensowność starań temu, kto odważył się na nie wkroczyć. Ale to właśnie próba skonfrontowania się z własnymi myślami i przekonaniami. Każdy powinien mieć taki odruch, każdy powinien być w stanie zajrzeć wgłąb siebie. Nosce te ipsum, jak głosili już starożytni. Przejście Schodów do dopiero początek. Dochodzi tu kolejny problem; w jaki sposób zaprowadzić pokój na świecie, jednocześnie nie odbierając wolności kucykom? Z jednej strony wiąże się do z kontrolą i ograniczeniem wolności, która jest ważną wartością w życiu każdej istoty, jednak wolność jest przyczyną konfliktów i złego postępowania. Usunięcie jej nie jest łatwe do zaklasyfikowania jako dobre, czy złe. W każdy razie jak zawsze mamy tu do czynienia z sytuacją coś za coś – odwieczne prawo tego wszechświata. Cóż, Aria postanowiła wybrać to, co podpowiadało jej serce. Jest dobrym władcą, bo jest dobrym kucykiem, a dobre kucyki mają dobre intencje, nawet jeśli ich czyny są błędne i prowadzą do złego. Ciekawe, fajna historia. Można oceniać i spierać się, czy postępowanie Arii było moralne. Fajny ff, naprawdę. Jednak te schody... nie okazały się być schodami, bo przyjemnie się czytało, płynnie, niemal bez żądnych drobnych wpadek. Naprawdę godne podziwu, że już na tym etapie piszesz w ten sposób. Tak więc... więcej takich fanfików. Naprawdę jest to coś na poziomie. Powodzenia przy pisaniu. Pozdrawiam!
  5. Ach, więc teraz nadszedł ten czas, gdy będę miał wreszcie nieco więcej czasu i ochoty, by zapoznać się lepiej i nadrobić zaległości z twórczością fandomową. Miałem już zaplanowane fanfiki do przeczytania, ale patrząc na to, co zostało wrzucone ostatnio na forum, postanowiłem przeczytać wszystko od najświeższego do najstarszego. Tak więc Wampirze Opowiastki. Póki co mamy tak właściwie jedną opowiastkę, na dzień pisania tego postu. A czy jest ona porządnym fanfikiem, godnym tagów adventure, fun? Początek jest całkiem interesujący, poprawny, zaczynamy śledzić akcję, jak już coś się dzieje i tylko podążamy za biegiem wydarzeń, aby zobaczyć dokąd nas to wszystko zaprowadzi. Lubię, gdy opowieść szanuje mój czas i nie zalewa mnie zbędnymi opisami, które to według autora mają budować klimat, a na dłuższą metę potrafią zmęczyć i wręcz ten klimat wypaczyć. A skoro już wspomniałem o klimacie, to jak się ma w tym opowiadaniu? Jest naprawdę niezły. Spodobał mi się. To taki powrót do starych, dobrych wampirów (nie tych słodko-pedaliskich ze Zmierzchu, które posiadały moce x-menów), które są postrachem wsi, budzą respekt wśród maluczkich i powiewają kultową już peleryną, a także szczerzą obowiązkowe kły. Dawno już nie miałem styczności z tymi motywami, fajnie było do tego wrócić. Cała historia tak naprawdę kręci się wokół znanych nam motywów. Fajnie by było zobaczyć później jakąś innowację, która choćby starała się czymś zaskoczyć, bo jak na dzień dzisiejszy wszystko jest takie standardowe, prostolinijne. Historia w sumie nie opowiada niczego specjalnego. Wiadomo, jest to póki co wstęp, jak sądzę, taka miniaturka, która miała pokazać z czym my tu będziemy mieć do czynienia, choć brakujemy mi jakiegoś teaser, czegoś, co zapowie jakieś ciekawe akcje na przyszłość. Jeżeli chodzi o błędy to nie było ich jakoś dużo. Zdarzały się nieuzasadnienie zbyt długie zdanie, które spokojnie można by rozdzielić kropką, powtórzenia, powracanie do informacji, które już znaliśmy, interpunkcja, a także zbędne słowa, które odsuwały od właściwego sensu i były taki zapychaczem. Cóż jeszcze mógłbym dodać? Może coś o postaciach i parę moich spostrzeżeń. – Lekoy; nie wyróżnia się niczym specjalnym, ot taki typowy wiejski kucyk, nawiązujący również do tego archetypu z powieści fantasy – Annares; fajna postać, niejednoznaczna, ani jest dobra, ani zła, choć póki co i tak mało o niej wiemy. Nie jest zbyt mroczna jak na prawdziwego wampira, lecz z drugiej strony potrafi pokazać kły. Wydaję mi się być zbyt pewna siebie i mam wrażenie, że nie ma żadnego dobrego planu na przejęcie władzy nad okolicami zamku. No ale pożyjemy, zobaczymy. – Clarky; to taki typowy sługus, jakiego mogliśmy spotkać w wielu bajkach. Postać poprawna, choć schematyczna. – Nyszyt'ahn; przypomina mi Sagitę z Gothica 2. Taka zielarka, mieszkająca na uboczu, właściwie Zecora, ale też nie do końca, bo lubi januszować w biznesie. W sumie oprócz tej Sagity, skojarzyła mi się z lichwiarką ze Zbrodni i Kary. Przypadek? – Trochę to głupie, że sarkofag otworzył się ot tak, przypadkiem, ale to jeszcze jest do wybaczenia, bo można to uznać za punkt wyjścia, no i nie szkodzi klimatowi. – Tak się zastanawiam... dlaczego wampiry mają odruch oddychania i krztuszenia się, skoro nigdy nie musiały oddychać? Jak ten odruch się wykształcił w takim razie? – Besterek? Czyżby... – Nie lepiej było najpierw ogłuszyć tego ogiera, a potem czerpać krew? Podsumowując; fajny, przyjemny ff. Nie specjalnego, póki co zaznaczam, bo jeszcze nie wiem, co wydarzy się w przyszłości. Tak czy siak ja zaczynam obserwować ten temat i czekam na kolejne opowiadania. Powodzenia przy pisaniu! Pozdrawiam!
  6. Ewakuowałbym się do schronu, bo większej katastrofy bym nie doświadczył. Coś byś zrobił, gdybyś naglę obudził się i odkrył, że ostatnie dziesięć lat było jedynie snem?
  7. Nie jestem pewien, bo z jednej strony chciałbym dążyć do ujawnienia prawdy, a z drugiej bałbym się, jakie konsekwencje dla tych kuców mogłaby przynieść ogólna świadomość o ich istnieniu wśród ludzi. Co byś zrobił, gdyby okazało się, że każda z mane 6 stanie się alicornem i znajdzie sobie drugą połówkę, żeby mieć z nią dzieci, które będą bohaterami następnej generacji? xd
  8. Grento YTP

    Zabawa Tak czy Nie 2.0

    Tak. Czy czasami wracasz się po to, aby sprawdzić, czy drzwi do domu są zamknięte?
  9. Grento YTP

    Zabawa Tak czy Nie 2.0

    Nie, ale jadłem kiedyś, jak chodziłem do szkoły. Siedzisz do późna w nocy, kiedy nie masz żadnych obowiązków na następny dzień?
  10. Ach... pozwól, że... trochę Cię wyczyszczę moja droga!
  11. Grento YTP

    Zabawa Tak czy Nie 2.0

    Oj tak, mam tego trochę i w rezultacie niczego później nie sprawdzam xd Czy masz zamiar wykorzystać to lato jako okazję do wyciszenia się i odpoczynku od innych ludzi?
  12. Grento YTP

    Cześć!

    Witaj na forum! Być może zainteresuje Cię również kącik lektorski na Bronies Corner, skoro lubisz operować swoim głosem! Życzę miłej zabawy!
  13. Witam bardzo serdecznie i cóż... to prawdziwy rekord, ale mam dla Was kolejny rozdział stalkera! Oto przed Wami: Rozdział 8 "Nadchodzą Mroczne Czasy" https://docs.google.com/document/d/18aB1Mb6iPBR0ffNtfRI5LUdWl5PifcLXUbrlaAMi9ck/edit Zapraszam do czytania!
  14. Grento YTP

    Zabawa Tak czy Nie 2.0

    Nie. Czy jesteś zadowolony z wyboru swojej ścieżki zawodowej?
  15. Witam! Postanowiłem napisać prequel do gry Pinkamena The Origins, która została opublikowana parę dni temu. Historia opowiada o upadku moralnym głównej bohaterki - Pinkie Pie, ale również o katastrofie, która zawisła nad Equestrią. Nasza różowa klacz nie jest w stanie poradzić sobie z uzależnieniem od imprezowania, od alkoholu, czy narkotyków, przez co stacza się coraz niżej, nie dając sobie wytchnienia, balangując co noc w kolejnym klubie, uprawiając seks z przypadkowymi ogierami. Wszystkie swoje problemy ukrywa przed przyjaciółkami, nie chce przyznać się do swojego nowego trybu życia. Jednak, na jednej z imprez, spotyka życzliwego dla niej ogiera, który postanawia jej pomóc. Niestety Pinkie Pie nie wie, jakie są jego prawdziwe zamiary. Oto link do ff: Pinkamena – Przed Początkiem Zapraszam do czytania! ******** Czym jest Pinkamena The Origins? Jest to gra stworzona na silniku RPG Maker VX Ace, która powstała już od dawna. Z początku nawet nie myślałem o tym, żeby ją gdziekolwiek publikować, jednak projekt się rozrósł, a wsparcie moich przyjaciół pozwoliły mi rozwinąć tę grę jeszcze bardziej. Pinkamena The Origins Prologue to trwająca od trzydziestu do czterdziestu pięciu minut strategia turowa, a jednocześnie wstęp do znaczniej bardziej rozbudowanej części Pinkamena The Origins Act I, którego gameplay liczony jest już od ponad ośmiu godzin, w zależności jak wiele zadań pobocznych gracz zdecyduje się wykonać. Gra została opublikowana na stronie Gamejolt. Jest to darmowa produkcja, dostępna dopiero od paru dni. Opis gry ze strony Gamejolt: Nadchodzą mroczne czasy... Witajcie w świecie My Little Pony, którego nie znaliście. Pinkamena The Origins opowiada o upadku moralnym głównej bohaterki - Pinkie Pie, ale również o katastrofie, która zawisła nad światem słodkich kucyków. W prologu, Star Swirl Brodaty próbuje rozwiązać zagadkę znikających kucyków. Ostatecznie trafia na ślad tajemniczego ogiera, którego zaczyna ścigać, a pościg doprowadza go do kopalni minerałów w Balmimare. Podczas przemierzenia podziemi, spotyka wiele anomalii i odkrywa wiele innych obrzydliwych wyników eksperymentów na kucykach. Czy potrafisz powstrzymać obłąkanego szaleńca od porywania niewinnych kucyków? LINK DO GRY: https://gamejolt.com/games/pinkamena-the-origins-prologue/417372 Gra jest dostępna w języku polskim jak i angielskim. Życzę miłego czytania/grania! Wszelkie sugestie pomogą w dalszym tworzeniu tego uniwersum. Pomimo tego, że mamy w tym momencie do czynienia z jednym oneshotem, w przyszłości planuję rozwinąć fanfikową stronę Pinkameny. Pozdrawiam!
  16. Minęło trochę czasu, a to przez najgorszego antagonistę, jaki stąpał po tej ziemi... sesję! Ale spokojnie! To nie oznacza, że nic nie robiłem! Oto rozdział siódmy! Rozdział ósmy, dziewiąty są już gotowe, ale muszę zostać jeszcze skorektorowane, natomiast rozdział 10. został napisany w 2/3, a więc za jakiś czas będzie wysyp treści z tego ff! Póki co jednak: Rozdział 7 "Czerwony Las Everfree" https://docs.google.com/document/d/16EUBOrsnvdBJEeJAWNqCRaylL36LJPTIfflIGe5rIe4/edit Zapraszam do czytania!
×
×
  • Utwórz nowe...